z cyklu „Jaja jak czerwone berety”
Od rana mi Ruscy spać nie dają, jak te pająki co snują scenariusze. Jeśli mówię o Ruskich, to po obu stronach barykady, funkcjonariuszy obcych krajów z tego wrogiego mi grona nie wykluczając – doceniam delikatnie mówiąc ich współudział. A budzę się można by rzec w ruskiej matni z radiem przy uchu:
I tak dzień w dzień – dlatego włóczę się od rana…
Gdy wracam wciąż to samo:
Myślą zatem uciekam – dajmy na to – do Paryża i…
Jak tu pominąć Ruskich?
Paskudztwo wszędzie się rozlazło, jakby tam naszego gnoju było mało, w rodzaju „towarzysza Michała”.
REWOLUCYJNY PARYŻ TO DZIŚ ISTNA STAJNIA AUGIASZA.
Dlatego samopas nie chodzę. Mam kompanów – dwa przemiłe psy włóczykije, nocujące u sąsiada i… mucha nie siada:
Przy okazji zauważcie, że ruscy lewacy od tzw. demokratycznego socjalizmu tyle mają wspólnego z demokracją (bynajmniej nie robotniczą), którą odmieniają we wszystkich przypadkach przeciwstawiając tyranom, co DOŻYWOTNI REDAKTOR NACZELNY „RABKORU” Borys Kagarlicki z demokracją wewnątrzredakcyjną. Co więcej – ci „demokraci” ma się rozumieć w ramach pluralizmu znanego choćby z RUCHU RUCHÓW „NO GLOBAL” tępią na co dzień i od święta WSZELKĄ ORTODOKSJĘ, nas oczywiście nie wyróżniając.
Wybaczcie, ale jak mam ich zatem pominąć?
Dlatego rękę trzymam na obrzynie i wgryzam się we właściwe таймкоды.
W końcu nie tylko kotom, ale i pieskom należy się żarcie.
„Moje” gdy gryzą to nawet nie szczekają.
Tak tu cicho na co dzień, gdyby nie te koty w marcu.
Antonio das Mortes
24 marca 2023 r.