Samodzielna, lewicowa polityka musi opierać się na zasadach, które wynikają z teorii marksistowskiej. Ta teoria stanowi o wyjątkowości programu politycznego lewicy rewolucyjnej, tj. zorientowanej na budowę społeczeństwa bezklasowego. Zadaniem marksistowskich polityków pozostaje uwypuklanie specyfiki i wyjątkowości lewicowo-rewolucyjnej propozycji dla współczesnego społeczeństwa. Partie i ugrupowania pozostające na gruncie akceptacji kapitalizmu są wystarczająco liczne, aby przeprowadzić i przegłosować propozycje udoskonalenia metod i mechanizmów łagodzenia najbardziej antyspołecznych skutków systemu kapitalistycznego.

Przede wszystkim jednak należy zdać sobie sprawę z faktu, że nowoczesna lewica (zarówno radykalna, jak i burżuazyjna) stoi na gruncie akceptacji kapitalistycznego sposobu produkcji, całą uwagę skupiając na kwestii podziału zysku kapitalistycznego. To dlatego współczesna lewica zadowala się konkurowaniem z partiami burżuazyjnymi w radykalizmie środków łagodzących skutki funkcjonowania kapitalistycznych stosunków produkcji.

Adekwatnie do tej tezy, w dyskusji między Jurijem Głuszakowem a jego radykalno-lewicowymi oponentami wybrzmiał ten właśnie problem (patrz: Yury Głuszakow: ЛЕВАЯ КОЛОННА КАПИТАЛИЗМА https://www.facebook.com/yury.glushakou.3/posts/pfbid0qU7ZdZ4DPtnk6hcnRYrFWBuSwQ1FTBRwouvpCEyvQ3kx65ZLAVBDyngZMGmNZWSFl). Spór w istocie rzeczy sprowadzony został do kwestii, w czyim interesie występował Jean-Luc Mélanchon, kiedy przyłączył się do poparcia pakietu środków pomocowych dla gospodarki francuskiej, zaproponowanego przez rząd francuski w 2020 r., czyli w samym epicentrum tzw. walki z pandemią. Dla nowoczesnej radykalnej lewicy zasadnicze znaczenie miało to, czy pomoc była przyznana wielkiemu czy małemu kapitałowi. Obrońcy postawy Mélanchona podkreślają, że pomoc objęła małe i średnie przedsiębiorstwa. Z pragmatycznego punktu widzenia poparcie środków osłonowych dla drobnych przedsiębiorców jawi się jako zabezpieczenie warunków dla przetrwania pracowników zatrudnianych w tych małych firmach, które w sumie skupiają pokaźną część siły roboczej.

Jak inaczej zapewnić tym ludziom przetrwanie w tych trudnych czasach, w warunkach kryzysu spowodowanego tym razem – jak chciał rząd francuski – nie powodami ekonomicznymi (jak to miało miejsce w latach 2008-2009), ale obiektywnymi, zewnętrznymi przyczynami, tj. pojawieniem się koronawirusa?

Radykalna lewica, jak zawsze, pierwsza stawia się na apel solidarności społecznej.

Fundamentem nowolewicowej ideologii pozostaje przekonanie, iż wymuszając radykalny podział wartości w społeczeństwie, zmusza się w ten sposób wielki kapitał do finansowania tego przedsięwzięcia. Zabezpieczenie społecznej konsumpcji poprzez zwiększanie świadczeń na rzecz biedniejszej części społeczeństwa jest w sposób oczywisty sposobem na przekierowanie większej części bogactwa społecznego do tych grup. Lewicy nie interesuje, w jaki sposób wielki kapitał poradzi sobie z tym problemem. W końcu wielki kapitał ma wystarczająco zrealizowanego zysku na swoim koncie, żeby bez większego uszczerbku dla siebie podzielić się ze społeczeństwem.

Rozumowanie jest proste, by nie rzec – prostackie.

