Opublikowano 22 listopada 2017, autor: BB
Z cyklu „Jaja jak czerwone berety”
Nie zagram Stowarzyszeniu Marksistów Polskich „Pieśni o podrzynaniu gardeł”, po wejściu do gry Jacka Tittenbruna ofensywa nowej – tym razem prawicowej – „bandy czworga” (Marek Zagajewski, Włodzimierz Luty, Stefan Owczarz i Piotr Strębski) została już w zasadzie o głowę Sekretarza Generalnego SMP skrócona. To co zostało w dniu jego urodzin nazwałbym ciałem, niekoniecznie stałym. Wkrótce pewnie będziemy zmagać z jego mnogim awatarem.
Na razie głos oddajmy Towarzyszom i Towarzyszkom – kolejność nie bez znaczenia. Wszak do Ewy „listu” właśnie nawiązał Jacek.
Szanowne Towarzyszki i Towarzysze,
chociaż, jak wynika z listu, jaki pobudził te krótkie refleksje, nagłówek ten staje pod znakiem zapytania przynajmniej w stosunku do części środowiska zaliczanego do stowarzyszenia. Nawet przyjmując najbardziej tolerancyjną, czy jak kto woli liberalną definicję tego co się zowie na co dzień marksizmem, poglądy tu opisane, a przypisane, o dziwo, osobie, znanej mi, niestety nie mieszczą się zatem nawet w najszerszej, najbardziej workowatej definicji. Reprezentują, niezależnie zupełnie od ich politycznej i ideologicznej wymowy, jaka swoją drogą tak pasuje do lewicowego charakteru mówcy jak wół do karety, reprezentuje najbardziej pospolity, trywialny wariant spiskowej koncepcji dziejów. A gdzie są fakty, dokumenty, które by te rzekome rewelacje potwierdzały? Jestem jako tako obeznany z historią rewolucji rosyjskiej, czytałem – w czasach kiedy nie było innych – i prawicowych historyków rozprawiających nt. Oktiabria, teraz był wysyp audycji i tekstów z okazji rocznicy, jakoś nie zauważyłem, by ktoś odniósł się do tej sensacji, a prawica, co dopiero reakcja zwykle wychwytuje takie detale. A propos, pierwszy obóz czy cypel tego co potem nazwano archipelagiem gulag powstał w epoce białego terroru, założony pod Archangielskiem przez interwentów. Z nim wiąże się historia powstania pierwszego ‚czerwonego’ obozu, jakiego naczelnikiem był niejaki Kiedrow. Średniej rangi komandir w Czeka, dostał osobisty opieprz od Lenina za nieudolność. W międzyczasie odwiedził obóz ‚białych’, to co zobaczył, okrutne traktowanie więźniów, jeśli tak można nazwać te niegdyś ludzkie istoty tak nim wstrząsnęło, że kiedy stanął na czele pierwszego ‚czerwonego ‚ obozu dla jeńców , założonego w 1922 r. to odpłacał białym pięknym za nadobne. To nie były czasy dla pięknoduchów, to rzecz pewna. Rewolucje to w ogóle mało w sobie maja estetycznego. A przy okazji widzących proszę, by spojrzeli na widmo barw: czerwone przechodzi w brunatne. Tak to jest niestety.
Jacek Tittenbrun
21 listopada 2017 r.
Po Jacku ponownie głos zabrała Ewa, przechodząc z „Towarzyszek i Towarzyszy” na „Kolegów i Koleżanki” – zmiana nie bez znaczenia.
Szanowni Koledzy i Koleżanki!
W związku z dyskusją, która przetoczyła się po sobotniej konferencji na łamach listy mailingowej, wzbudzając kontrowersje w sprawach zasadniczych dla celów programowych Stowarzyszenia, proponuję – dla wyklarowania sytuacji – dać możliwość pozostałym członkom SMP, którzy nie mogli uczestniczyć w konferencji, aby wyrobili sobie zdanie o istocie sporu. W tym celu należy upublicznić nagranie z konferencji. Wracam więc do mojego postulatu z soboty. Osoby, które obawiają się szykan ze strony swoich pracodawców, powinny mieć zatarty wizerunek. Gdyby to było niemożliwe lub zbyt pracochłonne, proponuję udostępnienie przynajmniej nagrania dźwiękowego ze spotkania. Nie po to kupowany był sprzęt, aby obecnie nagrania stanowiły zasób archiwalny jednej tylko osoby z kierownictwa Stowarzyszenia.
Nalegam na tę kwestię, ponieważ dwóm członkom GSR został postawiony (przez trzeciego członka GSR) zarzut likwidatorstwa w stosunku do SMP. Jest to zarzut, obok którego w żaden sposób nie można przejść do porządku dziennego. Jeżeli Włodek Luty proponuje najszerszy stopień otwartości Stowarzyszenia, nawet na tendencje antymarksistowskie włącznie (jednocześnie wyłączając wirtualnie Lenina jako nie teoretyka marksizmu), argumentując to wymogiem naukowego obiektywizmu, i w tej kwestii zyskuje poparcie Sekretarza Generalnego SMP, to może się okazać, że zarzut likwidatorstwa nie został skierowany tam, gdzie by należało. Moim zdaniem, taka „otwartość” uderzy może nie w strukturę SMP, ale na pewno w jego marksistowską istotę. Co jest ważniejsze? Sądzę realistycznie, że zdania w tej kwestii będą podzielone.
Udostępnienie nagrania osadzi kontrowersję we właściwym kontekście i pozwoli na wyrobienie sobie zdania tym wszystkim, którym w obecnej dyskusji wmawia się, że istota sporu toczy się wokół kwestii „dobrych manier”.
