Zwolennicy wolnego rynku nie chcą widzieć, że logika własna działania mechanizmu wolnego rynku prowadzi nieuchronnie do koncentracji kapitału i do monopolizacji. Konsekwentnie, walka ze skutkami działania wolnego rynku jest prowadzona przy pomocy sprzecznego z mechanizmem wolnorynkowym ustawodawstwa antymonopolowego. Co więcej, działanie ustawodawstwa nie prowadzi do restauracji całkowicie wolnego rynku, ale do kumulacji norm prawnych mających na celu ratowanie niemożliwego do uratowania bez cofania się w epokę przedkapitalistyczną wolnego rynku.
Tu właśnie jest pies pogrzebany. Zwolennicy wolnego rynku mają jednak do pewnego stopnia rację, kiedy postulują możliwość istnienia mechanizmu wolnego rynku, który nie będzie prowadził do jego degeneracji w monopol lub jakąś formę oligopolu. Mechanizm działania rynku nie jest mechanizmem oderwanym od reszty stosunków społecznych. W epokach przedkapitalistycznych, wolny rynek nie prowadził do monopolu, ponieważ sposób produkcji nie był związany z maksymalizacją zysku, a więc z kumulacją kapitału, co prowadzi nieuchronnie do dysproporcji we wzroście poszczególnych kapitałów indywidualnych.
Powrót do wolnego rynku, który nie będzie degenerował się w rynek monopolistyczny, a więc niewolny, musi z żelazną koniecznością prowadzić do postulowania powrotu do epoki przedkapitalistycznej. To znaczy, do gospodarki stabilnej, zrównoważonej i rozwijającej się bez mechanizmu kapitalistycznej dynamiki. Każdy proces z dialektyczną nieuchronnością prowadzi do swego kresu, czyli do zetknięcia się ze sprzecznością wewnętrzną, uniemożliwiającą kontynuację dotychczasowej zasady funkcjonowania danego organizmu, w tym społecznego. Jednak w formacjach przedkapitalistycznych dialektyka rozwijała się dużo wolniej, niezauważalnie przechodząc w nowy sposób produkcji. Kapitalizm jest formacją ustrojową, która zasadza się wręcz na zwielokrotnieniu dynamiki procesu społeczno-ekonomicznego. To jest dla społeczeństwa jednocześnie szansa i zagrożenie.
Szansę zmiany społecznej w kierunku stworzenia społeczeństwa bezklasowego zauważył w kapitalizmie Karol Marks. Do obiektywnych mechanizmów, które wspierają taką analizę, dotyczących niespotykanej wcześniej kumulacji bogactwa materialnego, pozwalającego na dokonanie takiej zmiany, można dodać fakt, że niezwykła dynamika rozwoju kapitalizmu idzie w parze z koniecznością równie szybkiego i radykalnego wzrostu ludzkiej świadomości. Faktem jest, że kapitalizm daje możliwości takiego opanowania sił przyrody, które przerastają poziom przygotowania ludzkości do przejęcia odpowiedzialności za kontrolowanie procesów dotychczas wymykających się ludzkiej woli.
Stoimy więc na rozdrożu. Jedna z dróg zawraca w stronę społeczeństwa klasowego, podporządkowanego obiektywnym, ponadspołecznym mechanizmom i prawidłowościom rozwoju. Plusem tego rozwiązania jest to, że ludzie będą mogli się cieszyć pełnią wolności, tj. postępowaniem w pełni spontanicznym, bez konieczności zwracania uwagi na konsekwencje, które – zgodnie z dialektyką – będą się objawiały z ogromnym opóźnieniem w stosunku do działań.
Pełna wolność będzie się objawiała w sposób zróżnicowany w odniesieniu do różnych klas i grup społecznych. Ponieważ klasy pozostaną w tym modelu, to klasy poddane, zniewolone normalnym wyzyskiem, będą mogły się zachowywać w pełni spontanicznie, czyli spontanicznie buntować się i spontanicznie podlegać masakrom towarzyszącym tłumieniu owych buntów. To klasy panujące będą zachowywały ograniczoną kontrolę nad kierunkiem rozwoju społecznego. Starcie racji obu stron będzie się odbywało w ramach takiego stosunku sił, który nie pozwoli na destabilizację danego modelu społeczeństwa. Bunty będą się rozmywały w konformizmie wobec istniejącego status quo, zaś zmiana będzie następowała bardzo powoli i wytwarzała w związku z tym nowe formy zniewolenia społecznego, bardziej postępowe, bardziej inkluzywne od poprzedzających, ale nie zmieniające istoty sprawy, a mianowicie społeczeństwa w swej istocie klasowego.
