W „Rękopisach” Marks pisze: „Religia, rodzina, państwo, prawo, moralność, nauka, sztuka itd. są to tylko szczególne sposoby produkcji podporządkowane jej ogólnemu prawu.”
A nie, że – jak chciałby Karoń: „religia, rodzina, państwo, prawo, moralność, nauka, sztuka i tak dalej, są instytucjami służącymi produkcji, że powstały i istnieją po to, żeby umożliwiać i podtrzymywać produkcję i są jej całkowicie podporządkowane.”
Przede wszystkim, Marks traktuje wymienione instytucje jako produkt człowieka, jako jego „produkcję” (w sensie „aktywność”), a nie jako „odmianę” produkcji materialnej. Trochę to było z jego strony takie epatowanie inteligenta, który swoją „pisaninę” porównuje do pracy fizycznej w fabryce. Chodziło mu o pokazanie, że te instytucje to nie jest coś danego od Boga czy stworzone przez jakąś nadludzką, genialną jednostkę.
Wpisywał się w spory swej epoki i interpretowanie jego słów w oderwaniu od historycznego kontekstu nie jest dobrym świadectwem dla Karonia. Pod tym względem prof. Adam Wielomski (też prawica, i też konserwatywna) słusznie zarzuca mu przekręcanie Marksa. (patrz: Czy Wielomski zrozumiał Marksa?)
Wszystkie te instytucje są podporządkowane nie produkcji w sensie, jak to dziś rozumiemy, czyli, np. wytwarzaniu śrubek, ale są podporządkowane ogólnemu prawu ludzkiej twórczości.
Na twórczości Marksa z tego okresu Nowa Lewica opiera swoją interpretację marksizmu („młody Marks”), że dla niego każda aktywność człowieka jest „produkcją” (a więc także reprodukcja życia). Karoń atakuje przede wszystkim nurt nowolewicowy z jego negacją tradycyjnych wzorców kultury, więc musiał nową lewicą nasiąknąć jak gąbka i przejął bezkrytycznie ich interpretację marksizmu.
Teksty „młodego Marksa” (w duchu młodoheglizmu i Feuerbacha) dają podstawy dla takiej interpretacji, ale kłócą się z dalszą ewolucją koncepcji Marksowskiej, gdzie odchodzi on od filozoficznych paraleli i paradoksów na rzecz realnej analizy faktycznych stosunków produkcji i konkretnego społeczeństwa klasowego.
Natomiast interpretacja Karonia jest „hybrydą” – za Nową Lewica utożsamia on produkcję jako synonim wszelkiej aktywności człowieka społecznego z produkcją materialną, przemysłową (a przynajmniej „po inteligencku” nobilituje pracę nieprodukcyjną stawianiem znaku równości z pracą produkcyjną, zupełnie jakby praca kreatywna potrzebowała tego fałszywego blasku), a następnie różnicuje te pojęcia i szuka jakiejś relacji między kulturą z jednej strony, a produkcją przemysłową, z drugiej. Wychodząc od tego, że Marks („stary”) przypisuje ogromną wagę do stosunków produkcji (rozumianych jako produkcja przemysłowa, powołująca do życia klasę robotniczą), Karoń dośpiewuje sobie relację podporządkowania sfery kultury sferze produkcji materialnej (pewnie mając w pamięci opozycję baza – nadbudowa). Tu odchodzi od Nowej Lewicy, dlatego uważam, że jego interpretacja jest „hybrydą” interpretacji nowolewicowej i stalinowskiej.
Ale do tego potrzebne mu było przeinaczenie cytatu z Marksa i dlatego pisze o podporządkowaniu kultury produkcji, choć w tekście stoi jak byk ich równorzędne podporządkowanie „ogólnym prawom”. Produkcja w idealizującej jeszcze filozofii „młodego” Marksa – powtarzam – dopiero zaczynała się różnicować. Choć fakt, można – bez znajomości kontekstu – tak zinterpretować ów cytat. Dlatego nie bagatelizujemy sporu o „młodego Marksa”, choć wygląda to na sekciarstwo. Jak widać, ma to bardzo praktyczne implikacje.
Rozważania „młodego” Marksa dotyczyły wszelkiej ludzkiej „produkcji” (czyli „twórczości”). Praca fizyczna też jest pracą twórczą, a wszystko razem zostało określona jako „produkcja”. Dlatego też pisał o człowieku gatunkowym i ten go interesował. Dopiero stopniowo przechodził do zauważania, że człowiek gatunkowy jest mocno wewnętrznie zróżnicowany i że to zróżnicowanie ma charakter zasadniczy, a nie jest tylko czymś przypadkowym, jak różne odmiany róż, które mimo tych różnic zawsze pozostają różami i jako takie są postrzegane i badane. A nie pod kątem koloru. Człowiek jest istotą społeczną i to jest jego najważniejsza cecha. Dlatego też zróżnicowanie społeczne ma zasadnicze znaczenie dla zrozumienia istoty człowieczeństwa. Mówiąc o człowieku jako takim, „młody” Marks pozostawał wciąż w pewnym stopniu w okowach tradycyjnego rozumienia człowieka jako bytu rozpatrywanego i zrozumiałego jedynie w jego relacji do bytu zewnętrznego, czyli, np. do Boga. Dlatego też uznał w końcu myśl Feuerbacha za niekonsekwentną i niedostateczną dla jego potrzeb filozoficznych.
Ewa Balcerek