Pozdrawiam wszystkich,
Ewa Balcerek
22 listopada 2017 r.
Towarzyszki i Towarzysze, Koleżanki i Koledzy,
w zaistniałej sytuacji sekretarz generalny powinien złożyć samokrytykę lub zrezygnować ze stanowiska.
Czy ktoś sobie wyobraża, że taką samokrytykę złoży sekretarzujący w SMP awatar?
Frontem do „bandy czworga” i awatarów!
Włodek Bratkowski
22 listopada 2017 r.
Post Scriptum: BANDA CZWORGA A REBOURS
Kwestia „niemieckich pieniędzy” – myślę, że ten wątek definitywnie zamyka ostatnia wypowiedź Jacka Tittenbruna. Z powodów przez niego podanych, Marek nie był w stanie przytoczyć żadnego poważnego źródła, na którym opierałby swoje „rewelacje” (o co już podczas konferencji dopominał się Włodek Bratkowski i czego nie doczekał się do dziś). Jeżeli to jest model naukowej dyskusji, jaki Wasza czwórka propaguje na forum SMP, to, sorry Winnetou, ale uzyskaliście skutek odwrotny do zakładanego.
Moje pytanie było postawione następująco: „Wypowiedź Marka… szła dalej i głębiej, sugerując, że Lenin przyjął zobowiązania – wobec kogo? Tego Marek nie chciał już zdradzić. Co więcej, Lenin te zobowiązania w pełni wykonał. Co Marek podał równie gołosłownie. Była to więc czysta insynuacja i to insynuacja o charakterze formacyjnym, mająca wpływ na ocenę Rewolucji. Co więcej – Marek wiązał tę potwarz z uogólnioną analizą procesów rewolucyjnych jako zjawisk (np. Rewolucja 1905 roku czy, współcześnie, aneksja Krymu), które z prawidłowością dowiedzioną rzekomo naukowo są sterowane przez służby specjalne. …
Bardzo byłabym wdzięczna Włodkowi Lutemu za wskazanie, w jakich to kanonach, chociażby materializmu historycznego mieści się taka brednia teoretyczna, przedstawiana na poważnej konferencji organizacji marksistowskiej…”
Jak gdyby nigdy nic, Włodek Luty moje pytanie przeformułowuje na takie oto: „A co materializm historyczny ma do powiedzenia w kwestii, czy Lenin wziął pieniądze od Niemców czy nie wziął?”
Tak więc, mimochodem, przy okazji, kulturalny do szpiku kości fryzjer-marksista Włodek Luty usiłuje zrobić ze mnie blondynkę, która mogłaby zadać tak debilne pytanie, a na które nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekuje odpowiedzi. I o to właśnie chodzi. Odpowiedzi wszak nie ma.
Po czym, dumny ze swej przebiegłości, grzmi niczym Jowisz gromowładny, że byłby „przeciwko wypadom Lenina na forum stowarzyszenia przeciwko jego przeciwnikom politycznym, przeciwko wciąganiu stowarzyszenia do jego walki z (oczywiście ‚wirtualnymi’) kadetami, mieńszewikami, eserowcami, anarchistami, anarchosyndykalistami etc.”
Jeżeli dyskusje zamieniają się w jatki słowne, to nie dlatego, że dotyczą polityki, ale dlatego, że są prowadzone w sposób nieuczciwy przez osoby mające pełne gęby frazesów o przyzwoitości i kulturze.
Czego dowód został powyżej przeprowadzony na przykładzie akcji „Bandy Czworga a rebours”.
Rozumiem z tego, że Włodek Luty poddaje tę rundę walkowerem.
Serdecznie pozdrawiam,
Ewa
22 listopada 2017 r.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Teksty bieżące. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
← Дмитрий Джангиров: Мы вступаем в эпоху турбулентности, где значение приобретают символы
Наша маленькая годовщина – transmisja bezpośrednia →
20 odpowiedzi na „BANDA CZWORGA CZY MATRIX?”
1. policja polityczna pisze:
23 listopada 2017 o 09:26
O, Bratki w działaniu, już zacieramy ręce!
2. piotr pisze:
23 listopada 2017 o 11:19
„Jaja jak czerwone berety” przeobraziły się w ciało. Przy okazji umysłowe „jajo” wyszło z niektórych tu dyskutujących – zresztą bez mojego zdziwienia, nigdy nie uważałem „tych państwa” za jakichkolwiek partnerów do czegokolwiek. Dziś łykają jak pelikany jedynie słuszną wersję wydarzeń – w których sami nie uczestniczyli – od Ewy i Włodka, którzy ze sobie tylko znaną gracją i intencją produkują kolejne „fakty”… Umiejętność myślenia krytycznego u komentujących na DP jest całkowicie obca.
W swej hiperideowości Ewa i Włodek nie chcą uraczyć postronnych czytelników innymi wypowiedziami (niż swoje własne + potakiwacza) z listy dyskusyjnej SMP, bo wiedzą, że nie są po ich linii.
„Jestem przeciw: politykierstwu, demagogii, doktrynerstwu, etykietowaniu, partyjniactwu i sekciarstwu grupowemu i formacyjnemu, poszukiwaniu agentów i spisków antymarksistowskich i antykomunistycznych, blokowaniu kogokolwiek, walce o „duszę i ciało” kogokolwiek i z kimkolwiek w ramach SMP.”
„Streszczanie referatu mimo wszystko opartego o jakieś argumenty i o samowiedzę Lenina i Trockiego do hasełka, które nijak nie mówi o treści pod nim się kryjącym – nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek merytoryczną rozmową, jest to zabieg niskopolemiczny adresowany do ignorantów, którzy nie uczestniczyli w spotkaniu i nie poznali choćby tez referatu. Czy o takich odbiorców chodzi marksistom?”
