z cyklów: „Bez jaj” i „Jaja jak czerwone berety”

Atmosfera najwyraźniej się zagęszcza. Mniejsza już o utarczki za naszą wschodnią granicą. W przeciwieństwie do zachodnich elit, zwłaszcza amerykańskich – no i oczywiście z kraju nad Wisłą – nie cieszą mnie trupy i inwalidzi po obu stronach zbrojnego konfliktu, choć Ruskich i rosyjskojęzycznych mam po uszy, z wyłączeniem oczywiście trupów polskich ochotników, a w szczególności silnej reprezentacji anarchistów i szerzej: polskiej radykalnej lewicy.

A zatem czuję pewien niedosyt – bez trupów Zbigniewa Marcina Kowalewskiego, Pawła Michała Bartolika, Wojtka Orlińskiego i przyległości – mam na myśli ich zwolenników – ta wojenka byłaby dla mnie niczym, gdyby nie угроза ядерного столкновения w ramach REALPOLITYKI

i риска во имя мира

Przy okazji zaznaczam, że mam na myśli oczywiście TRUPY POLITYCZNE NA RADYKALNEJ LEWICY. Pozostałe kto by liczył. Ostrych noży nie starczy dla wszystkich. Dla wyżej wymienionych mam tępe – z tego oto ciała wydobyłem:

Podobnych tricków starczy i dla reszty. Chętnie nawet swoje odsiedzę, jak ten jednooki mściciel.

W brew i w oko co to na Maroko i „arabską permanentną rewolucję” wciąż zyrka. Jak to oko Borysa i jego kolesiów z ruchu ruchów „No Global”, o których Borys nie zapomina. Zresztą trudno zapomnieć. Gdybym dopadł Borysa spryskałbym go jeszcze na odchodne najlepszym ruskim dezodorantem – „ПЛЕШИВЫЙ”. Lepszych nie znajdziecie. Najwyraźniej zalazł mi ten showmen i WSPÓŁCZESNY MARKSISTA za skórę.

Na szczęście ODTRUTKĘ znalazłem w jego otoczeniu – jednocześnie KANDYDATA NA PREZYDENTA ROSJI. Na razie mojego. Najwyższy czas pożegnać Putina.

Jeśli kogoś to interesuje, moim kandydatem jest Gieorgij Fiodorow, zawodowy polityk, skądinąd czołgista i przyjaciel Borysa, który jak przystało na człowieka lewicy wkurwił się, ale w przeciwieństwie do wyżej wymienionych nie skurwił. W dodatku jako czołgista we wszystkich zbrojnych konfliktach z obecnym włącznie ZACHOWAŁ CZYSTE RĘCE I KONTO.

O bezstronności mojego wyboru świadczy moja niechęć do „SOLIDARNOŚCI” (cecha nabyta, bynajmniej nie wrodzona), z „ГРАЖДАНСКОЙ СОЛИДАРНОСТЬЮ” włącznie, a może nawet w szczególności. Choć przy tym ostatnim szczególnie bym się nie upierał. Mało mnie ona wzrusza. Stawiamy w końcu, jako ortodoksyjni marksiści (w naszym rozumieniu), na konflikt stricte klasowy z wyraźnym wyróżnieniem klasy produkcyjnej. Nie po drodze nam z rosyjską inteligencją lansowaną na łamach „Rabkoru” przez naczelnego ssaka, czy choćby na falach eteru przez Aleksandra Buzgalina. Trzymajmy się jednak Borysa, co to swego czasu przyssał się do niemieckiej Fundacji im. Róży Luksemburg. Przy czym, nawet gdy Polki (znane skądinąd z imienia i nazwiska) dowiodły na gruncie akademickim, w dodatku we Francji, że za tą fundacją stoi wywiad niemiecki, nawet się nie zajeżył, tym bardziej nie zarumienił. To ostateczny dowód, że w przypadku Borysa mamy do czynienia ze ślepym kretem historii, by nie powiedzieć skretyniałym. Nic w tym porównaniu osobistego – po prostu tak się ma współczesny marksizm do Marksa, jak odkrywcza teza Borysa Kagarlickiego o „naturalnych przyczynach” awarii kilku nitek wiadomego rurociągu do skrzeczącej rzeczywistości.

No, cóż włos się jeży – w osobie Borysa mamy do czynienia z zawodowym politykiem.

Stawiam zatem jeże nad krety!

I liczę na Gieorgija Fiodorowa, nowego prezydenta Rosji, że w ramach rewanżu odbierze Polkom i Polakom „DAR STALINA” przy pełnej aprobacie narodu.

Tak trzymać!

Putin – wbrew wszystkiemu, co o nim mówią – to zwykła gnida.

Antonio das Mortes
22 października 2022 r.