Nasze rozróżnienie między klasą robotników produkcyjnych a innymi grupami pracowniczymi od dawna spotyka się z, delikatnie mówiąc, niezrozumieniem, a także z niedelikatnym zwalczaniem. Tymczasem, ilekroć rzecz idzie o żądaniach pod adresem decydentów, dowolne grupy społeczne domagają się nie tyle zwiększenia przydziału książek, których mamy pod dostatkiem, ile zwiększenia przydziału pieniędzy pod hasłem, że nie starcza do pierwszego. Jednym słowem, książkami nie zastąpisz chleba. Nawet więcej – książkami nie zastąpisz Porsche czy luksusowego jachtu. Te ostatnie są wytworem materialnej produkcji, jakby nie były wyrazem marnotrawstwa sił wytwórczych.

Jakoś, mimo obstawania przy tezie o jakościowej tożsamości wszelkich rodzajów prac, w sensie fizycznym nikt, wliczając w to tzw. nową radykalna lewicę, nie ma wahań przy odróżnianiu produktów materialnej wytwórczości od pozostałych.

Ekonomiczna teoria Marksa odnosiła się specyficznie do masowości siły roboczej i do masowej produkcji, czyli tej nastawionej na zaspokojenie masowych potrzeb. Stąd sofistyczne wygibasy szkoły von Misesa odwołujące się do obalających rzekomo teorię wartości Marksa bajek o diamentach i wodzie są wynikiem niezrozumienia zasadniczego założenia – zajmujemy się procesami masowymi, a nie zachciankami pojedynczych milionerów. Dlatego teoria Marksa ma odniesienie do zjawisk masowych. W tym sensie „masowe znaczenie” (w sensie nie tylko własnej liczebności, ale i masowości zaspokajanych potrzeb społecznych) ma klasa robotnicza.

Od pisania książek nie przybędzie środków masowej konsumpcji, dzięki którym więcej ludzi będzie mogło zająć się pisaniem książek.

Wyzwolenie od wyzysku – w sensie Marksowskim – dotyczy więc tej sfery produkcji, która odnosi się do pracy mającej na celu reprodukcję społeczeństwa, a nie do tej, która wyłania się i rozkwita na bazie produkcyjnej.

Jeżeli zostanie wyemancypowana klasa pracowników produkcyjnych, to konsekwentnie będzie się musiała zmienić cała struktura społeczna wraz ze społecznym podziałem pracy. W jaki sposób? Nie bez kozery Marks nie dawał odpowiedzi na to pytanie. Nie ma bowiem znaczenia odpowiedź na nie dopóki nie zostanie wyzwolona praca produkcyjna. Warunki i okoliczności tego wyzwolenia będą kształtowały odpowiedź na pytanie o konkretne rozwiązania przyszłego, bezklasowego społeczeństwa. Dlatego nie można go konstruować z góry, z głowy, na podstawie własnych fantazji.

A tak właśnie konstruują swój program wyborczy członkowie „sztabu wyborczego” Moniki Karbowskiej. Cóż bardziej groteskowego nad „spór” między kandydatką na prezydenta a szarą eminencją inicjatywy o to, ile razy w roku każdy członek społeczeństwa ma wyjeżdżać na wycieczki zagraniczne? Przykładów takich „odlotów” mieliśmy więcej.

Przedstawiciele tzw. nowej radykalnej lewicy (obejmującej także i poststalinistów) nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że przejawiają tym samym podleganie głębokiemu wpływowi indoktrynacji wnoszonej przez ideologów burżuazyjnych. Postulując konkretne rozwiązania dotyczące społeczeństwa po zmianie ustrojowej (bez rozwiązania problemu przejścia do tegoż społeczeństwa w konkretnohistorycznych warunkach), zakładają automatycznie, że rozwiązania te są możliwe w warunkach (post)kapitalizmu. Narzędziem do tego celu jest demokracja burżuazyjna, a niepotrzebna jakaś tam „dyktatura proletariatu” rozumiana jako narzędzie politycznej walki robotników, a nie narzędzie państwowego terroru, jak to rozumiał Stalin.