„Nie wspomnę już o imputowaniu interlokutorowi poglądów których nie wypowiedział, sugerowaniu tez bardzo naciąganych czy zmyślanie wydarzeń – bo ten arsenał erystyki tym bardziej nie przystoi na forum, którego cele już parokrotnie sobie przypomnieliśmy.”
Dodatkowo teraz, publicznie na stronie o „klasowym punkcie widzenia” – szczyt absurdu! – Ewa i Włodek wysuwają wobec mnie żądania „samokrytyki lub zrezygnowania ze stanowiska”. A kim, za przeproszeniem, Ewa i Włodek są, by żądać takich rzeczy w sytuacji, gdy są w dwuosobowej mniejszości w ramach kilkudziesięcioosobowego stowarzyszenia???
Jacek Tittenbrun jako ostateczna wyrocznia i „argument” kończący dyskusję. Paweł Kotras – z jedynym w swoim rodzaju „cytowaniem” samego siebie jako rzekomych wypowiedzi innych. Andrzej Witul życzący powodzenia w orce – ten trockista w entryzmie w SLD. Niezła zgraja, powodzenia we wspólnej działalności, bo 100 rocznica Października okazała się Waszym korcem maku. Na wzór sceny rosyjskiej i u nas najwyraźniej musiało dojść do przetasowania. W zaistniałej sytuacji myślę, że najszczęśliwyszym rozwiązaniem będzie rozejście się części GSR z SMP.
3. W.B. pisze:
23 listopada 2017 o 12:16
Piotr Strębski: W zaistniałej sytuacji myślę, że najszczęśliwszym rozwiązaniem będzie rozejście się części GSR z SMP.
Możemy, Piotrze, co najwyżej w imieniu GSR cofnąć ci rekomendację. Występować ze Stowarzyszenia nie zamierzamy. Z GSR też nie będziemy cię usuwać, choć nikt nie twierdzi, że zachowujesz się lojalnie wobec grupy. Sam jesteś sobie sterem i żeglarzem. To już nie jest nawet walka z „większością Komitetu Centralnego”, w której swoje walory pokazał Lew Trocki. Ty walczysz z całym GSR – nawet z byłymi członkami (Jacek Tittenbrun). Twój wybór. Twoje walory trudno nawet porównać z walorami Lwa Trockiego. Do Stalina też ci daleko.
W GSR już przegrałeś. Nikt cię nie usuwa ani z GSR, ani Stowarzyszenia. Żądamy jedynie opublikowania w całości nagrań z konferencji. Z resztą damy se radę.
4. Uno pisze:
23 listopada 2017 o 13:57
Oświadczam, że pan Piotr Strębski rozpowszechnia publicznie nieaktualne informacje na temat mojej przynależności partyjnej. Byłoby miło gdyby pan Piotr Strębski zechciał weryfikować fakty zanim ogłosi cokolwiek publicznie.
5. Towarzysz Michał pisze:
23 listopada 2017 o 14:08
Niech żyje antystalinizm! Zgodnie ze starym zwyczajem, gdy kilku wrogów Stalina zbierze się do kupy w liczbie dwucyfrowej, to od razu rozłam gwarantowany. Za ciasno na kanapie. Dołączam się do postulatu publikacji nagrania z konferencji. Pozdrowienia z Francji
6. piotr pisze:
23 listopada 2017 o 14:17
Drogi Uno,
wybacz, że nie śledzę Twoich bieżących meandrów życiowych. Czy informowałeś o zaprzestaniu SLD-owania na tweeterze, fejsie czy portalu WR? Dziękuję za informację, że mimo wieku – dorosłeś politycznie, choć chyba nie ma to żadnego na nic przełożenia. Przynajmniej możesz z Ewą i Włodkiem jako odnowiona dziewica polityczna ponownie podjąć bliską współpracę.
7. piotr pisze:
23 listopada 2017 o 14:33
Drogi Włodku,
wybacz, ale w SMP nie znalazłem się dzięki Waszej rekomendacji, więc jakiekolwiek cofanie może mieć wymiar tylko dla Was – wymiar osobistej satysfakcji. Zapewne tylko o to tu chodzi.
Co do lojalności – jeszcze w trakcie konferencji Ewa zaczęła mnie „bardzo lojalnie” atakować, że zgrywając na komputer dane z kamery de facto cenzuruję przebieg konferencji. Dobrze, że wyszło szydło z worka – tu i teraz. Nie będę płakać, wprost przeciwnie – ucieszony jestem co niemiara
W GSR o nic nie grałem (bo niby z kim i o co?), dobrze więc że prezentujesz tym samym Waszą optykę – bardzo mi faktycznie odległą. Optykę partyjniacką i kapliczkową – rzekomo przez Was zwalczaną, ale w której siedzicie po uszy jako w jedynym uniwersum.
Megalomańskie porównania historyczne w kontekstach ahistorycznych – to już chyba przypadłość całej lewicowej rodzinki, do której niniejszym mentalnie (bo politycznie z pewnością jesteście na wyższym poziomie) doszlusowaliście. Cieszę się, że nasze drogi się tym samym rozchodzą.