Konieczność istnienia społeczeństwa klasowego nawet w przypadku ewolucji procesu historycznego w kierunku postępu wynika z faktu, że rozwój społeczeństwa odbywa się w środowisku naturalnym, przyrodniczym. Przyroda dostarcza nam środków pozyskiwania bogactwa materialnego, które stanowi o poziomie rozwoju społeczeństwa. Dlatego też sposób produkcji odnosi się do naszej, społecznej relacji wobec Przyrody. W sposobie produkcji na styku społeczeństwo – przyroda plasuje się klasowy konflikt antagonistyczny. W odróżnieniu od sprzeczności i konfliktów interesów najbardziej różnorakich, konflikt antagonistyczny dotyczy samej istoty istnienia społeczeństwa. Konflikty oparte na sprzecznościach interesów będą istniały w każdym społeczeństwie, natomiast możliwe jest zniesienie antagonizmu klasowego. Do tego przygotowuje nas cała historia ludzkości z jej motywem przewodnim, a mianowicie wzrostem społecznej świadomości.
Kapitalizm jest tego najlepszą ilustracją. Dominacja nad przyrodą czyni problematyczną możliwość działania spontanicznego, nie liczącego się z kosztami społecznymi i przyrodniczymi. W przeciwnym przypadku, piłka jest krótka – grozi to załamaniem ekologicznym i powrotem do epoki jaskiniowej, co pozostaje nadal realizacją mechanizmu dialektyki. Każde rozwiązanie dialektyczne jest adekwatne do poziomu natężenia antagonizmu (sprzeczności dialektycznej). Im bardziej nabrzmiała sprzeczność immanentna danemu procesowi, tym bardziej radykalnie przeciwstawna jest antyteza prowadząca do syntezy przezwyciężającej ową sprzeczność dialektyczną. Charakter sił przeciwstawnych określa charakter rozwiązania danej sprzeczności.
Wynika stąd bardzo prosty wniosek: jeżeli spontaniczne postępowanie grozi trwałą zmianą warunków, to pojawia się naturalna tendencja do oceny, tj. do wartościowania tej zmiany. Zmiana może bowiem być odbierana pozytywnie lub negatywnie. I tak w przypadku wolnego rynku mamy do czynienia z sytuacją, w której wolna konkurencja prowadzi do swego zaprzeczenia. Zwolennicy przywrócenia wolnego rynku muszą więc podjąć działania prowadzące do przywrócenia stanu poprzedniego i bynajmniej nie są to metody spontaniczne, ale celowe, świadome, podjęte dla osiągnięcia celu, który wykracza poza prosty i zrozumiały, egoistyczny interes własny poszczególnych uczestników rynku. Mamy bowiem sytuację, w której najsilniejsi gracze nie muszą zmieniać reguł gry i mogą nadal kierować się spontanicznym interesem własnym, której to możliwości (przywrócenia dla wszystkich możliwości postepowania spontanicznego, a więc wolnego) chcą reformatorzy monopolistycznego rynku.
Przezwyciężenie monopolizacji rynku dokonuje się więc metodami regulacji prawnej, co jest zwyczajowym sposobem postępowania w sytuacji sprzeczności społecznej. Kiedy pojawia się problem, w którym pojawia się sprzeczność interesów społecznych, istnieje tendencja do tworzenia reguł prawnych, które mają ów problem (sprzeczność) rozwiązać. Ponieważ system prawny nie może z definicji rozwiązać wszystkich problemów, które pojawią się w przyszłości, albowiem konflikty w ramach każdego procesu dialektycznego zawsze i niezmiennie wyrastają ze sprzeczności zawartych w rozwiązaniu poprzedniego okresu, następuje swoiste uwiecznienie permanentnego konfliktu w ramach racjonalnego państwa opartego na prawie. Pojawiają się nowe regulacje, które odpowiadają na luki w istniejącym stanie prawnym, wynikające z normalnego toku ewolucji procesu społecznego.
