Udział rosyjskiego gazu w tworzeniu francuskiego miksu energetycznego wynosi 2,7%, przy udziale rosyjskiego gazu w imporcie gazu przez Francję w wysokości 24%. A jednak władze i społeczeństwo francuskie spodziewają się sporych trudności w zapewnieniu ludności i przedsiębiorstwom dostępu do taniej energii elektrycznej tej zimy.

W perspektywie jesienno-zimowej prezydent Emmanuel Macron bombarduje Francuzów hiobowymi apelami o zachowanie wstrzemięźliwości w konsumowaniu energii elektrycznej, pod hasłem: „Najlepsza energia to taka, której nie zużywamy”. Prezydentowi udało się skutecznie przestraszyć rodaków, zaś ciągłe powtarzanie informacji skutkuje podejrzeniem Francuzów, że sytuacja jest jeszcze gorsza, niż się ją przedstawia. Wpływa to na nastroje wybuchowe w kraju. Można nawet powiedzieć, że debata w mediach jest zdominowana przez ten problem. Oczywiście, Macron poprzez uporczywą retorykę usiłuje przekierować wściekłość rodaków na Rosję jako winną obecnemu kryzysowi. Niestety dla niego, podobnie jak natrętna, paternalistyczna retoryka antyrosyjska na kontynencie afrykańskim spotyka się tylko z rosnącą niechęcią ludności Czarnego Kontynentu, tak namolność retoryki używanej wobec Francuzów, którym po goebbelsowsku usiłuje się wytworzyć propagandowy odruch warunkowy, tylko rodzi ich dążenie do zgłębienia tematu i dotarcia do istoty sprawy. Macron jednak uparcie brnie w swoje paternalistyczne perory w złudnej nadziei, że indoktrynacja nadal opiera się na niestrudzonym powtarzaniu kłamstw.

Analiza przedstawiona w wideo Canard Réfractaire, którą przytoczyliśmy poprzednio

LEWICA ANTYTOTALITARNA A NEOLIBERALIZM

ma charakter publicystyczny. Jednak powtarza ona tylko to, co można wyczytać w naukowych opracowaniach. Przytoczmy tu artykuł z 18 lutego 2022 r., a więc sprzed jeszcze rosyjskiej agresji na Ukrainę, pod znamiennym tytułem „Kryzys energetyczny we Francji” (autor: Łukasz Maślanka), zamieszczony na stronie PISM (Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych). W artykule tym czytamy, m.in.:

„Konflikt polityczny wokół demonopolizacji energetyki zablokował restrukturyzację grupy EDF (kontrolowanej przez państwo w 84%), która od 1946 r. sprawowała monopol na produkcję i dostawy prądu we Francji. Dopiero wprowadzone w 2010 r. pod naciskiem UE mechanizmy pobudzania konkurencji (ARENH) zobowiązały EDF do odsprzedawania konkurencji części (1/4–1/3) wyprodukowanej energii po stałej cenie (42 euro/MWh). Efektem był odpływ klientów od EDF i rozwój rynku dostawców komercyjnych. Wzrosło zadłużenie EDF, które w 2021 r. sięgnęło 42 mld euro. Firma stoi jednocześnie przed koniecznością inwestycji infrastrukturalnych (ok. 50 mld euro w ciągu 10 lat).

Ze względu na korozję część reaktorów (10 z 56 – do 20% mocy) musiała zostać awaryjnie unieruchomiona na przełomie 2021 i 2022 r. Zmusiło to dostawców do czasowego importu energii z Niemiec – państwa, które we Francji było przedmiotem krytyki ze względu na nieefektywną politykę energetyczną. Na początku lutego br. EDF obniżyło prognozę produkcji prądu ze źródeł nuklearnych (dostarczających ok. 70% energii elektrycznej we Francji) z 300–330 TWh do 295–315 TWh. Część ekspertów podkreśla, że ostatnie problemy techniczne reaktorów nie są spowodowane ich wiekiem (korozja dotyczy urządzeń wyprodukowanych w latach 90.), lecz wynikają z obniżenia kompetencji kadr EDF i spółek zależnych.

