Opublikowano 2 grudnia 2017, autor: BB
(zamiast felietonu z cyklu „Jaja jak czerwone berety”)

Z perspektywy Grupy Samorządności Robotniczej Konferencja Stowarzyszenia Marksistów Polskich zwołana z okazji setnej rocznicy Rewolucji Październikowej i dwudziestej rocznicy śmierci założyciela Stowarzyszenia prof. Jarosława Ładosza ma znaczenie niewątpliwie przełomowe. Nie przypadkiem 8 godzinne, niezłej jakości nagranie z tej konferencji nie zostało przez sekretarza generalnego Stowarzyszenia upublicznione za zgodą aktywnych członków tej organizacji, uczniów Jarosława Ładosza i programowych zwolenników jego „politycznego testamentu” („Tezy o socjalizmie dziś”, 1991). Nic w tym dziwnego, skoro uznali oni przywoływaną konferencję ustami sekretarza generalnego za swoją „merytoryczną porażkę”.

W dyskusji pokonferencyjnej Włodzimierz Luty powtarza swoje stanowisko, które sformułował już w pierwszej fazie konferencji w kontrze do naszego tekstu „Przyczyny kryzysu teoretycznego i programowego lewicy radykalnej” http://www.dyktatura.info/?p=8278#more-8278 rozesłanego 16 listopada i zamieszczonego w tymże dniu na liście mailingowej Stowarzyszenia na prośbę Piotra Strębskiego. Podtrzymuję go w całej rozciągłości. Tez naszych nie zamierzam tu powtarzać. Głos oddaję Włodzimierzowi Lutemu:

„TEZY Ładosza (swoisty testament teoretyczno-polityczny) stanowią, mówiąc językiem potocznym, podzwonne dla rewolucji socjalistycznej, dyktatury proletariatu, wywłaszczenia wywłaszczycieli w drodze przemocy, systemu rad przeciwstawnego demokracji parlamentarnej etc. Socjalizm możliwy tylko w skali planetarnej jako ruch wychodzenia poza kapitalizm w pokojowej konkurencji z lokalnym i globalnym przepływem kapitału i siły roboczej w ramach republiki demokratycznej jako naturalnej dla socjalizmu formy politycznej”.

„Uczniowie” już na wstępie konferencji faktycznie odesłali przygotowany przez nas materiał programowy do lamusa, preferując „testament”, który zdaniem W. Lutego „może być ciekawym punktem wyjścia do dyskusji czym jest też ‚kapitalizm dziś’ w skali globalnej (o panowaniu w skali globalnej kapitału monopolistyczno-finansowego i towarzyszących temu panowaniu kryzysach finansowych, zadłużeniowych, inwestycyjnych i klasowych) i lokalnej (np. zależny kapitalizm w Polsce), o trójpodziale władzy, niezależności władzy sądowniczej, wolnościach i prawach politycznych i socjalnych obywateli etc.”

Tyle Włodzimierz Luty.

Pomijając wymianę zdań między Włodzimierzem Lutym i Piotrem Strębskim, z jednej strony a Ewą Balcerek i przytaczaną już przeze mnie merytoryczną wypowiedzią Jacka Tittenbruna (do której jeszcze wrócę) – co moim zdaniem należycie zostało nagłośnione na dyktaturze.info – po której zarysowała się wyraźna merytoryczna przewaga GSR, dyskusję na liście mailingowej SMP autorytatywnie rozstrzygnął 24 listopada tuż przed szesnastą przewodniczący SMP, Jerzy Kochan, stając – jak przystało na „ucznia” – po właściwej stronie barykady.

Piotrze,

zarówno ze względu na Twój wkład w powstanie Stowarzyszenia Marksistów Polskich, jak i dorobek w upowszechnianiu marksizmu w Polsce złośliwości Ewy Balcerek mogę traktować tylko jako skrajnie awanturnicze i nieodpowiedzialne.

Ze zdumieniem czytam jej wypowiedzi tu na forum. To jakieś histeryczne szkalowania kogo popadnie. Ale też stek kłamstw i przeinaczeń. Nie reagowałem na to, bo to tylko podgrzewa atmosferę, a chyba o publiczną kompromitację SMP tu chodzi. Proponuję zająć się normalną pracą dla SMP i ignorowanie tego przedziwnego pieniactwa.

