Część (przeważająca) lewicy bardzo mocno angażuje się w historyczne prawa narodu ukraińskiego. W pewnym sensie mamy tu do czynienia z normalnym zwyczajem nowoczesnej lewicy, która przyzwyczaiła się do rozpatrywania wszelkich kwestii w aspekcie sprawiedliwości, prawdziwości i w ogóle moralnej poprawności. Na te tory myślenia lewica się przekierowała w wyniku samokrytyki dotyczącej walki klasowej i faktu, że ta walka ma charakter nieznośnie amoralny w pozycji wyższych wartości humanistycznych.

Jeśli dobrze się przyjrzeć dziejom ruchu robotniczego, to walka na lewicy z koncepcjami Karola Marksa odbywała się pod takim samym hasłem – strategia Marksa wprowadza element wrogości, który staje się dominującym w ideologii lewicowej, co w efekcie prowadzi do umacniania się oponenta (nazywanego wrogiem klasowym) na pozycjach nieprzezwyciężalnej wrogości. Zamiast ewolucyjnych zmian, mamy do czynienia z nieuchronnością procesów rewolucyjnych, które są zasadniczo szkodliwe dla sprawy ludzkości.

Posługując się dużym skrótem, współczesna lewica, która nawiązała do tego demokratyczno-liberalnego nurtu, w istocie antymarksowskiego (nie wartościując), zbudowała swoją narrację na okopaniu się na pozycjach wartości ogólnoludzkich, które mają podobno być przekonujące dla wszystkich, w tym dla oponenta klasowego (by nie używać słowa „wróg”).

Zgodnie z paradygmatem socjaldemokratycznym, nowoczesna lewica uznała przewagę efektywnościową gospodarki wolnorynkowej i poszukała istoty sprzeczności klasowej w sporze z ideami konserwatywnymi, które szły w poprzek naturalnej, obiektywnej ewolucji postępu społecznego, dokonującego się dzięki procesom naturalnej zmiany pod wpływem wzrostu bogactwa społecznego i świadomości warstw pracujących co do ich praw do uczestnictwa w korzystaniu z owoców owego wzrostu.

Z przekonania o pełnej zgodności postępowych celów społecznej ewolucji z ideałami lewicowymi sprowadzającymi się do liberalnej i demokratycznej polityki społecznej wynikało przekonanie o tym, że walka lewicowa powinna skupiać się na propagowaniu owego programu, nieantagonistycznego z natury, wszem i wobec, w skali globalnej. Poprawność polityczna zaczęła zastępować rolę propagandy lewicowej na świecie.

Można to było zauważyć w momencie, kiedy podczas transformacji systemowej, zachodnia lewica zachowywała się na terenie Polski niczym żołnierze Konkwisty na kontynencie amerykańskim. Istniejące ugrupowania lewicowe były traktowane jak nic nie warte bastiony oporu przeciwko oświeceniu w duchu nowolewicowej ewangelii. Pełne poparcie dla procesu implementacji systemu demokracji zachodniej, burżuazyjnej, wraz z propagowaniem mechanizmu radykalizacji owego systemu poprzez tzw. nowe ruchy społeczne (mniejszości kulturowe, seksualne itp.), zastępujące tradycyjny ruch robotniczy.

Lewica ta była zbudowana na negacji tradycji Marksowsko-Leninowskiej (nie mylić z tzw. marksizmem-leninizmem) w ruchu robotniczym, a więc miała w okolicznościach sprzyjających lewicowym nastrojom w społeczeństwie możliwość narzucania rozwiązań, które wynikały z jej programu. Radykalizm drobnoburżuazyjny, właściwy społeczeństwu burżuazyjnemu, ale nie mający pola do popisu na własnych podstawach w okresie rozwiniętego konsumpcjonizmu, stopniowo wchłonął radykalne nurty trockistowskie, przyjmując ich radykalną frazeologię, ale transplantując ją na pola działania radykalizmu drobnoburżuazyjnego.

W efekcie mamy do czynienia z cywilizacyjną uniformizacją świata  przy zachowaniu elementów tożsamości kulturowej traktowanej jako element dekoracyjny, by nie rzec folklorystyczny. Identyczność kulturowa różnych grup narodowych lub etnicznych schodzi na plan dalszy wobec powszechnego modelu społeczeństwa demokratycznego, w którym wszyscy są równi i jednakowo mają prawo do wyrażania swej odrębności pod dowolnym względem. W pewnym stopniu przypomina to politykę ekologiczną, mającą na celu zachowanie zagrożonych gatunków flory czy fauny. Trzeba stworzyć warunki dla przetrwania danego gatunku, usiłując zaprowadzić równowagę między siłami poszczególnych gatunków, którym udało się przetrwać dotychczas.

