Wychowany w tradycji neostalinowskiej filozof Roman Osin wskazuje, że rosyjska klasa robotnicza nie nauczyła się w ZSRR reguł solidnej walki tradeunionistycznej i w ten sposób okazuje się nieco bezradna w zderzeniu z kapitalistycznymi regułami gry. Jednym słowem, klasa robotnicza nie czuje wewnętrznej potrzeby walki o sprawiedliwe zasady redystrybucji wytworzonej przez siebie wartości dodatkowej. A raczej, nie czuje potrzeby walki o to, aby wymusić na władzy państwowej zasady podziału, które będą podziałem korzystnym dla pozostałych grup społecznych, merytokratycznie bardziej zasługujących na godziwsze od nich wynagrodzenie.

РОМАН ОСИН: Почему рабочие России не борются за свои права?

Oczywistym jest, że łatwo dość osiągnąć, żeby klasa robotnicza (której istnienie jako grupy pracowników przemysłu i produkcji materialnej Osin słusznie dostrzega, co nie jest normą w naszych czasach) zaczęła ekonomiczną walkę związkową w swoim interesie. Jednak Osin – jako komunista – stawia przed klasą robotniczą zadanie szersze, zadanie walki o zmianę stosunków społecznych. A tutaj właśnie wymaga od klasy robotniczej, aby wywalczyła dla innych, nieprodukcyjnych grup społecznych możliwość powiększenia własnego wyzysku po to tylko, aby owe grupy społeczne powiększyły swoją pulę udziału w wartości dodatkowej sfery produkcji materialnej. Czyli domaga się od świadomej klasy robotniczej, aby postulowała zwiększenie własnego wyzysku metodą intensyfikacji pracy i wzrostu wydajności lub metodą ograniczenia własnego wynagrodzenia. Innego sposobu nie ma.

Marks chociaż uczciwie stawiał sprawę w ten sposób, że klasa robotnicza produkująca materialne bogactwo (stanowiące sedno antagonizmu klasowego) powinna w sposób arbitralny i dyktatorski postąpić zgodnie z własnym, partykularnym interesem klasowym i przejąć dyspozycję produktem dodatkowym.

Likwidacja klasy robotniczej wymaga zrozumienia, że zasadniczy dochód w społeczeństwie socjalistycznym wynika z udziału w funduszu wynagrodzeń, a nie w wartości dodatkowej. Z wartości dodatkowej opłacane są usługi nieprodukcyjne o charakterze strategicznym dla danego społeczeństwa (służba zdrowia, edukacja, a także zabezpieczenie społeczne). Sprzeczność interesów różnych grup nieprodukcyjnych z klasą robotniczą wynika z faktu, że owe grupy są opłacane z wartości dodatkowej, a nie z funduszu płac. To wynika jasno z nowolewicowego postulatu zwiększenia udziału społeczeństwa dokładnie w wartości dodatkowej, a nie w funduszu płac. Ten postulat obnaża rzeczywistą sprzeczność społeczną między klasą produkcyjną a pozaprodukcyjnymi grupami społecznymi.

Wszelka produkcja czyni robotnika, którego celem jest obumrzeć jako klasa, zaś dyktatura proletariatu (pracownika produkcyjnego) wobec grup pozaprodukcyjnych sprawia, że niemożliwe jest niekontrolowane wyzyskiwanie robotnika przez inne grupy i warstwy społeczne w warunkach społecznego podziału pracy. Nie mówiąc już o kapitaliście. Ale zakładamy, że klasa kapitalistów skutecznie obumiera i pozostaje nam kwestia sprzeczności nieantagonistycznej między sferą pracy produkcyjnej a nieprodukcyjnej. Ta ostatnia jest możliwa pod warunkiem osiągania wartości dodatkowej w sferze produkcyjnej. I tu leży zasadnicze znaczenie zagadnienia dyktatury proletariatu jako procesu dialektycznego, stanowiącego warunek konieczny przejścia do nowego systemu stosunków produkcji.

Jeżeli Osin postuluje edukację klasy robotniczej w duchu walki związkowej i poddanie jej kierownictwu komunistów, którzy niczym nie różnią się od socjaldemokratów, to nie warto się wysilać, albowiem klasa robotnicza raczej nie da się wyrolować takim liderom. Nie ma przesłanek do tego, aby sądzić, iż drogi lewicy socjaldemokratycznej (formalnie czy faktycznie) z klasą robotniczą nie rozejdą się nader szybko.

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
4 stycznia 2023 r.