Opublikowano 6 grudnia 2017, autor: BB
(zamiast felietonu z cyklu „Jaja jak czerwone berety”)

W swoim drugim mailu inicjującym pokonferencyjną dyskusję sekretarz generalny Stowarzyszenia Marksistów Polskich odkrył główną oś kontrowersji, które do dziś antagonizują bynajmniej nie tylko członków Stowarzyszenia. Oto jego wypowiedź:

Moi Drodzy,

Drugi z ogromnymi kontrowersjami temat podczas konferencji – przerodzony w niewybredną mieszaninę obrażania się, wycieczek personalnych, kombatanctwa i emocji dobrych może dla sytuacji rewolucyjnej, ale nie dla czasu pokoju społecznego i marginalnego znaczenia nas dla wydarzeń społecznych poza nami – to „skąd bolszewicy mieli środki na przeprowadzenie rewolucji”.

Wieczorem po pracy spróbuję zeskanować i wysłać Wam fragment pracy naukowej dotyczący wątku ewentualnych niemieckich pieniędzy i pomocy dla bolszewików – teraz więc w sposób bardzo niepełny postuluję w tym zakresie powściągliwość, rozsądek i formę agnostycyzmu, która jest kluczem do wywrócenia stołu, na którym karty rozdają prawica i lewica będąca odbiciem lustrzanym dla tej pierwszej.

Nikt z nas nie podważa charakteru rewolucji i działań bolszewików, nikt nie chce ich zdyskredytować czy ośmieszyć. Jesteśmy z dala od kamerdynerstwa historycznego oceniającego wydarzenia historyczne poprzez alkowę lub kieszeń. Wiemy jednak, że żadna rewolucja bez środków obyć się nie może, i że żaden pieniądz nie śmierdzi, gdy może się przydać do realizacji celów – nawet gdy ten cel na bardzo krótką metę jest komuś na rękę, a w dalszym odcinku jest dla niego śmiertelnym zagrożeniem.

Spór między tymi, co uważają, że bolszewicy brali pieniądze vs nie brali pieniędzy przypomina dyskusję między Fichteańskimi dogmatykami idealizmu i materializmu. Nic nie może rozwiązać ich sporu, to kwestia oceny i sądów, a nie faktów. Każda strona ma swoje autorytety, swoje dowody, dokumenty i materiały.

Idzie o to, by zakwestionować samą istotę sporu i pokazać jej pseudoproblematyczność.

Jakby za 20 lat odnalazły się jakieś dokumenty rozstrzygające, że np. bolszewicy skorzystali z pieniędzy Niemiec, by łatwiej zdestabilizować sytuację Carskiej Rosji – wyjdziemy na debili. Co gorsza, dyskusja o finansowaniu rewolucji ma niewypowiedziane założenie szowinistyczne – że rewolucja rosyjska jest skalana czy może być skalana, bo miały w niej udział nierosyjskie pieniądze… Jakby wydarzenie powszechnohistoryczne miało by mieć prawdziwie czysty lokalny charakter.

Doskonale wiemy, dziś obserwując wydarzenia, że tzw. obce pieniądze mają i miały swoją rolę w katalizowaniu różnych działań. Nie jest to wynalazek po II wojnie światowej. Nie one jednak mają rozstrzygające znaczenie dla oceny charakteru. No, chyba że jesteśmy bardzo wulgarnymi materialistami, z materializmem niewiele mającym wspólnego.

Zapraszam do dyskusji

Piotr Strębski
20 listopada, godz. 10.19

Nieobecnym na konferencji SMP z okazji 100 rocznicy Rewolucji Październikowej wyjaśniam, o pieniądzach niemieckich, wypełnionych zobowiązaniach Lenina wobec strony prowadzącej wojnę z Rosją mówił nie kto inny, jak „uczeń Ładosza” dr Marek Zagajewski, który w tej dyskusji lansował z uporem maniaka tezę w istocie stanowiącą główną oś propagandową paszkwilanckich seriali „Trocki” i „Demon rewolucji”, zrealizowanych z okazji 100 rocznicy przez dwa telewizyjne kanały rosyjskie.

