Piotr Ikonowicz: „Z raportu Oxfam wynika, że majątek 10 najbogatszych ludzi świata w trakcie pandemii powiększył się o 540 mld dolarów. Kwota ta wystarczyłaby, by sfinansować koszty szczepionek dla wszystkich osób na świecie” (facebook, 8 maja 2021 r.).
 
Problem socjaldemokratów, takich jak Piotr Ikonowicz, leży w tym, że uważają oni pieniądze za byt obiektywny. Skoro zostały zarobione, a przekraczają znacznie potrzeby osobiste posiadaczy kapitału, to bez krzywdy dla tych ostatnich można wykorzystać nadwyżki finansowe dla celów socjalnych. Rzecz w tym, że pieniądze są wirtualne, a liczby informują nas wyłącznie o relacjach między agregatami kapitału działającymi na rynku. Nie mogą zostać użyte do innych celów, jak tylko do akumulacji kapitału, a postulowane zdjęcie ich z rynku (opłacenie przez firmy farmaceutyczne własnej produkcji) oznaczałoby złamanie bieżącej równowagi między grupami kapitałowymi. Oczywiście, poszczególne kapitały czy ich grupy stale usiłują zmienić relacje sił, ale jest to niebezpieczne naruszenie równowagi, co grozi wojną między rekinami.

Pieniądze zarobione na pandemii i wykorzystane do walki z nią oznacza, że firmy, które na pandemii zarobiły i wzmocniły swą pozycję we wzajemnym szachowaniu się grup kapitału, powinny dobrowolnie zrezygnować z osiągniętej pozycji na rzecz rywali. Ogromne majątki powstałe w wyniku spekulacji bardziej niż produkcji są o wiele bardziej kruche i narażone na upadek niż kapitały oparte na działalności w gospodarce realnej. Zazwyczaj dany rodzaj kapitału wykorzystuje dla swego wybicia się jakąś przypadkową sytuację okazjonalną, nieprzewidywalną, a więc nie ma ochoty na wyzbycie się zysków nadzwyczajnych, do zrobienia których okazja może się nie powtórzyć. Bezpieczeństwo własnego majątku polega na możliwości szybkiego przerzucania środków z gałęzi, która przestaje przynosić zyski nadzwyczajne, do innych, z przyszłością w tym zakresie. Do tego, trzeba dysponować sporą nadwyżką finansową, aby grać na różne warianty rozwoju sytuacji giełdowej. Inaczej gra jest bardzo ryzykowna. Na tym polega zjawisko, że bogaci zawsze zyskują na spekulacji, a biedniejsi gracze, obstawiający bardziej jednostronnie, dużo więcej ryzykują i stanowią źródło zysku wielkich spekulantów. Dlatego, z punktu widzenia kapitału i jego bezpieczeństwa na rynku czy giełdzie, nie ma mowy o nadwyżce. Pomnożone wielkości środków pieniężnych nie oznaczają przyrostu obiektywnego, ale ilustrują wznoszenie się gry kapitału na wyższy poziom. To jest taka swoista inflacja dotycząca kapitału. Rzeczywistym celem inflacji jest ukryta redystrybucja dochodów. W przypadku gry kapitałów jest dokładnie tak samo.

Oczywiście, zgadzamy się, że co nas może obchodzić zasrany interes kapitalistów. Co nas obchodzi, że jedna grupa straci, a druga zyska? Słusznie. Niemniej, chcemy tylko uświadomić demokratycznej lewicy, że kapitał ma własny, zasadniczy i partykularny interes w tym, aby nie opłacać szczepionek. Nie chodzi o brak humanizmu i uczuć filantropijnych, ale o twardą rzeczywistość bezpardonowej walki wewnętrznej kapitału, w której społeczeństwa są tylko statystami. Oznacza to, że za brakiem empatii stoi nie tyle kamienne serce, co twarda kalkulacja i widmo własnego upadku i stoczenia się do poziomu statysty.