Problem w tym, że nie mamy już do czynienia z wolnością.
Wolność, czyli spontaniczność postępowania nie liczącego się z konsekwencjami (co jest definicją wolności indywidualnej, charakterystycznej dla zindywidualizowanego społeczeństwa burżuazyjnego), przestaje odnosić się do sytuacji dowolnego członka społeczeństwa. Społeczeństwo oparte na poszanowaniu reguł prawnych przestaje być społeczeństwem wolnym. Albowiem prawdą jest, że reguły prawne ograniczają także i najsilniejszych graczy, którzy mogliby spokojnie potraktować siebie jako grupę stojącą ponad prawem. A więc mogącą postępować zgodnie ze swą arbitralną wolą, kierując się własną racjonalnością. Albowiem spontaniczność nie oznacza braku racjonalności. Abstrahujemy od osobowości chorych. W przypadku modelu wolnego rynku każda jednostka biorąca udział w konkurencji kieruje się racjonalnością indywidualną, ale zawsze racjonalnością. Suma racjonalności indywidualnych składa się na racjonalność ogólną, co jest kwintesencją dialektyki. Pogodzenie wolności ze spontanicznością działania zakłada istnienie szerszych ram, w których efekty działań spontanicznych, prowadzące do przeciwstawnego do zamierzonego wyniku, zakłada więc to, że owe wyniki, efekty działań stają się elementami sprzeczności tworzącej się na wyższym poziomie. I rozwiązywanej na wyższym poziomie, który niekoniecznie jest satysfakcjonujący dla naszej percepcji świata i naszego w nim miejsca.
Na przykład, zmiany klimatyczne i narastające konflikty prowadzące do wojen i kryzysów, które stają się nie do opanowania przez ludzkość, prowadzą obiektywnie do katastrofy eliminującej czynnik rodzący owe sprzeczności, a więc społeczeństwa ludzkiego. Z perspektywy homeostazy obejmującej wyższy poziom istnienia Ziemi i kosmosu nie ma tu większego problemu niż w przypadku sporu dwóch przedszkolaków. Tylko na poziomie powstania sprzeczności dialektycznej rozwiązanie jawi się jako praca antytezy (zagłady ludzkości), bez rozwiązania w postaci syntezy. Co prowadzi różnych myślicieli do zaprzeczania istnieniu logiki dialektycznej, która miałaby ontyczną przewagę nad logiką formalną.
Regulacje prawne mają na celu (uświadamianym bądź nie) utrzymania działania logiki dialektycznej na poziomie ludzkim, tj. na niedopuszczeniu do syntezy na poziomie ponadludzkim, traktującym ludzkość jako epifenomen pewnego rozwoju, który nie zostanie przerwany tylko dlatego, że gatunek ludzki postanowił sam siebie zniszczyć. Oczywiście, żaden gatunek ludzki nie postanowił siebie wyeliminować, ale w ramach wolnego działania, które kieruje się spontanicznym, egoistycznym interesem, doszliśmy do węzła dialektycznej, antagonistycznej sprzeczności, która przekracza ramy zwykłej sprzeczności, rozwiązywalnej na danym, konkretnym poziomie. Regulacje prawne usiłowały od zarania istnienia społeczeństwa ludzkiego utrzymać ludzkość na najwyższym poziomie gry w dialektykę – tj. wyeliminować wyższy poziom tej gry.
Dialektyka jest subtelną grą między wolnością a determinizmem, które są nierozłączne niczym dwie strony tego samego medalu, niczym Yin i Yang. Dlatego warunkiem rozwiązania antagonistycznej sprzeczności dialektycznej jest ograniczenie wolności. Jeżeli ludzki rozum jest najwyższą formą percepcji rzeczywistości, a tylko brak chwilowy możliwości ogarnięcia całości zjawisk w ich bogactwie powoduje popełnianie błędów wyboru, to ludzki rozum przyjmuje na siebie rolę czynnika determinującego, którą do tej pory przypisywaliśmy Naturze. Tylko dlatego, że nie byliśmy w stanie opanować Natury. Dlatego spontaniczne postępowanie człowieka w warunkach Natury jest prawzorcem wolności. Jest to związane z niedoskonałością rozumu, jego pozostawaniem na niższym stadium rozwoju. Opanowanie Przyrody przez Rozum sprawia, że Rozum staje się czynnikiem determinującym dla Natury. To oznacza, że pełnia wolności przemieszcza się do Natury, zaś społeczeństwo ludzkie, oparte na Rozumie, staje się domeną determinizmu, czystym destylatem braku wolności. Każdy nasz krok musi bowiem kierować się przewidywaniem skutków, jakie nasz wybór będzie miał dla zewnętrznej rzeczywistości. Jeżeli Yang, tj. aktywny Rozum, przejmuje rolę czynnika determinującego, to logiczną konsekwencją jest możliwość zniszczenia Natury. W poprzednim przypadku, w którym to Natura była czynnikiem determinującym, a Rozum wciąż jeszcze zachowywał się spontanicznie, to Rozum (ucieleśniony w gatunku ludzkim) mógł ulec zniszczeniu. Teraz rzecz uległa odwróceniu.
