z cyklu „Jaja jak czerwone berety”

Jeśli wierzyć światowym mediom – a nie ma powodu, aby im nie wierzyć – PUTIN TO OPRYCH JAKŻE OKRUTNY, ZE SZTYLETEM W ZĘBACH. Po rosyjsku zwanym КИНЖАЛОМ. Gdyby nie zażyłość z Niemcami, już dawno by miejscowość Rammstein wraz z bazą WIELKIEGO BRATA przerobił na modłę anielską. O sielankach w stosunkach rosyjsko-niemieckich nie ma wszak mowy, a tym bardziej amerykańsko-rosyjskich.

Dowodów zażyłości natomiast nie brakuje.

Jak tu nie przyznać racji Lwu Kaczyńskiemu – Polacy nie załapali się na ten oto

wzajemny pociąg bez specjalnego nadzoru. To nie jakiś tam czeski film.

Reszta to Orwell – według naszej przewodniczki po Ukrainie:

Nawet nie chce mi się w to wnikać.

Panie i panowie, towarzyszki i towarzysze, koleżanki i koledzy, wreszcie znajomi z Facebooka: ROZUMIEMY SIĘ DOSKONALE – WSZĘDZIE SĄ LUDZIE I… KANALIE.

Nota bene: należę do tych ostatnich.

Zwłaszcza gdy ma się do czynienia z korozją systemu:

Dlatego czekam z utęsknieniem na olśniewającą chwilę… gdy Putin „kinżałem” odbierze nam „prezent Stalina”.

Żegnaj PKiN.

Wszędzie są kanalie.

Włodek Bratkowski
28 listopada 2022 r.