Oznacza to, że kapitał nie podda się socjaldemokratycznym fanaberiom i będzie walczył o życie jak na przypartego do muru drapieżnika przystało. Warto w tym miejscu wspomnieć, że państwo burżuazyjne jest zarządcą interesów kapitału jako całości i że stoi na straży zachowania systemu kapitalistycznego jako takiego. Ma gdzieś to, która grupa kapitałowa zwycięży, ponieważ zadaniem biurokracji państwa burżuazyjnego jest zachowanie panowania klasy kapitalistów, a nie indywidualny interes poszczególnego kapitalisty.

Tymczasem, postulaty socjaldemokratyczne – z definicji – prowadzą do podważenia panowania kapitalizmu drogą łagodnej eutanazji owego systemu. Dlatego, w miarę rozchodzenia się rewolucyjnej i reformistycznej wizji przyszłości, socjaldemokracja ewoluowała w kierunku przyłączenia się do aparatu państwa burżuazyjnego dążącego do podtrzymania systemu jako takiego, czyli do podtrzymywania przy życiu dojnej krowy, aby uśpić ją we właściwym czasie – może nie nastąpi on nigdy. Żądania socjalne z definicji ograniczane są przez socjaldemokrację do takich, które nie podważą systemu jako całości. Pogodzenie interesów socjalnych i kapitałowych było możliwe na Zachodzie w XX wieku dzięki przerzuceniu kosztów tego „historycznego kompromisu” na tzw. Trzeci i Drugi Świat.

Postulat, który podnosi śladem wielu innych pragmatycznych działaczy reformistycznych Piotr Ikonowicz, jest w swej istocie postulatem podważającym stabilność systemu kapitalistycznego. Jest to program reformistyczny, który zgodnie z logiką starej socjaldemokracji był alternatywą dla drogi rewolucyjnej obalenia kapitalizmu. I takim programem alternatywnym nadal pozostaje. Albowiem w społeczeństwach narasta opór podyktowany coraz wyraźniejszą perspektywą brutalnej degradacji większości społeczeństwa. Rodzi to nastroje wrzenia i stanowi podłoże dla narastania świadomości rewolucyjnej. Rozwiązaniem rewolucyjnym byłaby dyktatura proletariatu, czyli przebudowa ustroju od jego gospodarczych, produkcyjnych podstaw. Socjaldemokratyczna wizja reformy proponuje kapitałowi honorowe samobójstwo, dając mu do ręki broń. Jak można się domyślić, niedoszły samobójca użyje jej przeciwko wrogowi klasowemu. Obiektywnie więc reformiści, radykalizując swe utopijne żądania wobec kapitalistów, działają ręka w rękę z kapitałem przeciwko perspektywie przebudowy ustrojowej. Tak było w Polsce międzywojennej, kiedy to klasa robotnicza wrzała i zmuszała socjalistycznych przywódców do radykalizacji poglądów, aby nie dopuścić do przejęcia tej klasy przez opcję komunistyczną.

Aspekt narodowy, patriotyczny, jest ludową odmianą ideologii klasy panującej, odzwierciedlającą grupowy charakter interesów kapitalistów. Socjaldemokratyczna zgoda na kapitalistyczny fundament społeczny oznacza wystawienie robotników na lep nacjonalistycznej propagandy, stwarzając złudzenie, że można rozwiązać problemy społeczne na poziomie konfliktu antagonistycznego w ramach klasowego ustroju. Opiera się to na przekonaniu o możliwości ułożenia pokojowych, harmonijnych, komplementarnych stosunków między państwami burżuazyjnymi w ramach międzynarodowego kapitalistycznego podziału pracy.  Jest to założenie sprzeczne z dynamicznym charakterem kapitalizmu, gdzie zysk jest możliwy wyłącznie poprzez ciągłą destabilizację warunków realizacji zysku, poprzez rywalizację między narodowymi, a następnie ponadnarodowymi grupami kapitału.

Opcja rewolucyjna odrzuca te utopijne założenia i wyprzedza swym internacjonalizmem kapitalistyczną globalizację, która jest parodią globalnej współpracy. To wyprzedzenie zostało zniweczone przez socjaldemokratyczne złudzenia o tym, że inny, alterglobalistyczny, świat jest możliwy. Internacjonalizm jest odrzuceniem kapitalistycznej logiki nieuchronnej wszak globalizacji, obejmującej wszystkie ziemskie społeczności. Alterglobalizm był kolejnym szańcem obrony wizji socjaldemokratycznego reformizmu. Sprzeczności kapitalizmu w ten sposób stają się sprzecznościami ruchu socjalistycznego i socjaldemokratycznego. Słabość przeciwnika jest naszą siłą, nuci sobie  pod nosem kapitał.

