Na kanale Prostyje czisła Aleksandr Batow przedstawił analizę sytuacji w Rosji i na arenie międzynarodowej w warunkach wojny rosyjsko-ukraińskiej oraz poglądy na to, co robić w tej sytuacji. Poniżej komentujemy kolejne punkty analizy Batowa:
1. Batow wychodzi od niekontrowersyjnego stwierdzenia, iż nie ma rozwiązania konfliktu ukraińskiego w ramach systemu kapitalistycznego. U podłoża konfliktu leżą działania USA. Jednocześnie, Ukraina była ofiarą grabieży, jakiej dopuszczał się kapitał tak zachodni, jak i rosyjski. Możemy tu dodać, że zarówno społeczeństwo ukraińskie, jak i rosyjskie stanowią takie ofiary. Podobnie, jak rosyjscy oligarchowie w stosunku do kapitalistów zachodnich, tak i oligarchowie ukraińscy w relacji do oligarchów rosyjskich znajdują się w relacji, która jest jednocześnie relacją nierównomierną, ale satysfakcjonującą dla obu stron w konkretnych warunkach. Kapitał kompradorski nie ma zbyt wielkich ambicji, chociaż sprzeczności interesów zawsze są obecne.
2. Oficjalna propaganda głosi, twierdzi Batow, że specoperacja została rozpoczęta dla przerwania stałego ostrzału republik Donbasu. Były jednak alternatywne rozwiązania, w tym zajęcie obu republik na podobieństwo Krymu i wprowadzenie tam wojsk, co spowodowałoby sytuację, jak w Republice Naddniestrzańskiej.
Niekoniecznie sprawa wygląda tak prosto, jakby chciał Batow. Primo, Rosja nie chciała potęgować konfliktu z Zachodem, secundo – skąd środki na utrzymywanie kolejnego obszaru o niepewnym statusie i potencjalnie konfliktogennego? Tertio, celem Rosji mogło być utrzymanie Ukrainy jako państwa buforowego, a więc przyjaznego, czemu nie sprzyjałoby oderwanie Donbasu. Porozumienia Mińskie były najkorzystniejszym wyjściem… gdyby zostały wdrożone. Jednym słowem, Rosja czyniła wszelkie wysiłki, aby rozwiązać konflikt możliwie przy jak najmniejszym drażnieniu Zachodu, zaś włączenie się Francji i Niemiec w Porozumienia było najlepszą opcją zyskania gwarancji tych państw dla porozumienia z Ukrainą. Jeżeli to nie zdało egzaminu, to bez wątpienia nie z winy Rosji.
Batow uważa, nie wiadomo na jakiej podstawie poza naturalnym wielkorosyjskim szowinizmem, że Rosja nadal jest mocarstwem i ma coś do powiedzenia na arenie międzynarodowej. Batow nie „docenia” także czynnika ekonomicznego, tj. ruiny rosyjskiej gospodarki. Uważa, że Rosja mogła zrobić to czy tamto, zupełnie jak gdyby faktycznie mogła swobodnie wydawać środki nie licząc się z nimi.
3. Rosja, wedle Batowa, mogła rozprawić się z „nazizmem” jeszcze w 2014 r., gdyby chciała. Batow ma rację, że przeciwko faszystom poszli walczyć całkowicie nie ci ludzie, których reżym rosyjski chciał popierać, tj. walczącymi pod czerwonymi flagami. Słuszne jest wskazanie powodów, dla których reżym nie mógł się na to zdecydować – pokazanie społeczeństwu, że także w Rosji można się pokusić o zrzucenie władzy oligarchów.
