z cyklu „Bez jaj”

5 listopada w wieku 104 zmarł ekonomista Mieczysław Rakowski – o czym raczył poinformować lewicę, lansując się przy okazji, Piotr Ciszewski. Pozwolę sobie zacytować „Ciszę”:

„Dziś w Warszawie zmarł w wieku 104 lat Mieczysław Rakowski, prawdopodobnie ostatni żyjący przedwojenny działacz Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej, ekonomista, autor publikacji ekonomicznych i historycznych.

Przez ostatnie kilkanaście lat miałem przyjemność być jego asystentem. Do końca życia zachował trzeźwość umysłu. Planował prace nad kolejnymi artykułami.

Cześć jego pamięci!” (patrz: https://www.facebook.com/piotr.ciszewski.35/posts/4307074259402393).

A tak oto Mieczysława Rakowskiego pożegnała Małgorzata Kubalczewska-Figat ze Strajku.eu:

15 listopada w Warszawie członkowie rodziny i przyjaciele pożegnali, zmarłego tydzień wcześniej w wieku 104 lat, Mieczysława Rakowskiego, ekonomistę i człowieka lewicy. Pogrzeb odbył się na Cmentarzu Komunalnym Północnym i miał charakter świecki. W trakcie ceremonii wspomniano życie i osiągnięcia zmarłego.

Mieczysław Rakowski urodził się w kwietniu 1917 roku. Działalność społeczną rozpoczynał w Komunistycznym Związku Młodzieży Polski w latach 30. XX wieku. We wrześniu 1939 roku uciekł przed niemiecką agresją do Lwowa, gdzie rozpoczął studia na tamtejszej politechnice. W czerwcu 1941 roku ponownie musiał uciekać na wschód przed Niemcami. Opuścił miasto jednym z ostatnich transportów. Pracował później w kołchozie na północnym Uralu.

Po powrocie do Polski w roku 1946 podjął działalność naukową. Wstąpił również do Polskiej Partii Robotniczej, a następnie PZPR. Włączył się w odbudowę kraju. Współpracował przy tworzeniu Trzyletniego Planu Odbudowy. Pracował w licznych instytucjach naukowych, między innymi Instytucie Ekonomicznym Polskiej Akademii Nauk, a także Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego. W ramach KPMG brał udział nad badaniami różnych wariantów rozwoju ekonomicznego.

Pozostawił po sobie liczne artykuły naukowe między innym i dotyczące poziomu konsumpcji w gospodarce socjalistycznej oraz skutecznym metodom planowania ekonomicznego. Jego tezy dotyczące wzrostu wydajności pracy między innymi poprzez bardziej elastyczne zarządzanie oraz zwiększenie czasu wolnego, wyprzedzały epokę. Krytykował działania władz przeciwko organizowaniu się klasy robotniczej. Uważał, że ludziom pracy należy się, w ramach systemu socjalistycznego, większa podmiotowość. W latach 90. zajął się analizowaniem alternatywnych dla neoliberalizmu modeli ekonomicznych. Krytykował kapitalistyczne przemiany w Polsce. Analizował między innymi system ekonomiczny Chin, prognozując rozwój znaczenia tego kraju na arenie międzynarodowej. Działał w Związku Komunistów Polskich „Proletariat” i współpracował ze Stowarzyszeniem Marksistów Polskich. W roku 2004 ukazała się jego książka „Przemiany i szanse socjalizmu”. W ostatnich latach życia poświęcił się między innymi badaniom nad gospodarką chińską, a także perspektywami rozwoju ruchów antykapitalistycznych i możliwościami budowy nowoczesnego społeczeństwa bezklasowego (za:

Pożegnanie Mieczysława Rakowskiego

).

Niby wszystko gra. Do czego tu się przyczepić?

A jednak. Zacznę od tego, że Mietek był wyjątkowy pod nieomal każdym względem. Dla lewicy „Solidarności” odkrył go matematyk, działacz tzw. opozycji demokratycznej, „komandos”, Marian Srebrny, pewnie wespół zespół ze swoim bratem Julianem. W latach Pierwszej Solidarności obaj oni byli społecznymi konsultantami Wszechnicy Robotniczej „Solidarności” Regionu Mazowsze. To właśnie na spotkaniach tej Wszechnicy Marian kolportował Mietka artykuły (bez nazwiska autora).

Po wprowadzeniu stanu wojennego ponownie miałem okazję spotkać z artykułami Mietka – tradycyjnie już występującego incognito, tym razem na łamach redagowanej i drukowanej przez nas, i jak się później okazało obu braci Srebrnych, „Hartowni”. Dodam od siebie, że Marian zarzekał się, że nie współpracuje z bratem. Wcześniej na moją propozycję współpracy Julian odpowiedział negatywnie. Rozumiem – konspira, bliska paranoi.

