Zważywszy na naszą ocenę współczesnej lewicy, w tym tej jakże radykalnej, mamy wręcz pewność, że nie powstrzyma ona katastrofy gospodarczej w mikro- i makroskali. Nie podzielamy częstokroć sprzecznych nadziei mniej lub bardziej inteligentnych radykałów sporadycznie ocierających się o marksizm, zwłaszcza o ten niedogmatyczny, któremu tu i teraz hołd składa (ma się rozumieć wybiórczo) trzon propagandy rosyjskiej, w tym Władimir Sołowjow i Dmitrij Kulikow.

O innych tzw. niedogmatycznych marksistach pewnie bym nie wspomniał, gdyby panorama niedogmatycznego marksizmu nie obejmowała w Rosji obu stron barykady. Po stronie władzy znaleźli się dziś byli kumple Borysa Kagarlickiego w nowoczesnym marksizmie – ekonomista Wasilij Kołtaszow i filozof Andriej Koriakowcew, którzy solidny punkt oparcia znaleźli w panującej w Rosji grandbiurokracji.

Nie da się ukryć, że aktualnie nie tylko w Rosji równie solidnych punktów nie ma. Stąd stawka na lewicowy populizm w wykonaniu Borysa Kagarlickiego nie grzeszy oryginalnością. Z perspektywy krajowego zaścianka wychodzi na to, że rosyjscy nieortodoksyjni marksiści wloką się w ogonie za maskotką – misiem z kongresu zjednoczeniowego Lewicy i Wiosny, Piotrem Ikonowiczem i jego cieniem – Piotrem Ciszewskim w jakże pożądanym przez nich sojuszu z AGROUNIĄ, której trudno wciąż nie wiązać z prawicowym populizmem.

Gdzie nie spojrzysz – BAGNO!
Czy trzeba jeszcze twardych dowodów?

Tej katastrofy nie da się zasłonić nawet covidokryzysem.
W końcu światowy kryzys gospodarczy mamy już jak się patrzy:

O, szybują ceny nośników energii i żywności jak balon!

Czego się tu bać?

Grunt to solidny punkt oparcia.

Włodek Bratkowski
7 listopada 2021 r.