Wymaga to coraz bardziej intensywnego i arbitralnego wysiłku ze strony ludzi świadomych ekologicznie, ewentualnie – ze strony przywódców politycznych, którzy powinni obejmować spojrzeniem całość uwarunkowań między poszczególnymi grupami o różnorodnych tożsamościach kulturowych. Cały problem w tym, że z procesu ewolucyjnego, przyrodniczego i obiektywnego, takie działania stają się procesami o charakterze arbitralnym, sztucznym i hamującym ewolucję „naturalną”. W efekcie, elita polityczna, której zadaniem miało być stanie na straży nieingerencji w naturalne, obiektywne procesy ewolucji społecznej, staje przed wyzwaniem, które przerasta jej możliwości. Naturalnym i obiektywnym procesem, który wyewoluował z wyżej opisanego, jest strach przed utratą własnej odrębności kulturowej, która polega na przywileju regulowania rozwoju pozostałych elementów globalnej układanki, mozaiki narodów i etniczności.

Tożsamość kulturowa elity demokratycznej, która stoi na straży regulacji wzajemnego stosunku sił między tożsamościowymi grupami na świecie, jest postrzegana przez nią jako warunek utrzymania równowagi ekologicznej w zakresie kwestii narodowościowych i kulturowo-obyczajowych. Zniknięcie tego czynnika równoważenia wzajemnych tarć o podłożu kulturowo-etnicznym jest postrzegane jako zagrożenie dla bezpieczeństwa globalnego.

Powszechna amerykanizacja kultury masowej na całym świecie nie jest postrzegana jako zagrożenie, ale jako naturalne podłoże dla konserwacji idei fundamentalnie demokratycznych, na których bazie dopiero mogą się rozwijać odrębności grup o różnorodnych tożsamościach, bez groźby, że te różnice staną się istotne na tyle, że wywołają rzeczywiste antagonizmy narodowe. Świat bez różnorodności staje się martwy, więc różnorodność jest konieczna, ale musi to być różnorodność, która nie ma znaczenia mechanizmu podstawowego, napędzającego, albowiem grozi to konfliktem. Konfliktem na serio. Wszystkie odrębności kulturowo-narodowe mają więc w tej koncepcji funkcję pewnej fasady, sztucznego ornamentu, który pozoruje różnorodność, podczas gdy w rzeczywistości ta różnorodność niema żadnego znaczenia faktycznego.

Jeżeli więc chodzi o kwestię tożsamości narodowej Ukrainy, nowoczesna lewica nie ma na myśli obudzenia faktycznej, żywej i zdolnej do działania odrębności Ukraińców, którzy mieliby aktywnie zmienić mechanizmy działania świata tkwiącego w paradygmacie równowagi kulturowej. Wsparcie dla dążeń tożsamościowych części Ukraińców jest uwarunkowane równoległą akcesją do świata zachodnich wartości, czyli do świata, w którym zachowana jest równowaga między ambicjami poszczególnych czynników sztucznie hodowanej różnorodności globu.

Podobnie, jak w przypadku różnorodności kulturowej w łonie społeczeństw muzułmańskich, ten element wymyka się spod kontroli. W momencie bowiem, kiedy załamuje się hegemonia zachodnich wartości, które przestają być funkcjonalne, albowiem załamują się w samym sercu zachodniej cywilizacji, w Europie, sztucznie hodowane roślinki odrębności etnicznej stają się czynnikami faktycznej zmiany ewolucyjnej.

Amerykański, demokratyczny establishment nie po raz pierwszy usiłuje wykorzystać kontrolowany przez siebie czynnik do zachowania równowagi między elementami stworzonej przez siebie różnorodności. Oczywiście, kontrola wymyka się i mamy do czynienia z faktyczną zmianą, która w pewien sposób nawiązuje do przyrodniczej, obiektywnej ewolucji. Na czym polega konieczność, nieodzowność, dopuszczania do kontrolowanego wyrwania się sztucznie hodowanych czynników spod kontroli? Elicie, która zderza się z niemożnością sprawiedliwego rozwiązania pewnych sprzeczności, niezbędne jest stworzenie nieco więcej przestrzeni faktycznie żywiołowej dynamiki, niepodlegającej żadnej kontroli ze strony arbitralnej woli. Tylko wówczas można bowiem pozwolić sobie na niezrównoważone działanie arbitralne, które jest konieczne dla zachowania powszechnej równowagi. Mówiąc obrazowo, żywopłot musi mieć własną dynamikę wzrostu, abyśmy mogli co jakiś czas nieszkodliwie przycinać go dla naszych estetycznych potrzeb.

