Anarchia produkcji w kapitalizmie wyraża się w marnotrawstwie. Marnotrawstwo natomiast jest synonimem konsumpcjonizmu. Kryzys klimatyczny jest inną formą krytyki kapitalistycznego sposobu produkcji, ale pozbawioną ostrza krytyki klasowej.

Radykalna lewica radykalizuje dyskurs krytyczny poprzez wiązanie kwestii klimatycznej z kapitalistycznym funkcjonowaniem społeczeństwa. W ten sposób, lewicy wydaje się, że wprowadza nienaruszone pojęcie socjalizmu XXI wieku tylnymi drzwiami, usypiając czujność strażników kapitału. Jednocześnie, niezauważalnie dla nich samych, wciąga do sprawy socjalizmu szerokie kręgi społeczeństwa, nie poprzestając na klasie robotniczej. Z jej perspektywy bowiem, wąskoklasowe spojrzenie grozi zagubieniem zasad demokracji i prowadzi bezpośrednio do totalitaryzmu, z jakim już mieliśmy do czynienia przy okazji stalinizmu.

W ten sposób, zachodnia Nowa Lewica obchodzi niebezpieczeństwo frontalnej konfrontacji w postaci rewolucji, która budzi niechęć większości społeczeństwa burżuazyjnego, niezależnie od stopnia poszkodowania przez system kapitalistyczny. Budowanie radykalizacji nastrojów społecznych dzięki włączaniu i radykalizowaniu postulatów tzw. nowych ruchów społecznych, niezależnych i często odległych od celów ruchu robotniczego, sprzyja mobilizacji szerokich sił społecznych do kontestacji panującego porządku.

Minusem tego sprytnego programu jest to, że w miarę przedłużania się okresu jałowej w punktu widzenia ustrojowej zmiany kontestacji, sztucznie podsycane radykalizowanie postulatów demokratycznych ewoluuje coraz szybciej prowadząc do naturalnego procesu coraz mniejszej efektywności tego samego wkładu wysiłku. A także do przeradzania się postulatów pierwotnie postępowych we własną parodię, z czym mamy do czynienia w ramach ruchu genderowego. Ponadto, walka o te postulaty zajmuje coraz więcej czasu z ogólnie poświęcanego na walkę o zmianę społeczną, powoli monopolizując całość wysiłku lewicowych aktywistów. Ostatecznie, postulaty zmiany sposobu produkcji schodzą na całkowity margines.

Krytyka kapitalizmu zamienia się w pozytywny program stałego ulepszania systemu istniejącego.

Lewica zaczyna głosić tezę, że różnica między lewicą a prawicą uległa zatarciu w wyniku zmiany samego systemu, który przestał być czystej postaci kapitalizmem. W ten sposób odnawia się powiązanie między „lewicowym” programem politycznym a praktyką politycznego działania. Ta odnowa dokonuje się w każdym pokoleniu kosztem coraz dalszego odchodzenia od lewicowego programu klasowej krytyki kapitalistycznego sposobu produkcji. Pozostaje mglistą krytyką mgliście pojmowanego kapitalizmu, którego głównym grzechem jest brak szacunku dla demokracji. Przy tym, pojęcie demokracji jest na bieżąco definiowane zgodnie z interesami politycznych elity społeczeństw uzurpujących sobie prawo do arbitralnego oceniania innych społeczeństw i ich instytucji demokratycznych.

Rolę superarbitra odgrywa, z pełnym poparciem antytotalitarnej lewicy, elita polityczna Stanów Zjednoczonych.

*

Gdybyśmy chcieli sprowadzić dyskurs o kryzysie klimatycznym i ekologicznym do tego, jak powinien być prowadzony przez lewicę rewolucyjną, to powiedzielibyśmy, że ta lewica działa w oparciu o teorię marksizmu. Z tej teorii wynika, że dynamika rozwoju kapitalistycznego napotyka na nieprzekraczalną barierę, wynikającą z wewnętrznej sprzeczności rozwoju kapitalizmu, zanim jeszcze napotka na barierę wydolności przyrodniczej.