Pesymizm co do przyszłości energetyki jądrowej podsycają wady techniczne (spoin reaktorów) i projektowe (zbiornika ciśnieniowego) Europejskiego Reaktora Ciśnieniowego (EPR). EPR miały zastąpić reaktory wycofywane z eksploatacji, lecz dotychczasowe inwestycje tego typu są opóźnione, rosną też koszty. Jesienią 2021 r. Macron spotęgował poczucie niepewności wokół przyszłości EPR, zapowiadając, że państwo skoncentruje się na inwestycjach w Małe Reaktory Modułowe (SMR), które we Francji znajdują się w fazie badań.

Choć rok 2021 przyniósł wiele inwestycji w energię odnawialną (OZE), której potencjał sięgnął 61,5 GW (+4,4 GW), Francji wciąż nie udało się osiągnąć wyznaczonego przez UE na 2020 r. progu 27% energii z OZE. Przeszkodą jest konflikt polityczny: wspierająca dominację energii atomowej prawicowa opozycja jest przeciwna wykorzystywaniu turbin wiatrowych, podkreślając problem spadających cen gruntu, hałasu i negatywnego wpływu na krajobraz. W dodatku produktywność OZE w 2021 r. była poniżej oczekiwań (125 TWh, czyli na poziomie z 2020 r.), do czego przyczyniły się niesprzyjająca pogoda, niskie możliwości magazynowania energii oraz optymalizacji jej produkcji w zależności od warunków atmosferycznych.

Działania i zaniechania władz

Ponieważ wzrost cen surowców i energii mógł zagrażać poparciu dla Macrona, rząd obniżył akcyzę (z 22,5 euro do 0,5 euro za MWh). Wprowadzono też limit (4%) podwyżek cen gazu i elektryczności. Protesty związków zawodowych i władz firmy wzbudziło obciążenie EDF kosztami tego przedsięwzięcia poprzez zwiększenie o 20 TWh ilości energii, jaką w br. państwowa grupa będzie musiała odsprzedać konkurentom w cenie 46 euro/MWh. Sam EDF produkuje obecnie za mało energii, więc musi kupować ją na rynku. Zarząd szacuje straty na 8 mld euro, zaś kurs akcji EDF spadł o 20%.

Kryzys energetyczny wpłynął też na ewolucję francuskiego stanowiska w sprawie gazociągu Nord Stream 2 (NS2). Wiosną 2021 r. Macron przyznał, że choć Francja ma wątpliwości co do strategicznych skutków jego budowy, bierze pod uwagę rosnący popyt na gaz w UE w związku z transformacją energetyczną. W projekcie NS2 brała udział francuska spółka Engie. Słowa prezydenta potwierdził w lutym br. minister gospodarki Bruno Le Maire, ostrzegając UE przed dalszym wzrostem cen surowców i energii spowodowanym sankcjami wobec NS2 w razie eskalacji rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Priorytetem Francji pozostaje jednak uprzywilejowanie energii nuklearnej w regulacjach UE. Oprócz dążenia do jej uwzględnienia w zielonej taksonomii (systemie klasyfikacji działań na rzecz zrównoważonego rozwoju), rząd Francji zaproponował też zmianę zasad kształtowania ceny energii. Zdaniem Le Maire’a uzależnianie jej od kosztów produkcji prądu w ostatniej elektrowni koniecznej do zapewnienia dostaw wiąże ceny prądu z cenami gazu, co we Francji nie ma uzasadnienia wobec dominacji atomu.

Macron długo zwlekał z decyzją o budowie i remoncie reaktorów. Otoczenie prezydenta oficjalnie tłumaczyło to oczekiwaniem na (dostarczony jesienią 2021 r.) raport zarządcy sieci (RTE) przedstawiający różne warianty rozwoju francuskiej energetyki. Była to też forma nacisku na EDF, gdyż prezydent oczekiwał na uruchomienie pierwszego francuskiego reaktora EPR we Flamanville (jego budowa miała kosztować 3 mld euro i zakończyć się w 2012 r., obecnie szacowane koszty to 12,7 mld euro, zaś data oddania do użytku to koniec 2023 r.). Rolę odegrały również negocjacje z KE w sprawie pomocy publicznej dla EDF, zakończone fiaskiem w połowie 2021 r. Macron musiał też brać pod uwagę niejednoznaczny stosunek swoich wyborców do energii atomowej. Potwierdził np. cel obniżenia udziału energetyki nuklearnej we francuskim miksie do 50%, przesuwając jednak datę graniczną o 10 lat (z 2025 do 2035 r.).