Jak dywagacje Marka Zagajewskiego i oba seriale mają się do prawdy historycznej świadczą zawodowi historycy i zamieszczone na dyktaturze.info video-recenzje oraz artykuł Andrieja Rudnowa http://www.dyktatura.info/?p=8466#more-8466 z Platformy Robotniczej.

Nie będę się powtarzać – w tych wypowiedziach wszystkie fakty i naukowa bibliografia zostały przedstawione. Pozostaje już tylko konstatacja upadku intelektualnego Stowarzyszenia Marksistów Polskich, którego honoru w dyskusji pokonferencyjnej bynajmniej nie bronili „uczniowie Ładosza”, sekretarz generalny i przewodniczący. Z osób zabierających w tym temacie głos w dyskusji pokonferencyjnych – nieobecnych na konferencji – tylko prof. Jacek Tittenbrun zachował się jak trzeba.

Od dziś uznaję go zatem za honorowego członka Grupy Samorządności Robotniczej.

Włodek Bratkowski
6 listopada 2017 r.

Post Scriptum: Przytoczona wypowiedź sekretarza generalnego SMP jest jedynie kolejnym świadectwem dezercji w stulecie większości aktywnych członków SMP z pola walki. Część z nich w tej debacie jawnie stanęła po stronie mocodawców wymienionych tu seriali.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Teksty bieżące. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
← Дмитрий Джангиров о внутриполитическом кризисе Украины
Анатолий Баранов: Глава КПРФ окончательно простился с пролетариями всех стран →

22 odpowiedzi na „UCZNIOWIE, ZDRAJCY I DEZERTERZY”

1. Robotnik pisze:
6 grudnia 2017 o 19:30
Jakie znaczenie dla klasowej oceny roku 1917 ma to czy bolszewicy korzystali ze źródeł niemieckich czy nie korzystali?

2. W.B. pisze:
6 grudnia 2017 o 20:34
Zasadnicze – dlatego, że zarzut ten w powszechnym odczuciu pogrąża bolszewików i wszystkich rewolucjonistów. Stąd antykomuniści trzymają się tego kłamstwa kurczowo. Poza klasową oceną jest jeszcze coś takiego jak skuteczność. Takie kłamstwa skutecznie ograniczają masowe poparcie dla lewicy rewolucyjnej. Grube miliony kosztują takie seriale. Z punktu widzenia przeciwników klasowych nie są to bynajmniej pieniądze wyrzucone w błoto. Ich paraliżujące i rozkładające działanie widoczne jest nawet w SMP.

3. W.B. pisze:
7 grudnia 2017 o 03:41
To nie sekretarz generalny SMP wybiera miejsce i pole konfrontacji z kapitałem i antykomunistami. 100 rocznica Rewolucji Październikowej to symboliczne miejsce i pole ideologicznej i klasowej konfrontacji w mikro i makro skali. 18 listopada na konferencji SMP – jak w soczewce – widzieliśmy kto przeszedł na stronę wroga i kto zdezerterował. To co dalej działo się w Stowarzyszeniu to istna degrengolada.

