Jeśli wierzyć lewakom, w USA trwa co najmniej powstanie, jeśli nie rewolucja. Na świecie zaś, w tym w Polsce, mamy już przedsmak LATA LUDÓW. Prysł mit pandemii COVID-19. Po przymusowej kwarantannie zostało jedynie modne słówko LOCKDOWN – przekreślone przez aktywistów pod Sejmem i ambasadą USA, wspartych przez przeciwników szczepień pod Urzędem Rady Ministrów.
SIŁY REAKCJI ODSTĘPUJĄ NA CAŁEJ LINII WRAZ Z POLICJĄ I ZDROWYM ROZSĄDKIEM.
Dowodów – aż nadto. Do jednego z nich nawiązał Tymoteusz Kochan, syn Jerzego:
„Dziś w USA powalony został pomnik generała konfederatów.
I zacznijmy od tego, że tego pomnika nigdy nie powinno tam być. Co to za kraj, który stawia pomniki wojskowym przywódcom tolerującym niewolnictwo i walczącym w jego obronie???
I co to za kraj, który stawia pomniki walczącym przeciwko demokracji? Co to za kraj, który stawia pomniki tuszującym pedofilię? Co to za kraj, gdzie stoją pomniki otwartych antysemitów…
Ups, za daleko 🤭”
Za ten genialny post Tymek dostał kupę lajków.
Filip Ilkowski z Pracowniczej Demokracji, siostrzanej organizacji brytyjskiej SWP, która siostrę ma za swoje dziecię (to pewnie jakieś polityczne zboczenie, czyli obowiązująca norma w tej posttrockistowskiej tendencji), wpisał się w sytuację co najmniej rewolucyjną jednym, ale za to dobitnym zdaniem: TEŻ MAMY POMNIKI DO OBALENIA.
Czując jak wszystkie lewaki dookoła narastające z dnia na dzień rewolucyjne wrzenie, boję się paradować po Warszawie marynarskim krokiem w moich ulubionych, poszerzonych u dołu, już nie modnych jeansach marki Lee (notabene generał armii konfederatów ukrywający się pod tą znaną marką w przeciwieństwie do niektórych dowódców Północy nie miał własnych niewolników).
Wiem – moje argumenty was nie przekonają.
Czuję, że w każdej chwili mogą być ze mnie zdarte wraz ze spodenkami tejże marki.
Ostrzegam – nie róbcie tego, siostry i bracia.
O’key jestem boomer, ale jak się niezdrowo podniecę – tak jak wy – to mogę… spermą dać wam po mordzie.
Wiecie, ile jej może się zebrać u starego marynarza, co od lat nie zawija do waszych portów.
To tylko dowód
czym są dla mnie kultowe – ciemnogranatowe – jeansy marki Lee, poszerzane u dołu.
Imię Henry jest tu użyte zwodniczo – taki chwyt artystyczny w ramach kamuflażu – wszyscy wiemy, że chodzi tu wszak o generała, Roberta E. Lee.
Włodek Bratkowski
8 czerwca 2020 r.