Wprowadzenie obywatelstwa Rosji było kolejnym pretekstem dla przedłużania się konfliktu. Prawda. Całkiem słuszne jest wskazanie na niekonsekwencję władz rosyjskich. Należy jednak zadać sobie pytanie, jak zareagowałaby lewica rosyjska na takie posunięcie rosyjskiego reżymu? Widzieliśmy to już przy okazji aneksji Krymu. Lewica rosyjska, podobnie jak i lewica poza granicami Rosji, podzieliła się w tej kwestii i był to drugi ważny moment podziału stanowisk po tzw. Arabskiej Wiośnie. Znacząca część lewicy rosyjskiej przyjęła punkt widzenia rosyjskiej elity intelektualnej. Te nastroje mogłyby wywołać majdan w samej Rosji, do czego było całkiem blisko i sytuacji podobnej do tej, jaka miała miejsce na Ukrainie. Jakie miałoby to skutki dla podzielonej lewicy?
4. Specoperacja rozpoczęła się w momencie, kiedy w republikach zostało już zduszone narodowe powstanie. Ludność republik miała już świadomość, że są to twory marionetkowe.
Fakt. Powstaje więc pytanie o to, czy byłoby inaczej, gdyby republiki zostały włączone w skład Federacji? A to jest potencjalne rozwiązanie proponowane przez Batowa. Nic nie wskazuje na to, iż lewica rosyjska miałaby jakikolwiek pomysł na wsparcie ludowładczych dążeń ludności Donbasu czy chociażby żeby wywierała nacisk na Putina, aby przyłączył republiki do Rosji. W większości lewica uważała, że wspieranie „separatyzmu” republik jest bezpośrednią agresją wobec Ukrainy, odrodzeniem wielkorosyjskiego szowinizmu.
5. Batow stawia pytanie o to, czy mieszkańcy Donbasa i obecnie chcą przyłączenia do Federacji Rosyjskiej. Biorąc pod uwagę fakt, że nacjonalistyczny reżym w Kijowie daje rosyjskojęzycznej ludności Donbasu jedyny wybór, jakim jest ucieczka do Rosji lub traktowanie jako obywateli drugiej kategorii, ewentualnie potencjalne ofiary czystki etnicznej, to trudno nie potraktować wypowiedzi Batowa w tej kwestii jako ostrożnie mówiąc – nietrafionej.
6. Nie sposób wykorzenić nazizmu, jeśli nie zlikwiduje się jego najgłębszych przyczyn, kapitalizmu. I tu pełna zgoda z Batowem. Jednak wydaje się, że to zadanie należy raczej do lewicy, a nie do reżymu kapitalistycznego. Lewica skupia się jednak na walce związkowej, traktując kwestie teoretyczne i polityczną samodzielność lewicy jako sprawy drugorzędne. Nie jest to tylko zarzut pod adresem lewicy rosyjskiej. Jest to dużo szersza przypadłość nowoczesnej lewicy.
Reżymy kapitalistyczne mogą jednak zwalczać nazizm, który jest polityką skrajnie nacjonalistyczną, do jakiej skłonna jest klasa panująca danego państwa, jeśli jego możliwości rozwojowe są zablokowane. W takiej sytuacji znajduje się i Ukraina, i Rosja. Jeżeli, jak przyznaje sam Batow, problemy w tej kwestii zaczęły się wraz z upadkiem ZSRR, to korzeniem problemu nie jest kapitalizm rosyjski bardziej niż kapitalizm zachodni. Biorąc pod uwagę, że kapitalizm rosyjski jest równie sztucznie blokowany, co ukraiński, to najgłębszym korzeniem obecnego konfliktu jest uniemożliwianie gospodarkom posocjalistycznym rozwoju. Nie jest możliwa inna sytuacja. Oligarchiczny system rosyjski od początku usiłuje bezskutecznie włączyć się w system kapitalistyczny. Taka jest natura gospodarki kapitalistycznej, że polega na rywalizacji. Odmowa włączenia jakiejś gospodarki do sojuszu czy unii, które regulują tę rywalizację i łagodzą ją metodami pewnego planowania wzajemnych relacji, powoduje, że ta gospodarka jest skazana na samodestrukcję, bo musi prowadzić skazaną na niemal pewne niepowodzenie politykę rywalizacyjną lub całkowicie uległą. Tę ostatnią drogę wybrała gospodarka rosyjska i w ten sposób znalazła jakiś sposób ułożenia nierównoprawnych relacji z gospodarką zachodnioeuropejską. Polityka sankcji, forsowana przez USA, spowodowała, że ta relacja jest niemożliwa do utrzymania. Jej przerwanie leży w interesie USA.
