Opublikowano 30 listopada 2017, autor: strebski

Three colorful arrow signs reading You Win, I Win, We Win, representing the shared victory of a compromise to resolve a dispute

Odpowiedź na „KOMPROMIS WEDŁUG STAŁEGO FELIETONISTY” (http://www.dyktatura.info/?p=8411)

Zostałem poproszony przez jednego z członków SMP o „gest” wobec pp. Ewy Balcerek i Włodzimierza Bratkowskiego, ale zostałem ubiegnięty powyższą („Kompromis…”) propozycją… Niech więc gest mój będzie polegał na odpowiedzi na tę propozycję, choć z kompromisem (w znanym mi znaczeniu tego słowa) chyba niewiele ma on wspólnego, a raczej przypomina pijackie widy zapędzonego we własny ślepy zaułek politycznego krzykacza.

Zwracam uwagę, że Piotr traktując „Dyktaturę Proletariatu” (dyktaturę.info) jako swoją własność, oskarżając mnie o próbę rozbicia SMP i grożąc sprawą karną Ewie Balcerek wkroczył już wprost na ścieżkę prowadzącą do wykreślenia Stowarzyszenia z rejestru sądowego.

Nie muszę traktować DP jako swojej własności, gdyż portal ten prawnie jest na mnie zarejestrowany – i z tego tytułu ponoszę pełną odpowiedzialność prawną za treści na nim zawarte (w tym za pomówienia o charakterze karalnym). Wszelkie ekscesy EB i WB leżą ostatecznie na moich barkach, i prawnie mam obowiązek na nie reagować. Jest mnóstwo wyroków, orzeczeń itd., które jasno wskazują kto ponosi odpowiedzialność za treści zamieszczane w Internecie (także treści anonimowych komentatorów). Przez 15 lat upubliczniania przeze mnie tekstów EB i WB autorom to nie przeszkadzało – pewnie „fajnie” jest robić coś na cudzą odpowiedzialność.

Oskarżenie o próbę rozbicia SMP jest powszechną opinią członków w ramach SMP (sam WB przyznaje, że SMP stanęło murem za swoim sekretarzem generalnym w konflikcie z EB/WB), trudno bowiem inaczej nazwać zantagonizowanie między sobą członków Stowarzyszenia, doktrynerskie i etykieciarskie szufladkowanie od antykomunistów i antymarksistów członków Stowarzyszenia, wynajdowanie agentów wpływu (ruchu JOW, skrajnej prawicy, Pawła Kukiza) wśród członków SMP, zastraszanie przed uczestnictwem w swobodnej dyskusji, wywlekanie wewnętrznej (czytaj: dostępnej tylko dla członków Stowarzyszenia jako ich prawo) korespondencji i dyskusji na widok publiczny – w zmanipulowany i wybiórczy sposób (niby potwierdzający linię EB/WB). Można mnożyć przykłady ekscesów z czasu konferencji i czasu po niej.

Grożenie sprawą karną Ewie Balcerek – pod warunkiem, że ta nie przedstawi dowodów na pomówienia upubliczniane i popularyzowane także wśród sympatyków SMP – potencjalnych członków Stowarzyszenia – drogą SMS – nie ma się nijak z „wkroczeniem już wprost na ścieżkę prowadzącą do wykreślenia Stowarzyszenia z rejestru sądowego”. Chyba, że takie plany ma EB i WB, co by tylko potwierdzało oskarżenie o próbę rozbicia SMP. Lekką ręką, bez jakiejkolwiek odpowiedzialności za słowo, z poczuciem bezkarności stawiacie mi (jako osobie prywatnej) zarzuty z zakresu Kodeksu karnego (zarzuty włamania na pocztę, przejęcia konta pocztowego i uniemożliwiania korzystania z niego prawowitemu użytkownikowi, kradzieży danych i kontaktów zawartych na koncie pocztowym). Wasze zarzuty nie mają nic wspólnego z funkcjonowaniem Stowarzyszenia, są zaś bandycką formą pomówienia najwyraźniej niewygodnego Wam sekretarza generalnego SMP – bo a nuż ktoś uwierzy, w końcu zapach gówna po uprzednim nim obrzuceniu zawsze pozostaje. Metoda w historii stosowana mnóstwo razy, najwyraźniej uznaliście ją za przydatną.

