W rankingu serwisów informacyjnych na czoło wysunął się dziś (10.02.2022) nieoczekiwanie Biznes-Wprost (https://biznes.wprost.pl/gospodarka/energetyka/10621165/sikorski-polska-od-20-lat-mowi-niemcom-ze-nord-stream-2-jest-niepotrzebny.html).

Prowadząc egzegezę enuncjacji padających z ust równie udanego komentatora i twórcy polskiej i obcej polityki, Radosława Sikorskiego, Biznes-Wprost przyjemnie zaskoczył nas przytoczeniem wypowiedzi prezydenta USA, który nieczęsto miewa przypływy takiej trzeźwości umysłu. Otóż: „Przed kilkoma dniami Joe Biden po raz kolejny powiedział, że jeśli żołnierze ukraińscy przekroczą granicę z Ukrainą, ukończony przed kilkoma miesiącami gazociąg przebiegający po dnie Morza Bałtyckiego nie zostanie uruchomiony. — Zgodziliśmy się, że jeśli dojdzie do agresji, nie może być powrotu do ‘business as usual’ — powiedział amerykański prezydent na spotkaniu z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem.”

Stwierdzenie Bidena niewątpliwie wyszło naprzeciw oczekiwaniom jego rozmówcy i napełniło optymizmem niemieckich biznesmenów. Prezydent nie sprecyzował, w którym konkretnie kierunku mieliby się przemieścić Ukraińcy, ale rząd polski oczekuje, że nie będzie to kierunek na Przemyśl, zaś Niemcy – że ewentualne wkroczenie do Donbasu przecież nie naruszy granicy naszego wschodniego sojusznika. Niemiecki biznes może więc spać spokojnie.

No cóż, należy odnotować, że zazwyczaj przejęzyczenia Bidena bywają związane z Alzheimerem. To, które popełnił autor informacji w Biznes-Wprost ma raczej związek z… Freudem.

Poza tym, media komentują próbę Emmanuela Macrona pośredniczenia w wynegocjowaniu spadku napięcia w Europie, która od dwóch miesięcy odlicza sekundy do rozpoczęcia przez Rosję agresji na Ukrainę. Rosji po raz kolejny udało się wygrać efekt zaskoczenia: nie napadła, dopóki jeszcze Ukraińcy nie zgromadzili ciężkiej artylerii na obrzeżach Donbasu i nie pozbierali śmieci z NATO-wskich remanentów. Teraz, kiedy dała całemu cywilizowanemu światu dostatecznie czasu, aby przygotował się do spodziewanego zaskoczenia, Rosja zaskoczy świat znowu. W ten sam sposób.

A jednak Moskwa zaskoczyła – nie zdobyła bezbronnego Kijowa. Pewnie Macron poczuł, że Putin mierzy głowicami dalej. Stąd jego podróż na kolanach. W końcu szkoda by było Pałacu Elizejskiego.

Defetyści podnoszą głowy. Jak przyznał szef europejskiej dyplomacji, Josep Borrell, podsumowując efekty wizyty Macrona w Moskwie, „to, co dla Rosji jest ważne, to nie Ukraina, to architektura bezpieczeństwa w Europie, o zmianę której Rosjanie zabiegają. Rosja wywiera presję na Ukrainę, ale nie w celu inwazji na ten kraj. Moskwa chce doprowadzić do rozmów o tym, co jest dla niej ważne, o rozszerzeniu NATO i jej obawach dotyczących bezpieczeństwa”.

