Zamiast wprowadzenia

Portal Po prostu marksizm.pl jest kontynuacją portalu Dyktatura Proletariatu.info, tworzoną przez tych samych autorów, wcześniej należących do Grupy Samorządności Robotniczej. Jak widać, nasze zainteresowania, kierunki dociekań, nadzieje na główne linie rozwojowe współczesnego społeczeństwa, nie zmieniły się od ponad 30 lat. Zmieniały się szyldy, ale nie treść.

Dlatego też nie musimy zmieniać naszej autoprezentacji z 2012 r., z niejaką nostalgią spoglądając tylko na spłowiałe nadzieje ówczesnej lewicy wyrażające się w oczekiwaniu „państwa socjalnego” automatycznie załatwionego przez akcesję do Europy dobrobytu. Zamiast tego zobaczyliśmy demontaż „Europy socjalnej”, a „państwo dobrobytu” stało się parodią w ustach zbankrutowanych przeciwników owej Europy. Tak jak lewica ewoluowała w kierunku liberalizmu ekonomicznego w nadziei na utrzymanie „dobrobytu” wynikającego z racjonalnie uzasadnionego postulatu podzielenia się kapitalistów z resztą społeczeństwa, tak prawica konserwatywna ewoluowała w kierunku nacjonalizmu i populizmu w rozpaczliwym poszukiwaniu usprawiedliwienia na fakt, że zwycięstwo nad „komunizmem” okazało się tak bardzo gorzkie.

Nowy portal daje nam szansę na podkreślenie trwałości naszej linii, z czego chętnie korzystamy.

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski

18 marca 2020 r.

 

Czemu Dyktatura Proletariatu?

Dyktatura proletariatu albo barbarzyństwo!

Można by zadać pytanie o powody wybicia hasła „dyktatury proletariatu” na sztandar portalu w czasach, gdy „społeczeństwo obywatelskie” i „układ partnerski” w ramach Wspólnej Europy wydają się na wyciągnięcie ręki, a rola „młodszego brata” w hierarchicznej strukturze korzyści płynących z kapitalistycznego podporządkowania świata nie do pogardzenia; gdy recepty na braki formalnej demokracji upatruje się powszechnie w szerokiej, „jeszcze szerszej” lub wręcz bezpośredniej demokracji.

Powód jest, naszym zdaniem, zasadniczy – schyłkowy okres kapitalizmu nie stwarza żadnej innej konstruktywnej perspektywy. Trudno nie zgodzić się z pragmatykiem, Karolem Modzelewskim, że przy głębokiej destabilizacji, w sytuacji katastrofy społeczno-gospodarczej, gdy nie ma mowy o jakiejkolwiek demokracji i przestrzeganiu praw człowieka, gdy naprzemienne próby powrotu do demokracji i mało skuteczne, lecz brutalne dyktatury są jakże realną perspektywą dla wszystkich krajów postkomunistycznych, leczenie i recepta muszą być adekwatne do choroby (patrz: K. Modzelewski, „Wobec historycznego wyzwania”, „Przegląd Społeczny” nr 1/1992, ss. 2-4).

O tym, że mamy do czynienia z pogłębiającą się destabilizacją na tle katastrofy społeczno-gospodarczej, przekonują nas nie tylko uczone autorytety i co światlejsze umysły, ale przede wszystkim stopień napięcia konfliktów społecznych i z trudem powstrzymywany stan wrzenia nastrojów załóg robotniczych wyrażający się w gotowości do podjęcia strajku generalnego, a także coraz bardziej realne zagrożenie wojenną pożogą.

Upatrywanie recept w szerokiej, najszerszej czy bezpośredniej demokracji łączy się z podtrzymywaniem złudzeń (u siebie i u innych) związanych z tzw. pokojową i demokratyczną drogą do socjalizmu, która zakłada, że w wysokorozwiniętych krajach kapitalistycznych, gdzie obowiązującym standardem jest demokracja formalna i rozkwit form „społeczeństwa obywatelskiego”, nie do pomyślenia jest wariant niedemokratyczny, nierealne jest zbrojne wystąpienie klasy robotniczej, niemożliwa zwycięska rewolucja.