O rozbiciu organizacji, którą nie firmuje już GSR, nie ma mowy, bowiem aktywna większość tej organizacji murem stoi za Piotrem. Były skarbnik pożegnał się z SMP z własnej inicjatywy. GSR podjęła jedynie decyzję o rezygnacji członków grupy z funkcji kierowniczych w Stowarzyszeniu. Wystąpień z SMP nie planujemy.

Narcystyczne patrzenie przez własny pryzmat przynosi opłakane skutki. Czy zadaliście sobie pytanie, czy w jakimkolwiek stopniu los SMP i jego kilkudziesięciu członków zależy od „firmowania SMP przez GSR”? Istna megalomania. Poza Ewą Balcerek i byłym już skarbnikiem pies z kulawą nogą nie przejął się apelem o rezygnacji czy wycofaniu „firmowania”. Zresztą zapewne decyzja byłego skarbnika jest znacznie bardziej złożona, niż się Wam wydaje. Czy zadaliście sobie pytanie, czy ktokolwiek w SMP chce jeszcze z Wami funkcjonować w ramach jednej organizacji-stowarzyszenia? Wasze plany co do występowania z SMP – obawiam się – mają obecnie najmniej znaczenia.

A teraz clue, czyli „kompromis”:

Po pierwsze, fakty są faktami – ktoś przejął skrzynkę pocztową E.B. – dajmy na to Ochrana. Niemniej dostęp do listy mailingowej SMP powinien być zapewniony. Adres nowej skrzynki pocztowej Ewa już podała. Przeciąganie sprawy nie służy Stowarzyszeniu.

Bardzo mnie cieszy „kompromisowe” zmienienie akcentu na „ktoś”… Dobrze, że coś zaczęło do Was docierać, być może wizja tego, że nie jesteście w stanie obronić formułowanych pomówień wobec mojej osoby. Po przyjacielsku (sic!) podpowiedziałem Wam, co należy zrobić w sytuacji dokonania włamania i przejęcia konta pocztowego. Administrator konta pocztowego na o2.pl (Grupa Wirtualna Polska S.A.) z pewnością posiada rejestry prób i logowań na pocztę, zwłaszcza gdy od kradzieży konta (podobno) nie minął tydzień czasu. Trzeba to zgłosić, by ustalić winnego. Problem z Wami polega jednak na tym, że postanowiliście z „faktu” uczynić kij przeciwko mnie. Pokazuje to Wasz stosunek do mnie, za co wielce dziękuję, bo lubię w życiu klarowne sytuacje. Podśmiechujkowe „ktoś, dajmy na to Ochrana” nie załatwia jednak ŻADNEJ sprawy. Jako osoby myślące powinniście to dobrze wiedzieć.

Choć dotychczasowa praktyka nie uwzględniała funkcjonowania kogoś z wielorakimi adresami pocztowymi na grupie dyskusyjnej, a jednocześnie Ewa – o co ją prosiłem w e-mailu – nie zgłosiła prośby o zmianę adresu do Zarządu SMP (lecz na mój adres prywatny, pewnie po to, by formułować absurdalną tezę o „prywatnym folwarku” – o czym dalej), a adres do listy dyskusyjnej podaje się OFICJALNIE Zarządowi, choćby poprzez deklaracje członkowską; ani nie zrobiła tego na listę dyskusyjną z JUŻ DZIAŁAJĄCEGO tam adresu WB – prośba o dostęp jest do uwzględnienia.

Po drugie, nie jest wskazane usuwanie („chowanie”) naszych komentarzy – członków SMP – z profilu Stowarzyszenia na facebooku i smp.edu.pl przez Wielkiego Moderatora. Nie dotyczy to moich felietonów. „Chowanie” ich przez J. Kochana i Piotra mnie raczej nie rusza. To świadczy jedynie o waszym poczuciu humoru.

Kompromis formułowany przez „Stałego felietonistę” kontynuuje dobre tradycje pomawiania. „Wielki Moderator” (którym nie jestem, ale widać słabo z rozumieniem czytanego tekstu i ironii w nim zawartej) nie usuwa, nie chowa itd. „Waszych komentarzy”. Z prostego względu – nie uczestniczy w facebookowym życiu, a tym bardziej nie zajmuje się komentarzami na smp.edu.pl Było tak zawsze i dobrze o tym wiecie, bowiem to Ewa Balcerek (osobiście i/lub poprzez Włodka Bratkowskiego) zajmowała się profilem SMP na facebooku po tym, gdy odsunięty od tego został prezes SMP Jerzy Kochan za zbyt liczne promowanie siebie i własnych stron oraz za „inną wizję funkcjonowania profilu SMP” (w której nie było miejsca na promowanie na profilu SMP kolejnych tekstów z portalu EB/WB – także tych niemerytorycznych). Uwierzcie proszę (nie wiem jak mam się jeszcze zwracać, by to dotarło), że nie wszyscy swoje życie prowadzą w Internecie, niektórzy mają pracę (wielogodzinną i nie przy komputerze) oraz życie prywatne – i w rezultacie „moderowanie” czy inne internetowe wojenki latają im koło czterech liter. Pomówienia o to, że „usuwam wasze komentarze” są chyba także próbą budowania przez Was wokół siebie jakiejś aury kombatanctwa. Tego jednak na pewno moim kosztem robić nie będziecie.

