Lewica w decydującej większości powtarza, że wojna Rosji nie jest jej wojną. Nie zauważa przy tym, że ta deklaracja stoi w bezpośredniej sprzeczności z wypowiadaniem się lewicy na temat tego, co zaangażowane strony imperialistyczne powinny w danej sytuacji zrobić. I tak, np. Ilja Budraitskis proponuje lewicy, aby zażądała „zakończenia wojny na Ukrainie oraz podjęcia bezpośrednich rozmów między Putinem a Zelenskim”. Co więcej, lewica powinna domagać się „wycofania broni z Donbasu oraz wprowadzenia kontroli ze strony ONZ” (patrz: „Should we have seen this coming? – Ilya Budraitskis on the invasion of Ukraine”, 25.02.2022, ).
Gdyby imperializm miał zamiar się do tych żądań Budraitskisa dostosować, to zmusiłby Ukrainę do wycofania broni z Donbasu już 8 lat temu, a na straży wypełnienia tego polecenia postawiłby jednostki pokojowe ONZ. Zachód odmawiał nawet wysłania obserwatorów na referenda, w których ludność wypowiadała się o swoim losie. Co, oczywiście, posłużyło dla uwiarygodnienia tezy, iż referendum było nielegalne i sfałszowane. I niczemu poza tym odmowa nie miała służyć.
Zastanawia, skąd lewica bierze przekonanie, że imperialiści powinni dostosować się do tego, co lewicy wydaje się racjonalne. Gdyby imperialiści rozumieli racjonalność tak jak lewica, to byliby lewicą. Dla niektórych zresztą są nią. Rozumielibyśmy jeszcze, gdyby lewica snuła analizy w oparciu o jakieś argumenty, że imperialiści planują wykonać takie, a nie inne działania, i co z tego wyniknie. Ale nie, wypowiedzi lewicy na temat tego, co imperialiści POWINNI zrobić, a z jakichś nieznanych przyczyn sami z siebie tego nie robią i nie zamierzają zrobić, nabiera w wypowiedziach tych genialnych strategów lewicy rangi programu działania lewicy w sytuacji kryzysu imperialistycznego.
Zauważmy, że skoro już imperialiści dochodzą do etapu otwartej wojny, to chyba warto zastanowić się, o jakie imperialistyczne interesy tutaj chodzi.
Tymczasem lewicy wystarczy stwierdzenie, że motywem wojny pozostają imperialne ambicje Putina (przy jednoczesnej świadomości, że rosyjscy oligarchowie są całkowicie uzależnieni od Zachodu i że to ich całkowicie satysfakcjonuje dopóki waluta ląduje na ich kontach). Tak więc, drugim w kolejności naukowym wyjaśnieniem przyczyn wojny jest psychopatyczna osobowość Putina i autorytarne cechy charakteru Rosjan.
Wszystko to jakoś nie mieści się w analizie polityki imperialistycznej.
Jeżeli jednak lewica zajmuje się analizą logiki kapitału, a nie psychologizowaniem na temat Putina, wówczas potrafi dostrzec amerykańskie interesy. Ale nie lewica rosyjska, która nie dostrzega niczego poza swoim nosem, ewentualnie nosem Putina. W pewnym sensie jest to lewicowy szowinizm wielkoruski, a przynajmniej wielkoruska mania wielkości.
Nie sposób nie zastanowić się, dlaczego lewica zapomina lub udaje, że zapomina, o swoich własnych teoriach dotyczących imperializmu. W praktyce widać, że nowoczesna lewica powtarza jak mantrę różne slogany na temat imperializmu, ale w nie całkowicie nie wierzy.
Wedle rosyjskiej lewicy, ich ojczyzna zaatakowała „małą” i słabą Ukrainę, ponieważ chce powalczyć, jak Niemcy w 1914 r. o nowy podział kolonii. Reszta świata imperialistycznego pomaga Ukrainie, bo – jak wówczas reszta świata nie dotkniętego niemieckim syndromem destrukcji rozumu – organicznie nie może znieść niesprawiedliwości.
Lewica, oczywiście, przyznaje, że Ukraina dostała się pod wpływy obcego kapitału, w tym głównie stanowi amerykańską strefę wpływu. Ewentualne koszty podtrzymania zbankrutowanej gospodarki Ukrainy na jako takim poziomie spadają na europejskich sąsiadów, podczas gdy USA tylko spijają śmietankę. Od czasu rozszerzenia Unii Europejskiej zachodnioeuropejski kapitalizm zdziadział wyraźnie, tracąc swój zasadniczy atut, jakim było „państwo socjalne”. Degradacji gospodarczej Europy towarzyszy chaotyzacja sytuacji politycznej i społecznej. Ta sytuacja z koniecznością wywołuje sprzeczność interesów między wiodącymi państwami kapitalistycznymi.
Sprzeczność interesów imperialistycznych dotyczy Europy i USA, a nie Rosji i Ukrainy. Ani Rosja, ani Ukraina nie są suwerennymi podmiotami i dlatego nie one decydują o tym, co zrobią. Ani lewica. Ukraina, podobnie jak Polska, reprezentuje interesy amerykańskie na kontynencie, natomiast perspektywa Rosji jako zaplecza surowcowego jest związana z kapitałem europejskim, głównie niemieckim. W tej wojnie ważą się więc losy suwerenności kapitału europejskiego w relacji do kapitału amerykańskiego.