Powszechne jest mniemanie, że gospodarka europejska boi się uzależnienia od rosyjskiego gazu. Problem w tym, że Europa nie leży na bogatych złożach ropy i gazu, i w ogóle jej zasoby są dość ograniczone, a potrzeby ogromne. W ten sposób, gospodarka europejska, podobnie jak wszelka gospodarka wysokorozwinięta, jest w wysokim stopniu uzależniona od zasobów świata w ogóle. Jakoś nigdy nie było to powodem izolowania reszty świata od siebie. Kolonialna polityka Centrum kapitalistycznego polega nie na izolowaniu się od bogactw innych obszarów świata, ale na nawiązywaniu nierównoprawnych relacji z tymi obszarami peryferyjnymi. Relacje z Rosją miały dokładnie ten sam charakter relacji między Centrum a Peryferią. Nikt nie musi kupować gazu od Rosji i to bez sankcji. Jeżeli Europa zainwestowała we współpracę gazową z Rosją, to było to posunięciem opartym na racjonalnej kalkulacji: surowiec jest względnie blisko, a poza tym, gospodarka rosyjska jest w pełni uzależniona od zachodniego i zachodnioeuropejskiego kapitału, na co precyzyjnie wskazuje skuteczność sankcji. Sankcje są więc faktycznie narzędziem nacisku USA na Europę, aby wymusić na niej odstąpienie od korzystnej, nierównoprawnej współpracy z Rosją. Świadczy o tym niechęć, z jaką przedsiębiorstwa europejskie wycofują się z Rosji. Nie są to firmy charytatywne i potrafią dobrze liczyć zyski. Obecnie zresztą nikt nie ukrywa, że sankcje trzeba wręcz wspomagać naciskiem politycznym i „moralnym”, aby zmusić firmy do działania wbrew ich biznesowemu interesowi.
7. W Rosji mamy już odpowiednik ukraińskich faszystów. Prawda. Podłoże dla ich powstania jest bowiem dokładnie takie samo w obu krajach. Rzecz w tym, że konkretny, ukraiński faszyzm jest zwrócony przeciwko mniejszości rosyjskojęzycznej jako przeciwko okupantom, zaś sama Rosja jest uważana za główną, jeśli nie jedyną przeszkodę dla konsolidacji i ostatecznej krystalizacji narodu ukraińskiego jako narodu jednolitego, bez naleciałości innych nacji. Ruski mir, jakby nie był przyrównywany do nazizmu, nie głosi hasła likwidacji innych etnosów wchodzących w jego skład. W przeciwieństwie do nazizmu, z jakim mamy do czynienia na Ukrainie, postrzega on raczej siebie jako organizm – że tak się modnie wyrazimy – „multi-kulti”. Czy Batow mógłby przysiąc, iż ruski mir ma za zadanie likwidację języka i kultury ukraińskiej tudzież wypędzenie Ukraińców z terenu Ukrainy i zasiedlenie jej przesiedleńcami z rdzennej Rosji? A tak przecież planują postąpić z Donbasem ukraińscy faszyści. Oczywiście, projekt ruskiego miru nie ma w sobie wiele sympatycznych cech, szczególnie jako projekt odbudowy ZSRR, choćby w wersji 2.0. W przeciwieństwie do ukraińskiego faszyzmu, rosyjscy nacjonaliści nawiązują do rosyjskiej hegemonii, która ma charakter jednak nieco inny niż europejski kolonializm. Jeśli chodzi o np. własowców współpracujących z hitlerowcami, to podłożem tej współpracy był opór wobec ZSRR jako projektu komunistycznego. Główny cel był więc ideologiczny, a nie nacjonalistyczny w tym znaczeniu, w jakim współpraca ukraińskich kolaborantów z Hitlerem miała charakter i ideologiczny, i narodowy. Czyli: i antykomunistyczny, i antyrosyjski. Co nie czyni tego rosyjskiego faszyzmu mniej odstręczającym, zwłaszcza dla lewicy.