Najgorzej mają nieobecni, bo przebieg konferencji znają tylko z opowieści. Powiem krótko, tak się rozbija zebrania. Pewnie od czasów Ochrany …

Masz więc moje, Piotrze, poparcie w generalnym sekretarzowaniu i przywróceniu zdrowych relacji w SMP.

Chciałbym też zwrócić uwagę, że pan Bratkowski nie jest członkiem SMP. Sam to deklaruje. Po ostatnich występach nie widzę natomiast żadnych możliwości współpracy z Ewą Balcerek.

Apeluję więc o spokój i powagę oraz o niedostarczanie pożywki trollom. Takie awantury mają dyskredytować SMP i po to są wywoływane. Najlepszą bronią jest cisza nad tą burzą w szklance wody.

Nie takie awanturki widzieliśmy…

pozdrawiam wszystkich serdecznie
Jerzy Kochan

Dalej sprawy potoczyły się błyskawicznie.

Swoją parafkę pod decyzją przewodniczącego postawił Stefan Owczarz takim oto stwierdzeniem:

„Myślę że różnice poglądów na charakter i zadania Stowarzyszenia między Włodkiem i Ewą z jednej strony, a pozostałymi członkami SMP, noszą charakter zasadniczy i nie dadzą się przezwyciężyć w przyszłości. Grozi to destrukcją całego Stowarzyszenia.”

Edward Karolczuk, który jak wiadomo nie brał udziału w konferencji, poszedł jeszcze dalej aprobując działania, które zdaniem sekretarza generalnego nie miały miejsca, a które J. Kochan pobłogosławił.

Piotrze,

blokując ich postąpiłeś słusznie. I Twoja propozycja usunięcia ich z SMP jest jak najbardziej słuszna. W ich wydaniu to przestała być merytoryczna dyskusja, a zaczęło się prymitywne rozbijactwo… I te epitety pod adresem innych członków Stowarzyszenia… z innej epoki i bajki… Głupota i zdrada ze strony najbliższych bolą zawsze najbardziej… ale pobłażać w takich sytuacjach nie można…

Pozdrawiam serdecznie
Edek

Wydawało się, że atmosferę uspokoi Komunikat Grupy Samorządności Robotniczej z 25 listopada, po którym członkowie GSR zrezygnowali ze stanowisk w gremiach kierowniczych Stowarzyszenia. Niemniej emocje nie opadły, mimo że przewodniczący SMP wzywał sekretarza generalnego, żeby nie dolewał już oliwy do ognia i ukręcił szybko łeb sprawie. Odtąd już wprost oskarżano Ewę o kłamstwa i pomówienia. Korzystając z okazji sekretarz generalny zaczął grozić Ewie sprawą karną, pod którą zresztą wkrótce i mnie podpiął. Mimo, że nie wypowiadałem się w tej sprawie na liście mailingowej Stowarzyszenia. Moje felietony i komentarze na dyktaturze.info wpisują się co najwyżej w ogólną atmosferę, choć niewątpliwie po przeciwnej stronie barykady. Nigdy nie należałem i nie należę do „uczniów” Jarosława Ładosza.

Z Piotrem zgadzam się w jednym – wybrał właściwą stronę barykady, czego można się było spodziewać, gdyż Piotr nie ukrywał, że twórczością Ładosza jest zafascynowany. W pokonferencyjnej dyskusji upomniał się jedynie o niedookreśloną formę systemu rad. O dyktaturze proletariatu nawet się nie zająknął, choć Włodzimierz Luty jasno postawił sprawę.

Od GSR – a linię programowo-ideową grupy wyznacza Ewa i poniekąd ja – od początku konferencji niedwuznacznie się dystansował, aprobując „testament” Ładosza jako podstawę.

