O ile dobrze rozumiemy wątpliwości Pawła Kotrasa (patrz: dyskusja pod tekstem „NA PIERWSZY RZUT OKA NIE WIDAĆ, ŻE CIĘ KOCHAM” na „Dyktaturze Proletariatu” (https://www.facebook.com/dyktaturaproletariatu/posts/4199332056836716), dla Pawła nie jest wystarczająco jasne, czy liczmy na rozgrywanie sprzeczności interesów mocarstw, co przyczyni się do osłabienia systemu imperialistycznego.
Primo, sprzeczność interesów mocarstw imperialistycznych jest obiektywna i to ona jest podłożem wojny, a nie żadne tam prawo Ukraińców do samookreślenia i swobodnego wyboru sojuszy. Mocarstwa dały temu wystarczająco wyraźnie wyraz podczas wydarzeń 2013/2014 r. Ukraińcy mają prawo do wolnego określania sojuszy, pod warunkiem, że będzie to peryferyjny sojusz z zachodnim kapitałem.
Ale, secundo, aby wygrywać sprzeczności w obozie przeciwnika, trzeba jeszcze coś sobą reprezentować. Bzdury w rodzaju sugerowania nam, że niby lokujemy poparcie po stronie „słabszego” czy sprowokowanego do podjęcia działań zbrojnych, świadczy o niezrozumieniu tekstu. Liczenie na taki mechanizm osłabiania systemu imperialistycznego graniczy z infantylizmem. Nie tani sentymentalizm, ani nawet wybujałe poczucie sprawiedliwości, jest tu kryterium. Ani traktowanie żadnej ze stron jako pionka w grze poczuwającej się do jakiejś nadzwyczajnej mocy lewicy (bo niby moc daje jej potencjał intelektualny).
Lewica nie ma ani siły, ani potencjału intelektualnego, aby tu cokolwiek rozgrywać.
A już całkowicie jasne dla nas jest to, że Paweł nie potrafi odczytać naszego alternatywnego sposobu rozumowania. Jest nim program zbudowania lewicy, która zdołałaby sprostać obecnemu wyzwaniu. Co z tego, że obiektywnie sytuacja rozwija się tak, że gra imperializmu staje się przejrzysta, skoro nie ma lewicy zdolnej do podjęcia programu socjalistycznego.
Tak, dzisiejsza lewica ulokowała szczyt swoich ambicji w dążeniu do odbudowy systemu demokracji burżuazyjnej raz państwa socjalnego, nie dostrzegając, że jest to utopia. Utopia – ponieważ jej realizacja jest programowo uzależniona od sukcesu ekonomicznego gospodarki kapitalistycznej. A jest tak dlatego, że grupą społeczną, na jaką stawia lewica nie jest tą, którą Marks wskazywał jako na klasę, której wyzwolenie wymagało zniesienia antagonizmu w sferze produkcji, a nie podziału.
Dlatego naszą linią jest odtworzenie lewicy marksistowskiej.
Wszystkie tendencje lewicy ustosunkowując się do „konkretnej sytuacji” pomijają ten aspekt. Dlatego ich oświadczenia sprowadzają się do doradzania imperialistom, co powinni zrobić, aby osiągnąć zakończenie wojny. Z ich pozycji programowej nie widać, że imperializm nie chce zakończenia wojny, on dopiero się rozkręca. Jeśli komuś się wydaje, że na Ukrainie skończy się wojenna zawierucha, to jest niepoprawnym optymistą.
Lewica – od radykalnej do systemowej – uważa, że chodzi o konflikt między demokracją a jej brakiem. Powtarzamy, że Europa nie jest w stanie strawić takich kąsków, jak Ukraina, a co dopiero Rosja, w charakterze kolejnych podmiotów politycznych i ekonomicznych. A jeżeli te państwa nie mają szans na status państw suwerennych politycznie i ekonomicznie, to stają się polem przetargu, bynajmniej nie między sobą.
Lewica wszelkiego rodzaju zamyka się w postrzeganiu bieżącej sytuacji jako rozgrywającej się między Rosją a Ukrainą. A gdzieś w tle są mocarstwa imperialistyczne. Zauważamy, że są wśród nich różnice opinii co do oceny sytuacji. Ich wzajemna gra oparta na rywalizacji jest dużo bardziej niebezpieczna, dlatego obecna wojna jeszcze na obrzeżu Europy jest tylko przygotowaniem do walki o hegemonię między prawdziwymi podmiotami. W zależności od przebiegu obecnego konfliktu kształtują się bloki.
Podobnie jak w przypadku narastania obiektywnej sytuacji poprzez prowokacje i presję Rosja poczuła się zmuszona podjąć kroki militarne, tak rozwój wypadków i narastanie obiektywnych czynników doprowadzi do sytuacji, w której luźne dziś jeszcze bloki poczują się zmuszone do działań.
Czy ktoś z dzisiejszych oburzonych jeszcze na parę dni do wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej podejrzewał, że konflikt tak naprawdę wybuchnie? A przecież obserwowano rosnące zgromadzenia wojsk po obu stronach, przecież składano obietnice Ukrainie i dosyłano broń oraz kadry ekspertów. A jednak nieomal wszyscy byli przekonani, że na napinaniu mięśni się skończy. A przy okazji tej napinki Ukraina załatwi ostatecznie problem z Donbasem. Że zostanie to załatwione w ramach wojny na tych terenach. Ta wojna zajęłaby miejsce w gazetach obok wiadomości sportowych lub o pogodzie. Tymczasem wyszła wojna, która zaczęła okupować nagłówki głównych wydań.
Lewica, która powtarza slogany o tym, że imperializm generuje wojny, tak jak słońce generuje ciepło, w praktyce sądziła, że demokratyczny etap rozwoju imperializmu dopuszcza wyłącznie lokalne konflikty zastępcze, które – nawet jeśli generują setki tysięcy ofiar – to są bez znaczenia poza pretekstem do organizacji kilkuosobowych pikiet. Prawdziwą kwestią dla lewicy pozostaje radykalizowanie demokracji w Centrum. Jeżeli zachodnia lewica mówi o orientalizmie, to nie zauważa jej w swoim światopoglądzie.
Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
4 marca 2022 r.