Będzie ze dwadzieścia lat odkąd współczesna socjaldemokracja naprzód pożegnawszy się w Bad Godesbergu z marksizmem – w wersji reformistycznej – przeszła ostatecznie na pozycje socjalliberalne. Jej miejsce gdzieniegdzie ochoczo zajęły rachityczne ugrupowania posttrockistowskie szukające nowych podmiotów w miejsce „klasy, która odeszła” – choćby w Szwecji (spytajcie Wojtka Orowieckiego, bądź Aleksieja Sachnina) – które do dziś bronią tego, co zostało z państwa socjalnego (welfare state), przez niektórych utożsamianego ze „szwedzkim socjalizmem”, z ludzką twarzą Olafa Palmego.
W Polsce, zgon lidera szwedzkiej socjaldemokracji oderwano od kondycji samej socjaldemokracji. Ale warto było zaczekać, by wreszcie ujrzeć co z niej zostało w tzw. realu nie tylko w Szwecji i zjednoczonej w bólu Europie:
Są tacy, co twierdzą, że dobiła ją „komuna”, olewając ostatnie wybory prezydenckie. Ale przecież KPP (bis) was poparła, idąc wpierw za Robertem Biedroniem, a następnie za Rafałem Trzaskowskim wraz z pozostałymi socjalliberałami, w rodzaju Tymoteusza Kochana, syna Jerzego.
Tyle zostało z „Socjalizmu Teraz”.
Chyba się ze mną zgodzicie, że to jakieś oszołomy?
Czy ktoś wam przeszkadzał uzyskać świetny wynik, groził pistoletem?
W sezonie ogórkowym, wynik 2,22% Roberta Biedronia – wysuniętego na stanowisko prezydenta R.P. przez zjednoczoną parlamentarną Lewicę opromienioną jeszcze nieprzebrzmiałym sukcesem wyborczym – przejdzie niewątpliwie do historii na równi z nieco lepszym wynikiem Magdaleny Ogórek i głosami oddanymi na Waldemara Witkowskiego.
Żegnamy was muzyczną suitą: https://youtu.be/ZJYfyjZSTl0.
Przejrzyjcie się w lustrze.
Przyznaję – mieliście asa w rękawie… i to chyba niejednego.
Włodek Bratkowski
13 lipca 2020 r.