A co do „taśm prawdy”. Rozumiem, że dla Was to jedyna pożywka do robienia rozróby i rozbicia środowiska, w którym przez 2 lata GSR niczego nie uzyskał – bo przecież nie dowód na realizację upamiętnienia 100 rocznicy Rewolucji Październikowej i 20 rocznicy śmierci Ładosza. Pod tym kątem konferencja była porażką na całej linii. Stowarzyszenie ma jednak charakter demokratyczny, więc jeśli członkowie SMP zdecydują na wypuszczenie 8 godzinnego nagrania w eter – nic nie stoi temu na przeszkodzie. Póki co jednak wyszukiwaniem w SMP obcych agentów wpływu (daleko Wam jednak do KPP z lat ’30 – tu historia znów okazuje się farsą) nikogo nie zjednaliście sobie do swoich pomysłów. I pewnie stąd ten jad i opluwanie. Frustracja jest bolesna.
8. Uno pisze:
23 listopada 2017 o 14:35
Panie Piotrze
To nadawca informacji jest zobowiązany do zweryfikowania jej prawdziwości przed opublikowaniem. Ani o wstąpieniu ani o zakończeniu współpracy z SLD nie informowałem w mediach społecznościowych. Jeżeli postanowił pan wykorzystać publicznie informację pozyskaną kanałami prywatnymi, tym bardziej był pan zobowiązany do jej weryfikacji – choćby w ramach rzetelności naukowej.
Resztę pańskiego komentarza pozostawię bez komentarza. Brak słów.
9. piotr pisze:
23 listopada 2017 o 14:42
Panie Uno,
a czy ja pisałem rozprawę naukową czy artykuł dziennikarski nt. politycznych wyborów tzw. trockistów z portalu Władza Rad? Czy tym samym byłem zobligowany do zasad prawa prasowego czy przyjętego kanonu badań naukowych?
Ale rozumiem, że każdy się broni jak umie…
10. W.B. pisze:
23 listopada 2017 o 15:01
Michale, dziękuję za poparcie naszego postulatu. Z tego co widzę Piotr nie pożegnał się z grupą, ze stowarzyszenia też nikt nie wystąpił. Dzięki Piotrowi po konferencji uwaga środowiska przekierowana została na GSR (dwukrotny wzrost odsłon na facebooku, żywa dyskusja na liście mailinowej stowarzyszenia, liczne komentarze na fb i dyktaturze.info). Wypadałoby pewnie podziękować – efekt godny podziwu, mniejsza o to czy zamierzony. Pewnie ruch trochę ryzykowny, ale wspólnym wysiłkiem mimo różnicy zdań można to skonsumować i wzrost zainteresowania organizacyjnie zagospodarować. To przecież dowód, że mamy do czynienia z żywymi organizacjami, w których spory ideowe, programowe i organizacyjne są na porządku dziennym. Osobiście niespecjalnie jestem zaskoczony takim rozwojem sytuacji. Powiem więcej: W TO MI GRAJ.
ODWIESZAMY NABÓR DO GRUPY SAMORZĄDNOŚCI ROBOTNICZEJ. Zapraszamy również wszystkich chętnych do Stowarzyszenia Marksistów Polskich. Będzie się działo!
11. E.B. pisze:
23 listopada 2017 o 15:31
Andrzeju,
bardzo dziękuję Ci za przesłane pytania. Odnoszą się do istoty naszego tekstu i cieszę się, że możemy sprawę drążyć dalej, ponieważ jej zrozumienie ma znaczenie, naszym zdaniem, dla oceny przyczyn kryzysu lewicy, szczególnie tej rewolucyjnej.
1. Praca jako specyficzny towar: często posługujemy się skrótami myślowymi, w tym i marksiści. Niemniej, jeśli dbamy o precyzję naukową, to powinniśmy pamiętać, że to nie praca, ale siła robocza jest towarem. To siła robocza wytwarza wartość, która przewyższa jej własną wartość. Musimy też pamiętać, że wartość – wedle Marksa – jest stosunkiem społecznym. Gdyby tak nie było, nie byłoby potrzeby stwarzać takich pojęć, jak wartość czy wartość dodatkowa, ponieważ wystarczyłyby pojęcia z zakresu ekonomii klasycznej, jak np. cena czy zysk.
I to jest właśnie istota rewizji idącej symbolicznie od Bernsteina. Rewizjonizm polegał na wyśmianiu teorii Marksa jako – nie tyle błędnej koncepcji, bo każdy może sobie w ramach demokracji spekulować filozoficznie, i nawet może to być ciekawe z punktu widzenia jakiejś niszy w ramach socjologii – ale jako czegoś po prostu zbędnego w ekonomii, ot, paranoicznego odlotu.
Jednym słowem, w świetle tego, co wyżej, zdarzają się nierzadko „marksiści”, którzy traktują Marksa jak „zdechłego psa”.
Tak więc, każda praca (jako czynność, a nie jako towar) musi przynosić zatrudniającemu ją kapitaliście zysk. Praca użyteczna społecznie może jednak mieć miejsce w społeczeństwach nie tylko klasowych. W społeczeństwie bezklasowym również powstaje nadwyżka produktu ponad bezpośrednie potrzeby konsumpcyjne wytwórców – na zasadzie wolnego wyboru owych wytwórców, a nie przymusu ekonomicznego związanego z własnością środków produkcji lub brakiem tej własności. Taka produkcja w społeczeństwie bezklasowym jest kamieniem probierczym dla Marksa (vide: jego odwołania do pierwotnego komunizmu). Oczywiście, jako konstrukcja abstrakcyjna z całym tego bagażem. Praca filozoficzna Marksa uzasadnia taką konstrukcję, ale niewielu marksistom chce się przez ten trud jego przebrnąć i zrozumieć. Wydaje się, że bardziej „naukowo” jest trzymać się analiz rzeczywistości, historycznej lub minionej, w oparciu o dobrze sprawdzone narzędzia badawcze.
