z cyklów: „Bez jaj” i „Jaja jak czerwone berety”

Wyobraźmy sobie, że wszyscy którzy pyszczą o „socjalizmie”, „rozdawnictwie”, drwią z postulatu „mieszkanie prawem, nie towarem”, zwracają wszystkie środki i wsparcie jakie otrzymali z podatków.

A teraz wykonajmy pewien eksperyment myślowy. Na przykład sejm przegłosowuje ustawę, która umożliwia „wrogom rozdawnictwa” możliwość zwrotu upustu jaki otrzymali w czasie zakupu mieszkania wybudowanego w PRL, a które nabyli za kilka procent wartości. Dla chętnych, żeby libki i inni wrogowie „socjalizmu” mogli honorowo spłacić dług jaki zaciągnęli względem społeczeństwa, korzystając z de facto programu rozdawnictwa mieszkań w „szalonych latach 90.”.

Albo np. oddają honorowo wszystkie dotacje, które otrzymali „na firmę”. Zwłaszcza z tarcz antykryzysowych poszły dziesiątki miliardów złotych do biznesu. Niech wszyscy przeciwnicy rozdawnictwa zwrócą dotacje i rozmaite ulgi na które musieli składać się podatnicy, najczęściej pracownicy, którzy nie otrzymali zwykle żadnych dotacji, choć przecież niejednokrotnie byli mocno doświadczeni w trakcie kryzysu kowidowego.

Są jacyś honorowi jeszcze przeciwnicy socjalu i rozdawnictwa? Łatwo burzyć się na „pińcet plus”, dochód bezwarunkowy, czy świadczenia dla osób w kryzysie, ale trudniej przyjąć na siebie odpowiedzialność. Te słynne legendy, jak to można sobie „po pańsku” żyć na socjalu w Polsce najczęściej produkują ludzie, którzy sami ciągną o wiele większy „socjal” (i podbijają inflację!). Różnica jest taka, że ten „socjal” jest lepiej maskowany w postaci rozmaitych barokowych nazw w rodzaju „program wsparcia innowacyjności”.

Tymczasem, bezrobotny najczęściej nie dostaje żadnych świadczeń w ogóle, a jak już otrzyma, to są to grosze za które nie da się przeżyć.

Jak myślicie, ilu „wrogów socjalu” z klasy średniej i wyższej skorzystałoby z okazji oddania wszystkich środków, jakie otrzymali ze wspólnej kasy? Ile by naprodukowali „rozsądnych argumentów”, żeby jednak jej nie oddać? Już na etapie procedowania takiej ustawy rozpruli by się i darli, że „chcą zabrać przedsiębiorczym” piniondz, który im się należy na podstawie samego faktu posiadania firmy.

Jazgot byłby cudowny, choć oczywiście, jak mówię, zwrot byłby dobrowolny, tylko w celu przetestowania ilu mamy honorowych libków i „wrogów komuny”. Warto byłoby taką ustawę przedstawić dla samej tej awangardowej muzyki, jaką byłoby wycie „zaradnych, co to sami swoją pracą wyłącznie do wszystkiego doszli”. A to mieszkanie wybudowane w PRL w oczywisty sposób im się należy, jako „odszkodowanie za życie w komunie”, choć dostałe je po babci i ma 20 lat i zna „komunę” wyłącznie z komedii Barei (swoją drogą teraz ludzie się tratują, żeby kupić za worki z pieniędzmi mieszkanie na ładnym, zielonym osiedlu, gdzie były kręcone Alternatywy 4).

To jak towarzysze i towarzyszki? Popieracie?

Xavier Woliński

za:

Będą doić, czyli „pozytywny” szok popytowy na rynku najmu

Od Xaviera Wolińskiego dostaje się wszystkim, którzy są „wrogami rozdawnictwa”, gdy tymczasem sami cieszą się mieszkaniem kupionym za „kilka procent wartości”, czy też powinni uczciwie oddać „honorowo wszystkie dotacje, które otrzymali na firmę”. Fani Ikonowicza oczywiście wyją z zachwytu. Za młodzi, aby pamiętać, że ten od urodzenia radykał pracował z pełnym oddaniem na lewicową, demokratyczną opozycję, która wspierała neoliberalne reformy pod hasłem, że majątek wytworzony w PRL faktycznie miał bliską zeru wartość rynkową w zderzeniu z efektami gospodarki rozwiniętego kapitalizmu. Po co było żałować tych nędznych, siermiężnych dóbr i inwestycji PRL-u, skoro przywrócenie gospodarce zdrowych, rynkowych podstaw sprawi, że społeczeństwo w krótkim czasie nadrobi z nadwyżką tę niewartą wspomnienia utratę nieefektywnych elementów majątku budowanych z trudem i nieefektownie od zakończenia wojny. Dołączymy do Unii Europejskiej i będziemy mieli socjal, o jakim tylko słuchaliśmy z otwartymi ustami.

