Brys wychodzi od tego, że liczy się wyłącznie skuteczność inżynierii społecznej, która jest narzędziem państwa stworzonym dla zapewnienia społeczeństwu dobrobytu. Co jednak w sytuacji, kiedy – jak zauważono w komentarzu – „władza nie ma chęci” dbać o swój inwentarz?

Powstaje bowiem pytanie, co robić w sytuacji, kiedy coś idzie nie tak, jak powinno. Odpowiedź może być taka, że ludzie aparatu władzy dbają o swój interes, mając społeczny za nic, albo nawet mają dobre intencje, tylko kierują się fałszywym programem politycznym.

Pierwsza sytuacja prowadzi do katastrofy władzy, a więc jest nieinteresująca z perspektywy badania naukowego. Taka sytuacja miała miejsce w PRL, ale także dotyczy to „cywilizacji zachodniej”. To jest sytuacja przypadkowa, a nie wynik obiektywnej tendencji. Upadek jest powrotem do normalności ewolucyjnej.

Jaka jest możliwość przeciwstawienia się społeczeństwa? We wzorcowym modelu postulowanym przez Brysa, obywatele nie mają narzędzi do oceny polityki władz. Musieliby się bowiem kierować naukową oceną rzeczywistości. Gdyby jednak tak było, inżynieria społeczna byłaby zbędna, ponieważ naukowa świadomość społeczeństwa zgadzałaby się z programem gospodarczym i społecznym rządu. W efekcie więc, brak narzędzi do oceny władzy nie jest problemem. Niezgodność celów władzy z celami społeczeństwa pozostaje sytuacją przypadkową, a więc nie podlegającą procesowi naukowego wyciągania wniosków.

W ten sposób leniwym parasolem, Brys rozprawił się z marksizmem nie jako z diaboliczną ideologią, ale jako z całkowicie nieuzasadnionym z naukowego punktu widzenia wyolbrzymieniem przejściowych zjawisk w procesie zdrowej ewolucji społecznej.

Złe intencje rządzących są więc w analizie naukowej pomijalne, ponieważ z założenia są irracjonalne. W inżynierii społecznej nie ma miejsca na „kategorie moralności, klasy, sprawiedliwość społeczną. Nie zajmuje się ona jednostkami, ale będąc przedstawicielem państwa dba o rozwój swojego społeczeństwa kierując się dalekosiężnymi planami”. Jak w przypadku Czerwonych Khmerów, zło nie jest wynikiem złych intencji (niemożliwych do oceny w obiektywnych kategoriach naukowych), ale przyjęcia przestarzałej, nieadekwatnej teorii przednaukowej Marksa.

Inżynieria społeczna z samej swej istoty zakłada pewną manipulację społeczeństwem, choćby i dla jego dobra. Gdyby świadomość społeczna zgadzała się z programem rządu, nie byłoby potrzeby nakłaniania ludzi do pożądanych zachowań, ponieważ w ten właśnie sposób zachowywaliby się oni spontanicznie.

Wymagałoby to jednak przedstawienia społeczeństwu pełnego programu wraz z uzasadnieniem jego racjonalności oraz wykonalności. Ten zaś opiera się na podstawach naukowych właściwych swemu czasowi. A wszystko się zmienia. Część ludzi nie potrafi wyjść poza horyzont naukowy czasów minionych, np. marksiści. Poza tym, wiadomo: gdzie trzech Polaków, tam pięć różnych zdań. Każdy ma swoje racje. Naukowe podstawy inżynierii społecznej opierałyby się wówczas na kryterium prawdy polegającym na przegłosowaniu przez większość demokratyczną? Tak jednak być nie może, ponieważ naukowa prawda jest obiektywna, niezależna od subiektywnych przekonań poszczególnych indywiduów.

Zaangażowanie całego społeczeństwa w proces ustanawiania operacyjnej polityki państwa byłoby kontrproduktywne z punktu widzenia pragmatycznej skuteczności władz.  Można by się było choćby spodziewać przeciwdziałań ze strony konkurujących organizmów państwowych, które same chytrze ukrywałyby swoje programy przed obcymi, a więc i przed swoim społeczeństwem, które mogłoby się wygadać.

