Głos Czytelnika:
„Czytając tekst [patrz załącznik] zgadzam się z wieloma tezami tam postawionymi. Razi mnie naukowość tekstu i trzymania się dogmatycznie marksizmu przynajmniej w części. Tak nie przemawia się do mas robotniczych czy nawet ich bardziej świadomej i wykształconej części.
Zastanawiam się dlaczego komuniści nie próbują przejść do bardziej praktycznego działania i wyjść poza ramy skostniałych podziałów na leninowców, stalinowców, czy trockistów, a nawet tzw. eurokomunistów. Czy na tym etapie nie warto zakopać podziały i stworzyć nowoczesną partię komunistyczną posługującą się bardziej zrozumiałym dla mas językiem, która trzymając się pewnych prawideł na nowo zdefiniuje socjalizm, czy komunizm, tym bardziej, że przynajmniej w Europie nie ma klasy robotniczej jak była jeszcze w XIX i XX wieku?
Myśl socjalistyczna w założeniu jej pierwszych myślicieli to nie dogmaty, to nie religia, a ciągle rozwijająca się nauka, Marks, Engels i inni to źródło ciągle bijące, drążące skałę, zmieniające się, a nie skała, której odpryski można znajdować tu i ówdzie i brać je takimi jakie są. Żeby jednak ludzie zrozumieli do czego dążymy, do czego aspirujemy trzeba poprawić komunikację i zmienić język jakim się posługujemy. To co mogę zrozumieć ja, absolwent ANS obyty z takim językiem, ale nie bardzo rozumie przeciętny człowiek, a już współczesna młodzież.
Teksty jakie proponujecie, to akademickie rozprawy, a nie argumenty dla przeciętnego człowieka. Chciałbym przeczytać od któregoś z Was co naprawdę dziś łączy komunistów niż co dzieli i jak przezwyciężać podziały?”
ODPOWIEDŹ GRUPY SAMORZĄDNOŚCI ROBOTNICZEJ
Rozumiemy zarzut. Powtarza się on często, chociaż zdecydowanie nie piszemy tekstów naukowych, co najwyżej – popularnonaukowe. Nie obciążamy ich bibliografią i tego rodzaju „warsztatem”. A więc:
– dziś lewica swobodnie porusza się po zawiłościach myśli Lacana, Żiżka, Bourdieu i wielu innych, których za długo byłoby wymieniać. Trudno uwierzyć, żeby na tym tle stary, dobry marksizm był daniem zbyt trudnym;
– proszę zauważyć, że nie przemawiamy tu, w internecie, do mas robotniczych, ale do czytelników P. Bourdieu itd. Może wolelibyśmy inaczej, ale jest jak jest;
– ponieważ dziś często pod pojęciem „masy robotnicze” ma się na myśli „szarych ludzi”, „zwykłych obywateli”, tudzież 99% społeczeństwa, które akurat siedzi w internecie, to faktyczny zarzut dotyczy tego, że piszemy w sposób za trudny dla „mas szarych obywateli”. No, wiecie, pisanie w sposób, który będzie trafiał do 99% społeczeństwa, jest żądaniem niespełnialnym. Ba, pisanie dla mas robotniczych było już łatwiejsze, ponieważ była to dość homogeniczna grupa, czego nie da się powiedzieć o „masach szarych obywateli”.
Musimy się pogodzić z konsekwencjami tego stanu rzeczy i starać się wypośrodkować;
– odnośnie „zakopywania podziałów”: trzeba się zdecydować czy chce Pan budować partię komunistyczną, czy partię przemawiającą do mas? Jeżeli komunistyczną, to raczej jeszcze długo nie będzie Pan przemawiał do mas. Jeśli natomiast partię przemawiającą do mas (oczywiście wszystko jest względne), to należy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy na pewno chodzi o język, czy przypadkiem nie bardziej o treść.
Masy, o ile się nie mylimy, nie wykazują się szczególnym poziomem skomunizowania. Natomiast względnie masowa lewica przemawia językiem Bourdieu i odwołuje się nie tyle do walki klas, co do ochrony mniejszości różnego typu. Ale na lewicy to właśnie stanowi większość, lewicowe „masy”, czyli jakieś niecałe 10%, licząc szczodrze i jeśli kierować się wynikami dopiero co zakończonych wyborów.
Rodzi się więc pytanie: jakim językiem mamy przemawiać do „mas robotniczych”? Biorąc Pana sugestię za dobrą monetę, powinniśmy przemawiać do mas robotniczych językiem Bourdieu, żeby być współczesną lewicą docierającą do 99% społeczeństwa, czyli do mas.
Przemawiając do „mas robotniczych” inaczej niż językiem Bourdieu, ale też nie „dogmatycznie marksistowskim bełkotem” (jak często się nam zarzuca w mniej delikatny sposób), jaki język nam pozostaje do dyspozycji?
Obawiamy się, że język populizmu – prawicowego lub lewicowego. To jedyny język, który ma szansę trafić do konkretnych mas – „mas robotniczych” – w warunkach braku partii komunistycznej, oczywiście.
Jeżeli chcemy przemawiać do „mas robotniczych” odrzucając język „mniejszościowy” (odrzucany przez „masy”, co poczuła wczoraj lewica) i odrzucając język populistyczny, pozostaje nam język marksizmu. Marksizm bowiem ma tradycję trafiania do „mas robotniczych” (jakoś nie był dla nich zbyt trudny w czasach Marksa), a jednocześnie jest taranem przeciwko populizmowi we wszelkiej postaci.
Wychodzi na to, że ci, którzy chcą przemawiać do „mas robotniczych” z założenia nie będą przemawiać językiem Bourdieu, więc pozostaje im albo język populizmu, albo język marksizmu. Różnica między interesem klasowym mas robotniczych a ich populistyczną alternatywą wymaga wytłumaczenia faktycznej różnicy interesów leżącej u podłoża możliwej podmiany. A to już nie jest proste, ponieważ populizm udaje „przyjaciela ludu”. Dlatego język, jakim przemawiamy do działaczy lewicowych nie może być łatwy. Należy bowiem podzielić włos na czworo, aby się odróżnić od populizmu. Tym bardziej znamy ograniczenia z docieraniem do „mas”. Jeżeli nie rozumieją nas działacze, to niby dlaczego mają nas zrozumieć „masy”, którym łatwiej jest zrozumieć populistyczne slogany?;
– wydaje się, że w ten sposób odpowiedzieliśmy już na kolejny problem postawiony przez komentatora: dzielą nas nie różnice języka, ale treść poglądów. Jeżeli więc mamy przezwyciężać podziały, to w sytuacji przewagi lewicy niekomunistycznej nad komunistyczną, byłoby to de facto podporządkowaniem się poglądom lewicy niekomunistycznej, która przemawia, no, do kogo? Przecież nie do mas robotniczych, bo do tych przemawiają populiści. I nie chce przemawiać do mas robotniczych, bo myśli i czuje językiem Bourdieu.
Cwany pomysł na to przezwyciężanie podziałów ma niby doprowadzić komunistów do przemawiania do mas? Te masy, które mamy w tym układzie do dyspozycji, to poniżej 10% społeczeństwa i nie obejmujące mas robotniczych.
Nic nie poradzimy. Wola Boska i skrzypce…
W IMIENIU GSR:
Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
27 maja 2019 r.