Nawet apatyczne i bierne grupy ludności poczuły, że wieje wiatr historii i szkoda byłoby się nie załapać na fiestę. Wydarzenia w Białorusi, mimo wszystko, przypominają bardziej atmosferę okresu Pierwszej Solidarności niż kijowskiego Majdanu. Trzeba sporej odporności psychicznej, żeby nie poddać się presji otoczenia, nawet jeśli ma się wątpliwości. Teraz presja działa dokładnie w odwrotną stronę niż dotychczas.

Nawiązując do polskiej Solidarności, warto na naocznym przykładzie pokazać ile warte są oskarżenia „prawdziwych socjalistów” z korzeniami w PRL, którzy oskarżają robotników o zdradę socjalizmu.

Kto nadaje ton protestom, kto tworzy atmosferę święta wolności, któremu trudno się oprzeć bez bycia oskarżonym o wybieranie mniejszego zła przeciwko samemu dobru? Łukaszenka nie stawia alternatywy, w której robotnicy staliby się podmiotem politycznym zamiast odgrywać rolę spóźnionych chłopów pańszczyźnianych. Rola podmiotowa jest oferowana przez opozycję, która przypisuje ją całości społeczeństwa, a jej realizacja dokonuje się dzięki regułom demokratycznym.

W okresie Solidarności, lewica posttrockistowska nie miała najmniejszych wątpliwości, że PRL-owski, siermiężny quasi-feudalizm najlepiej będzie zastąpiony przez demokrację burżuazyjną. Problem dyktatury proletariatu nie stawał na porządku dnia, ponieważ ta lewica już wtedy nie operowała innymi kategoriami politycznymi, jak klasa pracownicza, nie odróżniająca miejsca robotnika przemysłowego w systemie produkcji od miejsca dowolnego innego pracownika najemnego. W duchu Gomułki po 1956 r. rozumiano rady robotnicze jako rady pracownicze. Polscy intelektualiści, partyjni czy opozycyjni, byli w tej kwestii jednomyślni, z tym rozróżnieniem, że robotnicy przemysłowi byli dla nich z socjologicznej perspektywy nosicielami zapóźnionych technologii i zapóźnionych postaw, ciągnącymi strukturę społeczną Polski w kierunku odwrotnym do ewolucji postępowej ludzkości.

To z tymi ocenami związane było oskarżanie robotników o to, że nie walczyli o przetrwanie systemu, który był względem nich opresyjny, zaś w ocenie wszelkich autorytetów – partyjnych i opozycyjnych – wypalonym w sensie potencjału modernizacyjnego, zamieniającym się w siłę regresu.

Nowoczesna lewica w osobach posttrockistowskiej konkwisty najeżdżającej kraj nad Wisłą powoływała się chętnie na przykłady rad fabrycznych z okresu Rewolucji Październikowej, widząc w nich jednak raczej komórki wolności ogólnoobywatelskich niż narzędzie dyktatury klasy robotniczej z wszelkimi tego konsekwencjami mającymi na celu zbudowanie zupełnie innej, alternatywnej struktury wiążącej organizację gospodarki z organizacją polityczną społeczeństwa. A przecież jeszcze koncepcje tzw. Samorządnej Rzeczypospolitej wydawały się ożywiać te idee. Cóż z tego, skoro ich propagatorzy interpretowali doświadczenie Rewolucji Październikowej przez pryzmat anarchistycznego pojmowania sensu i roli owych rad, niezgodnego z perspektywą bolszewicką.

W tej tradycji było osadzone przekonanie, że podstawowym postulatem jest demokracja, której zabezpieczenie dopiero jest gruntem pod zapewnienie panowania nad podziałem wartości dodatkowej przez całe pracujące społeczeństwo. Wyróżnianie klasy robotniczej w warunkach nawet okresu przejściowego stało się w tej ewolucji nowolewicowo-posttrockistowskiej bezzasadne.

Tymczasem, jest to zasada, która różnicuje kierunek rozwoju społeczeństwa – nie jest nawrotem do quasi-feudalizmu, ani nie jest drugą częścią tej alternatywy, czyli koniecznością pogodzenia się z kapitałem.

