z cyklu: „Bez jaj” lub „Sranie w banie”
Piotr Ikonowicz, na swoim profilu na fejsie (6.07.2022), lansując siebie i swój „antykapitalizm”: „Moja niezgoda na kapitalizm wynika z humanizmu oraz umiłowania przyrody. Wbrew pozorom to nie jest postawa romantyczna, lecz pragmatyczna. W to, że możliwy jest nieograniczony wzrost w ograniczonym fizycznie świecie wierzą tylko szaleńcy i ekonomiści. Przy obecnym poziomie wiedzy i technologii jest czymś absurdalnym, że miliardy ludzi żyją w nędzy. Nagromadzenie dóbr w ręku nielicznych sprawia, że zamiast demokracji mamy dyktaturę bogatych nad ludzkością. Tak więc walka z kapitalizmem to walka w obronie matki Ziemi i w obronie demokracji, naszego prawa do decydowania o sobie.
Napisałem te słowa, bo wierzę, że jest bardzo wiele osób, które myślą podobnie i że nadchodzi czas na spotkanie i rozmowę.”
Podkreślmy „zdanie wyrwane z kontekstu”: „W to, że możliwy jest nieograniczony wzrost w ograniczonym fizycznie świecie wierzą tylko szaleńcy i ekonomiści”.
A jednak, ten sam Ikonowicz, w okresie PRL, za swoimi mistrzami wierzył święcie, że gospodarka niedoborów jest przypadłością wyłącznie gospodarki „komunistycznej”. Opozycja demokratyczna walczyła o to, aby ludzkość zniewolona w realsocjalizmie miała prawo do nieograniczonego i rabunkowego marnotrawienia surowców Ziemi dla potrzeb konsumpcjonizmu. Tak, jak to miało od zawsze miejsce w kapitalizmie.
Ikonowicz pieje dalej: „Przy obecnym poziomie wiedzy i technologii jest czymś absurdalnym, że miliardy ludzi żyją w nędzy”.
Albo technologia dotyczy ograniczonych zasobów, czyli nie może zmienić faktu, że niemożliwy jest nieograniczony wzrost, albo technologia i wiedza służą temu, aby przesuwać granice wzrostu. Niespecjalnie więc istnieje logiczny związek między pierwszym i drugim zdaniem. Odwołanie do wiedzy zazwyczaj służy uzasadnieniu przekonania, że ludzkość może przezwyciężyć – dzięki wiedzy właśnie – ograniczoność zasobów. Tak więc, pierwsze i drugie zdanie jego wypowiedzi stoją ze sobą w sprzeczności.
Demokracja nowoczesnego, kapitalistycznego społeczeństwa polega na tym, że możliwości konsumpcyjne ulegają upowszechnieniu. Jeżeli więc możliwości wzrostu są ograniczone, a to ograniczenie nie jest możliwe do przezwyciężenia dzięki „wiedzy i technologii”, to oznacza jednoznacznie, że elity powinny się ograniczyć w swym konsumpcjonizmie. W ten sposób nie będzie nacisku na upowszechnianie wyśrubowanego poziomu konsumpcji.
Jednak, jeśli mamy do czynienia z własnością prywatną – niezbędną do tego, aby gospodarka była efektywna, bo własność państwowa, czyli „niczyja”, pozostaje czynnikiem antyfektywnościowym – to nie ma możliwości, bez likwidacji demokracji, narzucenia prywatnym właścicielom środków produkcji takiego samoograniczenia. Mamy do wyboru – albo likwidację motywacji do racjonalnego gospodarowania (rozwijania wiedzy i technologii), albo konieczność wprowadzenia jakiejś formy dyktatu, który wymusi działalność gospodarczą w warunkach braku motywacji zysku.
Czyli mamy transformację systemową (zachwalaną jako demokracja przez demokratyczną opozycję z tow. Ikonowiczem gdzieś w jej szeregach) jako najkrótszą drogę od biurokratycznego modelu przymusu (poststalinowskiego) do biurokratycznego modelu przymusu (przez instytucje europejskie) poprzez etap kapitalistycznej pauperyzacji społeczeństwa. To ostatnie jest niezbędne dla skutecznego zniszczenia woli społecznego oporu, rozbudzonej przez ideę rewolucyjną zasianą przez wywrotowców w 1917 r.
Co było do wykazania: „Nagromadzenie dóbr w ręku nielicznych sprawia, że zamiast demokracji mamy dyktaturę bogatych nad ludzkością”.
Ikonowicz powinien zadać sobie pytanie, w jaki sposób w kapitalizmie mogło dojść do nagromadzenia dóbr w ręku nielicznych. Przecież to niewyobrażalne!
*
Na zasadzie skojarzenia, pakiet klimatyczny UE ma ciekawe konsekwencje. Jak pisze Philippe Herlin (Institut Thomas More) w raporcie pt. Cancel economy. Pourquoi la transition énergétique est une catastrophe économique (październik 2021): „wedle pewnego duńskiego studium, 61% ‘zaoszczędzonej’ emisji CO2 na terenie Europy zostało w rzeczywistości przetransferowane do nowowyłaniających się państw . To drobne zmniejszenie emisji, którą szczyci się Unia Europejska jest więc w dużej mierze pozorne: dobra są produkowane przez państwa wyłaniające się, a następnie importowane do Europy. W efekcie, ta obniżka emisji tłumaczy się głównie zamykaniem fabryk w Europie. Jeśli chodzi o pozostałe 39%, można je głównie przypisać restrukturyzacji gospodarek dawnych państw komunistycznych Europy Wschodniej: zmniejszenie o 55% do 2030 r. (cel Komisji) bierze za punkt wyjścia rok 1990, ostatni rok produkcji modelu ‘radzieckiego’, a więc wychodzi z bardzo wysokiego poziomu” (s. 9).
Obawiamy się, że logika demokratycznego i ekologicznego rozwoju wolnego rynku w optyce Unii Europejskiej idzie w kierunku dokładnie odwrotnym do postulatów Piotra Ikonowicza, który był w swoim czasie entuzjastą polskiej akcesji do tej instytucji. W ramach, oczywiście, oczekiwania na podniesienie postprlowskich standardów socjalnych do poziomu zachodniej cywilizacji. Właśnie obecnie trwają protesty rolników holenderskich związane z przykręceniem przez UE śruby emisyjnej. W dobie znanych trudności z zaopatrzeniem w (rosyjskie) nawozy i zagrożeniem (wszak z powodu wojny na Ukrainie) głodem na świecie, UE znalazła najbardziej odpowiedni moment na forsowanie pakietu klimatycznego. Podobne problemy, jak przewiduje Herlin, czekają wkrótce Francję. Można powiedzieć, że całą Europę.
Wydaje się, że elity globalne dokonały wyboru, całkowicie przeciwnego do wyboru socjalistycznych gospodarek niedoboru. Najważniejsze jest zachowanie przyrody, a ponieważ nie jest – w logice kapitalizmu – pogodzenie dwóch celów: wzrostu i jego owoców dla wszystkich – wybór jest prosty. WOJNA I GŁÓD. OCZYWIŚCIE OGRANICZONE KLASOWO.
Niech nam Pietrek nie mówi, że nikt nie mógł przewidzieć, że realny kapitalizm zastępujący tzw. realny socjalizm okaże się mało humanistyczny.
Antonio das Mortes i Omega Doom
7 lipca 2022 r.