Trudno arbitralnie dać rozwiązanie stronom konfliktu, takie które zadowalałoby obie strony i – o co tak naprawdę chodzi – podtrzymywało autorytet strony pełniącej funkcję arbitra. Jeżeli jednak obie strony stojące w sytuacji potencjalnej sprzeczności (każda z nich ma bowiem własną dynamikę, nieliczącą się z dynamiką Innego – co jest warunkiem wolności) wchodzą w rzeczywisty konflikt, wówczas można rozpocząć subiektywne działanie. Spotka się ono bowiem z ripostą żywiołowej dynamiki, która (na własną odpowiedzialność) określi ukształtowanie konkretnej, hodowanej roślinki. Brak równowagi, która jest podstawą legitymacji elity pełniącej rolę „ekologicznie” świadomego podmiotu, nie będzie w tej sytuacji osłabiał jego autorytetu. Zwycięstwo jednej roślinki nad drugą będzie do pewnego stopnia odpowiedzialnością dopuszczalnego pozwolenia na żywiołową konkurencję – w ramach ogólnie utrzymywanego porządku w całym ogrodzie.

Tak, różnorodność jest konieczna ze względu na zachowanie dynamiki, bez której rozwój jest nie do pomyślenia. Ogrodnik ma na celu utrzymanie funkcjonalności ogrodu dla jego własnych, arbitralnych celów, zaś drobne, lokalne konflikty i ich rozwiązanie, które jest lokalnie niezrównoważone, ale w skali globalnej nie zagraża równowadze, jest tylko częścią i warunkiem żywotności całego układu ekologicznego.

Co to ma do kwestii Ukrainy?

Jakie znaczenie z perspektywy lewicowej ma kwestia odrębności tożsamościowej narodu ukraińskiego?

W ramach modelu radzieckiego, zgodnego, jak się wydaje z projektem bolszewickim, znaczenie jest kulturowe. Nie ma większej różnicy z tym, co proponuje model nowolewicowy. Model oparty na marksizmie lokuje dynamikę ewolucji społecznej w innym miejscu – w walce klasowej, w działaniu mającym na celu zniesienie wyzysku i stworzenie społeczeństwa bezklasowego. To oznacza, że różnice kulturowe określające tożsamość narodową nie są związane z mechanizmem zabezpieczenia ekonomicznego społeczeństwa. A to właśnie działa jako czynnik rodzący państwo burżuazyjne z mechanizmem gospodarki kapitalistycznej.

Jeżeli postrzega się ZSRR jako ukryty projekt imperialistyczny Rosji, wówczas można próbować wysuwać tezę o szczególnym ucisku narodu ukraińskiego w ramach imperium kontynuującego tradycje opresyjnego imperium carskiego. W tej logice interpretuje się głód na Ukrainie w latach 30-tych, a także usprawiedliwia „patriotyzmem” ukraińskim kolaborację z hitlerowskimi Niemcami podczas wojny.

W świetle dzisiejszych doświadczeń z sankcjami ekonomicznymi możemy dokonać pełniejszej interpretacji izolacji ZSRR w okresie międzywojennym jako faktycznej agresji wobec tego państwa ze świadomym zamierzeniem zamorzenia głodem jego ludności i utrzymania stanu ciągłej gotowości do przerodzenia się tej agresji w faktyczną agresję zbrojną. Przezwyciężenie efektów owych sankcji było możliwe dopiero w dłuższej perspektywie czasowej. Nie miejsce tu na rozważanie szczegółowe błędów w polityce ekonomicznej władzy radzieckiej ani znaczenia opozycji wobec rozwiązań socjalistycznych czy choćby rozumienia rozwiązań socjalistycznych w duchu rewizji teorii Marksa, przyjętego w ramach II Międzynarodówki. Przezwyciężenie doktryny II Międzynarodówki zostało pogrzebane wraz z eksperymentami dotyczącymi gospodarki komunizmu wojennego i zastąpione pragmatyzmem. Ten ostatni nie pozwolił już na powrót do oryginalnej koncepcji gospodarczej.