Problem w tym, że w nauce pozytywistycznej zawaliła się wiarygodność i tych narzędzi. Nie ma więc potrzeby wstydzić się dialektyki Marksowskiej i rozumieć ją wulgarnie jako sztukę erystyki.
Zagadnienie pracy produkcyjnej miało szczególne znaczenie u progu epoki industrializacji, stąd jego znaczenie w pracach klasyków ekonomii. Uznanie stosunków kapitalistycznych za naturalne narzuca uogólnienie tych stosunków na naturalne relacje międzyludzkie. Dla Marksa, tymi naturalnymi relacjami były wspomniane wyżej relacje wyabstrahowane z rekonstrukcji społeczeństwa bezklasowego.
W miarę ewolucji społeczeństwa kapitalistycznego, wszelkie relacje międzyludzkie, które jeszcze zachowały swoje przedkapitalistyczne formy, były wchłaniane przez relacje kapitalistyczne. Każdy rodzaj działalności ludzkiej był podporządkowywany kapitalistycznej zasadzie maksymalizowania zysku, wszystko ulegało i nadal ulega komercjalizacji, aż do ostatniego bastionu oporu w życiu prywatnym.
Z punktu widzenia kapitału nie ma znaczenia, czy zysk rodzi się w sferze produkcyjnej czy nieprodukcyjnej. Ale gdzie jest powiedziane, że my mamy przyjmować punkt widzenia kapitału?
Podobnie jak w przypadku wartości czy wartości dodatkowej, tak samo rozróżnienie praca produkcyjna – praca nieprodukcyjna wydaje się z ekonomicznego (rewizjonistycznego) punktu widzenia zbędna.
O tym, że konieczność powyższego rozróżnienia wynika z samej analizy teoretycznej Marksa w I tomie Kapitału, pisaliśmy w naszym referacie na konferencję, powołując się na implikacje formuły określającej wielkość wartości: C + V + M. Nie będę się więc powtarzała. Natomiast powiem tylko tyle, że jak bez pojęć „wartość” czy „wartość dodatkowa” nie ma teorii marksistowskiej, tak bez rozróżnienia pracy produkcyjnej od pracy nieprodukcyjnej nie ma możliwości zracjonalizowania postnowoczesnego rozpadu tożsamości lewicy, ani możliwości konstruowania wizji przyszłości bezklasowej, która miałaby taką moc napędzającą, jaką Marksowska wizja socjalizmu miała dla robotników sto lat temu.
Oczywiście, masz rację, Andrzeju, pisząc o płynności definicji klasowości (w tym też kierunku idą rozważania J. Kochana w jego przywoływanej w referacie książce). Postulat sztywnego szeregowania i klasyfikowania w nauce jest pozytywistycznym zboczeniem, które samo siebie w końcu zjadło. Marksizm, zauważmy, jest przeciwieństwem takiego rozumienia naukowości. Istotą metody marksistowskiej jest szczegółowe badanie rzeczywistości po to, aby uchwycić istotne relacje społeczne, które można potem zamienić w pojęcia abstrakcyjne, chwilowo utrwalone. Ich prawdziwość polega na uchwyceniu podstawowej i zasadniczej relacji, która łączy w sobie empiryczny konkret i niekonkretny, abstrakcyjny potencjał. Są to związki nietrwałe. Formuła opisująca wielkość wartości ma walor takiego możliwie najtrwalszego abstraktu, albowiem o najwyższym poziomie abstrakcyjności. Chwyta bowiem jednocześnie najogólniejsze relacje kapitalizmu i najogólniejszą relację opisującą produkcję jako taką, niezależną od formy społecznej.
Krótko mówiąc – wyróżnienie pracy produkcyjnej ma znaczenie ukierunkowujące po marksistowsku wysiłek w stronę zmiany społecznej.
Jak widzimy w rzeczywistości, wszelkie niemarksowskie wizje ustanowienia społeczeństwa sprawiedliwego, równego, czy czort wie, jakiego jeszcze, mają jedno wspólne – walka o sprawiedliwy podział dochodów odbywa się w sferze oznaczonej przez Marksa symbolem „M” z formuły. Z komunizmem będziemy mieli dopiero wtedy, kiedy zmiana zacznie dotyczyć sfery oznaczonej jako „V”.
Oczywiście, rację masz również w tej kwestii, że kapitalistę boli strata zysku w dowolnej sferze. Ale zauważ, tyle ubolewamy nad ksenofobią robotników. Kwestia ta, przypadkowo jakoś, dotyczy głównie grup robotników zbliżonych najbardziej do sfery produkcyjnej lub obsługującej sferę produkcyjną. Najmniej ksenofobii jest w grupach pracowników najemnych sfery oddalonej od bezpośredniej produkcji i wykształconej młodzieży, a także liberalnej inteligencji. Oczywiście, do momentu, kiedy nie przyjdzie im się borykać z motłochem, ale nie ma to – rozumie się samo przez się – związku z rasizmem, tylko z… klasowością. Dopóki walka bratobójcza toczy się wśród tych, co wchodzą w skład „V”, dla jaśnie państwa jest OK: zero ksenofobii! Kiedy rzecz idzie o zmianę relacji między V a M, to, chwila, chwila, won, chamy!