Z ewentualnym zwycięstwem Rosji państwa zachodnioeuropejskie pogodzą się zaskakująco łatwo i zrzucą na Rosję odpowiedzialność za niby jej żądanie wypchnięcia kapitału amerykańskiego poza kontynent. Jeżeli natomiast zwycięży Ukraina, wówczas Europa rozpadnie się na rywalizujące ze sobą państwa ze swoimi sferami wpływów, analogicznie do tego, co miało miejsce w okresie międzywojennym.
Budraitskis uświadamia infantylne państwa imperialistyczne, że sankcje gospodarcze, narzucone Rosji, nie przyniosą oczekiwanego skutku, a tylko spowodują niezasłużone cierpienia mieszkańców tego kraju. Nawet przez chwilę nie rodzi się w jego umyśle podejrzenie, że może sankcje są narzędziem nacisku na umęczone społeczeństwo, aby to wywierało z kolei nacisk na władze.
Oligarchowie niespecjalnie liczą się ze społeczeństwem, przerzucając funkcję trzymania go za twarz na rząd, który – jak wiadomo – jest utrzymywanym przez kapitalistów komitetem zarządzającym bieżącymi interesami kapitału. Faktycznie więc, kapitaliści mogą się spierać, a nawet walczyć ze sobą, ale w sumie nie robią sobie większej krzywdy. Inaczej jest z rządami. Te muszą liczyć się ze społeczeństwem.
Współczesne społeczeństwo jest fundamentalnie przekonane, że posiada wartość samo w sobie. W pewnym sensie usiłowała to wyśmiać Margaret Thatcher mówiąc o nieistnieniu społeczeństwa. Nowoczesne społeczeństwo to twór całkowicie sztuczny w tym rozumieniu. Składa się z jednostek, które nie są przypisane do żadnego z rzeczywistych podmiotów. W tradycyjnym światopoglądzie, rzeczywiste podmioty to takie, które posiadają cenzus majątkowy. Społeczeństwo jest przypisane sztucznemu podmiotowi, jakim jest biurokracja aparatu państwowego, która z kolei istnieje tylko dlatego, że jest przypisana do rzeczywistego podmiotu, jakim jest posiadacz kapitału. Sens istnienia biurokracji państwowej wynika z istnienia takiego urojonego tworu jak społeczeństwo, którego racjonalność biurokracja powinna stale potwierdzać, bo inaczej traci funkcjonalność w oczach klasy kapitalistów.
Biurokracja musi więc liczyć się z nastrojami społeczeństwa. Jeżeli więc biurokracja państwa chce się utrzymać przy władzy, musi starać się zapewnić społeczeństwu minimum zaspokojenia jego potrzeb. A w miarę upływu czasu i posuwania się po szczeblach rozwoju, społeczeństwo zaczyna wymagać zaspokojenia coraz wyższych potrzeb. Dlatego sankcje mają znaczenie. Biurokracja nie może wymagać od kapitału, aby ten dbał o potrzeby społeczeństwa, ponieważ od tego jest właśnie biurokracja. Władza mogłaby zignorować potrzeby społeczeństwa i chętnie by to zrobiła. Ale inaczej niż w przypadku relacji robotnik – kapitalista, gdzie kapitaliści raczej rzadko idą na podburzanie robotników konkurencji, podburzanie społeczeństwa konkurenta jest formą rywalizacji na polu zewnętrznym wobec istoty systemu. Dotyczy sabotażu metod walki o dostęp do źródeł zysku, ale nie jest uderzeniem w istotę systemu klasowego – jak by było w przypadku podburzania siły roboczej.
Biurokracja na usługach kapitału stara się o zapewnienie jak najlepszych warunków dla jego działania. Dezorganizacja biurokracji nie uderza w kapitał jako taki, ale spycha go na pozycje niekonkurencyjne, neutralizuje w walce konkurencyjnej. Dlatego społeczeństwo jako zbiór jednostek nie przypisanych do żadnego rzeczywistego podmiotu ekonomicznego ma obiektywny interes w korzystnej sytuacji konkurencyjnej swego kapitału. Dlatego w sytuacjach ekstremalnych popiera kapitał, który je wyzyskuje.
Rosyjska lewica żyje wciąż w przekonaniach ukutych na zasadzie przeciwieństwa wobec starych podręczników radzieckich, w których obnażano przebiegłość i pazerność kapitału, wręcz irracjonalność jego dążenia do maksymalizacji zysku, temperowaną przez biurokrację poświęcającą niekiedy poszczególnego kapitalistę dla ratowania klasy jako całości. Lewica pozostaje więc w niewoli lustrzanego przeświadczenia, iż kapitał kieruje się racjonalnością. Stąd dobre rady, co imperialiści powinni zrobić, aby uniknąć wojny lub ją zastopować.
Jedynym, co lewica może zrobić bez narażania się na śmieszność jest zajęcie się swoimi zadaniami, a nie wymyślanie dobrych konceptów, które będą przydatne dla imperialistów.
Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
27 lutego 2022 r.