Dopiero w lutym br. Macron wyszedł z inicjatywą zamówienia nowych reaktorów i jednoczesnego rozwoju energetyki odnawialnej. Prezydent zapowiedział m.in. budowę do 2050 r. sześciu reaktorów EPR2 o mocy 25 GW (minimalny koszt to 46 mld euro) i możliwość zamówienia ośmiu kolejnych. Bieżącemu deficytowi energii mają zapobiegać inwestycje w OZE (m.in. 50 morskich farm wiatrowych) i 50-letnie moratorium na zamykanie reaktorów, jeżeli nie jest to niezbędne ze względów bezpieczeństwa. Celem jest zwiększenie rocznej produkcji energii – z wykorzystaniem źródeł nuklearnych i odnawialnych – z 450 TWh rocznie do 750 TWh.

Przedwyborcza atmosfera nie pozwoliła prezydentowi na wyjaśnienie, w jaki sposób chce rozwiązać – w porozumieniu z KE – problemy zadłużenia, monopolistycznej pozycji EDF i warunków pomocy publicznej dla niej. Macron zapowiedział jedynie negocjacje w sprawie reformy ARENH w celu lepszego zabezpieczenia interesów EDF. Sposobem na polepszenie sytuacji grupy ma być jej dokapitalizowanie przez państwo kwotą 2 mld euro. Francuska dyplomacja wspiera też zabiegi EDF o zagraniczne zamówienia na budowę reaktorów EPR2 (m.in. w Polsce)” (Kryzys energetyczny we Francji).

Nie wdając się w większe rozważania, można powiedzieć, że ostentacyjna konsumpcja bogatych społeczeństw Zachodu opierała się na świadomości zabezpieczenia w niezagrożonych dostawach tanich nośników energii od podporządkowanych krajów świata. Produkcja własna była zaniedbana, ponieważ zawsze istniała tańsza alternatywa. Wymiana handlowa z krajami afrykańskimi opierała się zwyczajowo na zasadzie dyktowania cen przez Unię Europejską. Podobne maniery prezentuje dziś, w konflikcie z Rosją, Komisja Europejska, która narzuca jednostronnie zalecenie, aby nałożyć limity cen na rosyjski gaz, którego Europa nie chce wszak kupować. Ale póki co… Jednym słowem, UE traktuje Rosję jak zbuntowany protektorat afrykański.

O ile Afryka burzy się i chce zrzucić jarzmo podobnego podporządkowania, o tyle Rosja oligarchów jest gotowa pójść i na taki układ w złudnej nadziei, że Zachód przestanie się dąsać i przywróci do łask oligarchię wysysającą własny naród. Oligarchom udało się obejść nakaz Putina o zapłacie za gaz w rublach poprzez tworzenie fikcyjnych kont rublowych w rosyjskim banku centralnym, na których przeliczano lecące na pysk euro na ruble i udawano, że wszystko jest w porządku. Czyli nadal oligarchia rosyjska przyjmuje kolorowe papierki w zamian za drogi gaz i przyczynia się do pogłębiania upadku własnej gospodarki. Nikt jednak nie obiecywał, że pozbywanie się kompradorskich klas panujących oraz służących im elit politycznych będzie łatwym zadaniem. I to zarówno w Afryce, jak i w Europie.

Globalny kryzys ekonomiczny starczego kapitalizmu szykował się już na miesiące przed nastaniem pandemii, która stałą się wygodnym usprawiedliwieniem dla elit rządzących. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze, jak mówi przysłowie. Po pandemii kryzys strukturalny gospodarki kapitalistycznej uderza ze zdwojoną mocą. Jak pokazuje przykład francuskiej energetyki, zwalanie winy na rosyjską agresję przestało działać na społeczeństwa europejskie.

I to jest element optymistyczny niewesołej wszak sytuacji.

Jak mówią obecnie Francuzi: skoro najlepszą energią jest ta, której nie zużywamy, to najlepszym prezydentem jest ten, którego nie ma…

Macron démission!

Oczywiście Macron jest tylko symbolem całej przegniłej kasty politycznej Europy. I nie tylko.

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
7 września 2022 r.