8. W tym konflikcie, twierdzi Batow, nie ma słusznej strony. Jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko wycinek konfliktu, a mianowicie konflikt rosyjsko-ukraiński, to jak można mówić o trudności odróżnienia strony słusznej od niesłusznej? W sposób oczywisty dla każdego myślącego człowieka, stroną „słuszną” konfliktu jest Ukraina jako ofiara agresji. W jaki sposób Batow ma trudności z odróżnieniem strony-ofiary od strony-agresora?
Jeżeli jednak weźmiemy ów konflikt w jego szerszym aspekcie, jako konflikt między Zachodem, a tak naprawdę Stanami Zjednoczonymi, a Rosją, to również nie ma trudności w odróżnieniu strony-agresora od strony-ofiary. Rosja jest stroną-ofiarą nieustającej od ponad 30 lat agresji wyrażającej się w jej izolacji i wykluczeniu. Próba przełamania tego wykluczenia, podjęta przez Europę i Rosję spotkała się z gwałtowną reakcją USA, które wykorzystały Ukrainę jako narzędzie prowokacji. Ukraina stała się de facto członkiem NATO, co stanowi kolejną, trzecią falę agresji USA wobec Rosji.
9. Często wykorzystuje się przez lewicę wyrażenie Putina o tym, że pokaże on Ukrainie „prawdziwą dekomunizację”. W kontekście jednak, nie broniąc w żadnym razie samego Putina, to stwierdzenie oznaczało tylko tyle, że Ukraina nie jest warta prezentów, jakie jej dawał komunizm radziecki. Przemówienie Putina nie wieszczyło dekomunizacji w Rosji, niemniej ta dekomunizacja jest implicite zawarta w konsekwencjach specjalnej operacji.
Jeżeli specoperacja nie zakończy się zwycięstwem rewolucji socjalistycznej (na co chyba nie liczy Batow jako na efekt natychmiastowy), to raczej upadek reżymu Putina i zastąpienie go liberalną demokracją będzie równoznaczny z dekomunizacją. Demokracja na obszarze poradzieckim ewoluuje szybko w kierunku prawodawstwa delegalizującego tzw. totalitarne ideologie. Podobnie, jak w kwestii państwa socjalnego, tak i w kwestii tolerancji dla „totalitarnej ideologii”, państwa zachodnioeuropejskie będą ewoluowały w tym samym kierunku zbliżenia ze standardami wschodnioeuropejskimi. Jak na to wskazuje już sam fakt, że w obecnej wojnie także ton nadają państwa poradzieckie, a nie państwa zachodnioeuropejskie, w tym nawet te, które stanowią szkielet Unii Europejskiej: Niemcy i Francja.
Batow zwraca uwagę na to tylko, że obecny reżym uzna za zdrajcę każdego, kto krytykuje wojnę na Ukrainie. Nie bierze pod uwagę tego, że krytyków tej wojny można znaleźć zasadniczo wszędzie, w tym w najbardziej bolesnym dla reżymu miejscu, a mianowicie wśród oligarchów (pieszczochów systemu) czy wśród liberalnej opozycji. Lewica, w tym komuniści, są w tej kwestii podzieleni, a przede wszystkim – dużo mniej groźni niż dwie pozostałe grupy, a to ze względu na ich znikomy, realny wpływ polityczny. Nie przecenialibyśmy znaczenia komunistycznej opozycji wobec reżymu, szczególnie że stalinizm jest i pozostaje jednym z filarów tradycji, do jakiej nawiązuje projekt ruskiego miru.
10. Batow słusznie zauważa, że nawet w przypadku sukcesów Rosji w trakcie specoperacji, spowoduje to tylko jeszcze większe wmieszanie się w konflikt Zachodu. A to grozi bałkanizacją w tym regionie. Z tego też powodu należałoby wyciągnąć wniosek o tym, że Rosja jest w danej, konkretnej sytuacji ofiarą sytuacji stworzonej przez zachodni imperializm, w tym głównie przez USA. I całą sytuację oraz rolę lewicy należałoby przemyśleć w tym właśnie kontekście.