Żądanie sprawiedliwej redystrybucji przez Ikonowicza zderza się ze znanym stwierdzeniem jeszcze klasycznej ekonomii, że zysk nie może powstać w wyniku wymiany między samymi kapitalistami. Tymczasem, to właśnie postuluje Ikonowicz i wielu innych działaczy społecznych. Zapłacenie przez jednych kapitalistów innym za szczepionki dla ludności nie przyniosłoby nawet złamanego grosza zysku. To jest żądanie, aby jedni wyzyskiwacze oddali innym swoje ciężko wyspekulowane dochody bez żadnej korzyści w zamian.

Oczywiście, taka wymiana „filantropijna” dokonuje się za sprawą państw burżuazyjnych, które dysponują jeszcze jakimiś zasobami narodowymi, a które mogą oddać za „humanitarną” pomoc. Społeczeństwa zostały pozbawione praw do dysponowania bogactwem narodowym w swoim niekomercyjnym interesie na rzecz państwa burżuazyjnego. Nie są więc w stanie zapłacić za szczepionki z prywatnych zasobów.

A właśnie w takiej wymianie zawiera się przekształcanie wirtualnego pieniądza w rzeczywiste bogactwo. Zadrukowany papier nie ma żadnej własnej wartości poza wartością (spadającą) siły roboczej użytej do jego produkcji. Zbijanie kapitału polega na nieustannym i szybkim obrocie tego papieru z ręki do ręki czy z konta na konto. Bill Gates ponoć inwestuje swoje kapitały w ziemię uprawną w USA. Pozostała nadwyżka służy mu do zapewniania sobie warunków do dokonywania kolejnych zakupów materialnych i przydatnych do produkcji czynników kapitałowych.

W razie czego – Bill Gates (czytaj: światowi oligarchowie) sam się wyżywi.

Postulat Ikonowicza polega na żądaniu od firm farmaceutycznych, które zbiły dodatkowy, nadzwyczajny majątek na sprzedaży leków, aby kupiły od siebie wystarczającą liczbę szczepionek do zaszczepienia reszty niezaszczepionego świata. Ewentualnie, mogą od nich kupić te leki firmy z innych branż, które też zyskały na utrudnieniach związanych z lockdownem, np. firmy kurierskie czy firmy z branży IT.

Logika rynku kapitalistycznego polega na tym, że każdy, kto posiada coś użytecznego, usiłuje to sprzedać. Firmy farmaceutyczne, od których kupiono by jakąś liczbę szczepionek, mogą oddać te opłacone szczepionki wedle życzenia nabywcy. Utopijność postulatu działaczy typu Ikonowicza polega na tym, że nawet jeśli jakaś firma filantropijnie zakupi owe szczepionki i zaleci firmie farmaceutycznej rozdanie ich w wybranym przez siebie regionie świata, to jednocześnie uzyska legalne prawo do ulg podatkowych w swoim lub / i innym kraju. Faktycznie więc zapłaci nie tyle owa filantropijna firma, ale społeczeństwo, które stanowi środowisko odniesienia danej grupy kapitałowej, do której należy filantrop.

W efekcie, owe miliardy nie znikną z kieszeni filantropów. Państwo, nie chcąc tracić środków budżetowych, niezbędnych do utrzymania całej armii biurokracji aparatu państwa i elity politycznej, a to, co pozostanie – do opłacenia skąpego socjalu, zapłaci posiadanymi jeszcze dobrami narodowymi: zasobami przyrodniczymi. A te są podstawą produkcji materialnej. Cały proceder prowadzi więc do kolejnego paroksyzmu gromadzenia rzeczywistego, materialnego bogactwa w ręku kurczącej się grupy indywidualnych kapitalistów.