Gdyby radykalna lewica poza przyjmowaniem burżuazyjnych półśrodków mających na celu pozorowane osłabienie tempa pauperyzacji świata pracy miała pozytywny program przebudowy społecznej i mechanizmu ekonomicznego, to byłoby w tym tylko pół biedy. Wystarczyłoby, aby lewica nie stawiała oporu wobec tych nadzwyczajnych środków. Ale jednocześnie powinna się skupić na propagowaniu programu przebudowy społecznej i ekonomicznej, opartej na zakwestionowaniu kapitalistycznego sposobu produkcji.

Ten postulat spotyka się, oczywiście, ze sprzeciwem pod hasłem, że nie pora stawiać wymagania „od czapy” w momencie, kiedy sytuacja wymaga natychmiastowego działania zapobiegającego bieżącej ruinie ekonomicznej szerokich mas społecznych.

Problem jednak polega na tym, że jeśli nie wysuwać takiego programu w sytuacji dramatycznej, to kiedy? Wtedy, kiedy kapitał panuje nad sytuacją, zaś społeczeństwo nie jest skłonne do wysiłku intelektualnego, ponieważ jest zagonione w codziennej rutynie wiązania końca z końcem?

Przede wszystkim, lewicy współczesnej brakuje jasnej wizji, że kapitalistyczny sposób produkcji jest powodem powtarzających się kryzysów, prowadząc na progu XXI w. do kryzysu strukturalnego, z którego gospodarka nie wyszła mimo upływu dekady od załamania 2008-2009. Lewica współczesna nie ma przekonania, że system kapitalistyczny nie działa i że nie ma możliwości jego reanimacji. Radykalizm współczesnej lewicy sprowadza się do postulowania, aby kapitalistyczne zyski były sprawiedliwie dzielone.

Niewiara w możliwość zastąpienia kapitalistycznego sposobu produkcji wynika z przekonania, że ten system działa efektywnie, w przeciwieństwie do gospodarki opartej na wielkich przedsiębiorstwach państwowych i drobiazgowym planowaniu w drobnych detalach, co nie pozostawia miejsca na inicjatywę i kreatywność. Po drugie, instytucje demokratyczne służą temu, aby społeczeństwo było w stanie przekierowywać strumień korzyści z gospodarki opartej na kapitalistycznym sposobie produkcji ku masom społecznym. Z marksizmu lewica zapamiętała, że wytworzenie wartości dodatkowej jest wynikiem zastosowania siły roboczej, a więc pracownicy tylko odzyskują to, co im zabrał kapitał.

W przeciwieństwie do modelu gospodarki realsocjalistycznej, w którym państwo planowało inwestycje produkcyjne, co prowadziło do braku efektywności porównywalnej do efektywności gospodarki rynkowej, w lewicowym modelu gospodarki opartej na sferze usług nieprodukcyjnych państwo może racjonalnie dbać o rozwój tej właśnie sfery. W pewnym sensie, lewica pozostawiła sferę produkcyjną w gestii kapitału, posiłkując się tym przekonaniem o wyższości prywatnej inicjatywy w tej właśnie sferze, wyrażającej się w ekonomicznej efektywności.

W ten sposób jednak współczesna lewica pomija niezręcznym milczeniem kwestię kapitalistycznego sposobu produkcji, skupiając się na sposobie podziału wypracowanej wartości dodatkowej. Do tego pomieszania dokłada się jeszcze pomieszanie pojęć, które utożsamia wartość dodatkową z wartością dodaną. Wartość dodana zawiera w sobie wynagrodzenie, które w formule wartości Marksa jest odejmowane dla uzyskania wielkości wartości dodatkowej. Albowiem płaca siły roboczej jest kosztem uzyskania wartości dodatkowej, a nie wyrazem wartości dodatkowej. Tylko w ramach sfery usług nieprodukcyjnych można pokusić się o stwierdzenie, że wynagrodzenie nie jest kosztem, ale stanowi istotę wartości dodanej.

Logika swoistej kolaboracji z kapitałem wynika właśnie z wyżej przedstawionej myśli programowej, wyniku „ulepszenia” teorii Marksa. Faktycznie, jej zafałszowania.

