z cyklu „Jaja jak czerwone berety”
Putin to musi być niezły pojeb. Bawi się ze mną jak z dzieckiem. Co i raz zmienia mi się ilość nowych obserwujących DYKTATURĘ PROLETARIATU na fejsie. Ostatnio mniej więcej dwa razy dziennie z dwóch na pięciu i z pięciu na dwóch… tradycyjnych cerberów. Mniejsza o… ЛАЙКИ – nie dla mnie suczki i pieski.
Za moją kobitą ostatnio „piątka” łazi. Czyżby ją ktoś spryskał СЕКРЕТОМ ИМПЕРАТОРА? Nie wybaczę gnojom. Również temu co manipuluje licznikiem na PO PROSTU MARKSIZM i przy okazji moim kompem. Myślisz sobie, że ja tego nie śledzę od początku? Wyobraź sobie, że dziś w knajpie POD CZERWONYM WIEPRZEM spotykam się z LWEM Kaczyńskim. Obiecał, że przyniesie mi na półmisku Twoją głowę. Obaj wiemy, że to obiecanki-cacanki. Ale ja przynajmniej na spotkanie idę raźnym krokiem, kuśtykając nieco:
W końcu dwóch ruskich lewaków dziś ze swoich znajomych na fejsie WYPIERDOLĘ. Wiesz, że to nie w moim stylu.
W pierwszy przypadku ELMARA RUSTAMOVA, po prostu dałem wiarę Michałowi Nowickiemu, który miał go za Azera. Okazało się, że to Rusek wynarodowiony z krwi i kości. W dodatku z Moskwy. Co, kurwa, nie było dla mnie tajemnicą.
W przypadku Antona Vechkina, który swój profil na fejsie przyozdobił minaretami, a mnie zalewa szajsem – w dodatku z notorycznym putinowskim powiadomieniem – o wszystkim zdecydowała piosenka tego oto mistrza nad mistrze, który tak pięknie ich teraz obu w mej pamięci grzebie:
Włodek Bratkowski
19 lutego 2023 r.