Dla Batowa jednak izolacja Rosji jest konsekwencją specoperacji, a nie odwrotnie, na co wskazują amerykańscy specjaliści ds. Rosji (np. prof. J. Mearsheimer, prof. S.F. Cohen).
Warto przy okazji zauważyć, że decyzja Finlandii czy Szwecji o wstąpieniu do NATO nie świadczy bynajmniej o ich lęku przed ewentualnym atakiem ze strony Rosji, co raczej wynika z obserwacji tego, co dzieje się w przypadku kraju, który znajdzie się w sytuacji izolacji i swoistego imperialistycznego ostracyzmu (jak np. Węgry, w końcu członek NATO).
Sankcje, o których Batow słusznie mówi, że będą miały dramatyczne skutki dla rosyjskiej gospodarki, trwają już od czasu aneksji Krymu. Przypomnijmy, że ten sam Batow z niejaką niefrasobliwością jeszcze kilkanaście minut wcześniej wypominał Rosji, że nie zdecydowała się na aneksję republik donbaskich. Ta niechęć wskazuje tylko na fakt, że Rosja za wszelką cenę chciała uniknąć konfliktu z Europą, nawet za cenę wmawianego jej tak długo projektu ruskiego miru, aż stał się samospełniającą się przepowiednią. Ten projekt, oczywiście, zawsze był pod ręką, przygotowany przez „patriotyczną” część elit reżymu, ale dotychczas przegrywał z forsowaniem liberalnej linii integracji z demokratycznymi instytucjami Zachodu. Dopiero prowokacja ukraińska spowodowała, że „patriotyczna” elita zyskała swoje 5 minut.
11. Sytuacja gospodarcza, jasne, będzie się pogarszała, wywołując społeczne napięcia i ewentualny wybuch. Czyżby Batow uważał, że nie o to właśnie chodzi Stanom Zjednoczonym? A jeżeli nie stanowi dla Batowa tajemnicy, że rzecz idzie o majdanie w Rosji, to czyż nie jest mrzonką oczekiwanie, iż cokolwiek nie zrobi Rosja, jej gospodarka będzie się stale degradowała? A może Batowowi wydaje się, że USA, które nie może znieść nierównorzędnej współpracy Rosji z Unią Europejską, przychylniejszym okiem będą patrzyły na ewentualną współpracę Rosji z Chinami, ku której Rosja się zwróci, kiedy integracja z UE ostatecznie stanie się niemożliwa?
12. Batow zwraca uwagę na to, że w Rosji już są dławione prawa obywatelskie, a ten proces tylko się nasili. To prawda. Jeżeli Rosja zwycięży w tej wojnie, wówczas można będzie oczekiwać, że sytuacja pod tym względem nieco się poprawi, a może przynajmniej wróci do poprzedniej sytuacji. Nie jest to, oczywiście, satysfakcjonujące. Niemniej, niezależnie od wygranej czy przegranej wojny, prawa obywatelskie będą dławione w zależności od sytuacji ekonomicznej kraju. A co do tego nie ma wątpliwości, że – niezależnie od wyniku wojny – będzie gorzej. Dlatego nie ma sensu oczekiwać, iż cokolwiek zmieni się na lepsze, jeśli opozycja zmusi reżym Putina do ustępstw wobec USA na Ukrainie.
Obecna sytuacja, która już się rozwija, a mianowicie początek realizacji projektu unii polsko-ukraińskiej, wskazuje na to, że zwycięska wojna Ukrainy jest niezbędna jako kamień węgielny owej unii. Kapitulacja Rosji, o której marzą liberalne elity Rosji i wcale niemała część rosyjskiej lewicy, przyniesie jako warunek rozpad Federacji Rosyjskiej jako doprowadzenie do końca procesu zapoczątkowanego rozpadem ZSRR. A, jak mówił w początku swego video Batow, rozpad ZSRR zapoczątkował proces narastania wzajemnej wrogości, prowadzącej do obecnej wojny. Bez socjalizmu nie ma możliwości wyhamowania sprzeczności ekonomicznych i politycznych między krajami zmuszonymi do wzajemnej konkurencji. Taki będzie więc scenariusz zapowiadanej, całkiem słusznie, przez Batowa bałkanizacji regionu.
