z cyklu „Jaja jak czerwone berety”

Otwarcie przyznaje, że nic mnie nie łączy z telemaniakami. Od lat żona opłaca abonament wyłącznie na radio. Ponadto: nie piję,  nie palę i w żyłę se nie daję, zwłaszcza w „Rebel” barze – luj wie z jakimi rebeliantami. A jednak moja – i vice versa – telepatyczna więź z degeneracją opojów rodem z „Czwórki” MA SIĘ WIĘCEJ NIŻ WSPANIALE.

Chcecie dowód? Proszę. Śląscy gawędziarze i pijoki nawet w odlocie piją do nas: „Większość chwali serial Wielka woda. Hmm, główni bohaterowie po prostu nieludzko sztuczni. A ta laska co to niby jest jedyną mądra – to już kompletny odlot. Też bym jej nie zaufał:) ps nie znoszę filmów o jedynie słusznych samotnych naukowcach gdy wkoło reszta naukowców jest niby głupia lub przekupna.”

Wspomniana „laska” to oczywiście moja towarzyszka życia – że tak powiem – wybranka – moja i… Marksa. A Marks – zwłaszcza pisany przez „x” jako Marx – kojarzy się nie tylko śląskim pijokom z Nauką, która ma się rozumieć wymaga akceptacji degeneratów z „Czwórki”. Choć niekoniecznie. Albowiem czwórkowicze – i nie tylko oni – zachwycają się z reguły „Młodym Marxem” – ten dla nich jest swój, bo taki sam – jak oni – luj.

Nam – starym – pozostaje telepatyczna więź.

No to lu:

Antonio das Mortes
12 października 2022 r.