*

Odrzucenie zrozumienia, że kapitalizm wszedł w fazę kryzysów strukturalnych wynika z przyjęcia, iż sfera produkcji bogactwa społecznego stała się działem technicznym, a nie polem rozgrywania się społecznych stosunków. Poziom rozwoju sił wytwórczych i wydajności pracy przyniósł możliwość niemal nieograniczonego wzrostu masy dóbr materialnych i wszelkich czynników niezbędnych dla utrzymania gospodarki w ruchu. A więc także dostęp do nośników energii, do surowców i półproduktów itd. Ta ślepota wynika z faktu delokalizacji sfery produkcji materialnej i przewagi technologicznej i politycznej Zachodu nad resztą świata. Ta przewaga gwarantowana przez podporządkowanie się Zachodu niekwestionowanej hegemonii USA jest przyczyną, dla której pozyskiwanie surowców, energii i dóbr podstawowych w świadomości społeczeństw Zachodu wychodzi poza problemy, których rozwiązywanie, planowanie i czuwanie nad nimi wchodzi w zakres społecznej kontroli i działania instytucji demokratycznych.

Całość problemów związanych z niemożliwością trwałego zaprowadzenia instytucji demokratycznych w przypadku krajów i społeczeństw podporządkowanych hegemonii zachodniej, albowiem tkwiących w logice konfliktów klasowych związanych z systemem produkcji kapitalistycznej, jest zwyczajnie nieobecna w lewicowym programie. No chyba, że jako troska o niemożliwe instytucje demokratyczne w państwach podporządkowanych.

Pierwszym więc zadaniem lewicy jest ukazanie podłoża kryzysu kapitalistycznego i odrzucenie bajki o tym, że obecne „trudności” są spowodowane siłą wyższą, pandemią. Warto zdać sobie sprawę z faktu, że reindustrializacja, której sens Europa pojmuje dopiero idąc po śladach USA, w wyniku trzęsienia ziemi wywołanego efektem bumerangu sankcji przeciwko Rosji, wymaga ofiary. Tą ofiarą jest rozrośnięta tzw. klasa średnia, klasyczny, sztuczny twór sztucznie napędzanej propagandy kapitalistycznej, idącej w myśl tezy lewicy reformistycznej o możliwości istnienia i prosperowania gospodarki pozbawionej produkcyjnych korzeni.

Nawet prawica domaga się śmierci kapitalistycznych stosunków produkcji i ich zastąpienia „zdrowym” niewolnictwem okresu przedkapitalistycznego. Tylko radykalna, nowoczesna lewica nie widzi problemu w istnieniu kapitalistycznych stosunków produkcji. Byle z dala od nas…

Problemem kapitalistycznego sposobu produkcji pozostaje niezmiennie problem niezdolności kapitału do realizowania zasady maksymalizacji stopy zysku. Globalny system finansowy jest tylko walką między samymi kapitalistami finansowymi o przodownictwo w przywłaszczaniu materialnych bogactw planety. Niewyobrażalnie wielkie sumy, jakimi przerzucają się uczestnicy finansowych spekulacji reprezentują kurczący się świat wartości rzeczywistych. Mnożenie zer przy liczbach ma na celu wyłącznie efektywne eliminowanie konkurencji do zakupu wartości rzeczywistych.

Pouczająca historia EDF pokazuje, że ta gałąź sektora produkcji materialnej, fundamentalnej dla istnienia sfery nadbudowy złożonej z usług publicznych i prywatnych, stała się ofiarą tej samej logiki rywalizacji o niemożliwe zyski.

Pandemia spełniła tę samą funkcję, co kryzys koniunkturalny w gospodarce kapitalistycznej – zniszczyła sferę buforową drobnej przedsiębiorczości. Problem z odbudową gospodarki, która miała być celem polityki tarczy osłonowej w okresie pandemii, ujawnił się z całą mocą w momencie, kiedy pandemia zaczęła się uspokajać. Żadne państwo zachodnie nie może sobie pozwolić, na razie, na totalne załamanie systemowe. Pauperyzacja i proletaryzacja tzw. klasy średniej, winę za co przerzucono na pandemię, nie była więc wystarczająca. Hegemonia Zachodu opiera się na spójności kapitalistycznego Centrum wobec Peryferii, które są traktowane odpowiednio do braku instytucji demokratycznych (niemożliwych w danych warunkach ekonomicznych – błędne koło).

