Całym sercem jesteśmy z protestującymi przeciwko reformie emerytalnej we Francji. Problem w tym, że optymistyczne zapewnienia, że nie ma żadnego kłopotu ze sfinansowaniem owych emerytur, są raczej nieuzasadnione.

Przede wszystkim, zmienia się miejsce Francji oraz całej Europy w międzynarodowym kapitalistycznym podziale pracy. Same pieniądze jeszcze niczego nie gwarantują. Najlepiej będzie to się ujawniało przy okazji inflacji. Nieważna wysokość dochodu, ważne, ile można za to kupić.

Jeżeli wziąć pod uwagę, że euro przestaje być walutą związaną z bezdyskusyjną przewagą finansową, gwarantowaną przez globalny system finansowy, to mamy sytuację, która zaczyna przypominać tę, w jakiej były kraje RWPG. Dodając do tego problemy z reindustrializacją gospodarki europejskiej, może się okazać, że produkcja dóbr pierwszej potrzeby na miejscu, przez własny przemysł i rolnictwo, może okazać się droga.

Oczywiście, przykład państw RWPG pokazuje, że można te problemy przezwyciężyć, ale kosztem sporego wysiłku społeczeństwa. Ten wysiłek był propagandowo wykorzystany przeciwko reżymom realnego socjalizmu. Fałsz krytyki realnego socjalizmu polegał grosso modo na tym, że głównym zarzutem był brak instytucji demokracji burżuazyjnej, a nie prawdziwie socjalistyczny model gospodarczy.

Dlatego społeczeństwa Europy Zachodniej mocno się zdziwią budząc się w systemie, do którego zmierzają poprzez swoje mobilizacje i walkę. Od jakiegoś czasu coraz wyraźniej widać, że walka społeczna z systemem kapitalistycznym, po upadku realsocjalizmu, coraz bardziej przybliża nas do recydywy uogólnionego PRL-u. Jakoś nie przebijają się walki o przejmowanie fabryk, a przede wszystkim o możliwość przejmowania zysków kapitalistycznych.

Ale właśnie na tym polega problem – kapitalizm globalny wchodzi w fazę spotęgowanej, zaciętej konkurencji wewnętrznej. To oznacza, że przegrywająca gospodarka kapitalistyczna będzie musiała pogodzić się ze swą degradacją do poziomu gospodarki trzecioświatowej. Wszyscy o tym mówią, ale wydaje się, że nikt nie rozumie słów, które wypowiada. Poza komitetem zarządzającym interesami wielkiej burżuazji oraz samymi kapitalistami. Ale nie mogą tego mówić wprost, ponieważ w sytuacji, kiedy gospodarka jest uzależniona od rynków spekulacyjnych, prawda może mieć efekt paniki i samospełniającej się przepowiedni.

Wielki kapitał szykuje się do globalnej walki między sobą. Dlatego potrzebna mu jest mobilizacja krajowego świata pracy. Trzeba zepchnąć społeczeństwo do poziomu taniej siły roboczej, jak to ma miejsce w każdym szanującym się kraju uprzemysławiającym się i usiłującym wygrać konkurencję na międzynarodowym rynku. Dopiero wygranie tej konkurencji pozwala na zepchnięcie kosztów pokoju społecznego u siebie (czyli zapewnienie odpowiedniego poziomu życia) na mniej szczęśliwych rywali.

Ewentualność przejęcie władzy przez siły polityczne, które dziś wcale nie są przeciwko kapitalizmowi (kapitalistycznemu sposobowi produkcji), a tylko za sprawiedliwym podziałem zysków, w sposób oczywisty skutkować może jedynie przyłączeniem się ich do walki „swoich” kapitalistów, gdy tylko zrozumieją, że o to właśnie chodzi.

Ci, którzy będą chcieli podjąć walkę z własną burżuazją w zderzeniu z sytuacją, w której albo rewolucja proletariacka będzie miała charakter powszechny, albo znajdą się w sytuacji tzw. demoludów i będą musieli walczyć z kapitalistyczną obstrukcją, izolacjonizmem i sankcjami, które nie będą tak miękkie, jak te współczesne wobec Rosji, raczej jak te wobec ZSRR w XX w.

Dlatego, pozostając w poczuciu głębokiej solidarności ze społeczeństwem francuskim, walczącym o swoje słuszne prawa, nie możemy przemilczeć konieczności podjęcia decyzji o charakterze toczącej się walki klasowej. Ta walka wymaga bezwzględnego odrzucenia przywództwa tych „socjalistów”, którzy mają złudzenia co do kapitalistycznego sposobu produkcji. A, trudno nie zauważyć, że jest to większość współczesnej, nowoczesnej i jakże progresywnej lewicy. Konflikty polityczne na tym tle będą nie mniej zacięte niż te, które dzieliły bolszewików od reszty „lewicowej rodzinki”.

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
30 stycznia 2023 r.