Dopuszczalna ocena ze strony społeczeństwa nie będzie więc dotyczyła kierunków polityki zagranicznej czy gospodarczej, a tylko i wyłącznie indywidualnej oceny, w jaki sposób działania władz przekładają się na osobisty poziom życia obywatela. Osioł w stajni najlepiej wie czy ma świeży owies, czy nie. Jeśli wszystkie osły w stajni zaczną ryczeć, to władza powinna się zorientować, że zapomniała podrzucić owsa. Jeżeli władza tego owsa nadal nie zechce podrzucić, to – niestety – osły nie mają możliwości zjednoczenia swoich wysiłków na rzecz przywołania władz do porządku.

A to dlatego, że nie mogą się kierować żadną naukowo sprawdzoną teorią, która uzasadniałaby alternatywny model kooperacji osłów czy tłumaczenie zachowania władzy w kategoriach ponadjednostkowej psychologii. Na przykład, w kategoriach sprzeczności interesów klasowych. Ale osły mogą oczekiwać, że sąsiad przejmie stado, skoro potrafi się lepiej zajmować swoimi osłami. Z założenia przyjętego w ramach koncepcji inżynierii społecznej, władza jest w pełni racjonalna. Jeśli taka nie jest, podlega ocenie psychiatrycznej, a nie analizie w kategoriach nauki społecznej. Sprzeczność klasowa w tym rozumieniu podpada więc pod ocenę psychiatry. W rozumieniu Brysa, sprzeczność klasowa nie ma charakteru obiektywnego, a więc i nie mieści się w sferze naukowej.

Tego typu ideologia nie ma tu żadnego prawa bytu, ponieważ liczy się czysty, pragmatyczny rachunek ekonomiczny. Analiza sprzeczności klasowych wynika dla Brysa raczej z przednaukowego stadium postrzegania społeczeństwa. Perspektywa klasowa jest fałszywym, prymitywnym sposobem interpretacji świata.

Zgodnie z założeniem Brysa, jedynym powodem dla zaistnienia niezgodności postępowania władz z odczuciem osłów jest kierowanie się władz fałszywą, nie opartą na naukowych podstawach, koncepcją. Nie ma bowiem żadnego powodu, aby władza, która cieszy się pełnią panowania nad swoimi osłami, nie chciała ich optymalnego rozwoju. Gwarantem tej intencji jest wszak konieczność utrzymania swojej pozycji w porównaniu z innymi posiadaczami osłów. Żadnemu właścicielowi osłów nie zależy na tym, żeby jego osioł był cherlawy czy kulawy.

Na tym jakże naukowym aksjomacie rodem z ekonomiki gospodarstwa domowego opiera się cały Brysowy światopogląd polityczny, na podstawie którego odrzuca on teorie klasowe jako niesprawdzone naukowo. Natomiast jego własna naukowość opiera się na zdroworozsądkowej psychologii poganiacza osłów. Jest wszak prawdziwa zawsze i wszędzie, niezmienna i trwała jak Układ Słoneczny.

*

Co do naukowości rozważań o, np. lewicy: jakby to nie było dla Brysa zaskoczeniem, właśnie na badaniu zmienności desygnatów kryjących się pod danym pojęciem polega, m.in. badanie naukowe. W naszych tekstach piszemy otwarcie o tym, jak się zmieniało to pojęcie i posługujemy się różnymi określeniami precyzującymi, do jakiego aspektu lub okresu odwołujemy się, kiedy przywołujemy pojęcie lewicy. Ta zasada naukowości odnosi się nie tylko do pojęcia lewicy.

*

O kwestii zgodności przedstawienia przez Brysa dziejów porewolucyjnych Rosji z faktami można powiedzieć tylko tyle: papier jest cierpliwy i zniesie każdą mądrość inaczej.

Antonio das Mortes i Omega Doom
7 listopada 2021 r.