Ten fakt tłumaczy to, że państwa Europy nie potrafią zdecydować się na sprzeciw wobec USA, których polityka prowadzi do ewidentnego osłabienia europejskiego, potencjalnego silnego rywala gospodarczego. Taką szansę daje współpraca z systemem produkcyjnym w sferze materialnej Rosji i Chin. To jednak niweczy szanse USA na skuteczną reindustrializację i spycha ten kraj do roli Peryferii. Odcięcie Europy od potencjału ekonomicznego Chin i zasobów surowcowych Rosji jest warunkiem udanej reindustrializacji USA i zachowania przez ten kraj globalnej hegemonii.

Utrzymywanie Rosji poza strukturami UE jest zrozumiałe w myśl tego, że Rosja miała zachować status podobny do statusu Mali czy innej Gwinei Równikowej w stosunku do Europy. Nie, żeby ten status nie podobał się rosyjskim oligarchom – podobał się, a jakże, nawet bardzo! Dlatego Rosja usiłuje za wszelką cenę utrzymać więzi neokolonialne z Europą Zachodnią, działając wbrew efektowi sankcji narzuconych przez Zachód.

Pojawiają się i nasilają sprzeczności i konflikty między poszczególnymi państwami Unii, albowiem w tej sytuacji każde państwo jest zmuszone działać samodzielnie. „Lewicowe” (centrolewicowe, czyli socjaldemokratyczne w istocie) rządy europejskie nie są w stanie podjąć samodzielnych działań jak na razie. Jednak powoli sytuacja zmusza je do wysiłku. I tak Niemcy, bodajże instrument amerykańskiej presji na Europę Zachodnią, mimo zmiany kanclerza na totalnie podporządkowanego radykalnolewicowej retoryce podbudowanej ekologicznymi frazesami, dla ratowania resztek swej gospodarki decydują się na szukanie własnych dróg wyjścia z krachu. Z jednej strony, ratują w ten sposób gospodarcze podstawy Unii, z drugiej jednak – przyczyniają się do zwiększenia poczucia zagrożenia i destabilizacji wśród europejskich partnerów.

Zastąpienie Niemców przez Polskę (i częściowo przez Ukrainę) w nowym rozdaniu podporządkowania Europy interesom amerykańskim skutecznie blokuje politykę oporu wobec narzucania przez USA swoich interesów. Podział kontynentu związany z tymi ruchami tektonicznymi sprawia, że rysuje się tworzenie się bloków interesów przeciwstawiających sobie państwa, które po ewentualnych przewrotach prawicowych i nacjonalistycznych zdobędą się na odwagę, aby rzucić wyzwanie USA w imię własnych, europejskich interesów, innym państwom – liczącym na korzyści płynące z udziału w dotychczasowej strukturze globalnego panowania, opartego na amerykańskiej hegemonii.

W gruncie rzeczy, wszystko zależy od tego, jak zachowają się kraje tzw. Trzeciego Świata. Są to kraje, które swoją suwerenność łączą z polityką uprzemysłowienia dla własnej korzyści, a nie dla interesów neokolonizatorów. We Francji istnieje duże prawdopodobieństwo, że do władzy przyjdzie prawica nacjonalistyczna, która sprawi, że programy nowoczesnej lewicy, oparte na przeświadczeniu o wiecznym istnieniu przewagi finansowej Centrum nad resztą świata i wyzysku, który pozwala lewicy udawać, że w gospodarce istnieje tylko problem wtórnego podziału. Pandemia i wojna rosyjsko-ukraińska są tylko zasłonami dymnymi dla prawdziwych procesów politycznych, których już nie sposób zatrzymać. Lewica sama się ściera z powierzchni rzeczywistości, kiedy upiera się przy postrzeganiu świata, który zaczął się sypać już w momencie upadku ZSRR.

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
10 listopada 2022 r.