Znacząca część lewicowej rodzinki schowała się przed nami na Facebooku, pozostali udają, że nas nie widzą – wszak nie zagrażamy im w tzw. realu. O ile ta druga taktyka jest tylko odmianą tradycyjnej postawy politycznego mainstreamu wobec marksistowskich niedobitków, o tyle ta pierwsza to rezultat zaledwie paru naszych potyczek z lewicową rodzinką.

Przy obecnym układzie sił na dużej scenie politycznej możemy za przyzwoleniem wszystkich „partii władzy” – również tych w opozycji – wyciąć w pień, to co jeszcze rusza się na nowej radykalnej lewicy.

Zdając sobie z tego sprawę, gotów byłbym nawet życie darować, odstępując od roli kata. Ale topór raz wzniesiony w górę, siłą ciążenia spada na kretowisko pod nogami.

Jedyne miejsce bezpieczne znajduje się pod solidnym zakrwawionym pniakiem – docelowym miejscem przeznaczenia nowej radykalnej lewicy na polskim zadupiu.

Drwalom podziękujcie za życie po życiu.

Szybko porastacie grzybnią.

Nie przymierzam się do roli Wyrwidęba. W dodatku na bakier jestem z obsługą ciężkich maszyn, używanych powszechnie przy wyrębie.

Taki już los grzybiarza.

https://youtu.be/MpuRguGyVHk

Straciłem przez nich niejedno grzybowe poletko.

Jakie tu były pierwsze osaki i prawdziwki!

A teraz tylko kanie i… ścieżki rowerowe (pozdrawiam Piotra Ikonowicza – tego co ich urokowi się oparł – daruję ci życie).

Równie chętnie bym ścieżki rowerowe zaorał wraz z nowymi osiedlami.

Oby więcej chętnych!

Nieomal cała współczesna cywilizacja pracuje na to.

Na razie pełną piersią oddycham ścinając w Rosji wraz z partnerką największe osaki – w różnych odcieniach czerwieni.

Te na polskim zadupiu jeszcze przyrastają wraz z grzybnią.

Na sobotę zapowiadają opady i Manifę Tarczy Społecznej – poczekam, aż się który wychyli.

Zawsze w kieszeni noszę miniaturkę szwajcarskiego wojskowego scyzoryka z krzyżykiem.

Scyzoryk, scyzoryk – tak na mnie wołają (https://youtu.be/csWUE63kiTg).

Jebać warszawkę!

Pozdrawiam prowincję!

Włodek Bratkowski
29 maja 2020 r.