Kwestia ma więc charakter teoretyczny i praktyczny jednocześnie. Nie chodzi o dzielenie świata pracy, ale o świadomość, że wedle Marksa probierzem zakończonej zwycięstwem walki klasowej jest realizacja interesów klasowych robotników, a zwłaszcza tych, którzy pracują na styku społeczeństwo – przyroda, ponieważ komunizm ma niełatwe zadanie rozwiązać istotne sprzeczności wszelkich dotychczasowych społeczeństw klasowych, które kulminują w kapitalizmie. To, że kulminują, to jest duże ułatwienie. Ale nie pamiętając o całej drodze, możemy łatwiej jeszcze popaść w przekonanie, że zniesienie specyficznych bolączek kapitalizmu stanowi już przybliżenie do socjalizmu, gdy tymczasem może to być to cofnięcie się do społeczeństwa konserwatywno-opiekuńczego o charakterze elitarnym. Ale uczestnikom sfery M może się wydawać, że jest to wart uwagi kompromis. W końcu nie od dziś znamy platońską wersję komunizmu dla elit i niewolnictwa (kapitalizmu) dla motłochu.
Patrząc na tzw. nową radykalną lewicę, odnoszę wrażenie, że platońska wersja marksizmu zadowalałaby ją bez reszty.
Wiem, że nie wyczerpuję Twoich wątpliwości, ale ani Marksem, ani Leninem nie jestem, albo – każdy ma takiego Marksa/Lenina, na jakiego zasługuje
Pozdrawiam,
Ewa
12. Uno pisze:
23 listopada 2017 o 15:32
Panie Piotrze
Widzę, że doszedł pan do etapu, w którym nie czuje się pan zobowiązany do przestrzegania jakichkolwiek zasad.
Ja się nie bronię. Ja po prostu demaskuję pańskie kłamstwa.
Swoich wyborów politycznych z przeszłości jestem w stanie bronić lub przyjąć krytykę. Tutaj jednak dyskusja toczy się nie o moich wyborach ale o pańskich i to pan się broni rozpowszechniając nieprawdziwe informacje.
Tym co nas różni jest niewątpliwie stosunek do Rewolucji Październikowej. Ja akceptuję ją w całości, taką jaką była, ze wszystkimi błędami. W 1917 r. byłbym po stronie czerwonych. I z takimi jak ja, jestem skłonny podjąć krytyczną dyskusję o tej rewolucji, o tym co można było wtedy zrobić lepiej.
Tymczasem większość tzw. środowisk „lewicowych” postawiło sobie za punkt honoru krytykę Rewolucji Październikowej z pozycji socjaldemokratycznych lub liberalnych. Dlatego zgadzam się z BB, że politycznym spadkobiercom terrorystów usiłujących zamordować Lenina, zabójców R. Luksemburg i K. Libknechta, oraz idiotom promującym dawno zdemaskowane fałszywki o agenturalności Lenina trzeba dawać merytoryczny odpór.
13. PK pisze:
23 listopada 2017 o 16:51
Przecież to, co ujawniają obecnie Bratki od dawna propsował właśnie Piotr Strębski… Przypominam sobie te dyskusje z Piotrem Strębskim, gdy jak najbardziej wpisywał się w propagowanie poglądów ludzi bynajmniej nie mających NIC wspólnego z marksizmem… Mnie tylko dziwi, że tak długo trzeba było czekać, by w końcu karty zostały wyłożone na stół… Osobiście zastanawiałem się… No może to tylko chwilowe romanse Piotra Strębskiego z prawakami… W końcu od wielu lat w tak wytężony sposób propaguje marksizm… Ostatnie rewelacja na temat tego, co propaguje Piotr Strębski i forsowani przez niego „spece od marksizmu” czyli ludzie forsujący właśnie różnego rodzaju tzw. teorie spiskowe, propsujący aktywność partii drobnomieszczańskich, „prawdziwie polskich” potwierdziły mi to, o czym już od dłuższego czasu myślałem…
14. PK pisze:
23 listopada 2017 o 17:05
Za komiczną sytuację można uznać to, iż Piotr Strębski znalazł się we wspólnym froncie z „towarzyszem Michałem” od robienia nędznych filmików wskazujących jakoby we Francji „zapanował komunizm” i osobami sugerującymi, iż wydarzenia Rewolucji Październikowej to był swego rodzaju manewr przeprowadzony przez niemiecki sztab generalny… No ale skoro „stowarzyszenie marksistów” ma być otwarte na takie głosy pseudomarksistów… Jest to sytuacja komiczna, ale można było ją od dłuższego czasu przewidzieć… P. Strębski lansował już poglądy, iż D. Trump będzie izolował USA w polityce międzynarodowej, chociaż D. Trump przedłuża sankcje wobec „agresywnej Rosji” a jego doradcy straszą co jakiś czas jak nie Koreą Północną, to Wenezuelą lub Kubą, wspiera ludzi z ugrupowań politycznych, które są wrogie marksizmowi, ale za to będą wprowadzać JOW-y… To Piotr Strębski znalazł się w nieciekawym towarzystwie w taki swoisty sposób „odreagowując” na tzw. lewicową rodzinkę… Znalazł się w sojuszu z prawactwem…
15. W.B. pisze:
23 listopada 2017 o 18:53
Przesadzasz, PK, radzę wyhamować, jeśli nie chcesz być zbanowany. Tak się składa, że stroną techniczną dyktatury.info zajmuje się Piotr. Właśnie Ewa Balcerek, wiceprzewodnicząca SMP, odcięta została od listy mailingowej Stowarzyszenia. Przyjmijmy, że to w ramach ostrzeżenia. Podaję telefon kontaktowy do Ewy: tel.: 602 833 514 i do mnie 662 93 2027.
16. piotr pisze:
24 listopada 2017 o 12:54
Widzę Włodku, że jesteś już całkowicie jawnym politycznym prowokatorem, rozsiewającym publicznie kłamliwe informacje i zwykłe brednie, w dodatku wchodzącym w równie egzotyczne sojusze – w zakresie pomówień – z personami typu Paweł Kotras – tropiciela agentury, prawactwa i Trumpistów na lewicy.