Ważne, że element narodowy nie odgrywał roli czynnika fundamentalnego w teorii Marksowskiej, od którego zależały jakieś istotne mechanizmy tej teorii. Przez bolszewików problem narodowy był jak najszybciej i pragmatycznie zepchnięty do podrzędnej roli i rozwiązywany adekwatnie do potrzeb postępu rewolucji. Nie był problemem samoistnym. Jeżeli później, w polityce Stalina czynnik narodowy odgrywał jakąś rolę, to wynikało to z nieprzezwyciężenia dziedzictwa II Międzynarodówki, która poza elementem walki klasowej robotników wprowadzała różnorodne elementy ruchu demokratyczno-liberalnego (w tym postępowe, burżuazyjne ruchy narodowowyzwoleńcze) do doktryny. Manipulowanie nastrojami mas nieodmiennie, w epoce burżuazyjnej, odwołuje się do kwestii narodowej.

Dla nas ważny jest wynik tego typu stalinowskiego pragmatyzmu, który prowadził konsekwentnie do podminowania fundamentów ZSRR przez odwołanie się właśnie do kwestii narodowej. Utrzymanie napięcia narodowego, które przekierowywało uwagę społeczeństwa na te właśnie zagadnienia i odwracało ją od kwestii klasowych, uniemożliwiło skuteczne nawiązanie do pierwotnej koncepcji bolszewików, która była powodem, dla którego rewolucja socjalistyczna dokonała się w najsłabszym ogniwie kapitalistycznego systemu, a nie w najwyżej rozwiniętych krajach. Tam, gdzie udało się przezwyciężyć nastroje nacjonalistyczne na rzecz nastrojów rewolucyjnych, a nie odwrotnie.

Upadek realnego socjalizmu dokonał się w imię narodowej suwerenności, a nie w imię walki klasowej. Nowoczesna lewica nie głosiła, że w zachodnich społeczeństwach nie ma kapitalizmu, ale że przestał on być klasycznym kapitalizmem i że jako postkapitalizm dawał lepsze możliwości walki o interesy ekonomiczne społeczeństwa niż nieefektywna gospodarka realnego socjalizmu.

W tej racjonalności nie ma sensu domaganie się zastąpienia profesjonalnych menedżerów przez szeregowych robotników w zarządzaniu przedsiębiorstwami, co było wolnościową interpretacją Marksowskiego wskazania, że to robotnicy powinni decydować o procesie produkcji, który przesądza o procesie podziału.

Jeżeli więc posttrockiści nawiązywali we własnym przekonaniu do oryginalnej myśli Marksa i do władania fabrykami przez klasę robotniczą, to w rzeczywistości nawiązywali do anarchistycznych krytyk koncepcji Marksa. Decyzja o podziale wytworzonej wartości dodatkowej leżała w rękach społeczności lokalnej, a nie bezpośrednich wytwórców, którzy byli tym samym ubezwłasnowolnieni.

W ten sposób nie była przezwyciężona logika formująca społeczeństwo mieszczańskie. Jeżeli dana społeczność ma funkcję decydenta o podziale wytworzonego produktu, to rodzi się odrębność grup społeczności mniej lub bardziej lokalnych. Jedność na poziomie państwa zapewnia – jeśli wykluczy się robotników zorganizowanych w ramach dyktatury proletariatu – biurokracja państwowo-partyjna. Opozycja antybiurokratyczna, nie dostrzegająca odrębności klasy robotniczej od reszty świata pracy najemnej, widzi zachowanie demokracji w lokalnych społecznościach. Przezwyciężenie sprzeczności interesów między nimi może być przezwyciężone tylko na zasadach burżuazyjnych, a mianowicie w ramach więzi narodowej.

Więź narodowa jest tym czynnikiem, który pozwala na ustawienie interesów całości narodowej ponad suwerennymi interesami lokalnych społeczności, które decydują o wykorzystaniu swojego produktu. Tak więc, demokracja bezpośrednia, która jest możliwa w odniesieniu do małych, lokalnych społeczności, może funkcjonować w tym rozbiciu bez katastrofy, ponieważ jej żywiołowe funkcjonowanie jest neutralizowane przez szerszy organizm narodowy. Solidarność pozwalająca na poświęcenie części interesu własnego dla dobra wspólnego jest gwarantowana przez ideę narodową. Idea demokracji robotniczej nie może mieć zastosowania w skali globalnej, ponieważ przestaje mieć cechę demokracji i staje się centralizmem. Dlatego lewica wolnościowa nie może wyjść poza ramy państwa narodowego. Demokracja bezpośrednia może się rozwijać żywiołowo i zapewniać pełną wolność tylko w ramach ograniczenia ramami, które sami ludzie uznają za naturalne. A więc – ramami narodowymi.

