z cyklu „Jaja jak czerwone berety”
Jeden z moich znajomych na Facebooku, ukraiński posttrockista z Odessy, wypatrzył bunt na okręcie „raszystów”. Tradycyjnie poszło o zupę z… robakami. Zapewne się dziwi, że mnie to nie rusza. W końcu przyjąłem ten fake-news obojętnie. Wbrew powszechnej opinii rusza i to jak. Po pierwsze, straciłem już pracę. I to jaką! Ile bym nie robił i tak nie wyciągnąłbym z niej więcej niż kilkaset złotych, góra 800. Ostatnio 400. Daleko mi do strat naczelnego „Myśli Polskiej”. Zresztą nikt mnie z roboty nie wywalił – sam zrezygnowałem.
Wszystko przez radiową „Trójkę”, od której mój osobisty kierowca nie mógł się oderwać. Wręcz przeciwnie – na wiadomości dawał radio na cały regulator. Skrócone – co półgodziny, pełne – co godzina. I tak 6 godzin dziennie i 5 dni w tygodniu!!!
Gdy po kolejnym spięciu przestawił na „dwójkę” zamiast przełączyć na neutralną muzyczkę, po nieudanych pertraktacjach spróbowałem wyskoczyć w biegu. Drzwi się zacięły, a „dwójka” przeskoczyła na „trójkę”. Kierowca wreszcie załapał, że coś jest ze mną nie tak – więc zjechał na pobocze.
Krótkie rozstanie to niewątpliwie wielka zaleta tej pracy. Przy tak wielkich zaletach nie warto mówić o wadach. Zwłaszcza, że mojego miejsca na razie nie zajmie żaden przybysz zza miedzy. I to na dziś jest faktem nie do obalenia. Kierowca robi teraz za nas obu. Nic dziwnego, że się obraził. I w duchu domaga się od rządu właściwych regulacji, choćby specjalnych dopłat dla pracowników zza miedzy.
Kto by w tej branży liczył na szefa, którego firma podobno robi na straty. W końcu to nie była limuzyna rządowa. Zatarg między kapitanem krążownika szos (busa) a majtkiem wreszcie znalazł swe szczęśliwe zakończenie. Cała robota spadła na kierowcę, a ja se bykiem leżę… przynajmniej dodatkową godzinkę, na którą się załapał kapitan.
Za frajer – godne podkreślenia.
I tak będzie do usranej śmierci – jego, oby nie tych, co wozi. Szkoda niepełnosprawnych dzieci.
Dość straszenia wojną i fake-newsów zza Buga!!!
Wreszcie doceńcie – jednoosobowy bunt na okręcie.
Niech żyje rewolucja!
I żyję – wiążąc koniec z końcem.
I czasu mam wreszcie tyle, co trzeba.
Niejednego dopadnę na lewicy .
Eeee, żartowałem, jeśli już to hurtem.
Oczywiście nie wyłączając ruskich.
Ukraińców mogę zrozumieć – w takiej sytuacji może odbić wszystko.
Ale jak tu odbić Krym?
Włodek Bratkowski
20 marca 2022 r.