4. PK pisze:
7 grudnia 2017 o 18:21
Od siebie dodam, że gdy jeszcze utrzymywałem kontakty z P. Strębskim, głównie poprzez dyskusje na komunikatorze gadu-gadu (inaczej trudno było się z P. Strębskim skomunikować, choć i po pewnym czasie także te dyskusje poprze GG „były utrudniane”)już wtedy miałem pewne podejrzenia, co do przez niego utrzymywanych znajomości towarzyskich oraz ideowych. Zastanawia mnie od kiedy P. Strębski znalazł się w kręgu wpływów otoczenia nacjonalistycznego. Otoczenia też właśnie współpracującego z ruchem Kukiza. A tym ruchem i szczególnie koncepcją JOW-ów był i zdaje się jest bardzo podekscytowany P. Strębski. Ruchem, który też lubi każdych „prawdziwie narodowych” kapitalistów, pardon, prywatnych przedsiębiorców. Dajmy na to takich jak D. Trump, „internacjonalistycznie”, z całą prawdziwie amerykańską rodziną, od lat współpracującego z „towarzyszami” z Chin. Praca czy infiltracja środowisk nacjonalistycznych pośród komunistów trwa od wielu, wielu lat. A co ciekawsze, już w PRL przynosiła ona pewne efekty. Pamiętajmy, że już wtedy tego typu środowiska oddziaływały na „komunistów” których uważały za potencjalnych „prawdziwych Polaków”, tych samych, którzy zresztą mieli obsesję rzekomego „zbyt dużego udziału Żydów” w strukturach władzy w początkowej fazie PRL. Nacjonalistom chodziło w końcu o podsycanie tych obsesji, choć nie miały w ogóle nic wspólnego z faktami… Po pierwsze jeszcze wtedy, w tej pierwszej fazie PRL główny prym wiedli ludzie związani z przedwojenną KPP, która w ogóle nie uznawała czegoś takiego jak „wyższości jednej nacji nad drugą”, była formacją przede wszystkim internacjonalistyczną a nie „prawdziwie narodową”, była formacją w której liczył się też taki a nie inny stosunek własnych działaczy do ZSRR… Zresztą nawet w tym pierwszym okresie PRL ludzie wywodzący się z linii jakże bardzo internacjonalistycznej, ci „rzekomi reprezentanci rządzącej żydokomuny” jak chociażby L. Ferszt czy bracia Lederowie też mieli utrudnianie możliwości działania. W legitymacjach partyjnych dopiero pod koniec lat 60-tych wprowadzono zapis „przynależności narodowej”, gdy ludzie dawnej KPP w zasadzie byli odsuwani coraz bardziej na boczny tor a i wtedy, by dalej nimi straszyć, przypisywały im środowiska „prawdziwie polskie” ulokowane głównie w służbach specjalnych duże znaczenie polityczne a ich poglądy tłumaczyły rzekomym „pochodzeniem etnicznym”… Tak właśnie historię Rewolucji Październikowej oraz nawet powstanie PRL tłumaczyli nacjonaliści. Zresztą już nawet wydarzenia rewolucyjne lat 1905-1907 miały być podyktowane działalnością właśnie „obcych intryg” dążących do „podzielenia narodu”…

5. W.B. pisze:
7 grudnia 2017 o 18:42
Proponowałbym jednak trzymać się ziemi. Do zwolenników JOW-ów Piotr nie należy.

6. PK pisze:
7 grudnia 2017 o 19:47
„Stopień upadku politycznego aspektu lewicy mierzy się tu gaworzeniem Piotra nt. roli JOW-ów w ramach demokracji burżuazyjnej, JAKBY O TO TUTAJ CHODZIŁO.”
Ano właśnie gaworzeniem na temat pozytywnej roli JOW-ów w ramach burżuazyjnej demokracji zajmował się P. Strębski. Tak samo próbował dowieść jak pozytywną rolę do odegrania będzie miała prezydentura D. Trumpa, jakby w jakiekolwiek kwestii miał się odróżniać od swoich poprzedników… Zresztą już ta prezydentura pokazuje że tak nie jest… Dalsze zaognianie sporów międzypaństwowych, ubieranie to w retorykę „obrony interesu narodowego Amerykanów” itd itp… odnawianie czy kontynuowanie polityki sankcji wobec „zagrożeń dla interesu narodowego Amerykanów”… Nie spodziewałem się czegokolwiek lepszego po Trumpie… Lecz ciekaw byłem, że niektórzy się tego spodziewali… No ale jako „prywatny przedsiębiorca” D. Trump miał być „tylko zainteresowany sobą”… Bo przecież tak „podobno mają prywatni przedsiębiorcy”. No i pewnie w historii nie włączali się w politykę służącą ich interesom także na militarnej płaszczy żnie…

