z cyklu „Jaja jak czerwone berety”

Powiecie pewnie, że mam omamy. Spróbuję zatem trzymać się konkretów i nie wyrywać nic z kontekstu.
Zacznę zatem od wyczerpującej wypowiedzi Towarzysza Michała:

którego nie wiem czemu widzę raz za kierownicą, innym razem w łazience, a czasem wręcz na klopie lub w sypialni – w przezroczystej sukience. Może to koszula nocna?

Najwyraźniej Towarzysz miota się i… nie ma nic do ukrycia, gdyż stąpa pewnie – pewnie i bez kielicha.

Trzymam rękę na pulsie i czuję, że uwiąd starczy stanął mi dęba niczym trąba powietrzna – pewnie zaraz wszystko jebnie – ODSUŃCIE SIĘ TOWARZYSZE!!!

Przyznaję, nieco przytłoczyło mnie jakże konsekwentne rozumowanie Towarzysza Michała, który profesora Wiśniewskiego rozłożył na części składowe. Nie wiem tylko jak on z tych części złożył Marksistę? Pewnie NOWOCZESNEGO ZE „SZKOŁY KRYTYCZNEJ” – równie NOWOCZESNEGO, co Borys Kagarlicki?

Ważne, że w tym konsekwentnym rozumowaniu doszedł do objawienia – wszem i wobec – że „antystalinizm jest chorobą psychiczną”. On też jest „POCZĄTKIEM” (zapewne degeneracji współczesnej lewicy) i pewnie JEJ KOŃCEM. Nic dziwnego, że musiałem sobie ulżyć. Stąd konsekwencje przedstawione w clipie:

Ale czego nie robi się z wielkiej miłości do towarzyszy. Moje wielkie uczucie znów domaga się ilustracji muzycznej. Stąd czerwone, pachnące róże dla Towarzysza Michała – dla pozostałych towarzyszy mojej młodości przysłowiowe goździki:

Ciekawe, że Towarzysz Michał nie zauważył, że spora niewątpliwie część neostalinowców, w przeciwieństwie do niego samego (w tym KKE), konsekwentnie trzyma dystans do „dwóch imperializmów”, doprowadzając Towarzysza Michała rozumowanie do absurdu.

Na tym tle ostają się jedynie towarzysze, którzy wszędzie widzą choroby psychiczne. Oto wypowiedź (jakże popularna, wręcz chwytająca za jaja) świadka koronnego, nie wiadomo czemu kojarzonego z Jarkiem Ruską Onucą:

’Ukraina jest naprawdę chora… psychicznie. Tak się dzieje w społeczeństwach, które mają problem z tożsamością i praktycznie żadnej historii państwowości za sobą.
O co chodziło ambasadorowi Chin w we Francji?
Skoro dzisiejsza Ukraina odrzuca, wręcz zaprzecza temu, że jest spadkobiercą Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, i głosi, że jest dziedzicem bezpośrednio niemającego nigdy sformalizowanego statusu terytorium, które historycy w XIX wieku określili terminem „Ruś Kijowska” (chociaż taki twór państwowy nigdy de jure nie istniał, nie było też władców noszących tytuł książąt Rusi Kijowskiej), jak też bezpośrednim spadkobiercą Ukraińskiej Republiki Ludowej i hetmanatu Skoropadskiego – to jej status prawny, granice itp. – podobnie jak w wypadku innych państw poradzieckich, które po raz pierwszy współcześnie wyodrębnienie w formie republik związkowych bądź autonomicznych zyskały za czasów i w ramach ZSRR – pozostaje niejasny, niedookreślony.
Wszystko to skutkuje nieustannym miotaniem się w historycznej czasoprzestrzeni. Np. stosunkowo niedawno Kijów urbi et orbi ogłosił, że słynni malarze Riepin i Ajwazowski to Ukraińcy, a teraz – w ramach tzw. derusyfikacji – ulice tegoż Riepina i Ajwazowskiego przemianowano na jeszcze bardziej (?) ukraińskie, czyli dowódców OUN UPA.
Ukraina przeszła już ukrainizację, potem była dekomunizacja, teraz zaś jest derusyfikacja, która oznacza często też deukrainizację.
W gorączce wyodrębniania własnych narodowych „korzeni” w ubiegłym tygodniu ukraińscy hiper patrioci zburzyli w mieście Równe pomnik przedstawiający dwie kobiety i jakoby upamiętniający sojusz Ukrainy z Rosją. Kilka dni po zburzeniu pomnika kilku śmielszych ukraińskich historyków przypomniało, że pomnik ten został wzniesiony dla upamiętnienia połączenia Ukrainy wschodniej z zachodnią. Nota bene w 1939 roku…’

Komentarz Jarka w ruskich onucach wyjaśnia dlaczego Towarzysza Michała widzę, by tak rzec na wlot i wylot w… przezroczystej sukience.

Antonio das Mortes
25 kwietnia 2023 r.