Codzienny koncert hipokryzji mediów głównego nurtu wylewany w kontekście relacji cywilizowany świat versus Rosja wydaje się podtrzymywany już tylko dzięki jego oddziaływaniu na jedyną wdzięczną publiczność, jaką stanowi rosyjska inteligencja.

Nawet Macron podczas swego pobytu w USA zdobył się na niesłychaną zuchwałość wobec Wielkiego Brata i zapowiedział, że w odpowiedzi na wprowadzone regulacje prawne zawieszające działanie wolnego rynku, bo tak jest Ameryce wygodniej, Europa rozpatrzy ewentualność postawienia w jakiejś przyszłości propozycji przyjacielskiego przeciwdziałania skutkom amerykańskich regulacji, oczywiście z zachowaniem biurokratycznych terminów i procedury dającej różnym lobby wystarczający czas, aby wszelkie tego typu próby reakcji storpedować. Rozumie się samo przez się, że Ursula von der Leyen nie podejmie błyskawicznej, łamiącej zasady wspólnego działania członków UE, inicjatywy przeciwko USA na wzór swej jednoosobowej inicjatywy wsparcia zbrojnego Ukrainy w wyżej przywołanym konflikcie.

Biden może spać spokojnie.

Czułe zwierzenia Budrajtskisa na temat ruchu dysydenckiego w Rosji współgrają z obecną martyrologią inteligencji rosyjskiej, której obecny reżym zabrania wzruszania się fabularyzowanym dokumentem opiewającym bezinteresowną, filantropijną pomoc Amerykanów, którzy w latach 20-tych ub. stulecia kosztem wyrzeczeń i narażenia życia, ratowali głodne, rosyjskie dzieci, ofiary bolszewickiego ludobójstwa. O wyczuleniu Amerykanów na kondycję dzieci w sto lat później najlepiej świadczy szczere wyznanie Margaret Albright dotyczące dzieci afgańskich. To samo zapewne dotyczy dzieci jemeńskich czy dzieci w byłej Jugosławii.

Ale to nie zmienia w niczym ślepej miłości rosyjskiej inteligencji do amerykańskiej szczerości i bezinteresowności.

Budrajtskis pokazuje w jaki sposób kształtował się ten ślepy i pozbawiony obecności elementarnego czynnika racjonalnego rozumowania obraz amerykańskich intencji wobec świata, a Rosji w szczególności: https://www.colta.ru/articles/vokrug_gorizontali/29706-ilia-budraytskis-interview-dissidents?fbclid=IwAR14pU0XXb8FKEoifb0CoTZ-VruAMfM5bVlMT7xwfE77BTJtpu5FcIx7TOg

Przede wszystkim, należy zrozumieć, że nienawiść USA (i zachodniego, kapitalistycznego świata) do ZSRR jest w oczach rosyjskiego inteligenta całkowicie zrozumiała i podzielana. To usprawiedliwia wszelkie przejawy wrogości, sankcje świadomie prowadzące do kryzysu głodu w kraju wyniszczonym wojną światową i potem domową. Tak jak społeczeństwa Europy powinny – w imię interesów lobby reprezentowanych przez Ursulę von der Leyen i całej hierarchii biurokratycznej narzucającej Europie amerykańskie interesy od czasu swego powstania – akceptować wyrzeczenia w imię zachodnich wartości, tak też społeczeństwo rosyjskie powinno być gotowe, aby akceptować pogardę i bezpardonowe próby zniszczenia. Inaczej nie da się obalić reżymu, który – przypomnijmy – jest logicznym skutkiem demokratycznej polityki rozkładu ekonomicznego kraju przez ekipę Jelcyna. Przypomnijmy, że część inteligencji zdołała w tym właśnie czasie, przy oczywistym, inteligenckim obrzydzeniu do samego siebie jako złodzieja i gorzej, dorobić się sporych majątków.

Jasne jest, że nadeszła pora, aby te majątki zabezpieczyć i umożliwić spokojne korzystanie z nich, co zapewnia najlepiej istnienie instytucji demokratycznych. Oczywiście, demokracja burżuazyjna najlepiej odpowiada nowej rosyjskiej burżuazji, która chciałaby cieszyć się tymi samymi prawami, co burżuazja krajów zachodnich.

