z cyklu „Jaja jak czerwone berety”

Wiem, że zdolny jestem odpalić wielogłowicową rakietę (mniejsza o ilość głowic – nie martwcie się, w sezonie urlopowym dla każdego wystarczy).

Do czego jeszcze jestem zdolny?

Dopowiedzcie sobie sami.

Na razie zadowolę się jednym. W końcu urlop nawet mojej towarzyszce życia się należy. W związku z tym możecie spać spokojnie i trzepać swoje trzy po trzy na fejsie, jak dzieci na trzepaku. Ktoś się już zajął moim dywanem z wielbłądziej wełny. Wraz z nim przyswoił sobie zapach moich kotów. I tak kłopot mam z głowy.

Oczywiście – żartowałem.

Nie mam trzepaka – mam ogród i… MOJĄ ZIELONĄ ARMIĘ NA CZAS GLOBALNEJ NIEPOGODY:

COMA – CZAS GLOBALNEJ NIEPOGODY

Musi moim starczyć. Przecież w tym wiekopomnym boju nie mogę liczyć na współczesną lewicę, obojętnie jakiego chowu. Co jeden to lepszy, jak ten słynny „lepszy świat” na wyciągnięcie ręki.

Słomianemu wdowcowi trudno opędzić się od dyżurnej charyzmy Igora Lewego (wrócił właśnie z urlopu) i… neomarksistowskich szołmenów, w rodzaju Borysa Kagarlickiego (temu z pewnością graniczącą z absolutną prawdą należy się długi urlop).

Choćby wypas w krajach ubóstwianej przez niego „arabskiej permanentnej rewolucji”.

Jeszcze nie załapałem – czy ten wielbłąd ma garb jeden czy dwa? Nijak się nie doliczę. Może trzy? Pewnie tyle co lajkówv od Jacka Cezarego Kamińskiego. Na inne spuśćmy „zasłonę”.

Chromolę ich wszystkich grubą warstwą chromu i złota bez pokrycia.
Chuj z takim marksizmem i charyzmą!!! Ale luja!

I rubinowa gwiazda.

Czas globalnej niepogody i żałosne lewicowe typy.

Ile można się z nich natrząsać?

Ręka sama chodzi.

I to jak:

Aż się trzęsą chłopy – niekoniecznie dupki akademickie.

Zgoda niech będą bubki (dziś jestem nastrojony kompromisowo).

Prawdę mówiąc nie zadałem im bobu. Ich nic nie rusza.

Chyba że BODOVITA.

Oczywiście, po jakże zasłużonym urlopie.

Każdemu według zasług.

Włodek Bratkowski
11 sierpnia 2022 r.