Można by powiedzieć, że przypadek Michała Nowickiego wraz z Moniką i Brunonem to są drobiazgi, dotyczące nieznaczących postaci, żadnych tam autorytetów na lewicy. Rzecz w tym, że procesy tego samego typu, choć w dużo mniej wulgarnej postaci, dotyczą również graczy aspirujących do superligi, takich jak Borys Kagarlicki i jego drużyna, którzy w oczekiwaniu istotnych zmian chcą zająć pozycje dogodne do dalszej rozgrywki.

W pierwszym swoim filmiku wyborczym https://youtu.be/jQHY5v0bDFU, B. Kagarlicki zajmuje się obliczeniami związanymi z budżetem państwa oraz wykazywaniem, że w tymże budżecie starczy pieniędzy na „sprawiedliwą” redystrybucję. A więc – państwo kapitalistyczne w sferze materialnej produkcji sprawuje się wzorowo (zarządza gospodarką i wyzyskuje klasę robotniczą tak, że sam Stalin nie potrafiłby lepiej). Nie ma więc praktycznie rzecz biorąc potrzeby zmieniania w tej sferze niczego.

Oczywiście, nie tak myśli B. Kagarlicki ani jego przyjaciele. Zmienić trzeba wszystko. Jasne, nie od razu, bo można zepsuć bardziej niż naprawić. Jeżeli jednak B. Kagarlicki wybiera się do dumy miejskiej, to dlatego, że uznał, iż ważniejsza i możliwa jest zmiana redystrybucji bez naruszania oligarchicznych zasad gospodarowania. To jest o wiele trudniejsze i wymaga metod bolszewickich. Kagarlicki diagnozuje wszakże sytuację rewolucyjną w Rosji, ale wiadomo, że sytuacja taka nie przerasta automatycznie w samą rewolucję. Czynników pozostałych, w tym subiektywnych – dramatycznie brak!

Kagarlicki idzie więc po najmniejszej linii oporu (podobnie jak zwalczany przezeń rząd i Putin). Trudno stać bezczynnie w momencie, kiedy władze fundują społeczeństwu wzrost wieku emerytalnego. Ruch robotniczy zawsze stał przed dylematem, jak pogodzić walkę o bieżące interesy pracownicze z długofalowym programem zniesienia społeczeństwa klasowego.

Dziś nie ma jednak problemu – jak pogodzić. Nie ma bowiem ruchu robotniczego i nikt nie walczy o propagowanie długofalowego programu budowy społeczeństwa bezklasowego. A jedyne próby w tym kierunku, skierowane na grupy nieprodukcyjne, mijają się z celem, ponieważ grupy te nie są tym programem zainteresowane.

W naszej, aktualnej, specyficznej sytuacji, aktywność w sferze walki bieżącej odciąga uwagę od konieczności konstruowania ruchu robotniczego, dla którego jako jedynego program budowy społeczeństwa bezklasowego jest sprawą pierwszej wagi.

O interesy bieżące emerytów upomina się nawet Aleksiej Nawalny. Kwestia ta stanowi pionek w grze politycznej, w której lewica rewolucyjna obiektywnie nie ma możliwości ograć liberałów. Zaangażowanie Kagarlickiego w tę sprawę jest marnotrawieniem jego talentu i możliwości, które mogłyby zostać wykorzystane dla budowy lewicy rewolucyjnej, a przynajmniej marksistowskiej, w Rosji. Nie jest to więc sprawa osobista czy marginalna z tego punktu widzenia.

Kagarlicki nie zrobi niczego więcej, niż zrobiłby Nawalny. Po wdarciu się na salony władzy jednocześnie Kagarlicki będzie działał w ograniczających ramach zasad rządzących życiem politycznym w państwie burżuazyjnym. W ruchu robotniczym tego typu decyzje podlegały rozpatrzeniu, decyzji i ograniczeniu surowymi warunkami, odstępstwo od których było uważane za renegactwo. Dziś nie ma partii robotniczej ani ruchu robotniczego, który mógłby dawać gwarancję, że zaangażowanie w politykę burżuazyjną nie zostanie wykorzystane przez burżuazję przeciwko klasie robotniczej. Tymczasem krytykę „z lewa” Borys Kagarlicki zbywa przywołaniem znanej pracy Lenina: Dziecięca choroba „lewicowości” w komunizmie (oryg. ros. Детская болезнь „левизны” в коммунизме) – z 1920, z góry zakładając, że to załatwia sprawę i kładzie na łopatki jego ortodoksyjnych oponentów (patrz jego „domowy stream”).