Wedle chińskiej mądrości starożytnej, normalnym jest, kiedy czynnik bierny pełni rolę czynnika determinującego. A więc stanowi podłoże, na którym czysta spontaniczność może się rozwijać, ponieważ ma swoje ograniczenie (determinację) w rzeczywistości, która ma zdolność stałego doradzania się w postaci utrzymującej jej istotę. Natura ma tendencję do odradzania się i różnicowania gatunkowego. I czyni tak zawsze, dopóki Rozum – poprzez swoje działanie – nie zmieni prawidłowości, której Natura podlega. Opanowanie Natury jest kompletne, kiedy Natura zmienia swoją istotę. Uzyskując wolność absolutną podlega tylko takiemu ograniczeniu, jakie jej nada czynnik ją determinujący – Rozum. A dla Rozumu z zasady nie ma żadnego ograniczenia. Czynnik nieograniczony niczym, wolny z definicji, zaczyna tworzyć reguły determinizmu obowiązujące czynnik Natury, która już go nie ogranicza, ponieważ sama zaczyna działać spontanicznie i nieprzewidywalnie.
Dla pocieszenia możemy powiedzieć, że sytuacja wcale nie jest jakaś przerażająca z perspektywy starożytnych Chińczyków, ponieważ prowadzi do ustanowienia Wielkiej Jedni, która tak naprawdę jest dojściem dialektyki do swego kresu, polegającego na tym, że antagonizm doszedł do takiego poziomu, że nie ma już wyższego, który by go spacyfikował. To znaczy, ponieważ strona aktywna, determinująca, stała się stroną bierną, mieszczącą i neutralizującą sprzeczności, nie ma już ruchu, a więc nie może się dokonywać żadna przemiana. Oczywiście, w tej Wielkiej Jedni istnieje potencjał ruchu, który rozwija się jako wymiar czasu, co oznacza, że proces nie został tak naprawdę zahamowany, ale wyhamowany tak bardzo, że jest niedostrzegalny przez zewnętrznego obserwatora.
I wszystko zaczyna się od początku. Ale nie jako proste powtórzenie, ponieważ proces minimalne różnice rozwijają się z czasem w wielkie.
Dialektycznym przezwyciężeniem gospodarki opartej na wolnym rynku kapitalistycznym jest gospodarka planowa, która stanowi nie tylko zaprzeczenie tego mechanizmu, ale przeciwstawienie się mu w celu wyeliminowania sprzeczności (monopolu silniejszych graczy), jakie generuje nieodmiennie wolny rynek, i rozwiązanie problemu na wyższym poziomie. Ten wyższy poziom zachowuje mechanizm rynkowy, ale w postaci zredukowanej do takiego obszaru, w którym generowane przezeń sprzeczności nie wpływają na destabilizację poziomu gospodarki planowej. Gospodarka planowa przyjmuje na siebie funkcję pośrednika między społeczeństwem a otoczeniem naturalnym, niezbędnym z tego względu, że żywiołowe działania wobec przyrody działają na nią destruktywnie. Co zostało stwierdzone i przyjęte jako data w oglądzie naszej rzeczywistości.