Po trzecie, wróćmy do publikacji całego (8 godzinnego) nagrania z Konferencji SMP z 18 listopada b.r.

Mądrej głowie dość dwie słowie. Jest taka mądrość ludowa. Czy tak trudno zrozumieć, że stowarzyszenia nie są prywatnym folwarkiem pary krzykaczy, którzy się czegoś „domagają”, czegoś „żądają”? Pisałem to już wcześniej na tym portalu (w komentarzu) – nagranie konferencji SMP jest własnością SMP (= jego członków), i jeśli członkowie (większość, nie dwójka „domagaczy”) zechce swoje obrady upubliczniać, to nic nie stoi temu na przeszkodzie. Problem w tym – problem dla dwójki krzykaczy – że nikogo nie przekonała ona do upublicznienia nagrania. Dostała duży odpór środowiskowy, bo po co upubliczniać coś, co nie stanowi żadnej pozytywnej wartości dla Stowarzyszenia, a jest tylko dowodem na porażkę merytoryczną i problemową Konferencji? I dlatego krzykacze swoje „domagania” wyciągnęli na zewnątrz, poza stowarzyszenie, licząc, że „głos ludu” na coś wpłynie. Otóż nie wpłynie. Stowarzyszenie jest dobrem jego członków i to członkowie Stowarzyszenia en masse decydują o sobie i swojej organizacji.

Po czwarte, nie oczekuję od Piotra złożenia samokrytyki i rezygnacji ze stanowiska sekretarza generalnego. GSR dystansuje się od żartów z moich felietonów – z właściwym poczuciem humoru. Cofam jedynie Piotrowi rekomendację, którą on się podciera, ponieważ moim zdaniem Piotr traktuje SMP jak własny folwark, podobnie zresztą jak dyktaturę.info.

Dziękuję za powściągnięcie swojego politycznego narcyzmu. Faktycznie, samokrytykę można składać wobec Partii (kolektywu towarzyszy), która w dodatku coś znaczy – ma JAKIKOLWIEK autorytet, dokonania. Pominę milczeniem tenże w GSR i u „Stałego felietonisty”. Rezygnacja z funkcji (stanowiska? A jakie to stanowisko?) też jest do rozważenie tylko wtedy, gdy chce tego większość uczestniczących w organizacji, w której pełni się daną funkcję – dla dobra funkcjonowania tejże organizacji. Obawiam się jednak, że opinia WB jest odosobniona.

Co do „własnego folwarku”. „Stały felietonista” nie zauważył, że od czasu pewnego jest „redaktorem prowadzącym” portal DP (bo tak jest w rzeczywistości, o czym wiedzą wszyscy odwiedzający tę stronę): http://www.dyktatura.info/?page_id=7 – z namaszczenia przecież administratora i właściciela tej strony, który od jej prowadzenia się zdystansował i co najwyżej usuwał spam i aktualizował silnik strony. Interesujący więc przykład na mój „własny folwark”.

W SMP z kolei funkcja sekretarza generalnego jest właśnie taką funkcją „zarządcy folwarku”, kogoś kto patrzy czy wszystko działa, co animuje nowe formy aktywności na folwarku, co dogląda uczestniczących w folwarcznym życiu współpracowników i działające nań maszyny. Ale żeby „własny folwark”, i to tak gołosłownie? Przez dwa lata nikt się nie skarżył, włącznie ze współzarządzającą tym folwarkiem Ewą Balcerek (wiceprezes folwarku, zawiadującą stroną dydaktyczną Stowarzyszenia i mającym powstać pismem teoretycznym pn. Studia Marksistowskie – obie te działki leżały i leżą odłogiem), by nadzorca coś „uwłaśniał”. Jakiś argument czy kolejne pomówienie?