7. W.B. pisze:
7 grudnia 2017 o 20:53
Temat JOW-ów jako źródła narracji populistyczno-prawicowej w wypowiedziach M. Zagajewskiego wypłynął po raz pierwszy na konferencji 18 listopada w mojej wypowiedzi. W dyskusji pokonferencyjnej na liście mailingowej SMP – w której nie brałem udziału – zostały przestawione akcenty. Piotr podkreślał, że przynależność do tej organizacji to sprawa prywatna. Więc wara nam od tego. Prezentowany przez ciebie cytat pochodzi z pokonferencyjnej wypowiedzi Ewy.
Sprawę wyprostowałem tym oto komentarzem:
Przy okazji wyjaśniam sprawę dookoła której w ramach zażartej dyskusji urosło już sporo mitów. Ze znaczkami JOW-ów w klapie niektórzy członkowie SMP paradowali na wcześniejszym spotkaniu Stowarzyszenia w Markach. Nikt z tego powodu nie robił im żadnych wyrzutów, choć budziło to zdziwienie nawet sekretarza generalnego. W trakcie konferencji chodziło o coś innego – o spiskowo-prawicowo-populistyczną narrację w gawędziarskich zapędach Marka Zagajewskiego. Korzenie tej gatki tak niestosownej w stulecie Rewolucji Październikowej na naszym lokalnym podwórku sięgają wprost do JOW-ów i środowisk, w których Marek czuje się jak ryba w wodzie.

8. PK pisze:
7 grudnia 2017 o 21:52
„Członkiem zwyczajnym Stowarzyszenia może zostać każdy pełnoletni obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, który – niezależnie od orientacji politycznej – uznaje za kulturowo cenne osiągnięcia teoretyczne marksizmu i jego naukową metodę, pragnie je opanowywać i stosować.”
Wydaje się, że problemem SMP jest to, iż jego status zdaje się chyba nie przewidywać jak sama przynależność do pewnych tradycji politycznych, w końcu środowisk politycznych może wpływać na działalność takiego stowarzyszenia, jak może wulgaryzować czy deformować marksizm. W końcu statut stwierdza też, że celem tej organizacji jest: „przeciwstawianie się wulgaryzacji i falsyfikacji marksizmu, obrona wolności badań marksistowskich i naukowego charakteru marksizmu.” Otwartość na członków o „niezależnie jakiej orientacji politycznej” stwarza wielkie pole manewru dla tych osób, które mogą mniemać o sobie jako o ekspertach w dziedzinie teorii marksowskiej, a jednocześnie popierać ugrupowania polityczne zakłamujące teorią marksowską, historię klasowego oraz rewolucyjnego ruchu robotniczego, w ogóle wrogimi wobec marksizmu… PS. można też odnieść wrażenie, że skoro istnieje taka możliwość udzielania się w organizacji dla „wszystkich niezależnie od orientacji politycznej” taka organizacja może zostać zdominowana przez osoby utytułowane, te które przede wszystkim mogą się pochwalić na polu już dotychczasowej aktywności naukowej. Jaka jest to nauka to też sprawa dyskusyjna. Marksiści mieli dość ugruntowane przemyślenia na temat burżuazyjnej nauki, ram tejże nauki jakie stwarza ona dla właśnie kierunków badań, dopuszczalnych sposobów myślenia czy też tzw. obiektywnych interpretacji danych zagadnień.
W tzw. naukach społecznych, dotyczących relacji zachodzących w społeczeństwie jest to wręcz doskonale widoczne, że takie ramy, co jest „prawdziwie naukowe” , czym się przede wszystkim w pierwszej kolejności należy zajmować istnieją i dany porządek społeczno-ekonomiczny państwa je mocno utrwala… No ale siła autorytetu, zbudowana na fundamencie posiadania danego tytułu czy „ilości prac naukowych” jest tą siłą z którą liczy się częstokroć nawet wiele osób… podobno silnie patrzących na lewo…