Takiej postawie na lewicy sprzyja wyśmianie idei odrębności interesów klasy robotniczej.

Polityczna decyzja Kagarlickiego zasadza się na przekonaniu, że należy zacząć od wykazania nieracjonalności władzy w kwestii reformy emerytalnej. Jednocześnie sam Kagarlicki i jego eksperci, szczególnie Rusłan Dzarasow, pokazują, że rzecz jednak nie w nieznajomości arytmetyki – w grę wchodzą interesy oligarchów jako decydującej grupy kapitału rosyjskiego. Obnażenie nieracjonalności władzy w kwestii emerytur może skutkować obaleniem tej władzy. A więc, czegóż chcieć od rewolucjonistów więcej? W sposób naturalny do władzy mogą dojść liberałowie (udający troskę o społeczne interesy, jak Nawalny). Jeżeli jednak sytuacja faktycznie dojrzewa w Rosji do rewolucji, sytuacja nie uspokoi się, ponieważ liberałowie będą kontynuowali dotychczasową politykę. Obiektywnie, o ile nie pójdą na rozpad Federacji Rosyjskiej, nie zmieni się bowiem sytuacja zewnętrzna Rosji. Jeżeli pójdą na rozpad, będzie bunt o hasłach nacjonalistycznych, który może przerodzić się w wojnę domową i uczynić z Rosji upadłe państwo na wzór Ukrainy. Federacji nikt już nie utrzyma.

Co więcej, zwolennikami rozpadu Federacji jest niemal cała inteligencka warstwa społeczna kraju dążąca do Europy. A ceną za to jest Rosja w granicach państwa moskiewskiego. Niektórzy politolodzy rosyjscy zdają sobie z tego sprawę, wskazując słusznie na rzeczywiste przyczyny nierealności aspiracji Ukrainy do wejścia do Unii Europejskiej – mimo pięknych słówek i mydlenia oczu. Nawet jako państwo upadłe, a może i dlatego, Ukraina jest zbyt dużym zagrożeniem – jeśli nie sama, to jest zagrożeniem wniesienia krwawej rywalizacji o kawałki tego kraju wewnątrz UE. Szarpanie padliny na zewnątrz jest bezpieczniejsze. To samo byłoby z Rosją.

Tak czy inaczej, obalenie władzy dotychczas skupionej wokół Putina, który odgrywa rolę neutralizatora konfliktów, skutkuje buntem i nastrojami rewolucyjnymi, które na pewno zaangażują klasę robotniczą. Jeżeli Kagarlicki przewiduje taki rozwój wypadków, to jego głównym celem powinno być budowanie partii, która w odpowiednim momencie będzie mogła powiedzieć o sobie, że JEST. Zajmowanie się własną karierą polityczną w ramach, a nie w opozycji do istniejących, antyrobotniczych trendów, i pociąganie za sobą młodych aktywistów lewicy, staje się nieodpowiedzialną zabawą w ramach „obiektywnej dialektyki ruchów społecznych” na czele z „Obywatelską Solidarnością” („Гражданской Солидарностью” Георгия Федорова), w którą osobiście zaangażował się Borys Kagarlicki.

Dlaczego wymagana jest opozycja wobec całości aktualnych nurtów politycznych, w tym i tych na lewicy?

Ponieważ wszystkie te nurty (na lewicy) są budowane przy całkowitym ignorowaniu problemu klasy robotniczej i ruchu robotniczego, od których zależy czy sytuacja rewolucyjna przerodzi się w rewolucję, czy też zmieni się w krwawą wojnę domową, z której nie wyłoni się żaden nurt polityczny zdolny zahamować chaos i skierować go na tory budownictwa społeczeństwa bezklasowego.