Chociaż Macron przedstawił podczas rozmowy z Putinem punkt widzenia Ukrainy, Polski oraz innych krajów zaniepokojonych istnieniem Rosji u swoich granic, przyznał też, że: „Nie ma bezpieczeństwa dla Europejczyków, jeśli nie ma bezpieczeństwa dla Rosji – […] sygnalizując zrozumienie dla obaw Kremla w sferze bezpieczeństwa”. Tak brzmi relacja (https://www.rmf24.pl/raporty/raport-wojna-z-rosja/news-marcon-trzeba-wiedziec-jak-pracowac-z-rosja-czy-to-jest-latw,nId,5820548#crp_state=1). Jednocześnie wysunął rozwiązanie, które mogło przyprawić o palpitacje nie tylko Kaczyńskiego: rozwiązaniem dla problemu Ukrainy byłaby… finlandyzacja tego kraju, jak za czasów Zimnej Wojny.

Zawsze dowcipny Łukasz Warzecha podsumował więc wizytę prezydenta Francji w Rosji, że niby pojechał Macron, a wrócił Micron.

*

Wydaje się jednak, że istotę wizyty Macrona w Moskwie oddaje następujące stwierdzenie: „Mamy wolę współpracy, by zagwarantować nowy porządek bezpieczeństwa w Europie […]” – prezydent Francji nie wyszczególnił tych gwarancji. Podkreślić należy wolę „nowego porządku bezpieczeństwa”, w czym kryje się istota zagadnienia.

W Europie bowiem powstała nowa sytuacja, która jest rzeczywistym powodem destabilizacji dotychczasowego status quo.

Dla Polski, zelżenie napięcia wokół Rosji jest polityczną klęską, albowiem nie pozwala na realizację koncepcji nawiązującej do idei Jagiellońskiej, kontynuowanej przez Piłsudskiego, a współcześnie – przez Kaczyńskiego. Ewentualna normalizacja stosunków z Rosją przekreśla te ambitne plany. Prawdziwym czynnikiem, który doprowadził do skokowego wzrostu napięcia politycznego, była zmiana rządu w Niemczech. Ambicje Niemiec do przewodzenia w Europie ze względu na potencjał gospodarczy, niepodważalny w wypadku oparcia go na zasobach surowcowych Rosji, zostały utemperowane w polityce nowego rządu. Jednak obiektywnie sytuacja nie zmieniła się i prędzej czy później te ambicje odrodzą się. Pojawiła się więc okazja, aby wykorzystać osłabienie biernego oporu, jaki przejawiały Niemcy pod wodzą Angeli Merkel w odniesieniu do amerykańskich interesów na starym kontynencie. Dlatego wtrącenie się Francji, która usiłuje przejąć pałeczkę od Niemiec, stanowi przeszkodę dla realizacji polskich celów. Francja też widzi pewną szansę w osłabieniu ambicji przywódczych „zazielenionych” Niemiec i usiłuje zająć ich miejsce jako siła przewodząca w zjednoczonej Europie.

Ambicjom Polski sprzyja natomiast Wielka Brytania, ostoja polityki anglosaskiej w Europie.

Sytuacja klaruje się coraz bardziej. Wyraźnie zaznaczają się kontury przeciwstawnych bloków, które póki co inaczej oceniają system bezpieczeństwa w Europie. Zelżenie napięcia wokół Rosji nie jest jednak powodem do uspokojenia. Jednocześnie z ujawnianiem się rozbieżnych celów i ambicji, kształtują się bloki polityczne państw, które są rzeczywistymi podmiotami realnych i sprzecznych interesów. Rozgrywanie wzajemnych sprzeczności kosztem oddalonego i lokalnego konfliktu w ubezwłasnowolnionym kraju zmienia się na naszych oczach w bezpośrednią konfrontację prawdziwych graczy.

O ile pokój wokół „agresywnej” Rosji jest łatwy do wygrania, ponieważ sprawcza rola Rosji pozostaje dętym tematem, o tyle rysujący się podział w poprzek unii gospodarczej i sojuszu wojskowego stanowi prawdziwe zagrożenie dla zgniłego pokoju. Trudno nie zauważyć, że jedynym realnym gwarantem pokoju pozostaje odsunięcie klasy panującej od władzy po obu stronach barykady.

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
10 lutego 2022 r.