Reasumując: prawica konserwatywna (w tym populistyczna) proponuje jako rozwiązanie powrót do mechanizmów sprzed kapitalizmu, gdzie spontaniczne działania na rynku nie wpływały na jego ogólny mechanizm w sposób widoczny gołym okiem i wydawały się co jakiś czas przywracać działanie pierwotnego, konkurencyjnego mechanizmu. Warto jednak zdawać sobie sprawę z tego, że mechanizm rynkowy w epoce przedkapitalistycznej był ograniczany przez elitarny (arystokratyczny) system społeczny, który narzucał rynkowi pozostawanie na poziomie podporządkowanym interesom arystokracji. Ustanawiał pewne narzędzia regulacji odgórnej rynku, sprawiając, że gracze zyskujący przewagę na rynku nie mogli w ramach systemu feudalnego przekształcać środków pieniężnych w kapitał. Dlatego zresztą konieczne były rewolucje burżuazyjne, aby uwolnić gospodarkę z tego krępującego ruchy gorsetu. Mówiąc prosto, każdy, kto zdobywał przewagę na rynku odbijał się od szklanego sufitu feudalnych stosunków społecznych i nie mógł swojej wywalczonej przewagi wykorzystać. Po upadku stosunków feudalnych, burżuazja natychmiast zdobyła wszystkie pozycje społeczne, których nie mogła dotychczas zająć, ponieważ posiadane środki pieniężne nie były kapitałem, a więc nie mogły posłużyć do reprodukcji społecznej, jak to było w przypadku ziemi i rolnictwa. Kapitał stworzył narzędzie, które posłużyło do zapośredniczenia eksploatacji przyrody przez przemysł.
Niemniej w sumie wciąż chodzi o to samo – o pozyskiwanie od przyrody środków przeżycia. Logiką kapitału pozostaje odrywanie akumulacji kapitału od działalności produkcyjnej, czyli od ziemi. Mówiąc „ziemia” mamy na myśli całą przyrodę w jej relacji ze społeczeństwem ludzkim.
Systemy produkcji przedkapitalistycznej pozostawały ściśle związane z ziemia, a więc z produkcją. Tu przyroda narzucała pewne ograniczenia związane z naturalnymi cyklami przyrodniczymi. Kapitalizm zniósł większość tych ograniczeń, co jednak jest związane z przyspieszeniem wyniszczania zasobów przyrody.
Teoretycznie pozostają nam dwa wyjścia z sytuacji. Pierwsze już wymieniliśmy – konserwatywny projekt wycofania się do mechanizmu gospodarczego z epoki przedkapitalistycznej. Istotą systemów klasowych przedkapitalistycznych, jak już wspominaliśmy, jest zepchnięcie pracy produkcyjnej do poziomu, w którym bezpośredni producenci będą żyli w świecie zdeterminowanym. Podobnie jak w epoce feudalnej czy niewolniczej, obiektywna ograniczoność produktywności przyrody będzie ograniczeniem dla klas i warstw podporządkowanych, zaś obfitość będzie dotyczyła elity, której egoistyczny interes poparty żywiołowym i nieograniczonym działaniem, nie hamującym się względami ogólnymi, a więc i ekologicznymi, nie będzie w stanie naruszyć równowagi naturalnej. A to ze względu na wąskość grupy elitarnej. Na tym wszakże opierała się zrównoważona gospodarka w epoce przedkapitalistycznej, będąca jednocześnie podstawą woluntaryzmu klas panujących.
Rzecz jasna, ten model jest sprzeczny z instytucjami demokracji, które są wartością lewicy. Demokracja oznacza, że nie ma elit i wszyscy jedziemy na tym samym wózku.
Lewica radykalna poszukuje w swojej tradycji odpowiedzi na te trudne dylematy i wskazuje, że Ziemia może jeszcze wyżywić znacznie większą liczbę mieszkańców. Gorzej z odpowiedzią na pytanie o jakość życia związanego z tym rozwiązaniem. Poza tym coraz mocniej narzuca się społeczeństwom wizję degradacji ekologicznej, która przeczy optymistycznym zapewnieniom tych lewicowców, którzy głoszą wizję rozwoju technologicznego uwalniającego nas niemal w całości od przyrody.