20 listopada inicjując pokonferencyjną dyskusję poszedł jeszcze dalej, stawiając Grupę Samorządności Robotniczej pod pręgierzem. Oto dowód, który na łamach dyktatury.info dopiero teraz ujawniam:

Moi Drodzy,

Jestem w drodze do pracy i pisze z telefonu, stąd będzie co nieco skrótowo i chaotycznie, jednak mam potrzebę kilku refleksji po naszej weekendowej konferencji. Zawrę je w kilku najbliższych mailach.

Teraz o polityczności SMP, bowiem ta oś konfliktu zarysowała się dość wyraźnie.

Od razu też uczciwie określam siebie – podobnie jak to zrobiłem w sobotę publicznie – po stronie stanowiska wyrażonego jasno przez W. Lutego i S. Owczarza – i jestem przeciwko tym, których określiłem „likwidacjonistami a rebour”.

Przypomnijmy wpierw Statut i zapisy na stronie SMP, widniejące tam od 2 lat:

Celem Stowarzyszenia jest:

Inspirowanie prac naukowo-badawczych, posługujących się marksistowską metodą i nawiązujących do tradycji marksizmu; wspieranie podejmowania takich prac i propagowanie ich dorobku.

Popularyzowanie dorobku myśli marksistowskiej – światowego i krajowego – oraz historii myśli marksistowskiej; pielęgnowanie obecności marksizmu w kulturze i oświacie narodowej.

Członkiem zwyczajnym Stowarzyszenia może zostać każdy pełnoletni obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, który – niezależnie od orientacji politycznej – uznaje za kulturowo cenne osiągnięcia teoretyczne marksizmu i jego naukową metodę, pragnie je opanowywać i stosować.

Członkiem Stowarzyszenia Marksistów Polskich może zostać osoba fizyczna, zarówno posiadająca polskie obywatelstwo, jak i obcokrajowiec, niezależnie od miejsca zamieszkania, posiadająca pełną zdolność do czynności prawnych i w pełni korzystająca z praw publicznych, która zgadza się z zapisami Statutu SMP, dokumentów programowych Stowarzyszenia i chce uczestniczyć w realizacji jego celów.

Stowarzyszenie jest stowarzyszeniem, a nie partią polityczną. Jego cele to badania i popularyzacja osiągnięć marksizmu (oraz tworzenie tych osiągnięć), a nie walka o władzę, czy jednoczenie ludzi do walki o władzę. Stowarzyszenie jest programowo i statutowo apolityczne, co jednocześnie nie oznacza, że jest NIEPOLITYCZNE. Marksizm jest ze swej istoty polityczny, nie ciągnąc już Arystotelesa i jego twierdzeń, że wszystko, co społeczne jest polityczne…

Jednak fakt, że SMP jest apolityczne pociąga za sobą uznanie pełnego pluralizmu politycznego członków SMP – na wspólnym mianowniku uznawania celów Stowarzyszenia. Pociąga także to, że wszystkie poszczególne poglądy są równoprawne i Stowarzyszenie nie propaguje poglądów określonej formacji politycznej:

SMP nie jest związane z żadną partią czy grupą polityczną, zachowując pełną niezależność programową, formalną i materialną. Ma charakter pluralistyczny i jednolitofrontowy, grupując w swoich szeregach osoby o różnych odcieniach i tradycjach ideowych.

Nie może więc w ramach SMP występować tendencja do piętnowania członków za ich prywatne (nie propagowane publicznie w ramach SMP i nie narzucane SMP jako przynależne samemu Stowarzyszeniu) poglądy i formy aktywności, jak również do piętnowania członków za ich niechęć do bieżących działań interwencyjnych o charakterze politycznym w ramach czy w imieniu SMP. Takowe działania są bowiem charakterystyczne dla partii politycznych.

Tzw. likwidacjonizm a rebour zaprezentowała na konferencji – moim zdaniem – część członków Grupy Samorządności Robotniczej (której sam jednocześnie jestem członkiem), która miała jakoby pretensje, że SMP nie jest GSRem. Ano nie jest i nie będzie, podobnie jak nie będzie partią Socjaliści, SLD, Razem, Zmianą. W przeciwnym razie należałoby zlikwidować GSR uznając za stopiony z SMP, by nie mnożyć bytów ponad potrzebę.