Rewolucja społeczna jest więc mechanizmem, który zapobiega uwidocznieniu się dialektycznego konfliktu na poziomie bardziej podstawowym, a więc i stanowiącym bardziej egzystencjalne zagrożenie.

Okres nazywany w uproszczeniu realnym socjalizmem, w rzeczywistości był okresem przejściowym od kapitalizmu do socjalizmu. Powodzenie „eksperymentu” zależało od powodzenia w stworzeniu nowego sposobu produkcji. Faktem jest, że w tamtym okresie nie udało się ani osiągnąć poziomu konsumpcji społeczeństwa burżuazyjnego, ani zaspokoić aspiracji do mocno odczuwalnego podniesienia poziomu życia klasy robotniczej. Osiągnięciem, które dla klasy robotniczej było znaczące, była likwidacja bezrobocia. To była jedyna cecha, która pozytywnie odróżniała system realnego socjalizmu od kapitalizmu.

Propaganda prokapitalistyczna musiała wykazać, że na Zachodzie nawet bezrobotny ma lepiej niż robotnik w modelu radzieckim. Fakt, że rewolucja zwyciężyła w kraju względnie zacofanym, a następnie model radziecki rozszerzył się na kraje o podobnym statusie rozwojowym, spowodował, iż mimo uzyskania socjalnego bezpieczeństwa, robotnicy musieli stworzyć bogactwo, z którego mogli dopiero korzystać zarówno oni, jak i reszta społeczeństwa mieszczącego się w tzw. nadbudowie.

System realnego socjalizmu stawiał sobie za punkt honoru rozwijanie sfery nadbudowy kulturowej. Faktycznie, w okresie radzieckim trudno było coś zarzucić poziomowi kultury, niemniej, w przeciwieństwie do klasy robotniczej, grupy i warstwy społeczne nadbudowy nie czuły się usatysfakcjonowane porównując swój poziom życia i poziom życia swoich odpowiedników na Zachodzie.

Trudno się dziwić, ponieważ poziom naszych elit kulturalnych przewyższał o dwie klasy poziom przeciętnej elity kulturalnej na Zachodzie, porównanie było dokonywane na poziomie szczytów owej elity. Nie brano pod uwagę, że nasza elita kulturalna o wysokim poziomie zapełniała niemal całe spektrum życia artystycznego, podczas gdy na Zachodzie stanowiła ona tylko wierzchołek góry lodowej. Jej doły stanowiły sproletaryzowane grupy tych, którym się zwyczajnie nie powiodło, bo system jest zdolny promować tylko nielicznych. W realsocjalizmie system klasowy w nadbudowie również został zlikwidowany. A to generuje koszty…

Te koszty ponosiła klasa robotnicza, która nie dostrzegała granicy, po której jej wyzysk przestanie być warunkiem zaspokajania potrzeb pozostałych grup społecznych.

Kapitalizm rozdyma konsumpcjonizm poza granice wytrzymałości już nie tyle klas wyzyskiwanych, co przyrody. Dopiero to daje do myślenia grupom przyzwyczajonym, że dobra podstawowe są zawsze i w nieograniczonej ilości dostępne po niskiej cenie.

Pełne zaspokojenie potrzeb ludzkich, umożliwione osiągniętym w kapitalizmie rozwojem sił wytwórczych, powinno być szacowane w odniesieniu do wyobrażenia o tych potrzebach klasy bezpośrednio wytwarzającej dobra je zaspokajające. A nie w odniesieniu do wyobrażeń grup społecznych, których konsumpcjonizm jest możliwy dzięki podkonsumpcji innych grup.

Jeżeli to nie jest oczywiste po lekturze Marksa, to współczesny kryzys energetyczny będzie surową lekcją dla rozbawionego i przyzwyczajonego do niezasłużonej obfitości społeczeństwa zachodniego.

System produkcji socjalistycznej – o czym zapomnieli wszyscy – nie miał służyć powielaniu kapitalistycznej anarchii i marnotrawstwa. Miał być ucieczką do przodu, omijającą tę pułapkę.

Jeżeli nie potrafisz uczyć się na cudzych błędach, jesteś skazany na powtarzanie własnych.

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
10 października 2022 r.