Słusznie przestrzega Batow przed możliwym wzrostem sił nacjonalistycznych, które tym bardziej będą potrzebne władzom rozdrobnionych państewek dla dławienia ruchów pracowniczych. To rozdrobnienie i faszyzacja systemu politycznego jest oczywiście bardziej prawdopodobna w przypadku małych państw. O ruskim mirze jako projekcie multi-kulti będzie można w tej sytuacji tylko pomarzyć…
13. Najważniejszym wątkiem rozważań Batowa jest kwestia istnienia sił, które mogłyby nadać właściwy kierunek narastającej fali rewolucyjnych nastrojów w łonie społeczeństwa. Warto zauważyć, że nie chodzi tylko o społeczeństwo rosyjskie. Podobne nastroje narastają także na Zachodzie i to nie od dziś. Wojna stanowi tylko iskrę, która może rozpalić płomień. I prawdą jest, że lewica nie jest gotowa do wypełnienia tej misji. I to nie tylko lewica rosyjska. Z tym, że lewica rosyjska ma najwięcej do zrobienia w tej kwestii, ponieważ po raz kolejny Rosja znalazła się w położeniu najsłabszego ogniwa.
14. Koncepcja Batowa i tych, których opinię on reprezentuje, sprowadza się w tej sytuacji do wezwania społeczeństwa (pracujących) do hartowania się w walce o prawa pracownicze, o solidarność w tej walce. Chociaż zmiana ustrojowa nie jest możliwa inaczej, jak poprzez walkę polityczną, przyznaje Batow, nie jest ona możliwa bez przejścia tego wcześniejszego etapu walki związkowej. Problem w tym, czy aby mamy na to czas? Czy nie jest tak, iż świadomość społeczna dojrzewa w takich momentach szybciej i czy przypadkiem przywódcy, którzy skupiają się wyłącznie na przeciąganiu tego etapu pracowniczego treningu, sami nie cofają swojej świadomości i nie utrwalają jej na poziomie świadomości tradeunionistycznej?
Wydaje się, że w obecnej sytuacji konieczne jest prowadzenie równolegle obu form działalności, o ile znajdzie się odpowiednio wiele sił ludzkich, aby wypełniać oba zadania. W tej sytuacji konieczne jest, aby walka polityczna miała przewagę nad walką związkową. Dlatego ważne jest stałe podnoszenie poziomu teoretycznego i politycznego. Z tego punktu widzenia, analiza Batowa nie jest wystarczająco pogłębiona. W istocie rzeczy, postuluje niemożliwe do realizacji podporządkowanie się Rosji wyimaginowanym żądaniom Zachodu w sytuacji, w której nie ma żadnych postulatów, które mogłyby zmienić politykę wykluczenia Rosji z postzimnowojennego ładu. Nie ma więc stabilnego rozwiązania poza odrzuceniem amerykańskiego dyktatu wobec Europy.
Ale to nie wystarczy. Uwolnienie współpracy Europy z Rosją na zasadzie współpracy Centrum i Peryferii jest receptą na powrót do sytuacji nieuchronnego konfliktu. Poza tym, jest to niemożliwe w momencie, kiedy w Europie pojawił się czynnik bezpośredniego przełożenia amerykańskich interesów w postaci polsko-ukraińskiego sojuszu. Stanowi to też wyzwanie dla polskiej lewicy, która także znalazła się w pozycji strategicznej. I również polska lewica jest nieprzygotowana do wypełnienia tej misji. Niemniej, musimy dać sobie radę w tej sytuacji, albowiem stawką jest zachowanie cywilizacji kontra bałkanizacja regionu.
Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
18 kwietnia 2022 r.