Odkąd Łukasz Moll przyznał, że zaszedł za daleko lansując we własnym łóżku Waldemara Witkowskiego wraz żoną, Karoliną, na zbawców lewicy, a Piotr Ikonowicz wraz ze swoją partią w swej gwieździstej drodze załapał się na ostatni tabor – nie chodzi tu bynajmniej o wykreślenie kolejnej JEGO PARTII z sądowego rejestru (to tak przy okazji) – przymierzam się do roli spowiednika, zawodowego słuchacza waszych wyznań.

– Nie kryjcie się przede mną, bracia, odtąd jestem waszym spowiednikiem.

Oto stosowne wyznanie Łukasza, które znalazło się na jego profilu:

Dotarło do mnie, że mam ze sobą poważny problem, gdy o 0:30 Karolina nakryła mnie w łóżku z podświetlonym telefonem i uśmiechem zwyrola na twarzy. „Co Ty robisz? Co Cię tak cieszy?” – zapytała. „Pewnie znowu ten cały… jak mu tam, Witkowski?”
Przyznałem, że tak, że to zaszło za daleko, weszło za mocno, kończę z tym. Po czym zgasiłem światło i dostałem niekontrolowanego ataku śmiechu, którego nie mogłem poskromić.

Sami widzicie, muszę skończyć agitację, choć mam jeszcze tyle wspaniałych pomysłów.

Od siebie zauważę jedynie, że w konkretnej łóżkowej sytuacji nie sposób zewnętrznemu obserwatorowi, a tym bardziej mocno zaangażowanemu podglądaczowi, odróżnić jednej Karoliny od drugiej. I to nie zważając na polityczną pozycję podglądacza, bądź wnikliwego obserwatora polskiej sceny politycznej – nie mówiąc już o akceptacji opisanego przez Łukasza nietradycyjnego czworokąta.

– Bracia, poprzestańcie na tradycyjnych trójkątach. Jakoż i siostry.

Dlatego czekam z niecierpliwością na rozwiązanie zaistniałej sytuacji. Albowiem, skoro Waldemar zdaniem Karoliny jest „trójkarzem i mało porywającym technokratą”, to liczą się przede wszystkim jej przymioty własne – by nie powiedzieć walory – na które nie przypadkiem Łukasz Moll zwraca szczególną uwagę: socjalistka, feministka, pro-LGBT, zainteresowana adopcją przez pary homoseksualne dzieci.

Wyraźnie ma z tego dużą radochę, gdyż trzepie trzy po trzy w zachwycie i jeszcze to wszystko nagrywa pod kocem lub prześcieradłem, by następnie wyłożyć na fejsie.

Nie dziwię się, że po tym wszystkim przedwczesnym wytryskiem zareagował Tymek Kochan na swym profilu na fejsie:

Kandydat Waldemar Witkowski bardzo ładnie stroi się w lewicowe szaty. Jest przy tym oczywiście milionerem, ale nie osądzajmy… przeczytajmy za to jego propozycje, które jasno wykłada na stół w rozmowie z Business Insider Polska, do przedstawicieli klas posiadających i które są jego programem.

No więc czego chce nasz „po pierwsze człowiek” Witkowski?

– Obniżenia PIT o 50 procent

– Zwolnienia z podatku od nieruchomości

– Wstrzymania opłacania składek na ZUS

– Podtrzymania zerowego PIT dla młodych

– Zniesienia określonego wieku emerytalnego

– Zniesienia podatków od emerytur

Jeśli to jest realizacja hasła „Człowiek ważniejszy od kapitału” i nie ma tu ani słowa o bardziej progresywnych podatkach dla firm, osób bogatych itd. to wiedzcie, że mamy do czynienia z czystą ściemą. To jest przepis na bardzo słabe, biedne państwo i zwykły thatcherystowski terroryzm antypodatkowy.

Witkowski to klasyczny przykład człowieka z lewicowym językiem, którego klasowe uwarunkowania pchają w stronę realnego neoliberalizmu. Ludzie o podobnej charakterystyce idą zazwyczaj kursem Tony’ego Blaira: pięknie mówią o tym, jak ważni są ludzie i jednocześnie obniżają podatki najbogatszym (sobie), firmom, kapitałowi, sprzyjają eksmisjom na bruk, a potem na deser z reguły też wspierają bombardowania np. Iraku.

Takiej lewicy w Polsce nie potrzeba.’

Po raz pierwszy zgodzę się z synem Jerzego, zwłaszcza, że mojemu ojcu na imię też było Jerzy, jak i jego ojcu. A zatem zgodzę się po trzykroć:

TAKIEJ LEWICY NAM NIE TRZEBA X 3.

Nic dziwnego, że spada nią zainteresowanie. Czymś te zainteresowanie trzeba podgrzewać. Tylko Robert Biedroń i LGBT do tego się nadaje.

Mówcie od dzisiaj do mnie: PROSZĘ, KSIĘDZA.

Odnaleźliście wreszcie wszyscy jak jeden mąż drogę w zaświaty.

Wypada pobłogosławić.

Włodek Bratkowski
20 czerwca 2020 r.