9. PK pisze:
7 grudnia 2017 o 22:10
„Temat JOW-ów jako źródła narracji populistyczno-prawicowej w wypowiedziach M. Zagajewskiego wypłynął po raz pierwszy na konferencji 18 listopada w mojej wypowiedzi. W dyskusji pokonferencyjnej na liście mailingowej SMP – w której nie brałem udziału – zostały przestawione akcenty. Piotr podkreślał, że przynależność do tej organizacji to sprawa prywatna. Więc wara nam od tego. Prezentowany przez ciebie cytat pochodzi z pokonferencyjnej wypowiedzi Ewy.”
Jeśli P. Strębski podkreślał, iż przynależność polityczna do SMP to „sprawa prywatna”, to rzeczywiście do takiej organizacji, wbrew wszelkim statutowym pozorom, może przynależeć każdy z ugrupowań politycznych, które z marksizmem nie mają nic wspólnego… Niekoniecznie zatem mogłyby to być osoby z sensownych organizacji marksistowskich które mogą się spierać ale odnośnie historii ZSRR, także jednak odwołującymi się do leninizmu, koncepcji władzy rad, krzewienia marksistowskiej teorii wśród proletariatu. Tylko czemu służyć ma taka organizacja w dalszej kolejności? Podejrzewam, że każde jej kolejne posiedzenia poświęcone tak politycznym wydarzeniom jak rewolucjom w których uczestniczyli przekonani marksiści (często określający się mianem wojujących marksistów) będą wywoływać kłótnie.

10. PK pisze:
7 grudnia 2017 o 22:45
Już tym bardziej będą wywoływać, skoro w takiej organizacji znajdują sobie miejsce osoby z pod znaku ruchów politycznych powiązanych… z nacjonalistami. Zatem przynależność polityczna osób należących do organizacji mieniącej się marksistowską, dążącej do obrony… naukowego charakteru marksizmu, wydawałoby się, że nie jest zupełnie „kwestią prywatną”…
Zresztą ostatnim wpisem to potwierdziliście: „Ze znaczkami JOW-ów w klapie niektórzy członkowie SMP paradowali na wcześniejszym spotkaniu Stowarzyszenia w Markach. Nikt z tego powodu nie robił im żadnych wyrzutów, choć budziło to zdziwienie nawet sekretarza generalnego. W trakcie konferencji chodziło o coś innego – o spiskowo-prawicowo-populistyczną narrację w gawędziarskich zapędach Marka Zagajewskiego. Korzenie tej gatki tak niestosownej w stulecie Rewolucji Październikowej na naszym lokalnym podwórku sięgają wprost do JOW-ów i środowisk, w których Marek czuje się jak ryba w wodzie.”
Jak widać, przynależność polityczna do danej organizacji może całkowicie przekładać się na to, co robi dana osoba w innej organizacji, do której też przynależy jednocześnie. Jeśli forsuje populistyczno-prawicowe frazesy o spiskowym charakterze kolejnych rewolucji, to zupełnie to nie powinno dziwić, skoro utożsamia się z programem organizacji… której czołowi przedstawiciele mają w zwyczaju kolejne władze w kapitalistycznej Polsce określać mianem… bolszewickich, robotniczo-chłopskich itd itp.

11. W.B. pisze:
8 grudnia 2017 o 07:23
Co do tego zgoda. Temat ten przewijał się w dyskusji pokonferencyjnej – bez nacisku na domniemany przez ciebie nacjonalizm. Niemniej zdanie Ewy nie zostało zaaprobowane przez aktywnych członków SMP. Dlatego wycofując swoich przedstawicieli z gremiów kierowniczych SMP, daliśmy jasno znać, że nie zamierzamy firmować obecnego kursu Stowarzyszenia. W odpowiedzi – naigrywanie się z GSR i ostracyzm.

12. Wybieram PPR – nie GSR pisze:
8 grudnia 2017 o 10:46
„Z osób zabierających w tym temacie głos w dyskusji pokonferencyjnych – nieobecnych na konferencji – tylko prof. Jacek Tittenbrun zachował się jak trzeba. Od dziś uznaję go zatem za honorowego członka Grupy Samorządności Robotniczej.”
Czy to ten Jacek Tittenbrun, stypendysta imperialistów z Paktu Północnoatlantyckiego-NATO (http://main3.amu.edu.pl/~jacek/O%20mnie.html)? Ho ho, to JOWy to mały pan pikuś przy takich NATO-wskich marksistach, zapewne w tym środowisku także czujących się jak ryba w wodzie. Żadnych krytycznych opinii tego honorowego członka GSR wobec swoich NATO-wskich sponsorów nie uświadczysz w internecie, a pewnie sporo się pretekstów nazbierało. Bliska ciału koszula.
GSR = NATO-„marksiści”, grupa samorządności imperialistycznej.

