z cyklu „Jaja jak czerwone berety”

Dziś cofając się w czasie zacznę od KONCERTOWEGO wykonania mojego ulubionego SREBRZYSTEGO ŚWIETLANEGO MUZYCZNEGO OBRAZKA kapelanów z „Gov’t Mule”. O ile pamiętam – a pamięć mnie raczej nigdy nie zawodzi – spotkałem ich tak jakby wczoraj na trasie „REVOLUTION COME… REVOLUTION GO”

Dziwy nad dziwy!

Trasę tę – nie muszę chyba dodawać – jak zwykle przemierzałem o kulach i o lasce, ciągnąc swój wózek, czyli ruski czołg. Skądinąd zresztą wiadomo, że pozyskany z USA – a zatem zdobyczny. W podróży po Ameryce w tzw. realu nie towarzyszyła mi tym razem moja przewodniczka po Ukrainie. Można by rzec tradycyjnie i równolegle nadawała z łóżka, trzęsąc z zimna jak ostatni liść osiki:

Dziwy nad dziwy!

Skąd o tej porze liść u osiki?

Nie muszę chyba dodawać, że miałem z nią kontakt więcej niż telepatyczny. Jak zawsze CHODZIŁO MI TYLKO O JEDNO… O jej STOSUNEK do… Rewolucji Październikowej. Sami rozumiecie – orgazm zapewniony. Ale spokojnie – Tania bynajmniej nie jest naszą przewodniczką po marksizmie, podobnie zresztą jak Borys Kagarlicki. Czyli poniekąd nie jest w moim typie.

Wreszcie (jak długo na to czekałem) wyznała mi wprost, trzęsąc się z zimna, że jako zajadła reformistka ma NEGATYWNY STOSUNEK do Rewolucji Październikowej. Ulżyło mi, ale czuję się nieco osierocony, jak Putin w kremlowskiej cerkwi. W lot chwytam jego myśli: Я НЕ СДЕРЖАЛ, Я ПАДАЮ ВСЕ ГЛУБЖЕ И ГЛУБЖЕ…

Taki śliczny, srebrzysty świetlany obrazek:

A ciarki z zimna po skórze.

Co mi tam kule i… bluzgi aktywistów i patriotów z ДРУГОЙ РОССИИ.

To nie w moim stylu.

Antonio das Mortes
9 stycznia 2023 r.