Kto słuchał, ten słuchał. Kogo skręcało od mdłości z powodu ludzkiej naiwności, tego skręcało. Ale Ikonowicz zawsze miał rację i zawsze był po dobrej stronie mocy. Nawet jeśli bawił po wręcz przeciwnych stronach barykady…

Fundamentem tych wszystkich bajek o cudownym rynku, który nie wchodzi w sprzeczność z socjaldemokratyczną polityką socjalną, jest bowiem aksjomat, że to wolna przedsiębiorczość jest gwarantem owej szczodrej polityki socjalnej.

Rozkradanie majątku społecznego odbywało się pod hasłem, że dla stworzenia rodzimego kapitału, bez którego nie ma efektywnego rynku, konieczne jest wydziedziczenie wszystkich po to, aby rozdać niektórym. Ci ostatni zbudują efektywną gospodarkę, która przyniesie korzyść wszystkim. Przeciwnie do PRL, gdzie biurokracja wyzyskuje wszystkich, tłamsi jednostki przedsiębiorcze, zaś obdarza niezasłużonymi profitami darmozjadów. Darmozjadami byli wówczas, rzecz jasna, robotnicy. Konieczność ich utrzymywania ze względów ideologicznych ciągnęła z oczywistością całą gospodarkę wstecz, do XIX wieku. A gospodarka powinna stawiać na ludzi kreatywnych, bo tylko gospodarka nowoczesna, działająca na najwyższym poziomie technologicznym, daje wystarczającą nadwyżkę, by żyć wedle zachodnich standardów.

Pierwszym krokiem do tego celu było zniszczenie PRL-owskiej gospodarki. Na jej gruzach nie udało się zbudować gospodarki nie tylko konkurencyjnej na świecie, ale i zaspokajającej potrzeby wszystkich mieszkańców. Powstałe zróżnicowanie społeczne pozwoliło jednak na stwierdzenie, że terapia szokowa Balcerowicza spełniła swoje zamierzenia, albowiem stworzyła warstwę ludzi superbogatych, zaś nieudacznicy byli wciąż związani z tymi samymi grupami społecznymi, które już w PRL inteligencja twórcza postrzegała jako nieudaczników. W pewnym sensie nie musi mieć wyrzutów sumienia, ponieważ diagnoza z poprzedniego okresu tylko się potwierdziła. Robotnicy okazali się przegranymi, bo już w PRL byli darmozjadami, przyzwyczajonymi do życia na cudzy koszt. Robotnicy nie mieli więc dobrej prasy ani nie budzili współczucia. Dopiero pojawienie się grupy społecznej składającej się z ludzi zmarginalizowanych otworzyło lewicę na empatię i zdopingowało do rzucenia się w wir społecznikostwa. Lewica bowiem wciąż nie rewidowała swego dogmatu, że nowoczesna gospodarka ma swój fundament w pracy kreatywnej, w nowoczesnych usługach itp., a nie w pracy produkcyjnej.

Dlatego lewica nie wróciła do tradycji ruchu robotniczego, ale skupiła się na niwelowaniu skutków modelu gospodarczego, nie kwestionując jego adekwatności. Model OK, tylko subiektywna zła wola rządzących…

Obrona pokrzywdzonych przez transformację poprzez wypominanie tym szczęśliwszym, że ich sukces też jest efektem rozdawnictwa, nie prowadzi do żadnych konstruktywnych wniosków. Problemem nie są różne grupy konkurujące o przywileje rozdawane arbitralnie przez ten czy inny rząd. Problemem jest funkcjonujący model gospodarczy. Model kapitalistyczny. Ten model, który miał stanowić zaplecze solidnego programu socjalnego, nie opartego na wiecznym borykaniu się z niedoborami. Odrzucono model gospodarki oparty na fundamencie pracy produkcyjnej, tworzącej bogactwo, a nie tylko sztuczną wartość wymienną napędzaną kredytem. Nie wszystkie gospodarki mogą finansować kredyt wewnętrzny zewnętrznymi oszczędnościami.

W sumie to smutne, że lewica nie widzi dla siebie innej roli, jak siły użerającej się z naprawianiem wypaczeń jedynie słusznego modelu kapitalistycznego. Potem, jak skutecznie namówiła klasę robotniczą do odrzucenia wypaczeń socjalizmu wraz z samym socjalizmem, zamiast go reformować. Obecnie usilnie przekonuje zrewoltowany świat pracy, że zamiast obalania kapitalizmu z powodu jego fundamentalnych braków, należy go reformować.

Realny socjalizm PRL-owski ewoluował w kierunku gospodarki zdecentralizowanej do granic braku centralnego planowania w ogóle. Współczesna lewica usiłuje zawrócić koło historii i doprowadzić kapitalizm do sytuacji wyjściowej z PRL, tj. do modelu prywatnej gospodarki z państwową regulacją podziału jego owoców. Obawiamy się, że efektem może być model chiński. Bynajmniej nie demokratyczny.

Realny socjalizm odrzucono jako niereformowalny z powodu braku wolności i demokracji.

Współczesna lewica zafundowała więc społeczeństwu najbardziej wyboistą drogę od braku demokracji do braku demokracji, poprzez dziki kapitalizm.

Antonio das Mortes i Omega Doom
29 maja 2022 r.