Mamy pewien problem z posttrockistami. Każda z tutejszych grupek rządzi na swoim podwórku. Dla przykładu „Władza Rad” pozamiatała nasze teksty na głównej stronie, publikując „sagę” Lwa Trockiego w 12 odcinkach, w tym dwie przedmowy. Aż się ze śmiechu Towarzysz Michał skichał.
Tyle radochy.
Nic dziwnego, że Alternatywa Socjalistyczna tryska optymizmem, podsumowując swoje powyborcze przemyślenia:
„W burzliwym okresie, w jakim się znajdujemy, wszystkie instytucje kapitalistycznego społeczeństwa zostają poddane próbom. Kryzys demokracji burżuazyjnej wynosi do władzy prawicowych populistów, ale również ich władza będzie poddana ogromnym naciskom gospodarczym i społecznym w obecnej erze kryzysu. Rządy PiS nie mogą rządzić wyłącznie pałką w sytuacji gdy będzie się zaostrzał kryzys ekonomiczny, będą się zaostrzać również sprzeczności PiS-owskiej władzy i będą następować erupcje walk w łonie klasy robotniczej i młodzieży. Jednak alternatywa dla autorytarnej prawicy i liberalnej prawicy nie spadnie z nieba – musimy ją budować, mając przed sobą świadomą perspektywę konieczności klasowej i socjalistycznej interwencji w ruchu pracowniczym, w każdej walce gdzie to możliwe.
Jednocześnie naszym obowiązkiem jest opór wobec wszelkiej opresji. Kiedy prawa demokratyczne kobiet, osób LGBT+, mniejszości narodowych są zagrożone – naszym obowiązkiem jest nie tylko sprzeciwienie się tym zagrożeniom, ale i aktywna walka o przeniesienie oporu do zorganizowanej klasy robotniczej – jedynej siły, mającej potencjał unieruchomienia obecnego społeczeństwa i rozpoczęcia budowy nowego.”
Tymczasem sprawy bynajmniej nie przedstawiają się aż tak różowo.
Nadciągający kryzys gospodarczy zachęci kapitał do zaostrzenia panowania klasowego. Wkrótce okaże się, że optymizm Alternatywy Socjalistycznej opiera się na utopijnym oczekiwaniu SKUTECZNEJ walki klasowej.
Wszak tylko zorganizowany ruch robotniczy może przeciwstawić się zaostrzeniu klasowego kursu burżuazji. A nawet dziecko wie, że dziś o silnym i zorganizowanym ruchu robotniczym możemy tylko pomarzyć. Przez ostatnie dekady „nowoczesna” lewica, nie mówiąc już o prawicy, zrobiła wszystko by nie dopuścić do odrodzenia takiej postaci ruchu robotniczego.
Dlatego wszystko wskazuje na to, że walka klasowa będzie się odbywała w sytuacji kompletnej dezorganizacji klasy robotniczej i braku sensownych przywódców, zdolnych do zaproponowania adekwatnego programu dla ruchu robotniczego. To będzie tylko ośmielało burżuazję i jej państwowy aparat wykonawczy do zaostrzania kursu, niezależnie od tego, czy przy władzy będą bardziej czy mniej konserwatywne/demokratyczne odłamy tejże burżuazji.
Na dodatek, w postawie Alternatywy Socjalistycznej, jak również pozostałych odmian posttrockizmu, odnajdujemy ciało obce ruchowi robotniczemu, pozostałość po latach nowolewicowej indoktrynacji.
Według posttrockistów nowym, wręcz pierwszorzędnym zadaniem lewicy rewolucyjnej jest otaczanie opieką społeczności LGBT+ oraz innych mniejszości, do tego nie oczekując od nich niczego w zamian. Aksjomat głosi, że kondycja LGBT+ i mniejszości jest wyznacznikiem kondycji klasowej, ba, kryterium lewicowości. Tymczasem bieżąca sytuacja polityczna powinna skutecznie przekonać lewicę o tym, że społeczność LGBT+ oraz różnych mniejszości pozostaje lewicowa na tyle tylko, NA ILE poczuwa się do solidarności z klasą robotniczą, a nie odwrotnie.
To jest jedyne racjonalne podejście do tematu, jeśli chcemy pozostawać przy zasadzie równego traktowania społeczności LGBT+ oraz mniejszości, a nie przy obowiązującej zasadzie traktowania ich przez lewicę jako upośledzonych na umyśle osobników specjalnej troski, nie obarczonych koniecznością odpowiedzialności za swe wybory i decyzje społeczne i polityczne.
Tymczasem Oświadczenie Redakcji Władzy Rad w sprawie wyborów prezydenckich 12.07.2020, delikatnie mówiąc, kręci się wokół LGBT.
W tej sytuacji to my czujemy się ciałem obcym, prowadząc dwie wojny i walcząc na dwa fronty.
Gdyby tylko.
Włodek Bratkowski
14 lipca 2020 r.