SMP jednocześnie – sprawa zrozumiała – może być i będzie z nieuchronnej konieczności areną rywalizacji określonych tendencji politycznych, o duszę i ciała jej członków… Niech jednak rywalizacją merytoryczną i teoretyczną – dla dobra celów samego Stowarzyszenia.

Pozdrawiam serdecznie,
Piotr Strębski
20 listopada, godz. 9.50

Nie muszę chyba dodawać, że jego wystąpienie nie było z członkami GSR konsultowane. W poniedziałek rano ujrzeliśmy je na liście mailowej SMP. A dalej to już poleciało.

Ówczesna wiceprzewodnicząca SMP, Ewa Balcerek głos zabrała na liście dopiero 21 listopada o 5.20. Odpowiedź jej ukazała się wcześniej – późno wieczorem 20 listopada na dyktaturze.info.

Przedtem na liście SMP zdążyli już zabrać głos: po pięć razy Piotr Strębski i Tadeusz Lemańczyk i raz – Włodzimierz Luty.

Ogółem w tej sprawie Ewa zabierała głos trzykrotnie – jej wystąpienia dostępne są na dyktaturze.info. Choćby tu http://www.dyktatura.info/?p=8311#more-8311 i tu http://www.dyktatura.info/?p=8322#more-8322.

GSR sprawę przecięła wspomnianym już komunikatem z 25 listopada http://www.dyktatura.info/?p=8357#more-8357.

Wszystko wskazuje, że pokonferencyjna dyskusja na liście mailingowej Stowarzyszenia została zamknięta lub jak kto woli spacyfikowana przez przez sekretarza generalnego i przewodniczącego, którzy nie tają stronniczości.

Teraz walka przeniesiona została przez Piotra Strębskiego na dyktaturę.info. Znamiona form tej walki widoczne są na pierwszy rzut oka. „Właściciel” grozi sądem, ingerencjami cenzorskimi – nawet lokautem.

Co bynajmniej nie sprzyja dyskusji programowej – niemniej ona się czerwoną nicią cały czas przebija.

Jako członek Stowarzyszenia publicznie proszę Piotra o udostępnienie mi kopii nagrania konferencji programowej, do czego sekretarz generalny publicznie się zobowiązywał na liście Stowarzyszenia. Oto dowód:

Moi Drodzy,

Poza nagraniem przebiegu naszej dzisiejszej konferencji – podobno najciekawszej ze wszystkich dotychczasowych, które odbyły się w Warszawie w ostatnich tygodniach – zajmującym równo 8 godzin w niezłej jakości dźwięku, po dzisiejszej konferencji planujemy pozostawić opracowanie zbiorcze pisane…

I tak też wszystkich, którzy chcą w tym okolicznościowym wydaniu zamieścić swój tekst – zapraszam do jego przesłania. Jeśli ktoś czuje, że na konferencji powiedział jakąś błyskotliwą myśl, której nie zapisał i mógł ją utracić, więc potrzebuje dostępu do nagrania – służę pomocą.

Zapisu dyskusji, nawet że skrótami, nie podejmuję się, a opracowanie chciałbym wydać do końca bieżącego roku.

Pozdrawiam,
Piotr Strębski
18 listopada, godz. 23.58

Co się stało w niedzielę, 19 listopada, że Piotrowi się odmieniło? Pewnie konsultował się z Markiem Zagajewskim.

Przy okazji wyjaśniam sprawę dookoła której w ramach zażartej dyskusji urosło już sporo mitów. Ze znaczkami JOW-ów w klapie niektórzy członkowie SMP paradowali na wcześniejszym spotkaniu Stowarzyszenia w Markach. Nikt z tego powodu nie robił im żadnych wyrzutów, choć budziło to zdziwienie nawet sekretarza generalnego. W trakcie konferencji chodziło o coś innego – o spiskowo-prawicowo-populistyczną narrację w gawędziarskich zapędach Marka Zagajewskiego. Korzenie tej gadki tak niestosownej w stulecie Rewolucji Październikowej na naszym lokalnym podwórku sięgają wprost do JOW-ów i środowisk, w których Marek czuje się jak ryba w wodzie.

