Czy pandemia przyczyni się do wzrostu solidarności ludzkości, czy wręcz przeciwnie?
Lewica wyobraża sobie, że z powodu konieczności zabezpieczenia warunków bytu wszystkim ludziom, członkom społeczeństwa, koniecznym będzie wprowadzenie takich rozwiązań, które usprawnią proces wytwarzania i dystrybucji dóbr w skali globalnej. To byłoby racjonalne i pożądane.
Problem w tym, że klasy panujące nie muszą postrzegać tego problemu w ten sam sposób.
Nie po to w skali globalnej zwyciężyła ideologia wolnej przedsiębiorczości, żeby teraz klasa panująca brała sobie na głowę kłopot z ludźmi, którzy niespecjalnie dobrze radzą sobie w warunkach wolności rozwijania swych zdolności przedsiębiorczych, dowodzących ich przydatności dla społeczeństwa. W końcu przecież o to właśnie chodziło, kiedy podważana była ideologia komunizmu, czyli ideologia utrzymywania darmozjadów (w rodzaju górników czy innych roboli) kosztem ludzi przejawiających zdolności i umiejętności, które powinny im dawać zasłużoną przewagę w poziomie życia w porównaniu z tymi, którzy zadowalają się pracą odtwórczą, mało kreatywną, prostą, nie wymagającą szczególnego wykształcenia, dającą produkcję dóbr podstawowych, a nie tych, które pozwalają naszemu społeczeństwu pozyskiwać nadzwyczajną wartość dodatkową w kontaktach z innymi społeczeństwami z tego powodu, że koszty komparatywne produkcji zaawansowanej technologicznie są korzystne z punktu widzenia wymiany międzynarodowej.
Ten mechanizm ma tendencje do samoutrwalania, ponieważ konkurowanie korzystnymi kosztami produkcji w oparciu o niską cenę siły roboczej nie pozwalają na przezwyciężenie błędnego koła. Oczywiście, są kraje, które świecą odwrotnym przykładem. Są to takie państwa, gdzie autorytarna władza zdołała zdusić żądania siły roboczej w celu uzyskania konkurencyjnego kosztu produkcji o wyższym komponencie zaawansowanej technologii. Ponadto, takie państwo musiało czuć się swobodnym w przejmowaniu i rozwijaniu zagranicznych technologii, nie obawiając się wojny ekonomicznej i związanych z tym sankcji. W przypadku krajów tzw. obozu socjalistycznego było to niemożliwe, ponieważ autorytaryzm władzy był na stałym celowniku zachodniej demokracji monitorującej z wyjątkową uwagą odstępstwa od demokracji na cudzym podwórku. Sama przewaga technologiczna, wynikająca z zaszłości historycznych, stanowiła czynnik przewagi w utrzymywaniu w ryzach własnego społeczeństwa, które było rozbite między nie znajdujących masowego poparcia buntowników rozumiejących pułapki konsumpcjonizmu a społeczeństwo mieszczańskie, nastawione na tzw. małą stabilizację, która po okresie wojny i Wielkiego Kryzysu lat 30-tych wydawała się wartością sama dla siebie. Społeczeństwa zachodnie były jednak narażone na realny bunt. Jednak brak jasności co do wizji społeczeństwa bezklasowego, obecny w ruchu robotniczym i w teorii marksizmu, był korzeniem słabości ideologicznej socjalistycznej alternatywy.
Jak każdy nowy system, realny socjalizm miał przeszkody w postaci istnienia przyzwyczajeń i odniesień ideologicznych przetrwałych z dawnego systemu, nie mówiąc już o grupach społecznych, które niekoniecznie musiały rozumieć o co chodzi w marksizmie, skoro sami marksiści plątali się w zeznaniach. Do tego dochodziła kwestia realnych porównań – kapitalizm, w jego dynamicznej fazie, stworzył wrażenie, że społeczeństwa mogą się rozwijać w sposób ciągły, stały, ewolucyjny, zaś wzrost dobrobytu sprzyja wzrostowi samoświadomości społecznej i wyczuleniu społeczeństwa na kwestie demokracji – społeczeństwo nabrało przekonania, że wreszcie dorosło do systemu demokratycznego.
Cóż bowiem innego było dotychczas przeszkodą w stworzeniu społeczności egalitarnej, jak nie grzeszna natura człowieka? Dopiero wykształcenie i ogłada sprawiają, że człowieka można przestać traktować jak zwierzę z konieczności trzymane na uwięzi, aby nie pokazało swoich możliwości bestialstwa i zniszczenia wszystkiego, co cenne ze zwykłego poczucia zazdrości i braku zrozumienia dla wartości niematerialnych. Taki stosunek przeważa w odniesieniu do ludzi z klasy podporządkowanej, zajmującej się najbardziej przyziemną produkcją dóbr materialnych. Obserwowane empirycznie cechy charakteru owych ludzi, a więc niechęć do wykonywania przeznaczonej im pracy, niedbałość w jej wykonywaniu, niezadowolenie z niskich zarobków (wszakże sprawiedliwie oddających jakość ich pracy), ich zawiść i resentyment kultywowany z pokolenia na pokolenie – te wszystkie cechy uzasadniają niewiarę w naturę ludzką, przynajmniej w naturę człowieka nie należącego do warstw oświeconych i kulturalnych. Taka samoocena często była też udziałem samych tych ludzi, nie przyczyniając się do wzrostu ich świadomości klasowej.