Wbrew temu, co twierdzi się oficjalnie, polityka ekonomiczna ekipy Łukaszenki nie miała innej drogi, jak tylko spowolnione podążanie w kierunku reprywatyzacji przemysłu. W przeciwieństwie do PRL, gdzie transformacja polegała na uwłaszczeniu się partyjno-państwowej biurokracji jako całości pod dyktat Zachodu, w Białorusi Łukaszenka i jego otoczenie zmonopolizowali panowanie nad białoruską gospodarką. W pewnym sensie dało to owe 30 lat pozornego pokoju społecznego, albowiem – w przeciwieństwie do „własności niczyjej”, tak znienawidzonej w PRL – Baćka traktował kraj jak swój prywatny folwark, a więc, zgodnie z zasadą racjonalności rynkowej, troszczył się o niego jak przystało na dobrego gospodarza. Dało to efekty ekonomiczne, które napawały Łukaszenkę przekonaniem, że społeczeństwo ma powody, aby czuć do niego wdzięczność. W gruncie rzeczy nie mógł zrobić nic innego w konkretnym czasie i otoczeniu zewnętrznym.

W przeciwieństwie do Rosji, np., gdzie rządy oligarchów, pozbawionych nadzoru silnej władzy centralnej, a jednocześnie nie będących niekwestionowanymi władcami swoich lokalnych włości, przybrały postać gospodarki rabunkowej, pozostawiając troskę o całość centralnej biurokracji. Podobnie jest w Ukrainie, a skutki nie mogą być inne, jak katastrofa reżymów totalnie nieprzystających do współczesnych warunków, które już dawno przerosły epokę feudalizmu.

Obiektywnie, struktury kapitalistycznego sposobu produkcji, ze względu na swoje specyficzne cechy, muszą z dziejową koniecznością rozbijać mniej dynamiczne struktury gospodarcze.

Rozczarowanie zwolenników Łukaszenki przypomina dylemat Marksa, jak oceniać rozbijanie patriarchalnych, nieruchawych struktur tradycyjnej gospodarki Indii przez agresywny kapitał.

Oczywiście, nawiązując do opinii Borysa Kagarlickiego (patrz: załącznik), bez wątpienia jest tak, że dziś jednolici i solidarni protestujący, jutro podzielą się w kwestiach politycznych. Kagarlicki twierdzi, że najważniejszą kwestią jest utrzymanie aktywności społeczeństwa. Fakt, obecny przykład bardzo dobrze pokazał, że w momencie wzniesienia fali buntu, protestu czy rewolucji, zmiany są błyskawiczne i możliwe jest odwrócenie dotychczasowego trendu, wszystko staje się możliwe. Kagarlicki nie bierze jednak pod uwagę faktu, że przewalenie się fali zakończy się koniecznością zajęcia się społeczeństwa organizowaniem sobie życia w nowych warunkach. To nie jest analogiczna sytuacja z rewolucją, na którą się powołuje: francuską i rosyjską. Szczególnie rewolucja rosyjska utrzymywała przez długi czas ferment, nie prowadząc do normalizacji. Było to spowodowane nie tylko działaniem zewnętrznego otoczenia, ale i – w przypadku Rewolucji Październikowej – sytuacją kreowania nowych stosunków produkcji, a nie formalno-prawnego przyklepywania relacji, które już istniały, ale na zasadzie faktu dokonanego, choć nielegitymizowanego.

„Rewolucja” w Białorusi czy w Rosji nie będzie powtarzała kreacji nowych, nieznanych do tej pory stosunków produkcji, tylko będzie prowadziła w przyspieszonym tempie i pod fachowym nadzorem implementację stosunków produkcji znanych już na świecie, dodajmy – kapitalistycznym. Wiara w to, że nieustająco aktywne społeczeństwo będzie stało na straży tego, aby legitymizacja stosunków kapitalistycznych przebiegała w sposób respektujący demokrację i interes wszystkich, jest oczekiwaniem co najmniej nieuzasadnionym.

Relacje w kapitalizmie kształtują się tradycyjnie jako wyścig szczurów o to, kto zajmie najszybciej najlepsze nisze. W tej codziennej rywalizacji nie będzie miejsca dla skutecznej samoorganizacji w celu domagania się uszanowania interesów rywalizującego, zatomizowanego społeczeństwa.

