z cyklu „Jaja jak czerwone berety”

Nie te, co powszechnie (tu i teraz) serwują w kraju nad Wisłą, jako ukraińskie – dobre, co najwyżej dla weganów. Kocham wszystkie dupy z Rusi Czerwonej, co je robią, niekoniecznie dla mnie. Zjadam nawet te z odzysku. Na głowę biją пельмени z Moskovii…

Z blogiego stanu w Blogostanie wyrwał mnie Facebook, wygrażając pięścią znanego lewaka. Kto by się w kraju nad Wisłą spodziewał takiego stosunku do NADLUDZI, wziętych w środku tekstu w cudzysłów – chwyt poniżej pasa.

To tak jakby Igor Lewy chwycił mnie za jaja.

Nie zwiodła mnie liczba mnoga użyta przez niego: NADLUDZIE.

Jako NADCZŁOWIEK od razu załapałem do kogo pije – wraz z pułkiem przyzwoitek. Po cholerę mi „super fura”, czy modna bryka? Jak wyjeżdżam swym WÓZKIEM JAK RUSKI CZOŁG na szosę czy autostradę – ŁAMIĘ WSZYSTKIE PRZEPISY.

Taki szpan?

Nawet walec schodzi mi z drogi, Mniejsza o rozdziawionę gęby DROGÓWKI. Miejscowi mi się kłaniają. Niejeden kierowca ustępuje mi drogi, niezależnie od marki bryki. Niektórzy gotowi są nawet mnie podwieźć, zważając na przeogromny bagaż przeważnie ci z busów. Koła z radomskiej zbrojeniówki, a jakże na łożysku, na nasze miejscowe drogi zwyczajnie się nie nadają. O chodniku dla pieszych już nie wspomnę. Nie dość, że ma metr szeroki, to jeszcze po nim przeszły chyba ruskie czołgi dziesięć razy, ewentualnie gdzie niegdzie parkowały pełne po brzegi szambiarki.

A te dwa słupy na środku wąskiego chodnika – to pewnie porozbiorowy spadek?

Jak gość zaparkuje na pół chodnika – by przebić się konieczny jest dynamit.

Ze szparką można łagodnie, o ile manipuluje kluczykiem przy drzwiach swej luksusowej limuzyny. Wystarczy grzecznie poprosić by wciągnęła brzuszek, bo w końcu jej cudowne okrągłości szans nikomu na obejście tego niecodziennego w Markach zjawiska nie dają. Chętnie postawiłbym jej w tym miejscu pomnik lata.

Nie będę się z wózkiem przeciskać. Jeszcze zadrę mini spódniczkę lub rozerwę leginsy zakładane pod spód na gołe ciało.

Dlatego zaczynam grzecznie: CZY MOGĘ PANI MÓWIĆ PO IMIENIU?

W konkretnym przypadku padła odpowiedź: ANIA.

Tupeciara.

Dalej – poszło gładko: Aniu, mogłabyś wciągnąć brzuszek?

To okazało się zniewagą: NIE MAM BRZUSZKA!

Przeprosiłem. Dodając, gdyby mnie Pani – pani Aniu – wzięła za osobistego trenera, to bym pracował „NAD TYM CZEGO NIE MA”, choćby społecznie i dorywczo.

Przepraszam zagalopowałem się dodałem.

Na szczęście – odjechała w siną dal, zwalniając chodnik – nie zdążyłem nawet podziękować za wizytówkę:

I co Wy na to „nadludzie”, ze swymi dopalaczami? Nie starcza Wam wyobraźni? Gorąco – móżdżek się gotuje?

Ale wróćmy do znanego lewaka. Cytuję:

'W każdej populacji jest jakaś liczba osób wyposażonych w „instynkt zabójcy”. Przebojowych, agresywnych, często kreatywnych. Ta ich energia może być wykorzystana dla dobra wspólnego, a dokonania wynagrodzone przez powszechne uznanie i szacunek. Kiedy jednak tacy ludzie uzurpują sobie prawo do ustalania, a raczej obalania reguł gry, musimy ich powstrzymać. My, społeczeństwo.’
za: https://www.facebook.com/ikonowicz/posts/pfbid0vgYdeHusBcwDabfQf2aiciAswxADSAQsCNtK43wghjNT9kFvLB4LmUVKXA2GRGkHl

„SZARY TŁUM” – FALUJE.

Może nawet dojść do linczu.

Lewak przejrzał mnie na wylot.

Tymczasem, jak gdyby nigdy nic, nucę sobie pod nosem nieśmiało: ŚPIEWAM, TAŃCZĘ – KIEDY TAŃCZY I ŚPIEWA RUŚ CZERWONA. A GDY MILCZY I WALCZY. DO UPADŁEGO…

WYSYSAM MECHANICZNE POMARAŃCZE – STOSOWNY DODATEK DO RUSKICH PIEROGÓW.

Z mięchem, towarzysze!

Antonio das Mortes
12 lipca 2023 r.