z cyklu „Bez jaj”
Na wstępie za miłośnikiem Whisky zaznaczę, że nie ma się czego bać: „Wg władz Izraela, pisowska Polska to autokratyczny reżim. A ponieważ Izrael zabrania swoim firmom sprzedaży broni reżimom, to pisy ze swoimi planami totalnej inwigilacji obywateli, odniosły sukces taki, jak zwykle. Pegasusa nie będzie” (https://www.facebook.com/maciej.sierpinski.3/posts/5000913853272309).
Przekonał się o tym zajadły w nienawiści Tymoteusz Kochan, który idąc śladem ojca załatwił mnie zwykłym banem. Jego stary w 100. rocznicę Rewolucji Październikowej ukrył się przed nami „skutecznie” na Facebooku, mając ówczesną wiceprzewodniczącą Stowarzyszenia Marksistów Polskich za nic. Po tym akcie niebywałej obywatelskiej odwagi nasze drogi z Przewodniczącym i Sekretarzem Generalnym Stowarzyszenia Marksistów Polskich rozeszły się, jak się wydawało wówczas, na zawsze.
Niespodzianki jednak się zdarzają.
Oczywiście – ponieśliśmy wówczas niepowetowane do dziś straty w postaci utraty solidnego portalu „Dyktatura Proletariatu” z naszym życiowym dorobkiem, który Sekretarz Generalny SMP zlikwidował jako „swoją prywatną własność”. Do dziś na lewicy – o ile mnie nie myli pamięć – tego czynu nikt nie osądził. Teraz młody rzuca się w ramiona Ewy.
Nie płacz, chłopcze, zdarzają się niespodzianki. Coraz częściej – to pierwsza z rzędu.
Przejdźmy do drugiej – istotniejszej zarazem.
Wczoraj jeden z charyzmatycznych liderów polskiej radykalnej lewicy – rodem z pogrążonej w nienawiści warszawki – zaczął piać pod naszym „Przeglądem wojsk”. Dla utrudnienia – krótki cytat z jego recenzji, ograniczający się do bezładnego „strumienia świadomości”, niby mojej. A oto moja odpowiedź z profilu Ewy (dawno mnie zablokował):
„NO TO MACIE PROBLEM
Skoro nie skomentowałeś poprzedniego felietonu Włodka dotyczącego Mietka Rakowskiego, a przy najnowszym masz do powiedzenia tyle co zawsze – wnioskuję, że macie problem. Zwyczajnie na to cię nie stać:
Wróć do swoich żołnierzyków.”
Chyba wiecie o kim mowa?
Po czym przerwał dalszy dialog. Niemniej, ta zwięzła dyskusja zdążyła już zaistnieć na „ścianie”. Nie wiem czy w międzyczasie ktoś powstrzymał go od samobójstwa (czytaj: od rozmowy z nami). Faktem jest, że po dłuższej chwili całość wraz z moim felietonem, przesłanym mu, ma się rozumieć przez Ewę, wykasował.
Na jego profilu zostało jedynie nasze wspomnienie o Mietku.
Pozwolę sobie tu i teraz odpowiedzieć na jego tradycyjną już ironię – dla niego wciąż jesteśmy przecież „Amiszami lewicy”. Pokrótce wyjaśnię zdezorientowanej publiczności o co tak naprawdę w tym felietonie chodzi. Przy okazji dodam, że ideowa prawica przez moment tylko miała problem z jego zrozumieniem. Ale ta chwila, jak mi się wydaje, zaważyła na sprawie.
Jako pierwszy czerwonym sercem zalajkował „Przegląd wojsk” Łukasz Marcin Jastrzębski.
Usunął go ze swojego profilu mniej więcej równocześnie z charyzmatycznym lewakiem. Nieco dalej poszedł Jacek Cezary Kamiński, lewoskrzydłowy nieistniejącej już geopolityki.org Mateusza Piskorskiego i Konrada Rękasa. Ten usunął nawet „Ciszę nad trumną” i zabezpieczył się przed publikowaniem kolejnych naszych felietonów i artykułów na swoim profilu. Najwyraźniej szefowie Jacka C. Kamińskiego z polityki.org i liderzy prorosyjskiej „złej Zmiany” ZATRĄBILI NA TRWOGĘ.