13. Wybieram PPR – nie GSR pisze:
8 grudnia 2017 o 10:53
Ze źródłami niemieckimi czy bez nich – nie ma to żadnego znaczenia – pecunia non olet – Rewolucja była i jest FAKTEM – pognała niemieckich imperialistów i ich sługusów. Sługusów NATO – szczycących się „stypendiami” od imperialistów bombardujących i terroryzujących militarnie cały świat – dziś przyjmuje się do GSR. Liczycie, że Wam coś skapnie? Bo żadnej Rewolucji to nie zrobicie, do LENINA wam lata świetlne.

14. PK pisze:
8 grudnia 2017 o 11:11
Niestety widać jak na dłoni, iż te postawy wpisujące się w frazeologię prawicowo-populistyczną, zbieżne z podejściem nacjonalistów do tematu nie wszystkim przeszkadzają. Mnie to jednak nie dziwi, biorąc pod uwagę już te sprzeczności jakie zawiera w sobie statut tej organizacji. Niby przewija się z niego obrona… naukowego charakteru marksizmu czy „badań marksistowskich”, ale otwartość na ludzi „niezależnie od ich przynależności politycznej” powinna budzić sprzeciw. To dzięki temu mogą się tam odnaleźć „spece od marksizmu” z pod znaku rywalizujących koterii burżuazyjnych/drobnomieszczańskich o dostęp do żłoba kapitalizmu polskiego. Ci sami, co „ironizują”, iż Marksa „mieli zrozumieć” ale konserwatyści tacy jak. R. Reagan. Może wręcz do takich konserwatystów jest blisko… podobno „konserwatywnie usposobionym” robotnikom. Takie poglądy też swego czasu wyrażał P. Strębski. Czy to ma oznaczać, iż tak jak redakcja konserwatyzm.pl z Adamem Wielomskim na czele czy Piotr Zychowicz, klaska robotnicza ma uważać, iż instytucja własności prywatnej to „rzecz święta”, być może uświęcona „przez boga”, „naturalna” czy „jedynie właściwa” dla aktywności ludzkiej. Czy może klasa robotnicza ma popierać hierarchiczne porządki klasowe, „harmonijne łady społeczne” społeczeństw feudalnych oraz burżuazyjnych? A może klasa robotnicza ma też mieć fiksacje na punkcie tego ale wyłącznie reprodukcji, co z kim się robi w łóżku? I to ma być „dowodem jej konserwatyzmu”? W takim razie pewnie blisko jej do „speców marksizmu” z pod znaku tych wyżej wymienionych.
PS. Jeśli są osoby starające się jeszcze bardziej zdyskredytować bolszewików, to takimi sformułowaniami sugerującymi, iż ten ich „internacjonalizm” sprowadzał się właśnie do swego rodzaju wulgarnego materializmu i szukania wsparcia międzynarodowego także u sił… jak najbardziej reakcyjnych. Oczywiście można udawać „poważnego” i twierdzić, że taka rzekoma postawa bolszewików, „spełnienie zobowiązań” wobec „niemieckich mocodawców” potwierdzała, iż nie byli szowinistami… To była po prostu wręcz „internacjonalistyczna współpraca”… A krytycy takiej „internacjonalistycznej współpracy” najpewniej krytykują ją z „pozycji szowinizmu narodowego”, braku otwartości „na współpracę z Niemcami”… To tak jakby wypominać SDKPiL oraz PPS-Lewicy, iż krytykując wszelką współpracę nacjonalistów z pod znaku stronników R. Dmowskiego z kręgami politycznej reakcji rosyjskiej czy popleczników Piłsudskiego z monarchią Austro-Węgier, byli pewnie „nacjonalistami”, baa, wręcz „szowinistami narodowymi”… Tylko, że te siły polityczne po prostu były nastawione ale na proletariacki internacjonalizm, budowanie klasowego nastawienia wśród proletariatu, no i z pewnością nie były konserwatywne, tj kwestionowały rzekomo harmonijny ład społeczeństw gdzie dominowały podziały klasowe… Kwestie obyczajowego prowadzenia się były dla nich sprawami prywatnymi. Co nie oznacza, że też nie krytykowały instytucji rodziny… w jej drobnomieszczańskim/burżuazyjnym wydaniu. Baa, i wielu robotników należało do tych organizacji.