Rozstrzygający głos w tej sprawie należy się Jackowi Tittenbrunowi:
Szanowne Towarzyszki i Towarzysze,

chociaż, jak wynika z listu, jaki pobudził te krótkie refleksje, nagłówek ten staje pod znakiem zapytania przynajmniej w stosunku do części środowiska zaliczanego do stowarzyszenia. Nawet przyjmując najbardziej tolerancyjną, czy jak kto woli liberalną definicję tego co się zowie na co dzień marksizmem, poglądy tu opisane, a przypisane, o dziwo, osobie, znanej mi, niestety nie mieszczą się zatem nawet w najszerszej, najbardziej workowatej definicji. Reprezentują, niezależnie zupełnie od ich politycznej i ideologicznej wymowy, jaka swoją drogą tak pasuje do lewicowego charakteru mówcy jak wół do karety, reprezentuje najbardziej pospolity, trywialny wariant spiskowej koncepcji dziejów. A gdzie są fakty, dokumenty, które by te rzekome rewelacje potwierdzały? Jestem jako tako obeznany z historią rewolucji rosyjskiej, czytałem – w czasach kiedy nie było innych – i prawicowych historyków rozprawiających nt. Oktiabria, teraz był wysyp audycji i tekstów z okazji rocznicy, jakoś nie zauważyłem, by ktoś odniósł się do tej sensacji, a prawica, co dopiero reakcja zwykle wychwytuje takie detale. A propos, pierwszy obóz czy cypel tego co potem nazwano archipelagiem gulag powstał w epoce białego terroru, założony pod Archangielskiem przez interwentów. Z nim wiąże się historia powstania pierwszego ‚czerwonego’ obozu, jakiego naczelnikiem był niejaki Kiedrow. Średniej rangi komandir w Czeka, dostał osobisty opieprz od Lenina za nieudolność. W międzyczasie odwiedził obóz ‚białych’, to co zobaczył, okrutne traktowanie więźniów, jeśli tak można nazwać te niegdyś ludzkie istoty tak nim wstrząsnęło, że kiedy stanął na czele pierwszego ‚czerwonego ‚ obozu dla jeńców , założonego w 1922 r. to odpłacał białym pięknym za nadobne. To nie były czasy dla pięknoduchów, to rzecz pewna. Rewolucje to w ogóle mało w sobie maja estetycznego. A przy okazji widzących proszę, by spojrzeli na widmo barw: czerwone przechodzi w brunatne. Tak to jest niestety.

Prof. Jacek Tittenbrun zabrał głos już 21 listopada. Tak skomentował te wystąpienie w komentarzach dyktatury.info Piotr Strębski:

„Jacek Tittenbrun jako ostateczna wyrocznia i ‚argument’ kończący dyskusję. Paweł Kotras – z jedynym w swoim rodzaju ‚cytowaniem’ samego siebie jako rzekomych wypowiedzi innych. Andrzej Witul życzący powodzenia w orce – ten trockista w entryzmie w SLD. Niezła zgraja, powodzenia we wspólnej działalności, bo 100 rocznica Października okazała się Waszym korcem maku. Na wzór sceny rosyjskiej i u nas najwyraźniej musiało dojść do przetasowania. W zaistniałej sytuacji myślę, że najszczęśliwszym rozwiązaniem będzie rozejście się części GSR z SMP.” (patrz komentarze pod moim felietonem „Banda czworga czy Matrix?”).

PONAWIAM SWÓJ APEL O CYWILIZOWANY ROZWÓD. Szukajmy kompromisu. Warunek wstępny nie został spełniony. Pogróżki wiszą na stronie dyktatury.info.

Ze Stowarzyszenia nie zamierzamy wystąpić. Nawet trzęsienie ziemi przeczekamy. Podział na gruncie – jak najbardziej merytorycznym – już nastąpił.

Włodek Bratkowski
2 grudnia 2017 r.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Teksty bieżące. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
← Особое мнение Максима Шевченко 30.11.2017
Рабкор ЛИКБЕЗ: 7 МИФОВ о ДЕМОКРАТИИ →