Po tygodniu powyborczych protestów Białoruś zmieniła się nie do poznania nie tylko z punktu widzenia Rosji (https://vz.ru/world/2020/8/17/1055359.html), pozostając w kręgu zainteresowań przyjaciół Władimira Sołowjowa i pierwszego programu TV:

Jeszcze trochę a stanie się cenną zdobyczą Zachodu – pożądaną przez „cywilizowany świat” inkluzją z rosówką.

Kto by przypuszczał, że Aleksander Łukaszenko nosi stringi z bursztynu?

Nic dziwnego, że wszyscy chcą mu się dobrać do dupy, choć na tych stringach swą obleśną łapę trzyma Putin. Nic dziwnego, że Aleksander się wzdryga.

W końcu zerwą je z Baćki.

Lewica tradycyjnie podzieliła się na tych co bronią inkluzji jak sromoty własnej i tych, którzy chcą o nią się otrzeć. Na lewicy mowy nie ma o posiadaniu. Ba, to oni walczą z tymi, którzy chcą ją posiąść. Dlatego też próbują ogarnąć protesty.

Niektórym to całkiem nieźle wychodzi: https://youtu.be/NPmNztqC92I. W kobiecych rękach inkluzja uchodzić może wręcz za ozdobę. W męskich to lekkostrawne porno (dla dwunastolatków):

Osobiście jestem pod urokiem Aleksandra Buzgalina, który w kilku swych ostatnich publicznych wypowiedziach rozebrał stringi z bursztynu w ramach przywołanej przez niego „dyfuzji klas” na części składowe, kładąc nacisk na elementy drogiej mu „klasy kreatywnej”: https://youtu.be/F_9OteDdlzI.

Przy tym nie dał poznać po sobie, że przy okazji sam sobie też coś amputował.

Szczerze podziwiam – musiało boleć podwójnie. Tym samym uratował honor rosyjskiego marksizmu.

Teraz w ramach pokuty należałoby zwrócić się do Siergieja Kurginjana, w którego komunie raczkuje już zastępcza „klasa kreatywna” – oczywiście konserwatywna jak propagowany przez S. Kurginjana „ZSRR 2.0”. Ewentualnie wyłuskać ją z kółek z przyzwolenia Związku Marksistów lub Comrade Majora etc.

Włodek Bratkowski
17 sierpnia 2020 r.