Problem z tym rozumowaniem jest taki, jaki ujawnił się w trakcie obecnego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego: w ostatniej instancji nawet najbardziej wyrafinowane produkty niezbędne do funkcjonowania naszej gospodarki i naszego społeczeństwa na jego poziomie są uzależnione od materialnego komponentu pochodzącego od przyrody. Nawet jeśli pozbyliśmy się przemysłu, który dostarczał nam możliwości przerobu owych surowców i materiałów na niezbędne produkty, to nie przestaliśmy zależeć od ich posiadania. Kraje nowouprzemysłowione zaczynają uniezależniać się od myśli technicznej i technologicznej Zachodu, co powoduje, że Zachód pozbawiony gospodarki surowcowej staje się zależny od reszty świata.
W efekcie, konflikty zbrojne i kryzysy prowadzące do wyniszczenia sporej części społeczeństw świata stanowią praktyczną odpowiedź na pytanie o to, jaką drogą w rzeczywistości pójdą klasy panujące. Nawet jeśli w zależności od ideologicznych preferencji klasy panujące dzielą się na dwa obozy umownie prawicowy i lewicowy, w praktyce okazuje się, że rozwiązanie jest wspólne i faworyzujące opcję elitarną.
O ile projekt prawicowy zakłada zniewolenie większości społeczeństwa jako siły roboczej niezbędnej do prac produkcyjnych w interesie utrzymania elit, o tyle projekt lewicowy (biorąc pod uwagę, że lewica podpisuje się faktycznie pod programem tzw. demokracji propagowanym przez amerykańską Partię Demokratyczną, która w obecnych warunkach stała się roboczą międzynarodówką lewicy nowoczesnej i jakże postępowej) opiera się na ideologii negującej problem pracy produkcyjnej.
Konsekwencja jest w sumie taka sama, jak w przypadku zastosowania koncepcji prawicowej, a mianowicie faktyczna redukcja liczby mieszkańców planety, którym pozwala się na pełną integrację z wysokorozwiniętymi społeczeństwami. Jedyną różnicą jest kryterium wykluczenia. Dla nowoczesnej i postępowej lewicy jest to opowiedzenie się za demokracją, która sprowadza się do przestrzegania formalnych kryteriów, bez zwracania uwagi na rzeczywiste potrzeby społeczeństw.
Jeżeli lewica nowoczesna i postępowa przyjmuje wykluczający dyskurs wobec Rosjan, nawet tych opozycyjnych wobec reżymu Putina, to oznaczać może tylko i wyłącznie jedno – decyzja o tym, co należy zrobić z Rosją i z Rosjanami została już podjęta i nie zostanie zmieniona w wyniku żadnych argumentów, nawet najbardziej merytorycznych. Rosja jest tylko jednym z przykładów wzorca postępowania z tymi, którzy nie chcą się podporządkować logice rozwiązania przyjętego przez zachodnią lewicę demokratyczną. Putin na jednej z ostatnich konferencji prasowych jasno wyraził stanowisko Zachodu wobec Rosji. Warto zauważyć, że nie ma w tym żadnej troski o losy Ukrainy czy innych suwerennych, chociaż nie wobec USA, państw. Putin jednoznacznie wskazał, że celem działań amerykańskich, destabilizujących sytuację w Rosji i w Europie, jest odebranie Rosji monopolu na własność zasobów surowcowych Syberii. Ma to szczególne znaczenie w sytuacji, kiedy większość państw afrykańskich, gdzie jest inne skupisko surowców niezbędnych do utrzymania zachodniej cywilizacji, zaczęła przejawiać troskę o zachowanie korzyści z posiadania owych zasobów dla siebie i dla potrzeb rozwoju własnego przemysłu.
Rosjanie, którzy są w opozycji do reżymu Putina, zresztą w całkiem słusznym oburzeniu, jeśli podejść do sprawy z perspektywy reguł demokratycznych, charakteryzują się krótkowzrocznością tożsamą wręcz ze ślepotą. Przyjęli już dawno za dobrą monetę argumentację, iż Federacja Rosyjska pozostaje więzieniem narodów na wzór Rosji carskiej i że rozpad Federacji tylko byłby z korzyścią dla społeczeństwa rosyjskiego, które stałoby się „normalnym” krajem – oczywiście burżuazyjnym i kapitalistycznym, ale to lewicy nie przeszkadza. W odróżnieniu od ZSRR, demokratyczny model nowej Rosji, sprowadzonej do granic Księstwa Moskiewskiego, dałby jej wstęp do Unii Europejskiej i w ogóle do klubu społeczeństw żyjących w welfare states. Nie bacząc zupełnie na fakt, że w Europie Zachodniej, po welfare state już dawno pozamiatano przez minione 30 lat.