Wraz z pozbywaniem się przez państwo zasobów bogactwa narodowego upada niezbędność owego państwa i jego aparatu. Na naszych oczach zachodzi skokowa restrukturyzacja społeczeństwa globalnego. Społeczeństwa, pozbawione zasobów materialnych, stają się opiewanymi przez antyglobalistów (w tym anarchistycznego chowu) zbiorowiskiem rozrzuconych wspólnot lokalnych. W przeciwieństwie do antycznych cywilizacji, które upadły w całości, elity współczesnego świata zachowają cechę globalności, albowiem świat skurczył się do rozmiarów kilku sąsiadujących ze sobą księstw udzielnych.

Jesteśmy świadkami odwrócenia procesu, który zaczął się z końcem XIX wieku i trwał przez wiek XX: procesu upodmiotawiania społeczeństw obywatelskich w kapitalistycznym Centrum i na jego obrzeżach. Proces wyczerpał się i zaczął drogę regresu zanim objął całość ludzkości, napotykając bariery wydolności ekologicznej.

Ta bariera została osiągnięta w wyniku bezalternatywności burżuazyjnego modelu konsumpcyjnego, którego plusem było zachowanie pokoju społecznego w kapitalistycznym Centrum na okres możliwej rywalizacji z systemem alternatywnym do kapitalizmu.

Socjalizm był projektem zniesienia kapitalistycznych stosunków społecznych zanim osiągną one swój naturalny kres. Plusem takiego, „przedwczesnego” zniesienia systemu miało być zachowanie dynamiki rozwoju sił wytwórczych, przy przejściu od ilościowych do jakościowych wskaźników tego rozwoju. Akcent przemieszczał się na czynniki jakościowe. Współczesna rywalizacja starczego etapu kapitalizmu nie ma nic z jakościowego modelu – rozwijane są konsumpcyjne, rozrywkowe trendy mające na celu zastąpienie rzeczywistości zewnętrznej przez rzeczywistość wirtualną, która staje się bardziej interesująca dla ludzi niż to, co za oknem.
ewicowo-elitarny projekt społeczny stawia na tę właśnie rzeczywistość wirtualną jako na przyszłość ludzkości; zaś projekt konserwatywny – na antyglobalizacyjną wizję rozpadu cywilizacji. Są to więc dwie zasadniczo odmienne wizje. Druga stawia na tradycyjną drogę rozpadu cywilizacji i podjęcie ścieżki rozwoju na nowo, z niższego poziomu. Liczy na wieczne koło historii, ewentualnie na bardzo płaską spiralę. Natomiast pierwsza stawia na nieprzerwany rozwój cywilizacyjny, z tym, że społeczeństwo światowe będzie działało jak jeden spójny organizm i rozwijało się nadal dynamicznie poprzez ekspansję na pozaziemskie systemy ekologiczne. „Filantropijny” kapitał stawia na ekspansję w kosmos jako na rozwiązanie ziemskich problemów. W istocie, jest to ucieczka od problemu.

Oznacza jednak bardziej posuniętą specjalizację jednostek ludzkich, a nie zapewnienie im warunków pełnego rozwoju ich potencjału (rano myśliwy, wieczorem poeta).

Można się zastanawiać, na ile model bezklasowy także zakładał taką wizję ludzkości, która miała stanowić jeden organizm, a przez to musiałaby zostać zrewidowana relacja do otoczenia naturalnego. Niemniej, kapitalistyczny, klasowy fundament takiej wizji zakłada rabunkowy stosunek do podboju kosmosu, której to cechy byłby pozbawiony ekspansjonizm społeczności bezklasowej.

Najciekawsze jest to, że ta przyszłość, jeszcze niezdeterminowana, rozgrywa się na naszych oczach. Podwaliny pod realizację jednego i drugiego modelu są kładzione tu i teraz. Trudno się dziwić, że mnożą się teorie spiskowe, zaś nastroje chiliastyczne, sprzyjające przewartościowaniom moralnym i filozoficznym są nierzadkie. Ludzie muszą sobie jakoś zinterpretować te niezwykłe wydarzenia w znanych sobie kategoriach, odwołując się do analogii z przeszłości. Ten proces zapewnia psychiczną równowagę w okresie pełnego przewartościowania wszystkich wartości, jak to nazywał filozof.

Zaś pragmatyczni, starożytni Chińczycy mieli na to przekleństwo: Obyś żył w ciekawych czasach!

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
9 maja 2021 r.