Nie bez powodu nasze rozważania zawarte w poprzednim tekście zilustrowaliśmy dyskusją między Annie Lacroix-Riz i Antoninem Cohenem. Tematyka lewicowości lub nie projektu europejskiego dotyczy bowiem stosunku, jaki różne odcienie lewicowości mają wobec polityki burżuazyjnej.

Początków projektu integracji europejskiej, jak pokazuje Lacroix-Riz, można doszukiwać się w okresie po zakończeniu I wojny światowej, zaś kamieniem milowym owej próby integracji było stworzenie kartelu stali we wrześniu 1926 r. (Cartel national de l’acier). Główną tezą Lacroix-Riz jest stwierdzenie, że dążenie do stworzenia instytucji, której celem byłoby regulowanie spornych interesów grup wielkich kapitalistów-monopolistów, jest naturalną cechą systemu kapitalistycznego na imperialistycznym etapie rozwoju. Nieodłączną stroną (drugą stroną medalu) tego dążenia jest jednak narastanie sprzeczności interesów i okresowe wybuchanie konfliktów, w tym militarnych, na tym tle.

Dlatego też, proces integracji europejskiej Lacroix-Riz postrzega jako proces wynikający z wewnętrznej logiki systemu kapitalistycznego, służący rozwojowi tego ostatniego.

Tej tezie przeciwstawia się Antonin Cohen, który oponuje przeciwko – wynikającemu zapewne z marksistowskiego dogmatyzmu – przekonaniu, że za każdym zjawiskiem politycznym stoi interes ekonomiczny. Wiadomo nie od dziś, że marksiści są zwolennikami determinizmu ekonomicznego, co jest wszak sprzeczne z wynikami najnowszych badań naukowych. Wedle Cohena, sfera polityki posiada swą niekwestionowaną autonomię, która ma znaczenie w procesach historycznych. Ta autonomia wyraża się w istnieniu różnych instytucji, które stanowią, jak można zrozumieć, materializację owej autonomii.

Lacroix-Riz nie neguje pewnej autonomii sfery polityki czy ideologii, jednak wskazuje na to, że ta autonomia ma miejsce w ściśle określonych uwarunkowaniach, w których decydującą rolę odgrywa arbitralna wola kapitału, podporządkowana jedynie własnemu interesowi.

W tym miejscu mamy fundamentalny element analizy problemu czy projekt unijny jest projektem lewicowym, czy też nie. Przede wszystkim, w odróżnieniu od ruchu komunistycznego, lewica antytautorytarna z góry nie kwestionuje burżuazyjnych ram projektowanego systemu. Wiadomo, że poza utopijnym myśleniem, zawsze trzeba się liczyć z zastanymi realiami. Jeżeli jakieś procesy naturalne kapitalistycznego rozwoju tworzą jakieś zręby porządku, który da się wykorzystać i rozbudować w pożądanym, liberalnym kierunku, to jest to wyraz Realpolitik, a tylko realizm polityczny pozwala na posuwanie do przodu idei sprawiedliwego społeczeństwa.

Cohen jest tu zmuszony przez Lacroix-Riz do konkretyzacji swoich poglądów. Wedle niego, o ile jeszcze w dniu 9 maja 1950 r. projekt przyszłej integracji zapoczątkowanej integracją polityki dotyczącej rynku węgla i stali miał charakter burżuazyjno-autorytarny (quasi dyktatorskie uprawnienia Wysokiej Władzy) i nie było w nim najmniejszej wzmianki o ewentualnym parlamencie europejskim, to począwszy od dnia 10 maja 1950 r. projekt ten był nie do pomyślenia bez wbudowania weń owej koncepcji parlamentarnej. Czyli – instytucji tworzącej mechanizm trwałego uwzględniania opinii społeczeństw i, w rezultacie, ich decyzji.

Można by strawestować Cohena i powiedzieć, że jeszcze 9 maja 1950 r. projekt integracji o charakterze ekonomicznym miał charakter autorytarno-prawicowy, ale już począwszy od 10 maja tegoż roku stał się przyczółkiem jego przerastania w projekt lewicowy.

Oczywiście, kwestia jest dużo bardziej skomplikowana, ale tutaj chodzi o nakreślenie zasadniczych linii podziału politycznego. Podobnie jak Annie Lacroix-Riz, zarysowujemy w naszych tekstach podejście odmienne od podejścia w lewicowym mainstreamie i ukazujemy fundamentalną rozbieżność, której nie da zbyć lekceważącym machnięciem ręki.

Mówiąc krótko, tylko projekt zmiany ustrojowej może być lewicowym projektem faktycznie samodzielnym i suwerennym. W tej mierze takimi projektami były próby komunistów francuskich, aby stworzyć w życiu gospodarczym Francji podstawy zmiany ustrojowej. Krótki okres kooptacji komunistów do rządu francuskiego w 1946 r. owocował stworzeniem systemu opieki socjalnej, który do dziś, mimo dekady rozkładu, wciąż szczyci się nie do końca już zasłużonym mianem najbardziej postępowego w Europie, czy koncepcją państwowego władania podstawowymi sektorami gospodarki materialnej jako fundamentem funkcjonowania całości gospodarki krajowej.

W przeciwieństwie do rozwoju instytucji demokracji formalnej, instytucje należące do strategii zmiany ustrojowej nie zyskują perspektywy rozwojowej, ale zostają rozmontowywane z upływem czasu. Im mniej instytucje demokratyczne zagrażają panowaniu kapitału, tym lepiej się rozwijają. Obecnie możemy zaobserwować zjawisko owocnej walki lewicy z prawicą na forach instytucji demokratycznych. Problem w tym, że zmieniają się uwarunkowania, w jakich owe instytucje działają, a zmiany są spowodowane nie ruchem idei lewicowych tym razem, ale narastaniem kolejnych sprzeczności wśród grup kapitałowych, co stawia na porządku dnia zmiecenie jednym ruchem ręki całego złudzenia, że demokratyczne instytucje są w stanie zapobiec militarnej konfrontacji między owymi grupami.

Narastaniu atmosfery konfrontacji w sytuacji, kiedy USA tracą pozycję niekwestionowanego hegemona globalnego towarzyszy coraz bardziej brutalna walka wewnątrz instytucji demokratycznych, w której przewagę zyskuje prawica uznająca otwarcie zbędność istnienia takich instytucji. Jak powiada Annie Lacroix-Riz, kiedy wszystko układa się dobrze, można być miłym we wzajemnych kontaktach, ale kiedy narastają sprzeczności interesów, walka staje się brutalna, niepohamowana, a przemoc, jaka bije z archiwów jest wręcz zdumiewająca. Ilustruje to granice, w jakich sfera polityczności może się cieszyć autonomią.

Dyskusja między Lacroix-Riz i Cohenem pokazuje, że dla współczesnej lewicy konflikty imperialistyczne są efektem nie do końca sprawnie działających mechanizmów demokratycznych i instytucji, a nie kwestią sprzecznych interesów wynikających z konieczności wciąż powtarzanego na nowo podziału środków produkcji. Projekt byle jakiej integracji mający na celu łagodzenie konfliktów między imperialistami jest w tej sytuacji jedynym dostępnym lewicy projektem politycznym, o ile odrywa się ona od zagadnień szczegółowych, izolowanych, mniejszościowych i kulturowych, do jakich sprowadziła swoje zainteresowanie.

Byle do przodu…

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
21 sierpnia 2023 r.