Otóż opozycja rosyjska nie bierze pod uwagę jednego czynnika, niezmiernie istotnego z perspektywy współczesnego kryzysu kapitalizmu, a mianowicie tego, że po rozpadzie Federacji, bogactwa Syberii bynajmniej nie pozostaną przy Rosji. Strona amerykańska zdawała i zdaje sobie bardzo dobrze sprawę z tego, że relacje ekonomiczne między Rosją a Europą Zachodnią legitymizują tytuł własności Federacji Rosyjskiej do bogactw naturalnych Syberii. Inaczej jest w przypadku Chin. Tutaj rozpad Federacji Rosyjskiej daje Chinom okazję do powalczenia o przywłaszczenie części syberyjskich surowców. Relacje ekonomiczne Rosji z Chinami nie są gwarantowane trwałością rosyjskiego tytułu własności do surowców syberyjskich i nie gwarantują tej trwałości. Dlatego USA uznało za bardziej naglące rozbicie utrwalającej się przez 30 lat nici współpracy między gospodarkami Europy Zachodniej i Rosji i podjęły ryzyko wepchnięcia Rosji w objęcia chińskiego smoka. Jeżeli bowiem kooperacja między Rosja a Niemcami w kwestii dostarczania surowców dla niemieckiej gospodarki miała dla Niemców egzystencjalne znaczenie, to w przypadku Chin jest nieco inaczej. Ich interesy w relacjach z Rosją nie zależą od powodzenia Rosji – mogą się realizować tak w przypadku rosyjskiego sukcesu, jak i porażki. Rywalem do syberyjskich złóż jest jednak USA i dlatego Chiny będą tu rozgrywały rosyjską kartę.
Lewica zachodnioeuropejska nie jest skłonna dostrzegać te wszystkie sprawy, ponieważ kwestia surowców i przemysłu jest dla niej drugorzędna.
W dobie wzrostu nastrojów nacjonalistycznych i toczącej się już (choć po cichu) wojny o podział surowców, które pozwolą odbudować własny przemysł i rolnictwo w ramach obudowywania się nowoarystokratycznej elity czynnikami produkcji gwarantującymi samodzielność i suwerenność ekonomiczną, nowoczesna lewica idzie pod prąd społecznych nastrojów. Bynajmniej nie wyrażamy tu żalu po owej lewicy, ale raczej niepokój z tego powodu, że brakuje lewicy gotowej podjąć program faktycznie marksistowski, który nie sprowadza się do wyboru jednej z dwóch opcji (w sumie tożsamych) elitarnych: prawicowej lub lewicowej.
W sumie bowiem program nowoczesnej lewicy w sferze gospodarczej alternatywy polega na trzymaniu się przekonania o tym, że to nie zabezpieczenie surowcowe stanowi gwarancję efektywnej gospodarki, która dopiero na solidnej bazie może stworzyć solidną nadbudowę, ale że baza ekonomiczna jest zagwarantowana w naszej cywilizacji i stanowi jej aksjomat, czyli nie podlega wątpliwości. Lewica nie zajmuje się pochodzeniem bogactwa społecznego, które przyjmuje jako dane raz na zawsze i które zostało zafiksowane jako dane poprzez upadek realnego socjalizmu, który nie pozwalał na upowszechnienie jedynie efektywnego modelu gospodarczego polegającego na połączeniu wolnego rynku ze społecznymi (demokratycznymi) regułami podziału tego, co wypracowane w ramach tego (mniej lub bardziej) harmonijnie współpracującego systemu.
Lewica wychodzi z założenia, że kapitaliści potrzebują konsumentów, a więc nie będą zarzynali kury znoszącej dla nich złote jajka. Zapomina o tym, że w ramach gospodarki zrównoważonej, którą sama postuluje ostro w odniesieniu do polityki ekologicznej, system gospodarczy może funkcjonować całkowicie inaczej. System inny niż kapitalizm, a nowoczesna i radykalna lewica zawsze postuluje w jakiś sposób system niekapitalistyczny, nie potrzebuje zewnętrznego konsumenta, ponieważ nie musi kumulować kapitału. Zaniechanie dynamiki produkcji kapitalistycznej, która stoi u podłoża zagrożenia ekologicznego, sprowadza siłę roboczą do produkcyjnej i do usługodawców w ramach wydatkowania wartości dodatkowej na spożycie luksusowe właściciela środków produkcji. Właściciele, owa elita nie musi ze sobą konkurować na rynku, co w kapitalizmie stwarzało szansę dla usamodzielnienia się sfery usług nieprodukcyjnych i do włączenia wysiłku kreatywnego do kategorii pracy najemnej.