A tu, masz babo placek! Rosja ma wstrzymaną możliwość przekształcenia się w normalną demokrację na obraz i podobieństwo Zachodu. Dlaczego? Pisaliśmy o tym już nieraz. W kapitalizmie obowiązuje konkurencja, a nie wzajemne mizianie się po główkach, więc silna burżuazja rosyjska nie jest mile widziana. Klasa kapitalistyczna w Rosji jest więc skazana na wieczne pozostawanie „oligarchią”, czyli kapitałem w warunkach Peryferii, co w sposób oczywisty nie pozwala na budowanie struktur demokratycznych. Sztuczne podtrzymywanie tego stanu rzeczy leży w interesie burżuazji Centrum. Oczywiste jest, że kompradorska burżuazja rosyjska, która wywodzi się w sporej mierze z inteligencji, identyfikuje się z kapitalizmem Centrum. A więc nie może oskarżać Centrum o blokowanie kapitalistycznego rozwoju Rosji. Dla zachowania poczucia własnej tożsamości, inteligencja rosyjska wraz ze swoją emanacją w postaci rosyjskiego dziadowskiego kapitalizmu musi się trzymać kurczowo legend i mitów wytworzonych w okresie radzieckim i swego szczytu intelektualnego w postaci ruchu dysydenckiego. Dlatego, mimo że w całej Europie i na świecie narasta świadomość rzeczywistości politycznej i ekonomicznej, w jakiej tkwimy i całego gówna, w jakie wpycha nas z każdym dniem bardziej agresywny kapitał imperialistyczny ulokowany w kurczącym się Centrum, rosyjski inteligent zachował twarz i anielski wyraz twarzy bezdennego idioty. Tradycja uświęcania postaci łagodnego idioty ma w rosyjskiej literaturze długie tradycje. Jeśli jednak wcześniej postawa idioty oznaczała kreacyjny konformizm wobec samodzierżawia, tak obecnie wyraża ona konformizm tout court wobec samodzierżawia amerykańskiego. Stąd łagodne przejście od postawy pokornego sługi wobec cara (dobrego, ale otoczonego złymi dworzanami) do postawy pokornego sługi wobec panoszącego się wszędzie luzackiego chama, emanacji boskiej intencji na tym niedoskonałym świecie.

Jednym słowem, rosyjski inteligent ma dokładnie tę samą mentalność, co oligarchowie z otoczenia Putina. Może to stąd, że ta cała ekipa ma tak samo inteligenckie korzenie, jak opozycjoniści? W końcu, jak pisze sam Budrajtskis, prokapitalistyczne reformy szły od góry.

Czyżby ekipa Putina nie miała dokładnie takiego samego oglądu sytuacji, co inteligenccy idioci z rosyjskiej tradycji? „Koledzy” i „partnerzy” zachodni nie schodzili Putinowi i Ławrowowi z ust aż do całkiem niedawna, kiedy to Rosja zaczęła poważnie obrywać na ukraińskim froncie. Okazało się, że zostali nasadzeni na minę, która właśnie wybuchła urywając im, co trzeba.

Ekipa Putina ma dokładnie taki sam ogląd zachodniego świata, co rosyjska inteligencja. Od trzydziestu lat sprzedaje Zachodowi ropę i gaz oraz inne surowce po cenach dyktowanych przez kupujących, na zasadach kraju neokolonialnego. To sprawia, że reżym nie może przekupywać swojego społeczeństwa, a takie przekupstwo nazywa się właśnie w języku współczesnej lewicy demokratycznym systemem. Inteligencja jest więc płacowo nieusatysfakcjonowana. Ta część inteligencji, która się dorobiła, jest również niezadowolona, ponieważ w mechanizmie państwa niedemokratycznego, stosunek do dorobkiewiczów jest niezbyt przyjazny ze strony motłochu, zaś tradycyjnie niechętny ze strony urzędników. Ci ostatni mają ich w pogardzie, gdyż dla załatwienia czegokolwiek taki rosyjski milioner musi się płaszczyć i korumpować administrację. Zaś popuścić centralnego sterowania z góry nie można, albowiem przy tej gangsterskiej gospodarce odziedziczonej po Jelcynie, Gajdarze, Czubajsie i reszcie gangu świeżaków, budżet państwa świeciłby pustkami. Drobna przedsiębiorczość oraz większość społeczeństwa są ofiarą kompradorskiej z istoty struktury, na jakiej zbudowana jest gospodarka rosyjska.

Tymczasem, rosyjskiej inteligencji wydaje się, że wciąż za mało kompradorstwa. Zamiast sprzedawać po śmiesznej cenie surowce, może Rosja powinna oddać w ogóle syberyjskie bogactwa i mieć problem z głowy? Inteligencja myśli. Po redukcji do poziomu Estonii, Rosja kupowałaby surowce po cenach rynkowych, nareszcie na wolnym rynku i wedle reguł porządnego kapitalizmu.