Marksizm wskazał na potrzebę i konieczność zajęcia się tym wielowiekowym problemem, który w każdej formacji odradzał kwestię nierówności społecznej i sankcjonował społeczną niesprawiedliwość. W przeciwieństwie do marksizmu, socjalizm demokratycznie nastawionych ideologów ruchów burżuazyjnych w XIX wieku kładł nacisk na nierówności rozgrywające się w sferze ponadprodukcyjnej – których, oczywiście, nie brakowało. Kierownictwo ruchu socjalistycznego, opozycyjne wobec marksizmu i jego ideologicznej tożsamości odróżniającej go od socjalistów, uważało, zgodnie z wielowiekowymi tradycjami postrzegania problemów społecznych z perspektywy klas panujących (i ich sojuszników), że urządzenie społeczeństwa zgodnie z potrzebami i wyobrażeniami grup mobilnych, społecznie awansujących, a więc i najaktywniejszych, jest rozwiązaniem zadowalającym wszystkich członków społeczeństwa. Socjalizm demokratyczny, który kształtuje współczesny sposób rozumienia ruchu robotniczego i zadań lewicy społecznej, nie dostrzega z definicji sedna problemu w sytuacji grupy pracowników produkcyjnych. Ta grupa ulegała zmianie: chłopów zastąpili robotnicy. Brak rozwiązania problemu chłopstwa, a etapowe eliminowanie tego problemu przy pomocy mechanizacji pracy rolniczej, wpuszczenia kapitału do tej sfery, spowodowały nasilenie reakcyjności tej klasy, co w zalążku ujawniło się już podczas Rewolucji Francuskiej. Z tragicznymi dla owej rewolucji skutkami.
Dziś obserwujemy regres robotników pod sztandary nacjonalizmu – mechanizm jest taki sam: brak rozwiązania problemu, a udawanie, że problem społeczny można zamieść pod dywan starą śpiewką o jego technologicznym rozwiązaniu. Każda zmiana struktury społecznej skutkuje ruchliwością, która dla pewnych, zazwyczaj związanych z produkcją materialną, grup społecznych kojarzy się realistycznie z pauperyzacją i popadaniem pod jarzmo kolejnej innej formy wyzysku klasowego. Antagonizm klasowy nie znajduje rozwiązania technologicznego (automatyzacja, robotyzacja), ponieważ dotyczy relacji międzyludzkich, a nie relacji urzeczowionych. Opisywana przez Marksa automatyzacja produkcji jest opcją rozwiązania kwestii organizacji produkcji dla społeczeństwa bezklasowego, czyli następującego po efektywnej rewolucji społecznej znoszącej klasowe stosunki na rzecz bezklasowych. Nie jest to natomiast alternatywa dla rewolucji socjalistycznej, jak to usiłuje przedstawić drobnomieszczaństwo biorące samo siebie za absolutny punkt odniesienia.
Relacje społeczne nie wchodzące w zakres relacji antagonistycznych będą układały się stosownie do rozwiązania, jakie przyjmie relacja sił między przeciwnikami antagonistycznymi. Sposób zniesienia klas będzie miał zasadnicze znaczenie dla przyszłej struktury społecznej. Nie istnieje zasadniczo żaden inny konflikt społeczny, poza klasowym, który nie dałby się rozwiązać w kontekście demokratycznej negocjacji – jak to pokazuje współczesna demokracja.
Nałożenie się na te konflikty konfliktu zasadniczego, klasowego, powoduje zaostrzenie przeciwieństw i podział polityczny, który zamazuje istotę walki, ku uciesze klas panujących, które ten chaos ideowy zadowala w pełni. Mamy więc dziś wyraźny regres lewicy, która w swej drobnomieszczańskiej walce o demokrację pojmowaną jako postulat wobec kapitału i jego komitetu zarządzającego-państwa burżuazyjnego. Roszczenie nie oparte na racjonalności ekonomicznej kapitalizmu, a tylko jego tymczasowego modelu rozdzielnictwa, gdy tylko się dało to zrobić po wygraniu wojny propagandowej z „realnym socjalizmem”, znalazła się w osamotnieniu, które czyni ją podporządkowaną nurtowi liberalnemu i wrogą wobec naturalnej bazy społecznej.
Tymczasem rozwiązania prawdziwych graczy politycznych dotyczą kwestii zasadniczych, kwestii organizacji systemu produkcyjnego, tak aby był on funkcjonalny dla wielkiego kapitału i rodzin go uosabiających.
Walka o socjalizm jest walką o taką organizację systemu produkcji, który w następstwie będzie decydował o całości struktury społecznej przyszłości. Aktualny program polityczny lewicy całkowicie zamyka się w przeszłości i podtrzymywaniu modelu, warunki istnienia którego znikły wraz z kryzysem strukturalnym schyłkowej postaci kapitalizmu. Bez odwagi sięgania po nowe rozwiązania i przy kurczowym trzymaniu się starych, przeżytych form działania, lewica wymrze jak dinozaury.
Kapitał nie ma żadnego interesu w utrzymywaniu społeczeństwa konsumpcyjnego. Chodzi o to, aby przeprowadzić reformę społeczną i gospodarczą w taki sposób, aby społeczeństwa nie zbuntowały się, gromadząc wokół tej klasy, która jako jedyna może zagrozić i przejąć władzę nad środkami produkcji materialnej. Podtrzymywanie struktury drobnej produkcji i usług, których istnienie wymaga istnienia środowiska produkcji kapitalistycznej na kształt nowej przyrody, czyli gdzie racjonalność będzie wyznaczana przez ramy owej nowej natury, jest działaniem przeciwstawnym zniesieniu antagonizmu klasowego. Lewica zajmuje się więc legitymizacją porzucenia programu socjalistycznego. Takie są konkretne, polityczne skutki odmowy przez lewicę zajęcia własnej, niezależnej pozycji.
Oczywiście, część lewicowych przywódców zauważa taką potrzebę i taka potrzeba będzie się rozwijała nieuchronnie. Ale uciekający czas ma bezcenne znaczenie.
Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
9 grudnia 2020 r.