Jak wielokrotnie podkreślaliśmy w różnych naszych artykułach, usługodawca nieprodukcyjny nie jest w społeczeństwach przedkapitalistycznych traktowany jako koszt, a więc jako źródło kapitalistycznego zysku, ale jako zwykły wydatek nieprodukcyjny. Dlatego, w ostatecznym rozrachunku, program lewicowy w znanym nam powszechnie wydaniu nie różni się w istocie od programu prawicy konserwatywnej. Różnica sprowadza się do postulatu lewicy, aby elita przyszłego społeczeństwa globalnego prawidłowo zatroszczyła się o produkcję, bazę gospodarczą, której podział ma być, wedle tej utopii, zdecentralizowany w ramach systemu instytucji demokratycznych. W programie prawicowym, nie ma tej utopijnej części dotyczącej podziału. Po marksistowsku, podział będzie zależny od produkcji, a więc od skłonności do wydatków właściciela środków produkcji.
Konsekwentnie, nowoczesna lewica nie przywiązuje wagi do tego, kto posiada surowce, ponieważ instytucje demokratyczne będą gwarantowały ich wykorzystanie w interesie ludzkości. A to dlatego, że posiadacze środków produkcji będą potrzebowali konsumentów do realizacji zysku. Tymczasem gospodarki stabilne i zrównoważone nie potrzebują realizowania zysków, a więc i konsumentów. Dlatego tylko pozornie mamy wybór przyszłego systemu między opcją lewicową a prawicową, podczas gdy w rzeczywistości opcja lewicowa sama znosi swoje rozwiązanie, ponieważ zniesienie kapitalizmu znosi możliwość podziału wtórnego poprzez instytucje demokratyczne, gdyż ze względów ekologicznych przywraca logikę dbałości właściciela środków produkcji o odtwarzanie źródeł swojego bogactwa. Jeżeli właścicielem nie jest bezpośredni producent, tylko konsument, który nadal gra w logice właściciela kapitalistycznego, ponieważ pomnaża zysk, a nie wartość dodatkową, to koncepcja nowolewicowa pozostaje rozdarta wewnętrzną sprzecznością, która uniemożliwia jej działanie w praktyce.
Elity demokratyczne w skali globalnej, przejęte kwestiami ekologicznymi, nie tworzą programu marksistowskiego rozwiązania problemu sposobu produkcji. W konsekwencji tworzą rozwiązanie, które jest głęboko antydemokratyczne, dążące do realizacji programu zmniejszenia populacji Ziemi, bo innego sposobu nie ma, jeśli nie chce się zmienić sposobu produkcji.
Większość lewicowców całkiem szczerze i w dobrej wierze pracuje nad doskonaleniem sposobów redystrybucji dochodów w modelu pożądanego porządku społecznego. Podstawowym błędem nowoczesnej lewicy jest niedostrzeganie kwestii pracy produkcyjnej w sytuacji, w której ludzkość stoi przed koniecznością rezygnacji z wyznaczonego przez dynamikę kapitalizmu poziomu cywilizacyjnego. To znaczy, upowszechnionego poziomu cywilizacyjnego. Rozwiązaniem prawicy jest rezygnacja z powszechności, podczas gdy lewica nie może z tej zdobyczy zrezygnować. Jednocześnie, to właśnie „międzynarodówka demokratyczna” pokazuje, że ma świadomość, iż stawką jest system produkcji, który respektuje interesy wyłącznie klasy właścicieli środków produkcji. W tej walce klasowej klasy panujące, niezależnie od ich światopoglądu, mają zgodną, elitarną wizję przyszłego świata. Instytucje demokratyczne mają tylko charakter systemu prawnego, którego zadaniem jest utrzymywanie pokoju społecznego i nic ponadto.
Ewa Balcerek i Włodek Bratkowski
30 września 2022 r.