Aktywność Ewy na liście mailingowej Stowarzyszenia w praktyce zadaje kłam Twoim insynuacjom.
Chyba, że Twoje insynuacje są prośbą – takowe jednak można bezpośrednio formułować, nie trzeba się za niczym kryć. Prośbę rzecz jasna rozpatrzę.
17. piotr pisze:
24 listopada 2017 o 13:03
Panie Andrzeju Witulu (vel Uno),
gratuluję tej egzaltowanej deklaracji o tym, po czyjej stronie rzekomo by pan stał w 1917 roku, jednakże taki frazes (proszę sobie poczytać Lenina teksty o frazesie rewolucyjnym) mógłby zostać zweryfikowany tylko w tymże 1917 roku. Dziś jest to pusta deklaracja, równie dyskusyjna zważywszy na tak niedawną Pańską aktywność w mokotowskim kole SLD (ideowych spadkobierców europejskiej socjaldemokracji, SPD, i właśnie morderców Luksemburg i Liebknechta). Bo ta aktywność z pewnością kłamstwem nie jest, co łatwo zweryfikować u świadków jak i na stronie Władzy Rad – swego niedawnego czasu tuby propagandowej dla SLD.
Brak standardów choćby umysłowych u Pana powoduje, że insynuuje mi Pan poglądy, których nigdy nie wypowiedziałem i nie głosiłem. Tak się „dziwnie” składa, że określenia przeciwko którym Ewa z Włodkiem występują NIE BYŁY moimi sformułowaniami, lecz osoby trzeciej, także biorącej udział w konferencji. Taki z Pana spec od weryfikacji źródeł.
A to, że Pańskich bzdur Ewa z Włodkiem nawet nie prostują świadczy, że brednie i insynuacje są wspólnym mianownikiem Waszej działalności. Dlatego raz jeszcze życzę Wam sukcesów na nowej drodze życia.
18. Marek pisze:
24 listopada 2017 o 13:32
Kombatanckie historie duetu BB są tak samo wiarygodne jak Krótka historia WKP(b).
A to, że czasem ich uwiarygadniają, to już inny problem. Najwyraźniej Piotr Strębski też dał się na nie nabrać.
19. Uno pisze:
24 listopada 2017 o 13:53
Panie Piotrze
Pańska deklaracja o „martwym Październiku” istotnie jest konkretem, nie frazesem. Dla mnie Październik wiecznie żywy, podobnie jak Lenin.
Jeśli pan, jako sekretarz generalny stowarzyszonych „marksistów” nie reaguje na rozpowszechnianie w swoim środowisku fałszywek o agenturalności Lenina, to też jest jakaś deklaracja ideowo-polityczna.
SLD pod względem personalnym i organizacyjnym to spadkobiercy PZPR, nie PPS czy SPD. PZPR w odróżnieniu od wszelkich socjaldemokracji, odegrała pozytywną rolę w obalaniu kapitalizmu w Polsce. Niestety prorobotnicza lewica tej partii nie była w stanie się zorganizować. Protestowała wypisując się z SLD.
Rozumiem, że pański brak jakiegokolwiek zaangażowania partyjnego, to nowa marksistowska cnota. Taki naukowiec-recenzent, a przy okazji „dziewica polityczna”.
Zostało panu jeszcze ujawnienie moich miejsc, pracy, adresu zamieszkania, stanu cywilnego, wzrostu i numeru buta. Po tym, wszystkie elementy „marksistowskiego” nacisku zostaną wyczerpane i będzie pan zmuszony wrócić do zasadniczego tematu.
Pan, jako Sekretarz Generalny stowarzyszonych marksistów stanął w SMP po stronie antykomunistów.
20. Tres pisze:
24 listopada 2017 o 15:23
Panie Piotrze
Pańską postawę należy uznać za skandaliczną. Z kilku powodów.
Marksizm ma charakter polityczny i właśnie najwybitniejsze dzieła klasyków od Marksa, ze szczególnym wskazaniem dla nielubianego przez Pana Lenina po Trockiego i Luksemburg powstawały właśnie jako polemiki o charakterze politycznym, a nie jako abstrakcyjne rozważania o charakterze akademickim. Właśnie żywy związek z praktyką społeczną i polityką nadaje „życia” marksizmowi, a co za tym idzie – naukowego charakteru i powoduje że przestaje być on zbiorem pustych formuł.
Wytyka Pan swoim przedmówcom życiorys polityczny, czyniąc to w sposób chamski, sypiąc nazwiskami i rzucając fałszywe oskarżenia niczym Kiereńskinw lipcu 1917. Rzekoma przeszłość w formacji socjaldemokratycznej niepołączona z jakimkolwiek uznaniem jej linii politycznej staje się przedmiotem niewybrednej krytyki, podczas gdy powtarza Pan właśnie brednie socjaldemokratów o „martwocie” rewolucji październikowej.
Jak pisała niedawno Ewa, w marksizmie chodzi o metodę, a nie o literę. Metoda działania Strębskiego jest równoważna metodzie działania antykomunistycznych socjaldemokratów, tyle że oni po prostu mówią wprost co myślą.
Czy ktoś jest w SLD, KPP, RSS czy w Socjalistach – to kwestia taktyczna i obawiam się że Pan Strębski jako ignorant nie pofatygował się przeczytać nawet to co portal WR pisał w temacie SLD na przestrzeni lat.
Uznanie metody Marksa – to kwestia zasadnicza, zwłaszcza taką być powinna w „marksistowskim” stowarzyszeniu.
