z cyklu „Jaja jak czerwone berety”
Już na szczytu starcie i po pierwszych dźwiękach wiedziałem, że na to tylko czekałem. Wam się pewnie wydaje, że chodzi o wakacyjną miłość?
Za „lekko zwiędłe róże” – dziękuje.. Teraz Mary kwitnie dla mnie – choć nie tylko: https://www.facebook.com/photo?fbid=266323122711687&set=a.157950863548914
Upał stoi jak chuj – czekam aż zrzuci przyodziewek. Po domu chodzę nago:
Jak przystało na samotnika – z obnażoną szpadą. Jak pewnie wiecie przede wszystkim militaria liczą się na szczycie.
Po za tym, to się chyba z nikim się nie liczę? Nawet nie zagadam do sąsiada, czy sąsiadki. Nie zbaczam z obranej drogi. Do zakochania jeden krok i… samozachwytu. Wystarczy jednak zrobić jego w bok i…
MARKSIZM PRZEISTACZA SIĘ W OCIERACTWO, a ściślej we frote:
Z froterowaniem włączcie.
Okazało się, że facio nie taki durny jakby się na pierwszy rzut oka wydawało:
Nie mogę oderwać wręcz od niego wzroku, podchodząc do lustra…
Ale co to ja, kurwa, ciągle o jednym, czy jednej?
Moskwa jest latem przecież wspaniała! Spójrzcie na te wieżowce
(za moich czasów była tylko ПТИЧИМ БАЗАРОМ) po przeciwległych stronach CITY:
To ten bliżej Kremla:
A ten nieco na prawo:
Coś mi się w głowie merda?
Wyczuwam nadciągające burze i silne wyładowania.
Zarządzam krótką przerwę na drzemkę, może przyśnią mi się wreszcie grzyby.
Ale czemu takie wyszukane :
Tęsknię do kań – po rosyjsku ГРИБ ЗОНТИК – najlepsze wszak na upały. Po takim można się nawet schować na plaży. Która o tym nie marzy?
A co do lasek i keszu, to zgoda. Niemniej – to nie do mnie. Mary już co do mnie SOCJALNIE ZOBOWIĄZAŁA. Putin może jej skoczyć. Nieoficjalnie mam zatem dwie żony – jestem więc, jak sądzę, ubezpieczony.
Tak na wszelki wypadek.
Z piętą, czy bez pięty:
A jakie to ma znaczenie, skoro, żem samotny, tak jak i dom:
Nie pamiętam ile razy szczytowałem. Wiem, że ręce miałem pełne roboty…
Obudziły mnie MUCHY, DWA METRY W KŁĘBIE, może nawet trzy – grubo przed półmetkiem i północą.
Aktualnie jeszcze GOTUJĘ MIĘCHO, TŁUSZCZ I KOŚCI W RAMACH WSTĘPNYCH PIESZCZOT I CZYNNOŚCI.
Dla siebie – i przede wszystkim dla kamratów.
Ktoś przecież musi karmić włóczykije – kotki i pieski, gdy innym ręce już opadły, zważywszy na muchy i upał.
Jeszcze nigdy nie byłem tak wypoczęty.
Może dlatego, że jeszcze nie jestem napoczęty?
Dręczy mnie tylko jedno – co żona na to?
W tych dramatycznych okolicznościach – przy tych oparach i zapachach z zielonym połyskiem NATO, by nie powiedzieć agresywnym (ZNAMY PRZECIEŻ WSZYSCY PRAWDZIWEGO AGRESORA) – moje ukochane żółwiki i jeże nie tylko noce, ale i dnie nie śpią – TAKIE SĄ ŻARTE I NAPALONE.
Lubię po nich sprzątać. Wystarczy tylko do takiego delikwenta zagadać – chętnie potwierdzi, że jestem dużo, ale to dużo lepszy od Leona Zawodowca.
Antonio das Mortes
12 lipca 2023 r.