Po „okrągłym stole”, a wkrótce transformacji kapitalistycznej, Marian przekazał mi kontakt na Mietka, oczywiście za jego zgodą. Odtąd Mietek związał się, jak się wówczas wydawało na zawsze, z Grupą Samorządności Robotniczej i z naszymi pismami – przede wszystkim z „Tygodnikiem (i Magazynem) Antyrządowym”. Tam w latach 90. ukazywały się wszystkie jego artykuły. Był również autorem jedynego Suplementu do „Tygodnika Antyrządowego”. Wypadać dodać, że sam go sfinansował. Wspomnę też o regularnych wpłatach na nasze pisma. Mietek czuł się wówczas pełnoprawnym członkiem Grupy Samorządności Robotniczej. podobnie jak prof. Jan Dziewulski. W rzeczywistości z grona naszych ekspertów tylko Jacek Tittenbrun został napiętnowany mianem członka GSR. Nigdy przed Mietkiem i Janem nie ukrywaliśmy zasadniczej (naszym zdaniem, bynajmniej nie zdaniem Mietka i Jana) różnicy poglądów. W końcu w praktyce wyszła ona na jaw. Przedtem jednak co poniektórzy trockiści, choćby Spartakusowcy, potraktowali nas jako… dodatek do Mietka.

Przyczyną rozstania po wieloletniej współpracy w przypadku Mietka Rakowskiego był polemiczny z jego wywodami artykuł Ewy Balcerek dotyczący ubóstwianej wówczas przez Mietka „chińskiej drogi do…” No, właśnie – socjalizmu czy kapitalizmu? Mietek wówczas często zaglądał do chińskiej ambasady, a Ewa właśnie zaliczyła swoją podróż życia – do Pekinu i Xian. Niewątpliwie Chiny zrobiły na niej wrażenie. Do dziś uczy się języka chińskiego. Co bynajmniej nie przeszkadzało Mietkowi odtąd piętnować nas wszędzie i gdzie się da epitetem: trockiści.

I tak nasze drogi się rozeszły.

Mietka i Jana wkrótce przygarnął Bogdan Radomski (sekretarz Stowarzyszenia Marksistów Polskich, po śmierci Zbigniewa Najdowskiego), który przy okazji przygarnął również wdowę po przewodniczącym Stowarzyszenia, którego sekretarzem obecnie jest Piotr Strębski. Uczniom prof. Jarosława Ładosza to nawet się nie śniło. Zresztą dekownicy mieli wówczas inne sprawy na głowie. Co im po Stowarzyszeniu. I tak pod rządami Radomskiego Stowarzyszenie dogorywało. Aż tu nagle pojawili się dwaj wolni strzelcy – Jan i Mietek. Sekretarz Stowarzyszenia zagospodarował ich również w swojej partii PSPR (Polskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej), która wyłoniła się z wykreślonego z rejestru sądowego Związku Komunistów Polskich „Proletariat” – w wyniku rozłamu. Pozostali swoją organizację na wyrost nazwali Komunistyczną Partią Polski.

Nawet ich rozumiem – chcieli wreszcie umrzeć jako komuniści, by znaleźć właściwe miejsce w świecie umarłych.

Wkrótce B. Radomski wraz z pismem przewodnim i stosownymi autorskimi analizami Mietka i Janka złożył cały pakiet na ręce rzecznika prasowego OPZZ, którym wówczas był Grzegorz Ilka, jako propozycję współpracy od PSPR i Stowarzyszenia Marksistów Polskich skierowaną do OPZZ.

Nie muszę chyba dodawać, że z braku zainteresowania władz OPZZ propozycja ta trafiła do szuflady. Następnie – do rąk moich. W końcu do niedawna byli to nasi współpracownicy, o czym na lewicy wiedział każdy, w tym Grzesiek.

Po śmierci B. Radomskiego różni próbowali pozyskać Mietka i Janka. Po rozwiązaniu, czy raczej rozpadzie, Grupy Samorządności Robotniczej (1996 r.) na „wolnym rynku idei” znaleźli się również Jacek Tittenbrun i Jurek Łazarz.

Wszyscy oni już odeszli – ZOSTALIŚMY SAMI.

Nie daliśmy się inkorporować – zarówno trockistom, jak i stalinowcom. Dlatego nas wykluczono z lewicowej rodzinki i za życia usunięto z annałów. Próżno o GSR szukać jakiejś wzmianki w Wikipedii.

Nie ma jej również – bynajmniej nie przypadkiem – w przedstawionych na wstępie POŻEGNANIACH.

Szkoda Mietka – współczesnej lewicy niekoniecznie.

Włodek Bratkowski
21 listopada 2021 r.