Kwestia stosunku do Października – to kwestia kluczowa.
Z Październikiem nawet putiniści z Rossija 24 mają problem i ze względu na jej ogromne znaczenie historyczne muszą zwrócic jej honor jako „Wielkiej Rewolucji Rosyjskiej” na wzór Wielkiej Rewolucji Francuskiej.
To co Pan robi, to nic innego jak jawne stanie w jednej linii z reakcją.
Reakcji, taka jak brytyjscy imperialiści wbrew faktom, uważa, że Październik jest martwy. Wystarczy popatrzeć na film „Russian Revolution in Color” na którym dobrzy demokratyczni marynarze są przeciwstawiani złemu totalitarnemu Leninowi. To jednak propaganda burżuazyjna i parafrazując Tow. Wiesława „nie można mieć do niej pretencji bo nikt nie jest w stanie narzucić nikomu poczucia przynależności politycznej”.
Wydawało mi się, że Stowarzyszenie Marksistów Polskich jest organizacją naukową, i tak jak w świecie nauki obowiązują pewne zasady uznania pewnych minimalnych podstaw. Np. kanonem obowiązującym w biologii jest teoria Darwina a w chemii układ okresowy pierwiastków. W wypadku środowiska marksistów, tą podstawą powinno być uznanie myśli Marksa i Engelsa, materializmu dialektycznego i historycznego. A tego właśnie,zarówno w Pana podstawie, jak i tym bardziej w postawie niektórych członków stowarzyszenia, za bardzo nie widzać.
100 lat po Rewolucji Październikowej to właśnie dobry czas na dyskusję dotyczącą oceny tego wydarzenia. 100 lat temu były różne nurty w marksizmie i ruchu robotniczym. Lenin i Trocki byli wtedy w mniejszości, najbardziej szanowany był „papież marksizmu” Karl Kautsky, szanowany był również nieco starszy datą Bernstein. Należy więc teraz zadać sobie pytanie – kto miał rację i kto jest żywy – Lenin czy Kautsky/Bernstein i za kim dzisiaj trzeba podążać – za socjaldemokratami, którzy twierdzili od samego początku że „Październik jest martwy”, którzy kolaborując ze skrajną prawicą zamordowali Luksemburg i Liebknechta, a w poźniejszych dekadach nie mieli sobą do zaproponowania nic poza korektą kapitalizmu w paru krajach imperialistycznego centrum, możliwą tylko dzięki radzieckim czołgom stojącym na Łabie i głowicom nuklearnym wycelowanym w serce Wuja Sama?
Czy podążać za Leninem który jako pierwszy obalił kapitalizm na 1/6 powierzchni globu i zbudował przykład, który promieniował na całą kulę ziemską od Azji Południowo-Wschodniej po Amerykę Łacińską.
Październik, jako pierwsza znacząca próba wyjścia poza kapitalizm po 100 latach jest nadal żywy. Jest to podstawowy punkt odniesienia dla rewolucyjnego ruchu robotniczego, abstrachując od wewnętrznych różnic ideowo-politycznych.
Marks i Lenin pisali dużo o Komunie Paryskiej, w momencie, w którym Lenin pisał „Państwo i Rewolucję” twierdzenie, że Komuna jest martwa było nad wyraz uzasadnione, patrząc na ogromną ilość ofiar rzeźnika Thiersa – martwych komunardów. Czy jednak Lenin przedstawiał Komunę jako stosy trupów, czy jako inspirujący eksperyment społeczny? Czy twierdził że należy chylić czoła przed burżuazją i iść ramię w ramię z reakcją i głosić farmazony o „nieaktualności” i „martwocie”?
Wbrew temu, co twierdzi wielce łże-uczony ignorant Pan Strębski, ruch komunistyczny nadal istnieje. Walka klas nadal trwa, nadal w Europie istnieją partie komunistyczne o swoich reprezentacjach parlamentarnych, co rusz wyskakuje jakiś czerwony na lewo od soc-dem (Corbyn, Melenchon – przykłady z ostatniego roku-dwóch), w Polsce mimo wielkiej ofensywy wszystkich zwolenników „martwoty Rewolucji Październikowej” spod znaku falangi i krzyża celtyckiego nie udało się zdelegalizować KPP.
W tym momencie uznanie i obrona Października jest niezwykle ważna. O kwestiach taktycznych (tutaj odnosze się do krytyki SLD, choć możliwych wątków jest tu tyle co organizacji na lewicy) możemy dyskutować długo i namiętnie, obawiam się, że jednak Pan Strębski jako dziewica polityczna jest dość słabym partnerem do dyskusji na temat strategii i taktyki rewolucyjnego ruchu robotniczego A.D. 2017.
„Dziewica polityczna”, czy też jak może lepiej byłoby powiedzieć, idąc z duchem czasu i gender „prawiczek polityczny” tak jak każdy prawiczek ma po prostu mniej doświadczeń i mniej do powiedzenia. Co innego duet BB, który z niejednego pieca chleb jadł.
Pan Strębski jednak, jako apolityczny samozwańczy teoretyk przyzwyczajony, jak pisał Lenin w pracy „Krok naprzód…” do „wygodnego szlafroka”, ma jednak prawo miec swoje zdanie. Ma prawo mieć również swoje ambicje.
Pan Strębski ma prawo też przyjąć polityczne śluby czystości i stać się konsekrowaną dziewicą polityczną, a nawet wstąpić do Ruchu Kukiza.
Tylko niech Pan Strębski nie nazywa tego „marksizmem” i niech nie głosi bzdur o „martwocie” Października jako sekretarz organizacji mającej „Marksizm” w nazwie na oficjalnej konferencji.