Idea demokracji robotniczej nie stawia tego ograniczenia, ponieważ podział produktu nie wymaga kompromisu interesów grup zajmujących inne miejsce w ramach organizacji społecznego procesu produkcji. Czynnik narodowy nie jest konieczny dla wytworzenia warunków dla kompromisu klasowego.

Logika modelu stalinowskiego nie mogła odrzucać socjaldemokratycznego, odwołującego się do nacjonalizmu, rozwiązania sprzeczności klasowych. Niemniej, nowoczesna lewica tkwi w aksjomatach przyjmowanych zarówno przez II Międzynarodówkę, jak i przez dziedziczący po niej stalinizm.

*

Obszar poradziecki, w tym samą Federację Rosyjską oraz byłe republiki radzieckie, można postrzegać jako obszar, na którym podziały narodowe straciły na wadze i dają szansę na powrót do koncepcji sojuszu, który nie opierałby się na idei narodowej suwerenności jako aksjomatu. Ta idea oznacza bowiem, że socjalizmu powinno być tylko tyle, ile nie narusza idei narodowej suwerenności.

Mamy tu odpowiednik dyskusji w ramach UE. Traktowanie struktur unijnych jako ponadnarodowych i zwierzchnich wobec narodowych jest odpowiednikiem postrzegania struktur ZSRR. Jeżeli rozpadł się ZSRR, to nie ma powodu, aby utrzymywać struktury ponadnarodowe UE, ograniczające przecież naturalną suwerenność narodów wchodzących w skład Unii.

Jeżeli nowoczesna lewica nie postrzega struktur unijnych jako zagrażających narodowej suwerenności państw wchodzących w skład Unii, to dlatego, że postrzega UE jako strukturę demokratyczną. Niemniej, w momencie, kiedy zanegowano ponadnarodową strukturę ZSRR, odszedł powód, dla którego nie miano by dokładnie tak samo potraktować Unii Europejskiej. Próba wyważenia i zredukowania różnic między krajami zjednoczonej Europy jest postrzegana jako niesprawiedliwa dla państw mniejszych, mniej rozwiniętych, później stowarzyszonych. Reguła biurokratycznych struktur jest bowiem taka, że istniejące na początku nierówności tylko się pogłębiają z upływem czasu, niezależnie od ideologii założycielskiej: blok wschodni, Jugosławia czy Unia Europejska.

Bierze się to stąd, że logiką fundamentalną nie jest tu zniesienie wyzysku, tylko wyrównywanie jego skutków… w miarę możliwości. Państwa / kraje członkowskie / narody mające przewagę naturalnie wykorzystują ją dla zwiększania owej przewagi, ponieważ kryterium oceny ich działania jest brak sprzeczności wewnętrznej w ramach danego narodowego społeczeństwa, a nie między narodowymi oddziałami klasy producentów bezpośrednich. Co zakłada redukcję różnic narodowych w pierwszym rzędzie. Logiki są więc wzajemnie sprzeczne.

*

Lewica przyjmuje reguły gry narzucone przez amerykańskich Demokratów, którzy opanowali elitę establishmentu globalnego. W efekcie mechanizmu opisanego wyżej, działania na rzecz wyrównywania sytuacji poszczególnych bytów narodowych przeradzają się w swoje przeciwieństwo i te różnice się potęgują. Prowadzi to do coraz silniejszych napięć o charakterze narodowym, ponieważ sprzeczności interesów stricte klasowych są już dawno opanowane i kontrolowane. Między innymi dzięki podstawieniu interesów narodowych zamiast klasowych na skalę globalną.

Większość opinii publicznej ma małe wyobrażenie na temat historii Ukrainy i odrębności etnicznej Ukraińców. Tymczasem ten element propagandy staje się decydujący w ocenie konfliktu zbrojnego w tym kraju.