15. PK pisze:
8 grudnia 2017 o 11:34
„Rewolucja była i jest FAKTEM – pognała niemieckich imperialistów i ich sługusów.”
Znamienne, że dla osoby „odwołującej się do PPR” Rewolucja Październikowa miała przede wszystkim pognać ale… tylko niemieckich imperialistów… Prawdę mówiąc rewolucja ta pognać miała ale wszelkich imperialistów oraz przede wszystkim znieść porządek państwa monarchistyczno-feudalnego, carat jako sługusów rosyjskiej arystokracji oraz umacniającej się w Rosji burżuazji, także tej „nie tylko prawdziwie rosyjskiej”, choćby tej z Wielkiej Brytanii, USA oraz Francji… Burżuazja tych krajów utuczyła się na wyzysku klasy robotniczej z Rosji niemiłosiernie, ta burżuazja też poprzez swoje kontakty dyplomatyczne czyli polityków wspierała sojusz z carską Rosją w celu rywalizacji z imperializmem Rzeszy niemieckiej. Ta burżuazja w końcu liczyła na carat jako siłę dążącą do zmiażdżenia rewolucyjnego ruchu robotniczego, marksizmu, który groził kręgom burżuazyjnym, ziemiaństwu w skali całego świata, w tym ich politycznym mocodawcom.
Obecnie rozbrajające jest to jak np. do cerkwi, zmartwionej losem Romanowów, próbuje odwoływać się niejaki G. Ziuganow. https://kprf.ru/party-live/cknews/171095.html W końcu cerkiew to instytucja stojąca na straży… duchowego rozwoju Rosji, broniąca Rosji przed… łapskami Watykanu, pewnie „czerwonego Watykanu” od lat „wspierającego” na polu duchowym ale „kulturowy marksizm”, który „niszczy narody” i tworzy z nich „bezpostaciową masę”…
W końcu Ziuganow znalazł sobie sojuszników, którzy uważają, że rozprawienie się z caratem należy rozpatrywać jako… mord rytualny http://www.dailymail.co.uk/news/article-5125545/Russia-investigates-tsar-killed-Jewish-ritual.html w domyśle „Żydów”, „chazarów” a przynajmniej okropnych, ateistycznych bolszewików…

16. W.B. pisze:
8 grudnia 2017 o 12:21
Do nieistniejącej Polskiej Partii Robotniczej dołóż sobie jeszcze wyczyny i eksy (eksproprijacje) „Kamo” (Simon Arshaki Ter-Petrosjan), przypisywane przez niektórych Stalinowi („Kobie”), serial „Spartacus” i masz odlot a la Michał Nowicki gwarantowany.

17. szary robotnik pisze:
8 grudnia 2017 o 12:45
Czy dywagacje p. Zagajewskiego istnieją gdzieś na papierze, w internecie, jest ich jakiś publiczny zapis? Czy to tylko dywagacje i „gawędziarskie zapędy” na wewnętrznym spotkaniu jakiegoś stowarzyszenia, jak można tu wyczytać? Bo jeśli to drugie, to dyskusja tutaj jest niepoważna, to robinie gównoburzy, nie macie nic widocznie konkretnego do pisania tylko się brendzlujecie jakimiś plotkami by dowieść swojej ideowości. Śmieszne dzieciaki.

18. michał pisze:
8 grudnia 2017 o 12:49
Włodziu, odpierdol się ode mnie. Odlotem jesteś tutaj na żywo. Zajmij się swoimi NATO-wskimi fumflami.

