z cyklu „Jaja jak czerwone berety”

Czuję, że nasza jakże obiecująca współpraca z wielką amerykańską mediakorporacją dobiega końca. Gdy piszę tę felieton drżą mi jeszcze palce, zwłaszcza wskazujący na niezrozumiałe dla mnie decyzje wynoszące niektóre nasze teksty ponad inne. I to bez podania powodów. A co z równością?

Zresztą NIE MA O CZYM GADAĆ.

Weźmy dla przykładu szczelną blokadę udostępniania artykułu

UCRANIA, MIASTO TYSIĄCA UTOPII

Kicham na to miasto, ale zapach czuję, a raczej jego zapaszek.

Próżno od korpo oczekiwać słów wyjaśnień. O przeprosinach można zapomnieć.

No to zapomniałem.

A tu masz: nasz najnowszy tekst otwierający nowy sezon polityczny

BLINKEN I PUSZKA PANDORY

podpadł faciowi z booka o płci nieznanej do tego stopnia, że został usunięty z czterech prywatnych grup (i to dwakroć – a zatem nie ma mowy o pomyłce), w tym z grupy, której jestem adminem.

Ta zniewaga krwi wymaga.

No to se ją upuszczę – wychodząc naprzeciw oczekiwaniom wielkich mocarstw (Rosji i USA – do Chin mrużę oko).

Sugestię zrozumiałem – A ZATEM SIĘ OGRANICZAM, jak przystało na osobę zdyscyplinowaną.

ZAWIESZAM SWÓJ UDZIAŁ W TYCH GRUPACH – KOŃCZĘ Z PRYWATĄ.

Na placu boju pozostaną jeszcze przez jakiś czas (Bóg i facio o płci nieznanej raczy wiedzieć jaki) dwa nasze osobiste profile oraz witryna „Dyktatura Proletariatu”). 

Podkreślam: Z RUSKIMI NIE CHCE MI SIĘ GADAĆ.

Mogę się wreszcie zająć SWOJĄ ZIELONĄ ARMIĄ.

Odchodzę – melodia i obraz zostanie

Bracia i siostry – grzejcie się przy koksownikach!

Coś mi to przypomina…

STAN WOJENNY.

Włodek Bratkowski
4 września 2022 r.