z cyklu „Bez jaj”

Przepraszam czekających cierpliwie na mój felieton. Miałem kupę roboty przez zaciemnienie, tradycyjnie związane z porą roku. Przygotowywałem jak przystało na „generała bez armii” swoją – z górą 500 doniczek roślin – do wojny na śmierć i życie, mając za nic sztuczne oświetlenie. Kto powiedział, że 200 fiołków afrykańskich musi tej zimy zakwitnąć?

Takiego wała! Nie ze mną te numery!

Podziwiam kolekcjonerów i perfekcjonistów. Żonę zapisałem do dwóch facebookowych grup miłośników fiołków – niech się nacieszy kwieciem.

Zważywszy na strukturalny kryzys kapitalizmu staczający się w katastrofę gospodarczą zamiast sztucznego oświetlenia postawiłem oczywiście na naturalne zaciemnienie. Do niego muszą przystosować się moi uchodźcy i niewolnicy z Afryki. Nie podskoczy mi żaden ekspert od sępolii – obojętne: Rusek, Ukrainiec czy obywatel „cywilizowanego świata”, rodem z Północnej Ameryki, a ściśle z USA. Pozostali hodowcy fiołków afrykańskich wzorują się tylko na nich.

Doceniam wasze selekcjonerskie starania i osiągnięcia w nie aż tak małym domowym biznesie.

W końcu z górą 60 tysięcy różnych odmian fiołków to spora armia. Co znaczy przy niej mój skromny oddział sępolii? Stąd trzon mojej armii stanowi żelazne wojsko – aspidistry, sansewierie, kliwie i niezawodne zielone trzykrotki, kaktusy i sukulenty, zwłaszcza gasterie. Wszystkich oddziałów ma się rozumieć nie wymienię. Dodam tylko, że desantowe przeczekają do wiosny w matecznikach. Teraz do przodu idą aspidistry i monumentalne – takoż zgoła miniaturowe – sansewierie.

Tych nic nie ruszy. A co do reszty: Bóg raczy wiedzieć. Ma się rozumieć BÓG WOJNY.

Między Bugiem a prawdą coś pewnie trzeba będzie poświęcić.

Powiem szczerze – nie oddam swoich pozycji, oddziałów i żołnierzy. Wam już nie wierzę – W PRZECIWIEŃSTWIE DO WAS WALCZYMY HONOROWO.

Post Scriptum: Pozdrawiam grupę „Honor” i obie zapiekłe w nienawiści strony. A to dedykuję fanom wielkiego trolla: Лукашенко: Белорусские силовики могли помогать мигрантам прорываться в Польшу.

Moje sępolie w tej złożonej sytuacji odkładają kwitnienie do wiosny. Za wyjątkiem tych, których marzenie o słońcu (nie koniecznie sztucznym oświetleniu) na przekór wszystkim się ziści.

Bez niespodzianek nie ma wojny.

Włodek Bratkowski
20 listopada 2021 r.