Po piąte, nie usuwam Piotra z zespołu „Dyktatury Proletariatu”, choć nie jest on już członkiem GSR, z własnego wyboru i zgodnie z decyzją grupy. Nie akceptuję jednak Piotra w roli Wielkiego Dyktatora. Powinien powściągnąć swoje emocje i nie dyktować warunków z pozycji właściciela i administratora (podkreślenie moje – PS) – nie tylko płaciliśmy składki SMP, ale również płaciliśmy regularnie za domenę. W tej sytuacji możemy mówić co najwyżej o współwłasności dyktatury.info. W tej sprawie cywilizowany rozwód naszym zdaniem byłby wskazany.

Dziękuję znów za nieusuwanie z czegokolwiek. Znów także powyżej przytoczona mądrość ludowa przychodzi mi do głowy. Czym jest bowiem przeze mnie „dyktowanie warunków z pozycji właściciela i administratora”? Przeczytajmy przyklejony wpis na stronie głównej portalu: „Ps2. Niniejszym przypominam, że od 2002 roku – czyli od początku mojej z Panią (i p. Włodzimierzem Bratkowskim) współpracy – jestem właścicielem i administratorem niniejszej strony (www.dyktatura.info), z której usług korzysta Pani do szkalowania mnie. Jeśli Pani (i p. Włodzimierza) praktyka nie zostanie zastopowana nie widzę innego wyjścia, jak odebrać Państwu „zabawkę”, którą się Państwo posługujecie w ww. celach. Sama strona pozostanie w Internecie jako dowód w sprawie.” Szczególnie istotne zdanie jest o numerze dwa: „Jeśli Pani (i p. Włodzimierza) praktyka nie zostanie zastopowana nie widzę innego wyjścia, jak odebrać Państwu „zabawkę”, którą się Państwo posługujecie w ww. celach.”. Czym są „ww. cele”? Znów zobaczmy: „oszczerstw pod moim adresem o charakterze zniesławienia i znieważenia, insynuujących mi działania o charakterze kryminalno-karnym (włamanie na prywatną pocztę elektroniczną na serwerze tlen.pl, przejęcie tej poczty uniemożliwiające korzystanie z niej użytkownikowi), jak również naruszające ustawę prawo o stowarzyszeniach, w oparciu o którą działa Stowarzyszenie Marksistów Polskich, poprzez naruszanie praw jego członków”.

Czy w związku z propozycją „Stałego felietonisty” mam rozumieć, że od czasu konferencji SMP działalność pp. Włodka Bratkowskiego i Ewy Balcerek w ramach portalu DP ma skupiać się na insynuacjach, zniesławianiu i znieważaniu? Praw do takiej działalności broni EB i WB przypominając, że „również płaciliśmy regularnie za domenę. W tej sytuacji możemy mówić co najwyżej o współwłasności dyktatury.info”? Czy tzw. „Wielki Dyktator” grozi Wam zabraniem „zabawki”, którą używaliście do działalności politycznej o charakterze mniej lub bardziej merytorycznym? Czy może swój warunek postawił w stosunku do pewnego, bardzo konkretnie określonego zjawiska?

Nadmienię także, że absurdem byłoby dochodzenie swoich praw w zakresie formułowanych przez Was pomówień i w obronie dobrego imienia przy jednoczesnym umożliwianiu Wam kontynuacji TAKIEJ aktywności. Masochistą nie jestem, a przy okazji odsyłam do drugiego akapitu mojej wypowiedzi o prawnej odpowiedzialności kogo i za co.

*****

A teraz proszę dokonać zestawienia tego „kompromisu” – kto co na nim zyskuje, i zastanowić się post festum nad sensem jego sformułowania. Jak dla mnie, ktoś chyba pozostawał pod silnym wpływem środków odurzających.

Piotr Strębski
Warszawa, 30 listopada br.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Teksty bieżące. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
← KOMPROMIS WEDŁUG STAŁEGO FELIETONISTY
Борис Кагарлицкий: На внутреннем фронте (хозяйственном) →

2 odpowiedzi na „W pijackim widzie politykierstwa”

1. W.B. pisze:
30 listopada 2017 o 12:37
KRÓTKO, BO STAJE SIĘ TO NUDNE
Warunki kompromisu zostały odrzucone – z wstępnym na czele. Pewnie należało się tego spodziewać – ten łeb świni http://www.dyktatura.info/?p=8426#more-8426 w prezencie dla Piotra.

2. piotr pisze:
1 grudnia 2017 o 02:54
Drogi W.B., zalecam konsultację psychiatryczną. Z dobrego serca.