Wszystkie nurty, które dziś wydają się tak atrakcyjne i rokujące nadzieję, zostaną w przewidywanej sytuacji zmiecione jednym ruchem, a ich działacze zlikwidowani bez możliwości nawet jakiejkolwiek obrony.

Według Borysa Kagarlickiego i młodych marksistów z „Pokolenia NEXT” taki los czeka również Siergieja Kurginiana i jego podopiecznych, z którymi wymienieni są w ostrej konfrontacji, co bynajmniej nie służy merytorycznej wymianie zdań. Obie strony wykazują odporność na argumenty przeciwników. Stąd obustronne lekceważące wypowiedzi.

Tymczasem – na swój sposób i w swoim paradygmacie – racjonalnie zachowuje się dziś właśnie Sergiej Kurginian, który przygotowuje się nie do bieżących rozgrywek opartych na politycznych ambicjach jednostek, ale oczekuje wroga na z góry upatrzonych pozycjach https://youtu.be/f6bpwhZOzo4, przytrzymując swoje oddziały przed bieżącym zaangażowaniem, które naraża na kompromisy i brak klarownej linii politycznej – co, jak Kurginian wie doskonale – zemści się bez miłosierdzia. Z tym koresponduje wypowiedź głównego eksperta ruchu Sut’ Vremeni, Jurija Białowa (patrz:

Na tle Suti Vremieni lewica zachowuje się samobójczo w opisywanych warunkach. Kagarlicki daje diagnozę, a jednocześnie zachowuje się wbrew swojej diagnozie. Jego przewidywania co do rozwoju sytuacji wydają się w generalnych zarysach racjonalne, a potwierdza tę diagnozę zachowanie S. Kurginiana. Borys Kagarlicki jednak nie próbuje budować siły lewicy „NA WEJŚCIU” i oczekiwać, jak Kurginian, wroga na przewidzianych miejscach, tylko stara się budować w oparciu o aktywne i mające stosowne oparcie ruchy społeczne własną pozycję, z której będzie mógł rzekomo wpływać na decyzje… podejmowane przez oligarchów. Śmieszne to i straszne. No tak, ale partię według niego należy budować… „NA WYJŚCIU”.

Rosja to nie Zachód, gdzie dopóki istniał ZSRR, należało utrzymywać pozory demokracji. Przy dzisiejszym stanie lewicy, nawet na „demokratycznym” Zachodzie nikt nie zrobi nic w obronie rosyjskiej lewicy masakrowanej przez bojówki prawicowe – jak to ma miejsce na Ukrainie przy pełnym milczeniu Zachodu. Możemy mówić wręcz o SYTUACJI „BEZ WYJŚCIA”.

Społeczeństwo jako takie, a nawet szeroko pojmowany „proletariat” (klasa pracownicza) nie opowie się za lewicą rewolucyjną z jej programem zmiany ustrojowej. A bez tego programu, lewica jest tylko i wyłącznie przydatkiem do liberałów. Sprzeczność istnieje między nieliczną lewicą rewolucyjną a dominującą lewicą radykalną, która klasowo nie odróżnia się od inteligencji pragnącej „ucywilizowania” Rosji w ramach UE i w tej mierze stoi w konflikcie z klasą robotniczą, na którą wpływ przejmują nurty nacjonalistyczne przybrane w czerwone barwy.

Wyliczenia Kagarlickiego i jego ekspertów, że w budżecie są sumy mogące załatać dziury funduszu emerytalnego, brzmią więc żałośnie. Da się rozwiązać socjalne problemy w ramach kapitalizmu – o ile będzie on socjalny. A mógł być jako welfare state, więc żądamy powtórki! Nieważne, że warunki się skończyły bezpowrotnie. Jednocześnie, Kagarlicki i Dzarasow sami pokazują, że rzecz w interesach oligarchów. Gdyby chodziło tylko o zapewnienie pokoju społecznego, to kapitał rosyjski mógłby się zachować tak jak to miało miejsce na Zachodzie po wojnie. Ale sytuacja kapitału rosyjskiego jest inna. Ostentacyjna konsumpcja oligarchów jest napędzana podobnie, jak wydatki na zbrojenia były napędzane przez państwa kapitalistyczne – w tym samym celu. Wkupienie się do elitarnego klubu bogaczy jest coraz trudniejsze i wymaga coraz więcej zer na koncie. To, co Kagarlickiemu wydaje się racjonalne, jest oceniane przez oligarchów najpewniej jako wyobrażenia idioty nie mającego pojęcia o rzeczywistym świecie wielkiego biznesu.