Kto by na to zarobił? Rosyjscy informatycy, ma się rozumieć. Przy likwidacji produkcji przemysłowej, choćby i opartej na wydobyciu i transporcie surowców, kto wyżywiłby masy niepotrzebnego nikomu rosyjskiego społeczeństwa, które nie załapało się na bycie informatykiem lub oligarchą? Czy inteligent na pewno myśli? Logika idioty, ale a jakże w tradycji…

Tradycji ruchu dysydenckiego, opartego na tradycji inteligencji nienawidzącej caratu, ale jeszcze bardziej bolszewizmu.

Tymczasem, na Zachodzie Europy odkrywają Amerykę. Francuzi z czułością przypominają, iż przedsiębiorstwo EDF jest dzieckiem mezaliansu, jakże powszechnego w okresie powojennym, kiedy to model ZSRR (jaki by nie był wypaczony) stał się wzorcem dla burżuazyjnego Zachodu, a mianowicie wspólnego rządu gaulistów i komunistów. Z nie mniejszym rozrzewnieniem podkreślają, że EDF jest bodajże jedyną inicjatywą komunistyczną w skali świata, która okazała się sukcesem.

Mniejsza o trafność tej uwagi. No cóż, burżuazja stara się usprawiedliwić sama przed sobą pewne oczywistości, które rzucają się dziś w oczy. Warto bowiem wiedzieć, że model gospodarczy pociągnął za sobą konieczność zmiany w relacjach produkcji, a więc w kwestii pierwotnego podziału wartości. Ograniczone ramy reformy i krótkotrwałość eksperymentu z udziałem komunistów we władzy, a także stalinizmem, który takie eksperymenty czujnie torpedował w ramach jakże jelcynowsko-putinowskiej strategii obłaskawiania zachodnich „partnerów”, nie pozwoliły na rozszerzenie zmian poza sektor publiczny.

Rosyjski inteligent odczuwa atawistyczną wrogość i pogardę dla mas, które rzekomo kochają autorytet i władzę knuta. Dlatego nie myśli o tym, jak się te masy wyżywią w proponowanym modelu. Nie ma czasu zastanawiać się nad tym podczas swoich wakacji w tropikach. Każdy może zapracować na swój poziom życia. Nie pamiętamy już o tym, że dorobiliśmy się w okresie wolnej amerykanki lat 90-tych, kosztem tychże mas, które sparaliżowała inteligencka propaganda o wyższości kapitalistycznej efektywności.

Tym bajkom zadaje kłam protekcjonistyczna wojna, jaką USA wytacza zarówno wrogim Chinom, jak i sojuszniczej Europie. Rosja wchodzi wbrew woli swoich oligarchów w kapitalistyczną rywalizację, bo bez podjęcia tej walki jest skazana na likwidację. Rosyjska inteligencja uważa jednak, że w każdej sytuacji ma swoje miejsce w strukturze społecznej, ponieważ jest jedyna w swoim rodzaju i twórcza. Uważa więc, wbrew temu, co się dzieje na Zachodzie, gdzie wprost stwierdza się likwidację tzw. klasy średniej, że jej problemy są wynikiem nieprawidłowości modelu społecznego, który jest w Rosji. To że tendencja jest szersza i powszechniejsza, to do kurzego mózgu nie trafia.

Bez alternatywy socjalistycznej nie ma pokojowego rozwiązania tego problemu, ponieważ społeczna grupa pracowników kreatywnych jest możliwa jedynie jako nadbudowa nad sprawnie funkcjonującą gospodarką materialną (tworzącą bogactwo). Pozostaje rozwiązanie militarne, czyli wojna o to, który kapitał narodowy będzie mógł sobie pozwolić na utrzymywanie kulturowej nadbudowy.

Inteligencja rosyjska ma głębokie przekonanie, że amerykański kapitał i uzależniony odeń establishment polityczny mocno pragnie ustanowienia podziału pracy i zasad współpracy zgodnie z zasadą równoprawności i równych korzyści dla wszystkich. Skąd to przekonanie?

Jest ono podsycane przez wspomniane wyżej pseudo-dokumenty, które dowodzą, że Amerykanie zawsze i wszędzie niosą bezinteresowną pomoc, jak w latach 20-tych dzieciom rosyjskim, ofiarom bolszewickiego terroru i organizowanego głodu.

Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
20 grudnia 2022 r.