Gdyby o to szło, w interesie społeczeństwa byłoby zachowanie Baćki u władzy, w celu kontynuacji polityki powstrzymywania potencjalnych konkurentów do uprawiania wyzysku. Po upadku Baćki, rywalizacja między prominentnymi przywódcami opozycji będzie się odwoływała do oparcia na Zachodzie. Nie będzie więc motywacji, aby powstrzymać podporządkowanie gospodarki białoruskiej interesom gospodarek europejskich, wkraczających w kryzys.

W przeciwieństwie do Rewolucji Październikowej i Lenina, siły „rewolucyjne” nie mają programu przebudowy gospodarki, a tylko wprowadzenia demokracji, która legitymizuje przejęcie tej gospodarki przez kapitał zagraniczny. Gdyby nawet pojawiła się siłą polityczna, gotowa podjąć się zadania utrzymania gospodarki białoruskiej dla Białorusinów, a nawet gdyby to była jakaś lewica świadoma konieczności uspołecznienia gospodarki, to poprowadzenie w tej sytuacji polityki państwowej wymagałoby niezwykłego talentu politycznego oraz sprzyjających warunków zewnętrznych.

Tymczasem, a Kagarlicki w ogóle nie bierze tego elementu pod uwagę, rozwój wypadków obiektywnie pozbawi lewicę tego komfortu, jakim cieszy się ona jeszcze w odpryskach byłego ZSRR.

Proces transformacji sprowadził lewicę do roli kontrkulturowego wybryku, który na Zachodzie utracił program społeczno-ekonomiczny, zamieniając go na program swobód obyczajowych i poprawności politycznej zamiast programu politycznego.

Biorąc pod uwagę nasze analizy dowodzące, że lewica nie jest przygotowana teoretycznie do podjęcia kwestii zbudowania społecznego fundamentu alternatywy gospodarczej, do zaproponowania nowych relacji w sposobie produkcji, najprawdopodobniejszy scenariusz zawiera utratę przez lewicę jakiegokolwiek wpływu na świadomość społeczną. Rosyjska lewica, która do tej pory jeszcze stanowi jakiś wariant myśli lewicowej nie zapominający o tym, że lewicowość nie sprowadza się do obrony ruchu LGBT przed niemożliwymi w demokracji faszystami, straci rację bytu.

Tymczasem owi „faszyści” są wynikiem braku lewicowej alternatywy dla kapitalistycznego i quasi-feudalnego sposobu produkcji. Są efektem nieprzezwyciężonych sprzeczności, które zrodził półperyferyjny kapitalizm. Brak demokracji pozostaje sposobem radzenia sobie z tymi sprzecznościami prowadzącymi do permanentnego niezadowolenia marginalizujących się grup społeczeństwa. Prawicowy populizm naśladuje autorytaryzm poststalinowskiego, patriarchalnego systemu. Oba są wynikiem znalezienia się w ślepym zaułku.

Ten ślepy zaułek quasi-feudalizmu nie znalazł rozwiązania nawet dzięki włączeniu w system gospodarki europejskiej – wspólnota europejska nie ma charakteru integracji typu socjalistycznego. Po 30 latach od czasów Solidarności, polski sukces obnażył swe prawdziwe oblicze w takim sprzeciwie, jaki jest możliwy w sytuacji braku świadomej klasowo lewicy – w prawicowym populizmie. Brak umiejętności adekwatnego zareagowania na tę sytuację wynika z faktu, że lewica nie jest zdolna do teoretycznego ujęcia, jak ma ta adekwatna reakcja wyglądać, chociaż ma do tego niezbędną teorię marksistowską.