Nie wnikamy, czy Kagarlicki jest naiwny, czy tylko udaje takiego.

Niemniej – tylko szturchanie go z pozycji lewicowych może sprawić, że ten utalentowany działacz nie zaprzepaści swego talentu w beznadziejnej – wedle jego własnych prognoz politycznych – gierce politykierskiej służącej najwyraźniej zaspokojeniu jego osobistych ambicji.

NA ZACZEPKI BORYS NIE ODPOWIADA. Oto dowód:

USUNIĘTE PYTANIE WITALIJA PASTUCHOWA Z PROFILU BORYSA KAGARLICKIEGO NA FACEBOOKU:

Boris Kagarlitsky 13 kwietnia o 12:08 ·

Сегодня в 19:00 на „Рабкоре” стрим, посвященный предстоящим выборам в Московскую городскую думу. https://youtu.be/MBUQTqz_NAM

Домашний стрим „Сенсационная новость о выборах” Будем крайне благодарны вашим пожертвованиям на развитие сайта rabkor.ru…

11 Khazbi Budunov, Arthur Boyko i 9 innych użytkowników 3 udostępnienia

Aktywny(a) teraz Виталий Пастухов: Не могли бы Вы прокомментировать пост польских товарищей https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=2329854107226219&id=100006049579295

Włodek Bratkowski do Ewa Balcerek 23 godz.

„КОЛОМЕНСКИЙ КУСТ” ИЛИ „КАЛИНОВ МОСТ”?

z cyklu „Jaja jak czerwone berety”
Нам поляком в принципе все равно „Коломенский Куст” это или „Калинов Мост” – и так НЕ ПОЙДЕТЕ СО МНОЙ. Звать не стоит… на ужин.

Главное не понятно, что у Вас красное, а что белое. Кажется что куст у Вас красный, а мост – ледяной – значит: белый. А вот подойдешь поближе – тает, а красный – бледнеет – оказывается розовым.
Красно-розовые предлагают Вам „социальную Россию”, а Владимир Соловьев – „сильное социальное государство”. Сразу видно – Вам повезло – Борис Кагарлицкий пойдет на выборы по списку Справедливой России, а Валерий Соловей уже… чирикает: выборы не отожмем, придется вычеркнуть. Если Соловей – ледяной, то извините – в дураках останется все-таки Борис Кагарлицкий.
Не жаль, что к нему разоблачая „красный майдан” вплотную подошел Сергей Кургинян и попал, как поляки говорят – „w punkt” – по вашему: „в точку”:

Боря даже бровью не повел, но все-таки на фоне Фонда Розы Люксембург выглядит он как-то не очень. Не завидую контекста:

.

Всем понятно почему он к нему пришвартовался.
Извините – Сергей Кургинян, что о нем не говорить не пьет „Иван Чая”, а до сути докопался вполне самостоятельно – нравится Вам этого иль не нравится. Жду следующих серии – кажется еще две остались.
Будет предвыборная реклама – мало не покажется.
Подскажите – как отличить Бориса Кагарлицкого от Валерия Соловья?
Кто за ними теперь потянется?
ТОЧНО НЕ РАБОЧИЙ КЛАСС И ОНИ ОБ ЭТОМ ВЕЛИКОЛЕПНО ЗНАЮТ.
Где им так спешно?
Вполне понятно на что им в сентябре рабочий класс – нужен:

.
Жду – не дождусь – когда „ватники” и „быдло” пойдут на вцепившийся в себя „креативный класс” Сергея Кургиняна и Александра Бузгалина.

Włodek Bratkowski
17 апреля 2019 г.

Вот остальные предложения на выборы:
Коалиция „Красная Москва”:

Коалиция вокруг КПРФ и Левого Фронта:

SZKODA CIĘ, BORIA.

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
21 kwietnia 2019 r.