Jeszcze czegoś takiego nie widziałem, ale pewnie jeszcze nie raz zobaczę.
Zainteresowanym wyjaśnię co to znaczy. Zwracaliśmy na to uwagę nie raz i nie dwa. Zwyczajnie chodzi o penetrację radykalnej lewicy przez ideowych endeków. Jacek Cezary Kamiński i Mateusz Piskorski już dawno wtopili się w to bagno. Zręcznie operuje tu również Konrad Rękas – o pozostałych endekach i endekokomunistach już nie wspominając. Do tego grona – nie muszę chyba dodawać – zalicza się również Łukasz Marcin Jastrzębski.
I tak oto przechodzimy do wspomnianego felietonu, który wstrząsnął radykałami z obu stron Bugu, w tym obrońcami Putina i Łukaszenki.
Wyjaśniam: w zagajeniu do wspomnianego felietonu popełniłem, jako emerytowany podporucznik rezerwy celowy błąd, dezinformując wraże oddziały. Wskazałem inną „dużą przeszkodę wodną”. Tym samym rosyjski zwiad wysłałem nad Wartę, gdy wojsko polskie w ramach ćwiczeń Tumak-1 forsowało Narew (patrz: komunikat PAP, Szef MON o ćwiczeniach Tumak-21: silny znak, że wojsko wraca na wschodnią granicę).
ZACHOWAŁEM SIĘ HONOROWO!
Obędę się i teraz bez medali. Swego czasu jako jeden z nielicznych nie przyjąłem nagrody z rąk ministra Kazimierza Ujazdowskiego za wkład w zbożne dzieło „Solidarności” – oczywiście nie przypadkiem. W Stanie Wojennym, prowadząc krecią robotę, nigdy się przecież z „Solidarnością” nie utożsamiałem. Nie to co frondujący Piotr Ikonowicz, który wówczas ubiegał się o względy Dyrekcji. Z „Hartownią” było inaczej. To nie jakiś „MIŚ” czy „Robotnik – pismo członków MRK’S’ „. Nie mówiąc już o „Metrze” i pismach Grupy Samorządności Robotniczej.
Zdaje się, że przy okazji kolejnej wyprawy na Moskwę odkryłem sporą siatkę tłustych karasi, która od lat penetruje skutecznie polską radykalną lewicę – częściowo za jej przyzwoleniem i korzyścią.
NASZYM ZDANIEM, NA DŁUŻSZĄ METĘ TO SIĘ ZWYCZAJNIE NIE OPŁACA.
Czy mam wymieć wszystkich umoczonych w mule?
Pozdrawiam Towarzysza Michała z Odrodzenia Komunizmu. Konstantin Siomin nigdy ci tego nie wybaczy – podając pomocną rękę tobie – włożył ją do nocnika.
STĄD SMRÓD NA OBIE STRONY BUGU I FETOR ROZKŁADAJĄCYCH SIĘ CIAŁ.
Nie chodzi mi o uchodźców.
Czasem szkoda nawet utalentowanych stalinowców, ale – wojna to wojna.
70 tysiącami subskrybentów, którzy na rozkaz Borysa Kagarlickiego i Gieorgija Fiodorowa – BANUJ I HAKUJ КРЕМЛЕВСКОГО БОТА! – ruszyli na nas z banami i hakami w rękach – w trakcie wspomnianej już USTAWKI MIĘDZY MARKSISTAMI – ze względów aż nadto zrozumiałych skutecznie zajęła się rosyjska policja.
Co z tego, że Gieorgij zbanował mnie już zawczasu w trakcie pamiętnej „КАМПАНИИ МЕЧТЫ”.
My zaś bez przeszkód dotarliśmy do Uralu.
Teraz zwartym szykiem wkraczamy do Jekaterynburga.
Nasze kolumny, żądne krwi rosyjskich nowoczesnych marksistów, prowadzi Omega Doom – ma się rozumieć w imię Róży… Luksemburg.
За мной, московские и питерские каналии!
Jeszcze was trochę pozwodzę – zapraszam do wspólnej jatki:
Niech mi się żaden ruski zespół, dajmy na to „Aria”, nie podszywa się pod BY effect.
Z nami nie ma żartów.
Antonio das Mortes
27 listopada 2021 r.