Rzecz w tym, że po „państwie dobrobytu” i „Europie socjalnej” zostały już tylko smętne zgliszcza. Perspektywą i rzeczywistością nie jest więc „Europa socjalna”, ale świat wyzysku i ucisku, Europa pogrążona w kryzysie, Europa dyktatury kapitału, jednym słowem – kapitalizm czyli barbarzyństwo.

Tym bardziej perspektywa taka jest realna dla krajów byłego obozu „realnego socjalizmu” i w tzw. Trzecim Świecie, czyli na peryferiach i w półkoloniach, w krajach kapitalizmu zależnego, gdzie wyzysk ze względu na pierwotną i grabieżczą akumulację kapitału jest tym bezwzględniejszy, a ucisk adekwatny do potrzeb kapitalistów, a zatem nasilający się. Faktem jest bowiem przerzucanie kosztów kryzysu z centrum na peryferie.

Przy spiętrzeniu się, nakładaniu i zazębianiu problemów społecznych wybuch niezadowolenia jest tylko kwestią czasu. Wątpliwe, by przebiegał on pod hasłami ogólnodemokratycznymi. Jego moc będzie miała charakter społeczny – rewindykacyjny i rewolucyjny. Jedynym konstruktywnym wyrazem tych rewolucyjnych przeobrażeń może być dyktatura proletariatu, której formy z góry nie sposób przewidzieć, lecz której treść klasowa jest oczywista.

W tej wojennej wręcz sytuacji konieczne są frontowe porozumienia i sojusze, z których jeden jest niepodważalny – jednolity front robotniczy od dołu i, jeśli to możliwe, od góry. Realność pozostałych sojuszów (i wiarygodność sojuszników) zależeć będzie już tylko od konkretnych uwarunkowań.

Tylko dyktatura proletariatu gwarantuje, że proces rewolucyjny nie będzie miał charakteru chaotycznego, ale że będzie realizował cele ruchu robotniczego wynikające z jego najgłębszych doświadczeń.

Jak by to nie było nieoczekiwane, z takim rozumieniem istoty i zadań procesu rewolucyjnego korespondują przemyślenia Piotra Kropotkina:

„Jeżeli w rozwoju społeczeństwa ludzkiego […] istnieją okresy, gdy walka staje się nieunikniona i gdy wojna domowa wybucha wbrew życzeniu poszczególnych jednostek, to trzeba, ażeby przynajmniej była ona prowadzona w imię dokładnych, ściśle określonych żądań, a nie pod wpływem niejasnych pragnień. Walka musi się toczyć nie o kwestie drugorzędne, których błahość nie zmniejszy wzajemnej zawziętości, lecz w imię wzniosłych ideałów mogących pociągnąć ludzi wspaniałością nowych horyzontów.

W tym ostatnim wypadku wynik walki zależeć będzie nie tyle od armat i karabinów, ile od siły twórczej, zastosowanej ku przeobrażeniu społeczeństwa na nowych podstawach. Wynik zależeć będzie w głównej mierze od konstruktywnych sił społecznych, dla których działalności otworzy się szerokie pole i od moralnego wpływu celów walki. Wtedy bowiem żywioły przekształcające zdobędą sympatię nawet w tych klasach, które były przeciwne rewolucji. Walka rozwijająca się na arenie szerokich ideałów oczyści atmosferę społeczną. Liczba ofiar z jednej i z drugiej strony będzie wówczas znacznie mniejsza, niż gdyby walka toczyła się o kwestie drugorzędne, otwierające szerokie pole wszelkim niecnym pobudkom.” (P. Kropotkin, Wspomnienia rewolucjonisty, Warszawa 1959, s. 296).

Idealizm Piotra Kropotkina jest nam w sposób oczywisty bliższy od pragmatyzmu wyborczego antykapitalistycznych alterglobalistów, a zasada rozróżniania spraw zasadniczych od drugorzędnych – bezwzględnym nakazem, od którego zależeć będzie powodzenie rewolucji. Tylko dyktatura proletariatu nie pozwoli nam zapomnieć o owej hierarchii celów.

Redakcja portalu
„Dyktatura Proletariatu”