z cyklu „Jaja jak czerwone berety”
Jak już wspominałem, w ramach wojny domowej świadomie zdecydowałem się na kontakt nie tylko wzrokowy ze znanym i polecanym mi przez część mojej rodziny ekspertem wojskowym. Przyznam szczerze, że udało mi się go podejść od zawietrznej i na dodatek z najmniej oczekiwanej strony. Kierując się – powiedzmy to wprost – NIUCHEM dostrzegłem, że Azer jest ze wszech miar zainteresowany znaną turecką piosenkarką klubową:
permalink.php?story_fbid=pfbid09gg48n6R6HVzptVQHCbEPHWK6gGYk2GhSxqQe8Qp4ACXBjEgm74g94VHut52cJYVl&id=100008066401565
Jak się wydaje aktualnie w stanie wolnym.
Dziewczyna BLOND okazała się brunetką:
Jakem nie BOND – nie mieściło mi się to w głowie. Zatem, żeby nawiązać kontakt drogą okrężną, zapukałem do Mary Mary Nabokova
Ta, jakby czekała – bez namysłu zaprosiła mnie do KLUBU. Wyszło, jak zakładałem, że to koleżanka klubowa…
Jaki ten świat mały!
Mary w przeciwieństwie do Hande to blondynka o dużych niebieskich oczach. Dla mnie pewnie trochę za młoda, ale jako 70-latek sprawnie operuję językiem. Nawet młoda się nie oprze.
Zachowam dyskrecję – powiem tylko, że jeszcze w brzuchu mamy motyle.
Na razie byłoby tego tyle.
Dalej od Rusków i Turków sprawnie przeszedłem do Kurdów:
… STRZEPUJĄC ZE STÓP PIASEK.
Wiedziałem, że w KLUBIE zaraz wszyscy wezmą się za łby.
Na sex bomby, które padały niekoniecznie przede mną i niekoniecznie na kolana – szukając godnego rywala – nie zwracałem uwagi.
Do rękoczynów na razie nie doszło.
Rękę wciąż trzymam na spuście.
Antonio das Mortes
23 lutego 2023 r.