Przytłaczającej jeszcze świadomości większości mieszkańców Ukrainy, że stanowią część większej całości narodu radzieckiego, gdzie odrębności kulturowe, w tym językowe, były kultywowane pieczołowicie, obecnie na czoło tożsamości Ukraińców wybija się wąska, nacjonalistyczna wykładnia narodowej tożsamości tworzona specyficznie w opozycji do świadomości radzieckiej. Tradycja banderowska bazuje na tej właśnie opozycji. Znajduje wsparcie w rosyjskiej tożsamości większości elit, które również budują swoją tożsamość w fundamentalnej opozycji wobec radzieckiej przeszłości.

Tradycja banderowska jest dlatego właśnie tak agresywna, że musi ona przeciwdziałać nie tyle świadomości specyfiki kulturowej Ukraińców, która spełnia się we wspaniałej różnorodności i mixie kulturowym obejmującym odniesienia nie tylko do dziedzictwa rosyjskiego, ale i polskiego, węgierskiego, tureckiego czy rumuńskiego. Wąskie pojęcie narodowości ukraińskiej, opierającej się zresztą, paradoksalnie, na kulturowym neofictwie rdzennie rosyjskiej elity intelektualnej, która postanowiła nie dalej jak poza wczoraj „zabić w sobie Rosjanina”. Na modłę Zelenskiego, żeby daleko nie szukać adekwatnych przykładów.

To tłumaczy bezwzględny stosunek bojowych oddziałów nacjonalistycznych do ludności Ukrainy, czyli do swoich rodaków. Wybór tożsamości ukraińskiej jest oparty na radykalnym odrzuceniu rosyjskości, która jest częścią składową ukraińskiej tożsamości. Tradycja banderowska nawiązuje do tej linii, która istniała wśród wielu innych – do linii antymoskiewskiej. Co z tego, że ta linia nie wytworzyła struktur państwowości i nie da się konsekwentnie przeprowadzić przez tysiąc lat postulowanej historii Ukrainy. Ta linia wypreparowuje z historii te elementy, które były zwrócone ku Zachodowi jako przeciwstawne podporządkowaniu wschodniemu porządkowi politycznemu i religijnemu.

Nawet jeśli Ukraińcy wschodniej części Ukrainy są takimi samymi Ukraińcami, jak mieszkańcy zachodnich obwodów, są oni wyrzucani poza nawias społeczności ukraińskiej przez arbitralnych decydentów o tym, co jest ukraińską historią. Nie wystarczy czynnik etniczny, który przemawiałby na korzyść Wschodu. Zasadniczym kryterium jest opowiedzenie się przeciwko Rosji. To jest idea założycielska nowej Ukrainy, która zrodziła się w wyniku opozycji wobec idei rewolucyjnej, wobec idei rewolucji i władzy proletariackiej, zastępującej władzę carskiego samodzierżawia. Lawirowanie między Polską a Rosją dla utrzymania słabej tożsamości ukraińskiej w opozycji do obu biegunów było zastąpione przez oparcie się na władzy hitlerowskich Niemiec, które gwarantowały bezpieczeństwo przed obydwoma zagrożeniami. Elita świadomościowa nowej Ukrainy (z tysiącletnią tradycją opartą na tradycji tysiącletniej Rzeszy) wcielona w elitarnych oddziałach paramilitarnych ukraińskich nie ma szacunku dla życia prostych mieszkańców kraju, którzy są w ich oczach pokracznymi mieszańcami, kompromitującymi Ukrainę w oczach Zachodu. Idea tożsamości ukraińskiej, do której nawiązuje pomajdanowa władza w kolejnych odsłonach, jest oparta na radykalnie antylewicowych treściach i w opozycji do jakiegokolwiek wspomnienia o czasach radzieckich.

Nowoczesna pronatowska lewica stanęła murem za rewoltą Ukrainy wobec tradycyjnego, moskiewskiego ogresora, na tej zasadzie, że Ukraina przejawia aspiracje prozachodnie, proeuropejskie. A więc, jakby nie było, w miarę uspokojenia sytuacji, będzie musiała się cywilizować na modłę europejską. Problem w tym, że w międzyczasie rozpadła się Europa. Co więcej, idee nacjonalistyczne ogarniają elity przywódcze Europy jako nowe drogowskazy. Potęgują te tendencje trendy, które spychają Europę na drogę katastrofy gospodarczej i politycznej w wyniku zmienionej gry interesów amerykańskich. Model ukraiński będzie więc dyktował charakter nacjonalizmu europejskiego, a nie odwrotnie.

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
25 maja 2022 r.