Tak jak Polska, która miała luksusowe warunki transformacji, tak i Białoruś, jak wcześniej Ukraina, a w perspektywie i Rosja, czeka ten sam scenariusz przejścia najdłuższej drogi od autorytaryzmu biurokratycznego do prawicowego, „faszystowskiego”, populizmu. To pokazuje, że historia nie ma ruchu. Gra we współczesnym świecie nie toczy się o dalszy postęp o charakterze kapitalistycznym – na to nie ma już zasobów. Gra toczy się o przetasowanie struktury społecznej, która będzie musiała dostosować się do nowego, pozbawionego dynamiki, sposobu produkcji. Tak jak jedna forma autorytaryzmu zastępuje inną, ponieważ nie jest możliwe wolne rozszerzanie swobody działalności ekonomicznej – podstawa wolności indywidualnej, tak i zrealizuje się odstąpienie od dynamiki specyficznej dla kapitalizmu w postaci nowego społeczeństwa stanowego. Obiektywną tendencją ekonomiczną jest ustanie warunków dla kapitalistycznej dynamiki. Osiągnięty poziom sił wytwórczych, zdolny do utrzymania poziomu życia społeczeństwa na przyzwoitym poziomie, musiałby zostać utrwalony arbitralną decyzją bezpośredniego producenta lub arbitralną decyzją klasy panującej.

Taka jest obiektywna tendencja w sferze gospodarczej. Od działania lewicy lub jego braku zależy charakter społeczny wspólnoty ludzkiej zbudowanej na tej obiektywnej konieczności. Lewica wyraża i realizuje ten program lub jej nie ma. Pozostałe formy aktywności są drugorzędne i nie historiotwórcze.

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski 
16 sierpnia 2020 r.

Załącznik: 

Borys Kagarlicki na swoim profilu na Facebooku:

Сейчас много пишут, что протестное единение, которое мы наблюдаем в Белоруссии, построено на иллюзиях. Это в значительной мере верно. Все революции начинались с иллюзии быстрого и простого решения. Подобные иллюзии становились движущей силой массовых выступлений со времен штурма Бастилии. Ничего страшного тут нет, как и в том, что рано или поздно всё поменяется, всеобщее единение закончится.
В принципе, любое всеобщее единение в классовом обществе с разными интересами является до известной степени иллюзией, даже если у него есть реальные основания. Сейчас большинство белорусов «дружат против Батьки», но когда правителя не станет, кончится и эта дружба. Пора уже перестать горевать о достижениях «золотых деньков» раннего Лукашенко, пугать друг друга катастрофой, которая якобы случится в случае его ухода, или предаваться мечтам о «прекрасной Белоруссии будущего», которая, увы, сама собой из протестов не возникнет. Пора начать обсуждать, что будет в Белоруссии после Лукашенко. Это уже политическая реальность.
Размежевание нынешнего протестного блока на несколько соперничающих политических сил неминуемо. И это тоже нормально, в этом суть демократической политики. Вопрос в том, какие силы в итоге окажутся сильнее — на предстоящих выборах, в ходе формирования новых органов власти, на предприятиях. И кстати, это размежевание, возможно, пройдет не только по оси «правые — левые», хотя без этого деления никуда не деться.
Революции порождают эскалацию требований и почти неизбежное поражение именно тех сил, которые казались доминирующими в движении на его первом этапе. По мере того, как массы втягиваются в политику, меняется их сознание, растет понимание своих интересов. Вот почему те, кто возглавлял перемены на раннем этапе, часто пытаются их затормозить или остановить. Но революция, как показал и опыт 1789 года во Франции и 1917 года в России, не поезд, который можно по заказу остановить на заране намеченной станции.
В конечном же счете перспективы Белоруссии зависят от того, как развернутся события в России. Если водоворот перемен захватит и наше государство, то нам всем предстоят очень непростые времена, но открывается и перспектива не только демократических, но и социальных преобразований. Если олигархический капитализм в России устоит, то рано или поздно захлебнется и демократическая революция в Белоруссии. И задушит её не Лукашенко, а кто-нибудь из деятелей, сегодня на площадях искренне восхваляющих свободу.
Но нам нужно не «запасаться попкорном» (или сухарями), а готовить себя к активному участию в общественных событиях. И в этом плане пример Белоруссии имеет огромное значение.

za: 

Сейчас много пишут, что протестное единение, которое мы наблюдаем в Белоруссии, построено на иллюзиях. Это в…

Opublikowany przez Borisa Kagarlitskego Niedziela, 16 sierpnia 2020