19. W.B. pisze:
8 grudnia 2017 o 13:27
Szaraczku, 8 godzinnym nagraniem z konferencji dysponuje sekretarz generalny SMP. Swoje pretensje kieruj do niego.
Michasiu, pobyt we Francji ci najwyraźniej nie służy. Twoja więź z krajem nie może być porównywana z siatką informacyjną bolszewików, tym samym jesteś niedoinformowany.

20. GSR – ariergarda kapitalistycznej kontrrewolucji 1989 pisze:
8 grudnia 2017 o 22:22
GSR święcie oburzają się jeśliby bolszewicy oszukali imperialistów za ich własne pieniądze. To, że sami służyli wiernie agenturze Wall Street a swoje solidaruchowate wynurzenia drukowali na sprzęcie od CIA, nie spędza im snu z powiek. Nic dziwnego, że honorują stypendystę NATO.

21. Towarzysz Michał pisze:
9 grudnia 2017 o 05:21
Nie wiem co to za Michał tu się wpisał, ale ja póki co wojenke w SMP obserwuje z boku. Będę chciał dojebac to nakrece film. Ja już kilka miesięcy temu wiedziałem jak się skończy wasz cyrk w SMP co dałem wyraz w kilku filmach. Niczego dobrego się nie można spodziewać po przypadkowej zbieraninie antystalinowskich inteligentow. Zmiencie nazwę na gsi czyli grupy dla inteligentow i od robotników ze swoim antystalinizm em się odpierdolcie.

22. B.B. pisze:
9 grudnia 2017 o 10:34
„Towarzyszom” dziękujemy za pomoc. Sami zapędziliście się w kozi róg. Admin nie ma problemu z identyfikacją anonimowych wpisów. Niedawno udowodnił to demaskując anonimowe wpisy Pawła Kotrasa. Tylko on może sobie pozwolić na „bezkarne” podszywanie się pod Michała Nowickiego lub na krycie tegoż – z czego Michał zdaje sobie sprawę. Powinniście wyciągnąć wnioski z dotychczasowej współpracy. Sprawa się rypła.
W kwestii merytorycznej
Ruch marksistowsko-leninowski, czy jak kto woli poststalinowski czy neostalinowski, to nie jest jedna zbita masa. O zwartym szyku nie ma mowy. Część tego ruchu ściśle współpracuje z anty(alter)globalistami, antystalinowcami, w tym z trockistami i posttrockistami, organizując wspólnie panele dyskusyjne i konferencje. Prym w tym wiedzie Komunistyczna Robotnicza Partia Rosji i ROT Front A. Batowa. Pozostałe partie i grupy stalinowskie czy neostalinowskie w Rosji zachowują większy dystans. Niemniej część z nich nie tylko w słowach, ale i w czynach odżegnuje się od centralizmu biurokratycznego, twardo stawiając na centralizm demokratyczny. Recydywa centralizmu biurokratycznego w tej materii w najlepsze rozkwita w KPRF pod wodzą Ziuganowa. Stąd liczne wykluczenia opozycji, jako rzekomych neotrockistów. Na gruncie akademickim recydywa okopała się w redakcji pisma „Proryw”, kultywując centralizm naukowy.
Podobnie jest ze stosunkiem do klasy robotniczej i dyktatury proletariatu. Część ugrupowań, o których mowa, na słowach twardo stoi po stronie klasy robotniczej, nieliczni – choćby Siergiej Kurginjan i jego „Sut’ Wriemieni” – postawili już na kognitariat i nową kontrelitę intelektualną. W praktyce, podobnie jak anty(alter)globaliści i posttrockiści, stawiają oni na rozmytą do granic absurdu tzw. klasę pracowniczą czy klasę pracowników najemnych, nie przyznając robotnikom produkcyjnym, przemysłowej lub wielkoprzemysłowej klasie robotniczej szczególnej roli w obecnych realiach. Perspektywa walki o komunizm zamieniona została różnorodnymi wizjami „ZSRR 2.0” lub niedookreślonym postkapitalizmem. Niemniej są również tacy, którzy wiernie służą klasie robotniczej w mikro i makroskali. Ten marksistowsko-leninowski kurs, który wyciąga wnioski z „błędów”, choć niekonsekwentny, może liczyć na naszą aprobatę.